Reklama

Oswajanie wiary

Przybij żółwika (cz. II)

Podszedłem do barierki, spojrzałem na 60 tysięcy ludzi i wiedziałem, że czuję się tak samo jak oni. Poczułem się wolny

Niedziela Ogólnopolska 22/2013, str. 48-49

[ TEMATY ]

Niedziela Młodych

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

- Gdy ma się już taką pewność, dowód na to, że Bóg słyszy nasze wołanie, wtedy jest łatwiej?

Bóg pyta: Czy pójdziesz za mną, czy zaryzykujesz, czy zrobisz ten krok? To jest teraz najcięższe: Czy pójdziesz do spowiedzi? Ja poszedłem. Ksiądz z Polski kątem oka na mnie patrzy, ja chodzę w tę i z powrotem, i myślę: Nie idę do niego! Idę! Nie idę! I tak walczyłem sam ze sobą. Podszedłem i chciałem się wyspowiadać tak jak się zawsze spowiadaliśmy: „trzy razy to, cztery razy tamto, puk, puk, puk…”. Ksiądz popatrzył na mnie i mówi: „Gościu, co ty tutaj odstawiasz za numery? Kim ty jesteś? Jak masz na imię? Pogadajmy o twoim życiu…”. Wyspowiadałem się z całego życia. Kiedy usłyszałem: „Odpuszczam ci twoje grzechy w Imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego” - poczułem, że coś się zmieniło. Podszedłem do barierki, spojrzałem na 60 tys. ludzi i wiedziałem, że czuję się tak samo jak oni. Poczułem się wolny.

- Więc spowiedź ma sens? Radziłbyś młodym ludziom, aby nie wstydzili się tego?

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

Oczywiście! Ale są też warunki spowiedzi: nie można niczego ukrywać. I postanowienie zmian. Ja wyrzuciłem z siebie całe swoje życie. Nie zastanawiałem się: „To powiem, tego nie powiem…”. Wiedziałem, że zrobię krok w stronę zmian. Że to jest naprawdę: „Boże, pomóż mi!”. I Bóg odpuścił mi grzechy. Na maxa to poczułem. Ale co, pójść w tym kierunku? Jak wytrwać? Wróciłem do Polski, trafiłem do wspólnoty Odnowy w Duchu Świętym. Przez pierwsze miesiące były straszne śmiechy ze mnie; ja chodziłem codziennie do kościoła. Były trzy babcie na krzyż i ja… Ksiądz patrzył na mnie pytająco: Co ty tutaj robisz? Trzy babcie i Bęsiu stoi w kościele - jeden dzień, drugi, trzeci… Co za gość? To było ryzykowne. Postawiłem wszystko na jedną kartę, przypomniałem sobie słowa Jezusa: „Kto się mnie zawstydzi, tego ja się zawstydzę przed moim Ojcem (por. Mt 10, 32-33)”. Zmieniłem towarzystwo, choć nie było mi łatwo wcześniej, bo byłem uzależniony. Od Medjugorie robiłem krok po kroku. Minęło 7 lat - nie biorę narkotyków, nie palę papierosów, jestem wolny od alkoholu. Mam rodzinę, córkę… Gdyby mi wtedy ktoś powiedział: Stary, za 7 lat będziesz miał żonę dzieci, będziesz jeździł po szkołach, będziesz wolny - powiedziałbym, że bajki opowiada. Bóg zaskakuje, ale dałem mu się prowadzić.

- Dziś mówisz głośno: „Jestem katolikiem”, na początku mogłeś się narazić na śmieszność takimi słowami w swoim środowisku. Co byś powiedział tym, którzy czują się katolikami, ale nie mają odwagi się do tego przyznać? Bo przecież Twoje życie pokazuje, że choć to nie jest łatwe, warto to zrobić.

Reklama

Powiedziałbym, żeby się nie wstydzili tego, kim są, ale żeby też nie patrzyli na to, co pomyślą o nich inni. To jest dzisiaj bardzo duży problem; jesteśmy przyzwyczajeni żyć w jakichś grupach - tego lubię, tego nie lubię, z tymi trzymam, z tymi nie; jeśli trzymam z grupą, lepiej, żebym wyznawał to samo. Dzisiaj, gdy młody człowiek utożsamia się z taką grupą i ma się wychylić ze swoją wiarą dalej, to nie jest proste. Najważniejsze, by każdy czuł się sobą i nigdy nie udawał kogoś innego: Jeśli wierzysz - mów o tym; to jest twoje życie! Jeśli w twoim życiu Bóg jest najważniejszy, Ewangelia, i jeśli chcesz się trzymać przykazań - to po prostu tak żyj! Łatwo jest wejść w świat i żyć tak jak wszyscy („No co ty, nie weźmiesz tego? Nie rób siary! Wszyscy biorą!), ja też byłem przyzwyczajony do tego, że robiłem to, co inni. A jest taki moment, że trzeba sobie powiedzieć „stop!” i zapytać, co dla mnie jest ważne. Myślę, że wiele osób wierzy i chciałoby mówić o Bogu, ale może nie ma przy nich kogoś, kto by podtrzymał. Nie ma oparcia w otoczeniu, w rodzicach. Może czuje się samotny, widząc, że nikt nie myśli tak jak on. Wierzę, że każdy człowiek ma na tyle siły, by nie wstydzić się Boga; są wspólnoty, ludzie, którzy idą w tym samym kierunku...

- Ludzie boją się najbardziej odrzucenia, samotności… A co w takim razie z marzeniami?

