Już synod w Saragossie (380 rok) zalecał codzienną obecność w kościele, nie omijając ani jednego dnia, szczególnie w okresie między 17 grudnia a 6 stycznia. Podobne zachęty pojawiały się poprzez wieki chrześcijaństwa aż po dzisiejszy dzień. Czyżby mistrzowie duchowości mogli się mylić? A może dzisiejsze czasy, które niejednokrotnie religię katolicką nazywają „średniowiecznym zabobonem”, mają do zaoferowania, często zagubionemu człowiekowi coś lepszego, co pozwoli mu stać się szczęśliwym? Niestety, nawet najlepsze promocje i najbardziej kolorowe reklamy z setkami Mikołajów i najpiękniejszymi kolędami nie są w stanie zastąpić obecności i bliskości Boga. A przecież okres czterech tygodni Adwentu ma być przygotowaniem do spotkania się z Nim.
Walka o człowieka
Reklama
Trzeba z przykrością stwierdzić, że Kościół, a za tym i sam Bóg, przegrywa z barwnym i rozśpiewanym światem marketingu. Nie jest łatwo zachęcać ludzi, szczególnie młodych, do czynnego zaangażowania się w dobre przygotowanie się do Świąt Bożego Narodzenia. Mimo że Kościół w swej mądrości proponuje nam wiele, począwszy od roratnich Mszy św., poprzez adwentowe rekolekcje, spowiedzi aż po indywidualne wyjazdy na kilkudniowe skupienia w różnych klasztorach i domach rekolekcyjnych, to i tak zainteresowanie tym jest co najwyżej średnie. Jak zatem walczyć z komercjalizacją? Jak namawiać ludzi do postu i jałmużny? Jak przybliżać ludziom Boga?
Oczywiście pierwszym i podstawowym miejscem wszelkiej walki o człowieka i o jego zbawienie jest kościelna ambona. Stąd też duszpasterze prześcigają się w pomysłach organizowania i ubarwienia Mszy roratnich. Wycinane i przynoszone przez dzieci serduszka z dobrymi uczynkami, konkursy na najpiękniejsze lampiony, słuchowiska, pokazy multimedialne to dziś w polskich parafiach już prawie standard. Jest to jedna z metod przyciągnięcia, szczególnie dzieci, a za nimi także ich rodziców do kościoła, a gdy już tam trafią, zawsze z pomocą Bożą można im przekazać sens adwentowego oczekiwania.
Drugim miejscem głoszenia Bożego Słowa jest katecheza, dziś głównie prowadzona w szkołach. Młode pokolenie jest „pokoleniem obrazkowym”, dlatego też z pomocą przychodzą nam nowinki techniczne, które dziś powinny, a być może nawet muszą być wprowadzane do katechezy: Internet, komputery, rzutniki multimedialne itp. Młodemu człowiekowi dużo łatwiej jest kojarzyć ważną treść, chociażby właśnie treść adwentową z jakimś obrazem. Skoro marketing wykorzystuje te metody w handlu, dlaczego nie można by ich wykorzystać w katechezie? Kościół nieustannie wychodził naprzeciw oczekiwaniom człowieka, zawsze z jednym - z Chrystusem, ale różnymi metodami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Nauka ofiarności
Jednym ze sposobów oddziaływania na młodzież jest wychodzenie naprzeciw ich wewnętrznym pragnieniom, m. in. pragnieniu pomocy innym. Adwent jest świetną okazją, by ten potencjał dobrze wykorzystać, a w ten sposób uczyć młodych ofiarności.
Służą temu prowadzone różnego rodzaju zbiórki słodyczy, zabawek i innych artykułów dla najbiedniejszych parafian z okazji dnia św. Mikołaja czy już samych świąt Bożego Narodzenia. Jest to jedna z form jałmużny i wyrabiania w sobie wrażliwości na potrzeby innych ludzi.
Niesamowitą pomocą są również wszystkie grupy działające przy parafii. Bardzo często ludzie w nich zrzeszeni są największą pomocą dla duszpasterza w prowadzeniu wszelkich działań, ale także sami oni dużo głębiej przeżywają czas Adwentu. Przykładem może tu być Ruch Światło-Życie, który co roku organizuje adwentowy dzień skupienia.
To, co najważniejsze
Pomysłów na przeżywanie tego radosnego czasu oczekiwania jest wiele, ale tak naprawdę żadne rekolekcje, żadna charytatywna akcja, żadna technologiczna nowinka wykorzystywana w głoszeniu Słowa Bożego nie zastąpi milczącego i indywidualnego spotkania z Bogiem na modlitwie. Wszelkie działania duszpasterskie, chociażby najpiękniej przygotowane, nie osiągną swego celu, jeżeli nie będzie w tym Boga, którego oczekujemy i na którego pomoc liczymy. Czy jest jakiś najlepszy sposób przygotowania się na przyjście Pana? Tak - codzienne zapraszanie Chrystusa do swego serca.