Reklama

Niedziela w Warszawie

Podpalacze i czytelniczki

Czy chłopcy i dziewczęta różnią się temperamentem, zainteresowaniami, sposobem uczenia się? Chyba nikt rozsądny tego nie neguje. Dlaczego nie stworzyć obu płciom takich warunków do nauki, jakich potrzebują? Najprostszy sposób to uczyć ich oddzielnie

Niedziela warszawska 10/2014, str. 4-5

[ TEMATY ]

szkoła

Paweł Kula

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Dziesięcioletni Antoni chodzi do szkoły „Żagle” w Warszawie, w której uczą się sami chłopcy, a pracują sami panowie. Kiedy mama pyta go w domu, jak mu minął dzień, opowiada zwykle, ile wygrała albo ile przegrała w „nogę” jego drużyna. Ewentualnie na jakie karty z piłkarzami wymienił się z kolegami. Okazji do wygrywania i przegrywania meczy ma wiele – nie tylko na lekcjach w-f, ale również na dwóch długich przerwach (nauczyciele często też grają z chłopcami, i to z takim zapałem, że furkoczą im w biegu krawaty, obowiązkowe w tej szkole) i trzy razy w tygodniu na pozalekcyjnych treningach Uczniowskiego Klubu Sportowego. Kiedy więc młodszy brat Antka, Karol, prawie rok temu kończył przedszkole, rodzice chłopców byli zdecydowani, że wyślą go do „Żagli”. Te same plany mają co do dwóch najmłodszych synów. – Gdyby Karol poszedł do szkoły koedukacyjnej, pewnie pani próbowałaby za wszelką cenę posadzić go w ławce na pół dnia i miała do niego pretensje, że nie siedzi – mówi Maria Świerczyńska, mama chłopców. Widzi też dobry wpływ szkoły na syna w drobnych, ale ważnych sprawach: pilnuje odrabiania lekcji, sam się pakuje do szkoły i dba o schludny wygląd.

Legia czyta

Reklama

– Najcenniejsza wiedza, jaką zdobywamy w Żaglach, to wiedza o naturze małego mężczyzny – mówił pracownik tej szkoły Paweł Zuchniewicz podczas konferencji „Innowacje w edukacji”, zorganizowanej niedawno z okazji 10-lecia stowarzyszenia „Sternik”. To stowarzyszenie, założone przez rodziców, prowadzi w kilku miastach w Polsce szkoły dla dziewcząt i chłopców, m.in. właśnie męskie „Żagle” w Warszawie i żeńskie „Strumienie” w podwarszawskim Józefowie, oraz koedukacyjne przedszkola. – Bez sportu nie byłoby szkoły dla chłopców – mówił Zuchniewicz. – Nie tylko dlatego, że oni muszą się wybiegać, ale też dlatego, że sport uczy przegrywać. Mężny mężczyzna to nie ten, który nie upada, ale ten, który wstaje. Ponieważ ławka nie jest środowiskiem naturalnym dla chłopca wiele zajęć w „Żaglach” odbywa się w ruchu (nawet takich jak nauka składania sylab w wyrazy), lekcje często są prowadzone metodą eksperymentów i wycieczek. Naturalną potrzebę rywalizacji wykorzystuje się na przykład wtedy, gdy podaje się chłopcom listę lektur dodatkowych i nazywa ją listą dla ambitnych, albo kiedy się dzieli klasy na dwie grupy, które noszą nazwy np. „Legia” i „Polonia”, i rywalizują ze sobą w czytaniu. Ponieważ wielu chłopców i mężczyzn nie lubi czytać, szkoła kładzie na to szczególny nacisk – jest tam obowiązkowa godzina cichego czytania i coroczna akcja „Czytanie to męska rzecz”.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Łatwiej

Szkoły „Sternika” stawiają sobie za cel edukację spersonalizowaną, czyli taką, która kształtuje całego człowieka – nie tylko umysł, ale również charakter, wolę, poczucie estetyki, ciało i duszę. Szkoły nie mają w nazwach tego, że są katolickie, ale katolicyzm to ważny składnik ich tożsamości i programów wychowawczych; mają też kaplice i opiekę duchową księży z Opus Dei. Jednak tym, co je najbardziej wyróżnia i co sprawia, że rodzice, którzy po raz pierwszy o nich słyszą, szeroko otwierają oczy ze zdziwienia, jest rozdzielenie w procesie edukacji dwóch płci.

– Tak jest po prostu łatwiej – tłumaczy Jose Maria Barnils, prezes międzynarodowej organizacji Institutio Familiar d’Educació, zrzeszającej takie stowarzyszenia jak „Sternik”. Działają one w 38 krajach świata i prowadzą ponad 500 szkół.

Reklama

Jak twierdzi wicedyrektor „Żagli” Janusz Wardak, nie ma szkół koedukacyjnych. Są szkoły dla dziewcząt, w których z konieczności uczą się też chłopcy. Ponieważ nauczyciele to niemal wyłącznie kobiety i ponieważ to głównie one tworzą programy i piszą podręczniki, w szkołach obowiązuje żeński model uczenia się i „grzeczności”, który nie zawsze jest zbieżny z tym, w jaki sposób funkcjonują chłopcy. Zabawny przykład podała na Międzynarodowym Kongresie Edukacji Zróżnicowanej, który odbył się trzy lata temu w Warszawie, amerykańska filozof i publicystka Christina Hoff Sommers. Jej nastoletni syn pojechał kiedyś z klasą na wycieczkę na pustynię. Któregoś wieczoru nauczycielka poleciła uczniom, żeby wzięli przybory do pisania, świeczki i zapałki i rozeszli się pojedynczo po okolicy, a potem usiedli w jakimś zacisznym miejscu, „weszli w głąb siebie” i opisali swoje wrażenia, żeby je potem przeczytać całej klasie. Dziewczęta zapełniły zeszyty uczuciowymi refleksjami. Natomiast chłopcy zebrali się w jednym miejscu, podpalili zeszyty i zrobili z nich ognisko. Nauczycielka była przerażona. Uznała ich za barbarzyńców, socjopatów i podpalaczy. A oni byli po prostu chłopcami – podsumowała tę historię Christina Hoff Sommers.

Mąż magister

Trudno negować to, że chłopcy i dziewczynki nieco się różnią. Dziewczynki przywiązują dużą wagę do relacji społecznych i komunikacji, a ulubione zajęcia chłopców można streścić jako „siłowanie i kotłowanie się”. Ci drudzy są też bardziej ruchliwi i wykazują większą skłonność do rywalizacji i agresji. Chłopcy uważani są za mniej zdolnych niż dziewczynki, chociaż badania inteligencji nie wykazują ich niższego IQ. Słabsze wyniki chłopców w szkole przekładają się na to, że często nie lubią oni się uczyć i ostatecznie zdobywają niższe wykształcenie niż dziewczęta. W Polsce wśród młodych ludzi jest 70 proc. studentek, a tylko 53 proc. studentów. Ma to kilka negatywnych skutków społecznych. Po pierwsze potencjał części młodych mężczyzn jest marnowany. Po drugie – młode kobiety na ogół chcą mieć mężów, którzy zdobyli takie samo wykształcenie jak one, więc gdy w społeczeństwie występuje taka dysproporcja, jest im trudniej znaleźć odpowiednich partnerów. Kolejny problem jest taki, że kobiety po założeniu rodziny często chcą ograniczyć czas pracy albo na jakiś czas z niej zrezygnować, ale żeby mogły to zrobić, muszą mieć dobrze zarabiających mężów; niższe wykształcenie mężczyzn często wiąże się z niższymi dochodami i komplikuje sytuację tych rodzin.

Toksyczna kultura męskości

Reklama

Do faktu, że dziewczynki i chłopcy się różnią, można podejść na dwa sposoby: albo próbować uwolnić chłopców od „toksycznej kultury męskości”, albo zmienić sposób ich uczenia – stwierdziła amerykańska filozof. Jak więc uczyć obie płcie? Ponieważ statystyczny chłopiec nieco gorzej słyszy i trudniej się skupia niż statystyczna dziewczynka, nauczyciel powinien mówić do chłopców nieco głośniej i używać krótszych, jednoznacznych zdań i zdecydowanego tonu. Taki sposób mówienia dziewczynki mogą odczuwać jako „niemiły”. Na lekcji w męskiej klasie powinno się dużo dziać, momentami może być nawet głośno, a uczniowie powinni czuć atmosferę kina akcji, kiedy nie wiadomo, z której strony padnie strzał. Wobec chłopców należy oszczędniej stosować pochwały, wyraźnie stawiać im wyzwania i częściej sprawdzać postępy. Im więcej ruchu i eksperymentów na lekcjach, tym lepiej. Przy nauczaniu przedmiotów humanistycznych należy akcentować takie tematy jak bitwy, wynalazki i bohaterskie postawy. Dziewczynki, które na ogół mają więcej zapału do nauki i częściej bywają niepewne swoich umiejętności, potrzebują więcej wsparcia, pochwał i dyskretnego prowadzenia. Duże znaczenie ma dla nich estetyka pomieszczeń i cisza na lekcjach. Ucząc dziewczęta przedmiotów matematyczno-przyrodniczych należy jak najczęściej odwoływać się do konkretów z życia i raczej stosować metodę „od szczegółu do ogółu” niż odwrotnie.

Diagram dla dziewczyny

– Kiedy mówi się o szkołach prowadzonych według modelu edukacji zróżnicowanej ze względu na płeć, kładzie się zwykle nacisk na specyfikę placówek dla chłopców. Natomiast w odniesieniu do dziewcząt pojawia się niekiedy opinia, że skoro chętnie uczą się one w każdej szkole, to w ich przypadku wybór szkoły jest mniej istotny. Wydaje się, że dobrodziejstwa płynące z edukacji dziewczynek w szkołach przeznaczonych wyłącznie dla nich wymagają szczególnego podkreślenia – uważa Katarzyna Dobrzyńska, dyrektorka szkoły dla dziewcząt „Promienie” w Nadarzynie. W klasach mieszanych nauczyciele poświęcają więcej uwagi chłopcom, bo przecież to oni zwykle przeszkadzają na lekcjach. Kiedy klasa składa się z samych dziewczynek, nauka idzie szybciej. Później chłopcy też „przeszkadzają” dziewczętom, tylko nieco inaczej. Dziewczyny w ich obecności zaczynają rywalizować między sobą, czego konsekwencją jest przesadna troska o wygląd, ze szkodą dla rozwoju w innych dziedzinach. Poza tym w klasie koedukacyjnej następuje specjalizacja – humanistyka i przedmioty artystyczne stają się domeną dziewcząt, a zagadnienia, które wymagają dedukcji, abstrakcyjnego myślenia, stosowania kodów, wykresów czy diagramów, to męska rzecz. Jeśli jednak obie płcie się rozdzieli, dziewczęta i chłopcy chętnie próbują swoich sił również w tych dziedzinach, które w szkole mieszanej byłyby im obce, i osiągają w nich sukcesy. Nic dziwnego, że absolwentki szkół żeńskich częściej wybierają studia związane z naukami ścisłymi niż ich koleżanki, które uczyły się razem z chłopcami.

Dzisiaj w Polsce edukacja zróżnicowana ze względu na płeć wydaje się wielu osobom ciekawym eksperymentem. Ale jeśli się spojrzy na całą historię edukacji, eksperymentem jest raczej sadzanie dziewcząt i chłopców w jednej ławce. Może po kilkudziesięciu latach funkcjonowania tego modelu przyszedł czas na ocenę jego efektów i powtórne przemyślenie?

2014-03-06 11:05

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Minister edukacji lekceważy badania i postuluje seksedukację

[ TEMATY ]

szkoła

B. Sztajner/Niedziela

Wraz z początkiem nowego roku szkolnego do podstawy programowej przedmiotu "wychowanie do życia w rodzinie" mają być wprowadzone "treści antydyskryminacyjne". Rodzice oraz członkowie 26 organizacji prorodzinnych zapowiedzieli demonstrację pod hasłem: "Stop dewiacji w edukacji!", w której wyrażą sprzeciw demoralizującym programom edukacyjnym. Ma się ona odbyć 30 sierpnia na Placu Zamkowym w Warszawie.

Wprowadzone zmiany świadczą o tym, że minister Joanna Kluzik-Rostkowska nie uwzględniła wyników badań, potwierdzających wysoki poziom tego przedmiotu w dotychczasowej formule.
CZYTAJ DALEJ

Nie ma nadziei bez Boga – mocny głos kard. Georga Jacoba Koovakada w Astanie

2025-09-21 08:42

[ TEMATY ]

Kongres Przywódców Religii Świata i Tradycyjnych

Materiały prasowe

Kard. George Jacob Koovakad

Kard. George Jacob Koovakad

Kard. George Jacob Koovakad, prefekt Dykasterii ds. Dialogu Międzyreligijnego i delegat Stolicy Apostolskiej na VIII Kongres Przywódców Religii Świata i Tradycyjnych w Astanie, wygłosił przemówienie nt. „Dialog religii: synergia dla przyszłości”.

Podczas sesji plenarnej w stolicy Kazachstanu, z udziałem 100 delegacji z ok. 60 państw świata, w obecności przedstawicieli licznych religii (m.in. chrześcijaństwa, islamu, judaizmu, buddyzmu, hinduizmu, taoizmu), podkreślił, że dla budowania pokoju i współpracy międzyreligijnej potrzebne są: rozwój i sprawiedliwość, nadzieja wypływająca z faktu istnienia Boga oraz współzależność na drogach zbawienia.
CZYTAJ DALEJ

Błękitny Marsz dla Pokoju

2025-09-21 19:00

[ TEMATY ]

archidiecezja łódzka

Piotr Drzewiecki

W Łodzi przeszedł VII. Błękitny Marsz Pokoju zorganizowany przez Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ.

W Łodzi przeszedł VII. Błękitny Marsz Pokoju zorganizowany przez Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ.

W Łodzi przeszedł VII. Błękitny Marsz Pokoju zorganizowany przez Stowarzyszenia Kombatantów Misji Pokojowych ONZ.

Pod hasłami „Chcemy pokoju na świecie” i „Chcemy pokoju na Bliskim Wschodzie” już po raz siódmy w Łodzi przeszedł Błękitny Marsz dla pokoju. Marsz odbył się z okazji Międzynarodowego Dnia Pokoju, który przypada w dniu 21 września, a został zorganizowany przez Stowarzyszenie Kombatantów Misji Pokojowych ONZ – koło nr 40 w Łodzi. Inicjatywa organizowana jest w Łodzi co roku i ma być apelem o pokój i wolność na świecie. 
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję