Historia obrazu słynącego łaskami
Pochodzenie obrazu rokitniańskiego okrywa wiele tajemnic. Najwięcej mogą powiedzieć pracownicy Państwowego Muzeum w Poznaniu, którzy badali obraz i poddawali go konserwacji w 1947 i w 1966 r. W wyniku dokładnych badań doszli do wniosku, że obraz Matki Bożej z Rokitna pochodzi z XVI wieku. Wszystko wskazuje, że pierwotnie namalowany obraz był większy: liczył 60 cm wysokości na 45 cm szerokości. Obecne jest on zmniejszony i jego wymiary wynoszą 40 na 27 cm. Nie da się zbadać przyczyn tego zabiegu, ani też jak wyglądał obraz w jego pełnym wymiarze.
Najbardziej prawdopodobna wersja pochodzenia cudownego obrazu głosi, że jako ikona został namalowany na Wschodzie i w nieznany bliżej sposób (brak dokumentów na ten temat) znalazł się w posiadaniu Jana Stawickiego, którego rodzina mieszkała na Kujawach. Z dokumentacji archiwalnej wynika, że obraz został przekazany w darze ks. Maciejowi Dąbrowskiemu, który był znawcą dzieł sztuki. Otrzymał go, gdy z polecenia arcybiskupa gnieźnieńskiego przeprowadzał wizytację archidekanatu kruszwickiego.
Prawdopodobnie ks. Maciej Dąbrowski sprzedał obraz rodzinie zmarłego biskupa Rozdrażewskiego. Według relacji zamieszczonych w dziele ks. Steczewicza z 1672 r., dowiadujemy się, że krewna bp. Rozdrażewskiego Anna Rozdrażewska, wychodząc za mąż w 1603 r. za Wacława Leszczyńskiego, wniosła obraz jako wiano do tej rodziny.
W 1624 r. córka Leszczyńskich Katarzyna poślubiła Piotra Opalińskiego, otrzymując w wianie obraz. Po jej śmierci w 1654 r. i śmierci jej męża Piotra w 1665 r. obraz przeszedł w posiadanie ich syna Kazimierza, opata cystersów w Bledzewie. Matka opata - Katarzyna Opalińska - miała szczególne nabożeństwo do Matki Najświętszej i często w domu modliła się przed Jej obrazem. Doświadczyła też wielu łask na modlitwie do Matki Bożej za pośrednictwem małego obrazu rodzinnego i dlatego przed śmiercią miała powiedzieć: „Kto ten obraz otrzyma po jej śmierci, ten będzie miał największy skarb”.
Historia początków obrazu rokitniańskiego świadczy, jak żywe było nabożeństwo do Matki Najświętszej w rodzinach polskich. Kult Maryi stawał się okazją do gromadzenia się ojców, matek i dzieci na wspólnej modlitwie. W ten sposób Maryja formowała ich w duchu jedności i miłości. Obyśmy tej tradycji nie zaprzepaścili. Maryja jest najdoskonalszą nauczycielką miłości do Boga i ludzi. Niech i dzisiaj uczy nasze rodziny miłości do Jezusa Chrystusa, a w Chrystusie do każdego człowieka, a szczególnie do dziecka poczętego, urodzonego i do ludzi chorych, cierpiących i niepełnosprawnych.
Początki kultu obrazu rokitniańskiego
Otrzymany w spadku po ojcu obraz Kazimierz Opaliński zabrał ze sobą do klasztoru cystersów w Bledzewie. Początkowo przechowywał go w swoich opackich pokojach. Liczne zajęcia związane z kierowaniem klasztorem i wyjazdy spowodowały, że obraz nie doznawał należytej czci.
W życiu opata bledzewskiego pojawiało się jednak coraz więcej trudnych problemów. Najpoważniejszymi z nich były spory z bratem Janem Opalińskim, a zwłaszcza coraz częstsze i coraz poważniejsze choroby. W takim stanie opat mocno przeżył sen, w którym widział matkę swoją modlącą się przed obrazem i płaczącą z powodu braku należnej czci dla Matki Najświętszej w odziedziczonym obrazie. Otrzymał też we śnie napomnienia, by bardziej zainteresował się kultem Matki Najświętszej.
Pod wpływem tych przeżyć opat postanowił oddać obraz do kościoła klasztornego i umieścić go w bocznym ołtarzu, by tam odbierał należną mu cześć. Gdy wierni dowiedzieli się o umieszczeniu obrazu w kościele klasztornym, coraz liczniej przybywali na modlitwę przed wystawionym do kultu obrazem. Liczba czcicieli wystawionego obrazu Matki Najświętszej zaczęła szybko wzrastać, gdy rozeszła się wieść, że opat Kazimierz Opaliński, złożony śmiertelną chorobą, po modlitwach przed tym obrazem, nagle wrócił do zdrowia.
Dotychczas spokojny kościół klasztorny, przeznaczony do Liturgii Godzin i Mszy św. odprawianej dla zakonników, stał się teraz miejscem stałego pielgrzymowania wiernych. Wierni chcieli mieć stały dostęp do swojej Matki, by przedstawić Jej swoje boleści i problemy. Błyskawicznie rozwijający się kult Matki Bożej w Jej łaskami słynącym obrazie kolidował z całą formą życia zakonnego. Opat zastanawiał się, jak ten problem rozwiązać.
Tak się złożyło, że musiał on wyjechać na kilka tygodni do Rokitna, do parafii od 1661 r. obsługiwanej przez cystersów z Bledzewa. Tęsknił za cudownym obrazem i dlatego polecił go przywieźć do Rokitna. Z szacunku i religijnej czci dla obrazu, przez którego pośrednictwo odzyskał zdrowie, umieścił go w głównym ołtarzu w kościele parafialnym w Rokitnie. Gdy wierni dowiedzieli się o tym, zaczęli tłumnie przybywać do kościoła w Rokitnie. Opat bledzewski, widząc wielkie nabożeństwo do Matki Bożej w obrazie, radził się okolicznych księży diecezjalnych i zakonnych, co robić: zostawić obraz w Rokitnie czy przewieźć go z powrotem do Bledzewa? Wszyscy uznali, że obraz powinien pozostać w Rokitnie. Jego opatrznościowe sprowadzenie do Rokitna i tak szybko rozwijający się kult Matki Bożej dowodzą, że taka jest wola Boga, aby obraz pozostał w Rokitnie.
W dokumentach nie znajdziemy daty, kiedy faktycznie obraz Matki Bożej został umieszczony w kościele parafialnym w Rokitnie, jednak z opisów cudownych uzdrowień zamieszczonych w trzeciej części dzieła ks. K. Staczewicza wynika, że fakt ten miał miejsce w 1669 r., między lipcem a początkiem listopada.
Przedziwne są drogi Opatrzności Bożej. One doprowadziły do ustalenia odpowiedniego miejsca i nagłego rozwoju kultu nabożeństwa do Matki Najświętszej w Jej obrazie, odtąd nazywanym rokitniańskim.
(Tekst pochodzi z czytanek majowych na 2009 r. opracowanych przez bp. Pawła Sochę)
Pomóż w rozwoju naszego portalu