Okres Adwentu jest czasem odkrywania roli Światła: Wielu wstaje wcześnie rano, by w nocy, po ciemku, przyjść do kościoła na Eucharystię, zwaną Roratami. Symbolika zawarta w tej liturgii jest niezwykle bogata. Msza św. zaczyna się w ciemnościach, rozjaśnianych jedynie blaskiem świec. Dopiero na wspólny śpiew Chwała na wysokości Bogu zapalane są światła w świątyni. Znaczenie tych symboli daje wiele do myślenia i pozwala głębiej zrozumieć przesłanie całego okresu liturgicznego. Podczas Rorat modlimy się razem Maryją, która sama jest Matką oczekującą. Jednocześnie jest gwiazdą, która zapowiada nadejście Jutrzenki, narodziny swojego Syna. Jest Tą, która czeka, a jednocześnie jest znakiem już wypełniającej się obietnicy Boga.
Taka jest bowiem natura nadziei, że czeka na spełnienie tego, co już się poniekąd zrealizowało i dąży do tego, co już się spełniło. Adwent, będąc okresem radosnego oczekiwania, każe nam przygotowywać się do wydarzeń, które miały miejsce ponad 2000 lat temu. Wzywa nas do tego, bo jeśli nie powtórzą się w naszym życiu, jeśli Chrystus nie narodzi się w każdym i każdej z nas, nie dostąpimy błogosławieństwa płynącego z Jego Narodzin w ciele przed wiekami. Nie dane nam będzie pławić się w promieniach tego jedynego Słońca, które może ogrzać nasze przemarznięte bezsensem i bylejakością serca.
Blisko dwadzieścia lat temu wpadła mi w ręce książka M. Rossels Nie oczekujcie poranka - skądinąd bardzo ciekawa i dająca wiele do myślenia powieść historyczna o czasach krucjat. Główne pytanie, tak jak widzę to dzisiaj, dotyczyło nadziei - tej czysto ludzkiej nadziei na pokój i spokojne życie i tej chrześcijańskiej: na zbawienie dzięki łasce Boga. Odpowiedź bijąca ze stron książki nie jest jednoznaczna, lecz choć nie gasi ostatnich promieni światła, nie daje go też zbyt wiele. Takie jest jednak i nasze życie - niejednoznaczne i często nacechowane znacznie ciemniejszymi elementami, niż skłonni byśmy byli to przyznać nawet przed samymi sobą.
"W naszych ciemnościach idziemy" - śpiewamy w jednym z kanonów z Taizé, wyrażając jednocześnie nadzieję, że ani nie idziemy sami, ani też ciemność nie pozostanie na zawsze naszym dziedzictwem. Idziemy z Maryją, wsłuchani jak Ona w głos Boga. Idziemy z Chrystusem, który - choć ukryty - nie przestaje nam towarzyszyć i obdarzać swoim błogosławieństwem. Nie dajmy się zwieść otaczającemu nas mrokowi: trudnościom, pokusom, cierpieniom i nawet grzechowi. Bóg udziela nam Siebie, by umocnić nas na czas próby i oczyścić - jeśli upadamy. On się nami nie gorszy. Zna nas lepiej niż my sami siebie i kocha nas właśnie takimi. Nie upadajmy zatem na duchu, gdy w naszych duchowych ciemnościach brakuje nam światła, ale z odwagą i wytrwałością oczekujmy nadejścia Poranka.
Pomóż w rozwoju naszego portalu