WOJCIECH DUDKIEWICZ: - Działacze warszawskiej PO organizują w niedzielę 13 października wielkie grzybobranie. Pan też wybiera się w tym dniu do lasu?
PROF. PIOTR GLIŃSKI: - Przede wszystkim wybieram się na referendum w sprawie odwołania prezydent Gronkiewicz-Waltz. I choć jedno drugiego nie wyklucza, nie będę miał czasu na grzybobranie.
- A czy 400 tys. warszawiaków znajdzie czas na pójście do lokali wyborczy? Mniej więcej tylu musi wziąć udział w referendum, żeby było ważne.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
- Oczywiście, zachęcenie do pójścia na referendum nie jest zadaniem łatwym. To nie są wybory, inaczej ludzie do referendów podchodzą, frekwencja zawsze jest mniejsza. Dodatkowo w Warszawie są spore grupy wsparcia dla obecnie rządzących, takie, które korzystają z układu obecnych rządów. Wiele jest też osób nieprzekonanych, nie mają zdania. My będziemy apelować do wszystkich odpowiedzialnych, wolnych, obywateli Warszawy, żeby skorzystali ze swojego prawa i ustosunkowali się do obecnie rządzącej ekipy w mieście, która, przypomnę, nie spełniła niemal żadnych swoich kluczowych obietnic.
- Ludzie pójdą, choć są zniechęcani przez zwolenników pani prezydent, premiera i prezydenta RP?
Reklama
- Apele o nieuczestniczenie w referendum są zadziwiające. To jest łamanie norm kulturowych demokracji, obniżanie kultury politycznej, ale, kto wie, czy nie jest to coś więcej. Bo apele osób takich, jak premier, prezydent, pani prezydent - które rządzą, mają wielu podwładnych, urzędników, wiele instytucji jest od nich zależnych - ograniczają wolny wybór wielu ludziom, którzy są od nich zależne.
- Jak przekonać ludzi, żeby odebrali władzę prezydent Warszawy już teraz? Jej obrońcy mówią, że przecież ktoś ją wybrał, a wygrała w cuglach. Po co referendum, które kosztuje, skoro za rok i tak muszą się odbyć wybory?
- To słabe argumenty. Nie kwestionuję mandatu pani prezydent, została wybrana demokratycznie - choć przez mniejszość mieszkańców Warszawy. Frekwencja nie była duża, a zagłosowało na nią nieco ponad połowa uczestniczących - ale apeluję też o niekwestionowanie demokratycznego prawa do referendum. To instytucja kontroli władzy, czy „poprawiania demokracji”. Opowiadanie, że zostało tylko kilkanaście miesięcy władzy pani prezydent też jest chybione, bo jeżeli taka jest wola ludu, władzę, która nie spełnia obietnic, należy odwołać. Lud Warszawy jest w tym wypadku suwerenem, jego decyzje są nadrzędne. Referendum kosztuje 2 mln. Znacznie więcej kosztuje zła władza, która wydaje pieniędzy publiczne niezgodnie z interesami społeczności Warszawy. Ta zła władza wydała 40 mln zł na premie dla urzędników w tym roku, a w ciągu kilku lat rządów 130 mln zł.
- Nie dostrzega Pan jednak, że Warszawa zmienia się, choć powoli, na lepsze? Chyba wcześniej nie budowała się aż tak. Skala inwestycji jest ogromna.
Reklama
- Budowała się, ale teraz więcej widać, bo rozkopana jest II linia metra. Zresztą niezgodnie z harmonogramem, bo przekroczono już bardzo wiele terminów i obietnic, jeśli chodzi o te linię. Warszawa ma olbrzymi, kilkunastomiliardowy budżet, plus możliwości korzystania z funduszy europejskich, trudno, żeby cokolwiek nie zrobiono za te pieniądze. Problem w tym, że nie zrobiono tego, co jest najbardziej potrzebne, czyli obwodnicę i mosty, a robiono często drugorzędne rzeczy i wydawano pieniądze ewidentnie w sposób mało oszczędny i efektywny. Od dziecka słyszałem, że w Warszawie jest kurzawka, bo przecież plany budowy metra były od przed wojny, a potem pomysł odłożono. A tu wielkie zaskoczenie: kurzawka. Nadzór - za który odpowiada polityk, czyli pani Gronkiewicz-Waltz - był żaden, stąd kłopoty metra. Taka budowa, tym bardziej duże miasto, to nie przelewki. Prezydentem trzeba być od rana do wieczora, a nie zajmować się innymi rzeczami. Pani prezydent zajmowała się wykładami, kierowaniem rządzącą w Polsce partią. Przykładów zaniedbań jest sporo. Skandaliczny przetarg na wywóz śmieci. Przez ponad dwa lata nie można było zrobić tego przetargu? A podwyżki biletów, nieprzygotowane i, jak się okazuje, nic nie dające?
- Obrońcy pani Gronkiewicz-Waltz mówią: wiele się nie udało, ale jednak bilans rządów jest pozytywny.
- Jest zdecydowanie negatywny. Co zrobiła, co jest jej autorską zasługą? Jeżeli chodzi o most północny, przygotowana inwestycja przez poprzednia ekipę. Oczyszczalnia Czajka? Podobnie. Druga linia metra? Też przygotowany wcześniej samograj. Nic, tylko budować. Inwestycja nie była nowym pomysłem itp. Podobnie jest z Centrum Kopernika. A skoro jesteśmy przy takich placówkach. Nie ma ani Muzeum Historii Polski, ani Muzeum Sztuki Nowoczesnej - przy którym, podobnie, jak przy Muzeum Historii Żydów Polski, doszło do wielkich skandali. Rządząca ekipa chwali się fragmentem obwodnicy. Tę tzw. półobwodnicę, wpuszczono z powrotem do miasta. Otwarcie węzła na ul. Puławskiej zablokowało tę ulicę i cały okoliczny ciąg komunikacyjny, w tym Most Siekierkowski. Choć pani Gronkiewicz jest wiceszefową rządzącej w Polsce partii, nie wywalczyła mostu, który poprowadziłby tę obwodnicę przez Ursynów i Wisłę, i odblokował Warszawe. Pani Gronkiewicz-Waltz miała siedem lat na poważne rzeczy. Trzeba było zebrać pieniądze na to, co jest najważniejsze, a nie bawić się w klomby, czy bardzo drogie renowacje ul. Francuskiej, czy pl. Szembeka, itd.
- A można wskazać coś, co się jednak Hannie Gronkiewicz-Waltz udało?
Reklama
- Przy takich zasobach o sukcesy nietrudno. Na pewno dobrze, że zakupiono nowy tabor do transportu miejskiego. Ale już okazuje się, że pani prezydent nie policzyła dobrze pieniędzy, już likwiduje linie, wycofuje się z podwyżek. Podoba mi się system wypożyczania rowerów, ale to samograj. W wielu miastach jest firma, której płaci się, ona to organizuje. U nas system wypożyczania jest, ale brak systemu ścieżek rowerowych. Są poszarpane, źle poprowadzone, dochodzi do wielu wypadków z udziałem pieszych, kolizji z samochodami.
- Jakie powinny być pierwsze działania następcy Hanny Gronkiewicz-Waltz?
- Powinien skoncentrować się nie na blichtrze, kupowaniu wyborców, podlizywaniu się mieszkańcom Warszawy, lecz na rzeczach najważniejszych, najbardziej potrzebnych. Nasze miasto ma pieniądze, ale musi je dobrze wydawać. Trzeba jak najszybciej skończyć w Warszawie obwodnicę i budować mosty, bo są to rzeczy absolutnie potrzebne. Także mądrze rozwijać miasto, budować osobowość poszczególnych dzielnic. Spowodować, żeby te dzielnice żyły także własnym życiem. Żeby centrum Warszawy było odciążone. Warszawa, z różnych powodów, nie jest typowym miastem zachodnim. Centrum stolicy żyje: tu się mieszka, tu są szpitale, szkoły. Nie tylko biurowce, a ludzie wypchnięci na obrzeża. To centrum nie może być dalej obciążane. Rozwój Warszawy musi być zrównoważony. Szczególnie musimy postawić na rozwój Pragi.
- Tu szczególnie dużo obietnic obecnej ekipie chyba nie wyszło?
Reklama
- Więcej: Praga w czasie tych rządów staje się coraz większą czarną dziurą. Wizja stolicy powinna być przedyskutowana i przedstawiona mieszkańcom. Czy warszawiacy wiedzą, jakie są plany ratusza, czy wiedzą, dlaczego od wielu lat nie otwarto żadnych nowych linii tramwajowych? Ostatnią sensowną linię - Bemowo-Piaski - zbudował Lech Kaczyński. Linia przebiegająca przez most północny nie łączy praskich osiedli mieszkaniowych z centrum, czy dzielnicami przemysłowymi. Są znikąd do nikąd. Nie można tak robić. Od lat w planach są dwie istotne linie tramwajowe. Przede wszystkim z Gocławia. Gocław nie jest połączony z centrum metrem - a były takie plany i obietnice - ani tramwajem z centrum. Komunikacja tramwajowa powinna być priorytetem w mieście. Jest szybka i sprawna i w miarę niezależna od korków. Warszawa zrezygnowała z inteligentnego systemu sterowania ruchem, który usprawniałby ciągi komunikacyjne. Plany były, te projekty, są w 85 proc. dofinansowane z funduszy europejskich. Niestety, pani Gronkiewicz nie znalazła na to 13 mln zł.
- Z tego, co Pan mówi, po odejściu pani Gronkiewicz-Waltz powinno się zacząć wielkie sprzątanie po jej rządach.
- Niestety, tak. To horror, co ta pani robi. Spodziewam się, że będą też wypadały różne trupy z szafy. Ostatnio pani prezydent sama dokonała po cichu parę zmian w swojej ekipie. Odeszli ludzie, których działania obciążają właśnie ją, bo zaniedbała nadzór nad nimi. Ale sama też ma sporo za uszami. Jeżeli funduje się stadion Legii za pół mld zł, choć w pobliżu jest duży stadion narodowy, oddaje się go w dzierżawę na kilkadziesiąt lat zaprzyjaźnionej korporacji, na nieznanych zasadach, to nie jest to przykład nietrafionej inwestycji, ale skandal, za który władza musi ponieść odpowiedzieć. Dlatego trzeba jak najszybciej taką władzę odwołać.