Sytuacja chrześcijan w Syrii robi się coraz bardziej dramatyczna. 10-procentowa mniejszość znalazła się pod ostrzałem wielu stron konfliktu. Dotychczas związana z Zachodem zjednoczona opozycja przynajmniej formalnie gwarantowała poszanowanie praw mniejszości religijnych, także chrześcijan w tym bliskowschodnim kraju. Ostatnie wydarzenia, w tym wzrost siły fundamentalistów, którzy ostentacyjnie wyszli z koalicji i utworzyli Przymierze Islamskie, pokazały słabnącą siłę koalicji opozycyjnej.
Islamiści zyskali wśród rebeliantów przewagę. Zaczęły się ataki na świątynie chrześcijańskie, a czary goryczy dopełnił wybuch przemocy w Maaluli, świętym dla syryjskich chrześcijan mieście, w którym mieszkańcy mówią nadal językiem aramejskim - tym samym, którym posługiwał się Jezus. Maalula jest dla syryjskich wyznawców Chrystusa tak samo ważna jak Jerozolima - podkreślają obserwatorzy.
Atak na Maalulę był tylko symbolem, bo w ostatnim czasie islamiści zaatakowali jeszcze inne świątynie chrześcijańskie, m.in. w Ar-Raqqah, gdzie ze świątyni ściągnięto krzyż i wywieszono na niej czarną flagę. Coraz więcej chrześcijan ucieka z kraju i widząc rozwój sytuacji, nie wyobraża sobie powrotu.
Pomóż w rozwoju naszego portalu