Dokładnie w tym momencie, kiedy zaczęła się procesja liturgiczna do ołtarza naszej łódzkiej katedry, od pokoju papieskiego odeszli gwardziści szwajcarscy. To ostatni symboliczny gest wskazujący, że dobiegł końca pontyfikat Ojca Świętego Benedykta XVI. Pontyfikat trwający prawie osiem lat. Pragniemy podczas tej uroczystej Eucharystii dziękować dobremu Bogu za Piotrowe posługiwanie Benedykta XVI, za jego zmaganie się o Kościół, za jego zmaganie się o prawdę, o Królestwo Boże na ziemi i o autentyczne dobro każdego człowieka - mówił metropolita łódzki abp Marek Jędraszewski na początku szczególnej uroczystości gromadzącej cały Kościół łódzki.
W czwartek 28 lutego dokładnie o godz. 20, gdy zabrzmiał dzwon „Serce Łodzi” rozpoczęła się Msza św. dziękczynna za pontyfikat Ojca Świętego Benedykta XVI, sprawowana w bazylice archikatedralnej pod przewodnictwem abp. Marka Jędraszewskiego z udziałem abp. Władysława Ziółka, bp. Adama Lepy i bp. Ireneusza Pękalskiego oraz licznie zgromadzonych duchownych, osób konsekrowanych i wiernych świeckich. Obecni byli także członkowie Rady Społecznej przy Arcybiskupie Łódzkim, którzy odbyli swe pierwsze spotkanie bezpośrednio przed rozpoczęciem uroczystości.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Abp Jędraszewski rozpoczął homilię od przypomnienia dwóch przemówień, wygłoszonych przez papieża Benedykta XVI. To z 19 kwietnia 2005 r. było pierwszym słowem nowo wybranego Ojca Świętego. Drugie - z 24 lutego 2013 r. - przedostatnim. Arcybiskup Metropolita zwrócił uwagę na pięć wspólnych elementów obu tekstów: wybór i wezwanie, praca, służba Bogu i Kościołowi, nastawienie na przyszłość oraz ufność pokładana w Chrystusie i Maryi. Kluczem, który łączy te dwa teksty, który kazał właśnie tak rozpoczynać pontyfikat i w podobny sposób go kończyć, jest wydana 30 listopada 2007 r. encyklika „Spe salvi”, której pierwsze słowa to cytat z Listu św. Pawła do Rzymian: „W nadziei już jesteśmy zbawieni”.
Papież zdawał sobie sprawę, że staje się bardzo często znakiem sprzeciwu dla tego świata. Jego sprzeciw dotyczył przede wszystkim trzech kluczowych spraw: krytyki naiwnej wiary w postęp, krytyki marksizmu i neomarksizmu oraz krytyki wszelkich form liberalizmu. „Stąd jego tak zdecydowana walka w obronie człowieka zagrożonego aborcją, eutanazją, tak zwanymi związkami homoseksualnymi czy ostatnio ideologią gender. Ratować człowieka przed szaleństwem rozumu w imię wolności” - mówił Pasterz Kościoła łódzkiego. Ta postawa Benedykta XVI sprawiała, że był „najbardziej nękanym przez media i różne opiniotwórcze środowiska człowiekiem współczesnego świata”. Tymczasem papieskiej walce z zagrażającym człowiekowi złem towarzyszyła prawda, pełna wrażliwości, głębi wiary i nadziei, że człowiek potrzebuje Boga, bo w przeciwnym razie nie ma nadziei.
Na zakończenie homilii Metropolita łódzki powiedział: „Patrząc na te ostatnie osiem lat, możemy tylko domyślać się, jak często przychodziło mu cierpieć dla prawdy. Nie swojej, ale Chrystusowej. Nie wymyślonej przez niego, ale głoszonej przez Święty, Katolicki i Apostolski Kościół. Wyśmiewany i wyszydzany. Ale w tym cierpieniu dla prawdy trwał, bo doskonale wiedział, że tak trzeba, jeśli chce się być człowiekiem na miarę sługi Chrystusa, na miarę Jego świadka. Benedykt XVI - spe salvus - zbawiony przez nadzieję. My także - również dzięki jego modlitwom, które zanosił, które teraz zanosi do Pana i które obiecał zanosić do Pana za Kościół, czyli za nas - my także, spe salvi, jesteśmy zbawieni mocą nadziei. I za to wszystko dziękujemy dzisiaj Panu Bogu” - zakończył Metropolita łódzki.