Przychodzi czas, że trzeba manifestować to, czym się żyje. Łatwo jest myśleć: „Ja tu nic nie osiągnę, nie dam rady” - sam też tak kiedyś myślałem. Ale trzeba zrobić jeden krok: pierwszy. Messi też kiedyś grał w piłkę tylko z psem… W marzenia trzeba wierzyć i do nich dążyć. Bo one się spełniają. Ja jestem dziś szczęśliwym człowiekiem. Zachęcam, by nie patrzeć na stereotypy, nie słuchać ludzi, którzy wyrobili sobie negatywne zdanie o Kościele, ja też miałem kiedyś wyrobione zdanie, a dziś wiem, jaką świetną robotę robi Kościół, jak działa, jaką księża robią świetną robotę. Kiedyś bym to wyśmiał, a dziś widzę to od kuchni i wiem, jak to jest dobre i jak dużo miłości jest przekazywane. Ja też chcę ją dawać - poprzez płyty.

- „Będę repował (reprezentował - red.) Chrystusa aż do swojej śmierci, będę służył Mu, bo On jest ekstremalnie wielki” - to fragment utworu „Fanatyk”. Kto jest tym fanatykiem?

Ja!

- Co to dla Ciebie znaczy? Jak to wygląda w Twoim życiu, codzienności?

Reklama

Staram się codziennie nawracać. Codziennie wybierać Boga. Bo to nie jest tak, że raz dostałem i ciach - mogę sobie żyć czysty i wolny od wszystkiego. Spotykają mnie pokusy, ale staram się codziennie wybierać Boga. Modlę się ze swoją żoną, idziemy w tym samym kierunku, będziemy przekazywać wiarę naszym dzieciom, formuję się, jeżdżąc na rekolekcje. Nikogo nie omijają pokusy. Czasem ktoś mnie zaczepia, widząc, że jestem w czapce, w kapturze: „Stary widzę że hip-hop, może do jakiegoś dilera wyskoczymy?”. Ja mówię: „Dzisiaj Jezus jest najważniejszy; może zmienić też twoje życie”. Dziękuję Bogu za tę siłę; nigdy się nie spodziewałem, że może mi dać aż tak dużo. Są ludzie, którzy mnie wspierają, modlą się, mam wspólnotę w Jeleniej Górze. Dzięki temu mogę „repować Chrystusa aż do swojej śmierci”!

- Czy to może być przesłanie dla nas i naszych Czytelników?

Na pewno chciałbym Wam powiedzieć, żebyście zawsze byli sobą, żebyście w życiu kierowali się dobrymi wartościami i szli pod prąd, bo łatwo dziś wybrać złą drogę, pójść za wszystkimi, ciężej jest pójść pod prąd - za Chrystusem, ale naprawdę warto. Wierzę, że Jezus nie zaprze się nas, jeśli my nie będziemy zapierać się Jego. Trzymanie się przykazań, to dobra droga - jak z sygnalizacją świetlną: kiedy masz czerwone światło, to stój. Zawsze wybieraj Boga.

2013-06-13 10:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Moc modlitwy

Pracowałam jako nauczycielka, mój mąż u kogoś w prywatnej firmie. Zawsze marzyłam o tym, byśmy mogli pracować jak święci Zelia i Ludwik Martin – rodzice św. Tereski od Dzieciątka Jezus. Ona była koronczarką i produkowała słynne na całą Francję koronki z Alençon. On był zegarmistrzem. Działalność koronkarska przynosiła duże zyski, dlatego Ludwik sprzedał zakład zegarmistrzowski i zaangażował się w działalność żony, pracowali razem. Marzyłam o podobnym stylu pracy w bliskości domu i dzieci. Modliłam się o to za wstawiennictwem świętych małżonków. Pan Bóg wysłuchał mojej prośby. Dziś razem z mężem prowadzimy wspólny interes. Jesteśmy właścicielami sklepu internetowego, w którym sprzedajemy produkty wykonywane przez mojego męża. Praca pozwala nam rozwijać nasze pasje i godzić zajęcia zawodowe z wychowywaniem trójki dzieci. Gabriela
CZYTAJ DALEJ

Św. Bernadetta Soubirous

[ TEMATY ]

święta

źródło: wikipedia.pl

św. Maria Bernadetta Soubirous

św. Maria Bernadetta Soubirous

Bernadetta urodziła się w Lourdes 7 stycznia 1844 roku. W wieku czternastu lat przy grocie Massabielle objawiła się jej Matka Boża, która przedstawiła się jako Niepokalane Poczęcie.

W wieku dwudziestu dwóch lat Bernadetta postanowiła zamknąć się w klasztorze w Saint-Gildard, domu macierzystym zgromadzenia sióstr miłosierdzia z Nevers, gdzie pozostała aż do śmierci w 1879 roku.
CZYTAJ DALEJ

Twórcy odbudowy Notre Dame uhonorowani najwyższymi odznaczeniami Francji

Architekci, rzemieślnicy i urzędnicy nadzorujący odbudowę katedry Notre Dame w Paryżu zostali uhonorowani we wtorek przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona najwyższymi odznaczeniami państwowymi, m.in. orderami Legii Honorowej. Uroczystość odbyła się dokładnie sześć lat po pożarze świątyni z 15 kwietnia 2019 roku.

Rozpoczęła się po godz. 18 - o tej samej porze sześć lat temu w Notre Dame pojawiły się płomienie, które strawiły konstrukcję dachu. Kadry płonącej świątyni obiegły cały świat, który śledził także akcję gaszenia pożaru. Szczególnie dramatycznym momentem było zawalenie się iglicy.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję