Reklama

Bóg fundamentem egzystencji ludzkiej?

Niedziela łódzka 32/2009

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Ks. Waldemar Kulbat: - Kiedy prof. Hans Küng opublikował głośną pracę pt. „Czy istnieje Bóg? Odpowiedź na pytanie o Boga w nowoczesności” (Existiert Gott? Antwort auf die Gottesfrage der Neuzeit, Wien 1978) podstawy materializmu zaczynały się kruszyć a symptomem tych przemian było zaproszenie profesora przez Chińską Akademię Nauk do Pekinu z wykładem na temat istnienia Boga. Czy problem Boga jest również palący we współczesnej cywilizacji pluralizmu i konsumpcji?

Reklama

Ks. Sławomir Szczyrba: - Zanim podejmę to ważne pytanie, chciałbym, poniekąd sprowokowany przez Księdza Redaktora wstępem do zadanego pytania, przywołującym słynną pracę H. Künga, poszerzyć nieco kontekst pytania o Boga. Bardzo często powiada się, że współczesne zapytywanie o Boga, choćby w postaci nadanej przez Künga: Czy istnieje Bóg?, zostało poprzedzone konstatacją: „Bóg umarł”, „Bóg jest martwy” („Gott ist tot”), którą Nietzsche (1844-1900) „pukał” do XX wieku. Po raz pierwszy o śmierci Boga pisał Nietzsche w 125 fragmencie „Wiedzy radosnej” (praca ukończona wiosną 1882 r.), zatytułowanym „Człowiek szalony”. Przypomnijmy treść tego bardzo ważnego fragmentu: „Człowiek szalony. - Czyż nie słyszeliście o tym człowieku szalonym, który w jasne przedpołudnie zapala latarnię, biegnie na rynek i nieustannie krzyczy: »Szukam Boga! Szukam Boga!« […] »Gdzie jest Bóg? wołał, chcę wam to powiedzieć! Uśmierciliśmy go - wy i ja! Wszyscy jesteśmy jego mordercami! Ale jak tego dokonaliśmy? Czyż mogliśmy wypić morze? Kto dał nam gąbkę, aby zetrzeć cały horyzont? Co zrobimy, skoro oderwiemy tę Ziemię z łańcucha jej słońca? Dokąd biegnie teraz? Dokąd biegniemy my?«”.
Nietzsche nie mówił, że Bóg nie istnieje, nie mówił o nieistnieniu Boga, nie mówił też o niemożliwości wykazania Jego istnienia, co nader często, i - dodajmy sztandarowo, podnosili wyznawcy materializmu. Nietzsche, w pewnym, nieukrywanym, przerażeniu krzyczał, że Bóg jest martwy, co znaczy: „nie żyje!”, a wobec tego nie ma znaczenia dla życia. Inaczej mówiąc: Nietzsche jakby konstatował fakt nieobecności Boga, „zbiorową noc ducha” w pewnym sensie analogiczną do indywidualnych nocy ducha, o których piszą mistycy. Tylko „w pewnym sensie analogiczną”, ponieważ zgotowaną ludziom na wyraźne życzenie ludzi. W konsekwencji tego czynu, człowiek musi się wznieść sam do poziomu nadczłowieka. Sądzę, że w jakiś sposób Nietzsche przetestował sam na sobie ową ideę nadczłowieka, tzn. życie wedle idei „tak jakby Bóg nie istniał” - jak powiadamy dzisiaj. I przypłacił to obłędem. W tym sensie lektura jego prac może być pouczająca.

- Znaczy to, że Nietzschego można odczytywać jako przestrogę?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

- Jak najbardziej. Błażej Pascal na samym początku nowożytności napisał myśl, która do dziś nie straciła na aktualności: „[...] człowiek nieskończenie przerasta człowieka [...]”. Miał jednak na uwadze to, że owo przerastanie, i w rezultacie objawianie się człowieka, realizuje się dzięki jego otwieraniu się na Nieskończonego. Znaczna część nowożytności przestała postrzegać pełnię rozwoju osoby w jej związku (relacji) z Bogiem. Poszła w innym kierunku. Sądziła, że umacnia podmiot ludzki przez radykalizację jego autonomii, która ostatecznie odrzuca wspólnotę ze Stwórcą i Zbawicielem. W rzeczywistości główne drogi myśli nowożytnej - w jej różnorodnych i nieraz sprzecznych ze sobą formach - nieubłaganie prowadziły do przekształcenia stwierdzenia Pascala w zalecenie F. Nietzschego: „Człowiek jest czymś, co pokonane być powinno”. Stąd zaś był już tylko krok do twierdzenia, że należy porzucić również podmiot. Tym bowiem, co nade wszystko „pokonane być powinno” było doświadczenie transcendencji człowieka w kierunku Boga, wiązanie rozumienia istoty wolności człowieka z samozwiązaniem się człowieka posłuszeństwem wobec Boga. Zamiast zatem przekraczać siebie w kierunku Nieskończonego i doświadczać własnego wzrastania, człowiek gubił i był odwodzony od autentycznego ludzkiego doświadczenia w kierunku czynienia innego doświadczenia - nadczłowieka. Dochodziło zatem do tego, że im bardziej znikał podmiot osobowo-ludzki, tym samym zaczął się kształtować nowy człowiek technokratyczny - realizujący nietzscheański „ideał wierności tylko ziemi”, człowiek o rozmytym obliczu.

- W ten sposób Ksiądz „antropologizuje” problematykę Boga.

- Bóg jest problemem człowieka, ale w jeszcze większym stopniu człowiek sam dla siebie jest problemem, którego nie jest w stanie rozwiązać bez Boga. I nie idzie tutaj tylko o teoretyczne dywagacje. To problem nade wszystko egzystencjalny.
Ostatnio na łamach Magazynu idei „Dziennika” pt. „Europa” kilkunastu wybitnych przedstawicieli polskiej inteligencji wypowiadało się na temat swojej wiary i religijności oraz ich stosunku do Kościoła. Ks. prof. Czesław Bartnik oceniając te wypowiedzi na łamach „Naszego dziennika” pisze: „Z ankiety wynika, że nasza inteligencja ma dużą suwerenność umysłową, w tym i religijną, myślenie religijne nad Wisłą nie ma dziś silnych wrogów, ani rozum oświeceniowy, ani poznanie naukowe nie zwyciężyły, okazały się za słabe w zasadniczych kwestiach życia i upadło przekonanie, że religia jest przeszkodą w naprawie społeczno-politycznej świata”.

- Czy Ksiądz Doktor podziela ocenę ks. prof. Bartnika, że wyznania wspomnianych intelektualistów są niezwykłe, religijne, szczere i nawet podnoszące na duchu?

Reklama

- To jest pocieszające stwierdzenie. Jeśli jest tak jak powiada ks. prof. Bartnik, to jest nadzieja na rzetelne dialogi i rzetelne wspólne dociekanie, o jakim nie mogło być mowy w czasach jedynie słusznej ideologii, jedynie słusznego światopoglądu. Tu chciałbym powrócić do wzmianki Księdza Redaktora o zaproszeniu H. Künga przez Chińską Akademię Nauk z wykładem do Pekinu. Stwierdzenie niewystarczalności materializmu czy kruszenie się podstaw materializmu dało asumpt chińskim intelektualistom do rozglądania się za czymś innym. Wysoki poziom autorefleksji marksistów nad materialistyczną filozofią marksistowską w Polsce był rezultatem dialogu-sporu autorów marksistowskich z przedstawicielami filozofii chrześcijańskiej. Szczególnym forum tego dialogu był „Tydzień Filozoficzny w Katolickim Uniwersytecie Lubelskim”. Dawał on okazję intelektualnego starcia się profesorów, młodych pracowników naukowych i studentów.

- Bp Bohdan Bejze, były kierownik katedry filozofii Boga, przez wiele lat starał się wraz z gronem specjalistów odpowiedzieć na pytanie: Jak współczesnemu człowiekowi mówić o Bogu? Czy wnioski badawcze bp. B. Bejze nadal są aktualne i w jakiej mierze? Czy współczesne przemiany kulturowe i zmiana mentalności ludzi domagają się wprowadzenia korekty? Jak brzmiałaby odpowiedź na to pytanie dzisiaj?

- Samo pytanie: jak współczesnemu człowiekowi mówić o Bogu?, jest ważne i wciąż otwarte. Ksiądz Biskup korzystał z badań ankietowych. Sondował w ten sposób stanowiska różnych autorów polskich i zagranicznych. Wydaje mi się, że dojrzewał w nim pewien zamysł, któremu dawał wyraz hasłowo w planowanej publikacji „W kierunku odnowy teodycei”. W ostatnich swoich tekstach oraz sondażach interesował się kwestią konsekwencji moralnych płynących z afirmacji istnienia Boga. W ten nurt dociekań bp. Bejze wpisała się również moja rozprawa doktorska napisana pod jego kierunkiem („Afirmacja Boga i życie moralne w ujęciu Jerzego Mirewicza SJ”, 1994). Czy chodziło o „antropologizację” teodycei, filozofii Boga? Jeśli mnie intuicja oraz próba odczytania zamysłów mojego promotora nie mylą, to gdzieś w tym kierunku należałoby postępować. Uczyniłem to w mojej rozprawie „Problem relacji religijnej” (2009). Najkrócej mówiąc, w definicję osoby w sposób konieczny wchodzi relacja człowieka do Boga. Drugą relacją określającą człowieka jest jego odniesienie do świata zwierzęcego. Nie brakuje dzisiaj prac, które, jak choćby rozprawa Jacka Lejmana („Ewolucja ludzkiej samowiedzy gatunkowej. Dzieje prób zdefiniowania relacji człowiek-zwierzę”, Lublin 2008), chcą - w imię nadużyć w związku z pokazywaniem wyższości człowieka w stosunku do zwierząt - wyraźniej bronić tego właśnie odniesienia definicyjnego. Zamiast dłuższego wywodu polemicznego z tą interesującą rozprawą pozwolę sobie na przytoczenie dosadnego, ale wielce frapującego stwierdzenia mędrca Koheleta: „[Synowie ludzcy] sami przez się są tylko zwierzętami” (Koh 3, 18 d). W tym stwierdzeniu starotestamentalnego mędrca zarysowuje się także zarys i kierunek odpowiedzi na pytanie Księdza Redaktora, czy problem Boga jest palący we współczesnej cywilizacji pluralizmu i konsumpcji? Jako odpowiedź przytoczę prowokacyjnie cytat z „Polityki” Arystotelesa (1253 a 12): „Wszystkim ludziom właściwy jest z natury pęd do życia we wspólnocie, a ten, kto ją pierwszy zestroił, jest twórcą największych dóbr. Jak bowiem człowiek doskonale rozwinięty jest najprzedniejszym ze stworzeń, tak jest i najgorszym ze wszystkich, jeśli wyłamie się z prawa i sprawiedliwości. Najgorsza jest bowiem nieprawość uzbrojona […]. Człowiek bowiem bez poczucia moralnego jest najniegodziwszym i najdzikszym stworzeniem, najpodlejszym w pożądliwości zmysłowej i żarłoczności. Sprawiedliwość zaś jest znamieniem państwa […]”. Arystoteles określając państwo wspólnotą naturalną i stawiając ją wyżej nad rodzinę w porządku natury, miał właściwie na myśli Absolut (Boga), choć tego nigdzie nie stwierdzał wprost.

2009-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

USA: za przykładem Eriki Kirk aktor Tim Allen wybaczył zabójcy swego ojca

2025-10-01 19:17

[ TEMATY ]

świadectwo

świadectwa

adobe Stock

Amerykański aktor i komik Tim Allen, znany z ról w ponad 30 filmach i w kilku serialach telewizyjnych, wyznał, że wybaczył zabójcy swego ojca sprzed ponad 60 laty. Na stronie X napisał, że do podjęcia tej decyzji skłonił go "przejmujący gest" Eriki Kirk, która niedawno oświadczyła przed milionami widzów w Stanach Zjednoczonych i w innych krajach, iż wybacza mordercy jej męża Charliego. Aktor zapewił, że jej przykład sprawił, iż znalazł w sobie siłę, aby przebaczyć człowiekowi, który pozbawił życia jego ojca, gdy on sam miał 11 lat.

Podziel się cytatem Przywołał w tym kontekście niedawne "poruszające" słowa wdowy po zamordowanym 10 września działaczu chrześcijańskim Charlie Kirku, która przez łzy powiedziała m.in.: "Ten człowiek... ten młody człowiek... wybaczam mu". Aktor oświadczył, że właśnie te słowa głęboko go poruszyły i to pod ich wpływem postanowił po ponad 60 latach przebaczyć temu, kto zabił jego ojca.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Wiara, rap i prawdziwe życie!

2025-10-01 19:42

Archiwum organizatorów

Parafia św. Andrzeja na Wrocławskich Stabłowicach zaprasza na spotkanie z RapPedagogiem

Parafia św. Andrzeja na Wrocławskich Stabłowicach zaprasza na spotkanie z RapPedagogiem

Już w tę niedzielę, 5 października, parafia św. Andrzeja Apostoła na Wrocławskich Stabłowicach zaprasza na wyjątkowe spotkania z Dobromirem Makowskim – RapPedagogiem – pedagogiem, streetworkerem, wykładowcą i raperem, który dzieli się swoją historią życia, nawrócenia i działania Boga.

– To nie będzie typowy wykład. Będzie HIP-HOP, prawdziwe świadectwo i rozmowa – wszystko, co porusza i zostaje w sercu – zachęcają organizatorzy. O godzinie 16.00 rozpocznie się spotkanie RapPedagoga z rodzicami, a o godzinie 19.00 spotkanie z młodymi. Zaproszona jest młodzież od 7 klasy szkoły podstawowej. Wstęp na oba spotkania jest wolny!
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję