Związki z Kielcami są wielorakie: poprzez osobę założyciela sługę Bożego ks. Wojciecha Piwowarczyka, poprzez zatwierdzenie konstytucji Instytutu przez biskupa kieleckiego Kazimierza Ryczana, wreszcie z uwagi na funkcję kieleckiego kapłana, ks. Tomasza Rusieckiego wikariusza biskupiego ds. Instytutów Życia Konsekrowanego i Stowarzyszeń Życia Apostolskiego w Polsce.
Zakorzenione w „zwyczajnym” świecie
Chodzi o realizację specyficznego powołania, które łączy w sobie świeckość i konsekrację. Instytuty świeckie gromadzą ludzi, którzy w zwykłych, codziennych warunkach oddają się jak najpełniej Bogu i ludziom, realizując rady ewangeliczne. Pozornie ludzie ci nie różnią się od innych. Jak wszyscy pracują zawodowo, mieszkają z własną rodziną lub samotnie, nie wyróżniają się ubiorem. A jednak. Gdy przyjrzeć się im bliżej dostrzeżemy, że żyją nieco inaczej. Ich system wartości jest ukierunkowany na Boga (codzienna Msza św., modlitwa zarówno brewiarzowa, jak i rozmyślanie; lektura książek religijnych) oraz na pomoc bliźnim. Wyróżnia ich rzetelna praca, umiejętność rezygnacji z własnych potrzeb, nieprzywiązywanie się do dóbr doczesnych. Wyróżnia ich także radość i pogoda ducha.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Wyjaśnia jedna z sióstr: Dzień osoby świeckiej konsekrowanej na zewnątrz nie różni się od innych. Utrzymujemy się z pracy zawodowej lub z emerytury, prowadzimy gospodarstwa domowe, mieszkamy samotnie lub z rodziną własną, podejmujemy różne zaangażowania w środowisku, we własnej rodzinie, korzystamy z odpoczynku i rozrywki, uczestniczymy w życiu społecznym, kulturalnym, politycznym i towarzyskim. W tych zwyczajnych warunkach życia świeckiego pełnimy swoją misję. Istotą naszego życia jest konsekracja, świeckość i apostolstwo. Misja nasza ma źródło w samej konsekracji, która jest całkowitym oddaniem życia Chrystusowi Królowi poprzez złożenie ślubów czystości, ubóstwa i posłuszeństwa. Wierność ślubom stwarza mi przestrzeń wolności serca w szerzeniu królestwa Bożego przez naśladowanie Chrystusa i upodabnianie się do Niego (…). Uobecnianie Chrystusa w świecie, środkami świeckimi i przez własne świadectwo, wyrażające się w stylu życia, myślenia, działania i duchowości, jest wyrazem mojej konsekracji. Niemożliwe byłoby to bez współpracy z łaską Bożą. Trzeba spotykać się z Bogiem na modlitwie, która przybiera różne formy, jak: Eucharystia, sakrament Pokuty, Liturgia Godzin, rozważanie Słowa Bożego. To wszystko po to, aby z wiarą widzieć, dotknąć, wpatrzyć się, kontemplować i usłyszeć sercem wolę Bożą i stawać się dobrym i uległym Jego narzędziem w świecie. Można mieć wątpliwości, czy ta droga ku świętości jest możliwa. Tak, jest możliwa i jestem szczęśliwa (…). Powołanie osób świeckich konsekrowanych jest dla każdego, kogo wezwie Pan. Popatrzmy, jakich ludzi Jezus powoływał na Apostołów. Ważne, aby usłyszeć to wezwanie Jezusa i pójść za Nim, zobaczyć Jego życie z bliska, a przez współpracę z łaską Bożą odkrywać z wiarą i odwagą tę drogę życia”.
Świeckość i konsekracja nie muszą się wykluczać
Reklama
Przez wiele wieków uważano, że świeckość i konsekracja wzajemnie się wykluczają. Czas jednak pokazał, że można te dwie rzeczywistości połączyć w jedno. W 1947 r. papież Pius XII ogłosił Konstytucję apostolską „Provida Mater Ecclesia”. W ten sposób Kościół zatwierdził to, co tak naprawdę już w Nim istniało, począwszy od życia ascetów i dziewic. Konsekracja członków Instytutów Świeckich dokonuje się tak jak zakonników, przez złożenie trzech ślubów. Różnica polega na sposobie realizacji tych ślubów. Ubóstwo ma dowieść światu, że można żyć wśród dóbr doczesnych i korzystać ze zdobyczy cywilizacji i postępu, nie oddając się im w niewolę. Czystość ma pokazać, że można kochać bezinteresownie i ofiarnie, że można radośnie oddać się wszystkim, bez wiązania się z kimkolwiek, troszcząc się w szczególny sposób o najbardziej opuszczonych. Posłuszeństwo ma dowieść, że można być szczęśliwym, nie zatrzymując dla siebie prawa osobistego wyboru, lecz pozostając do całkowitej Bożej dyspozycji, zgodnie z tym, czego wymaga codzienne życie, znaki czasu. Apostolstwo członków Instytutu wynika z samego założenia że całe życie jest apostolskie. W dzisiejszym świecie ważne jest, aby chrześcijanin nie ogłaszał sam, kim jest, ale żeby raczej został jako taki rozpoznany przez innych dzięki stylowi życia, jakie prowadzi. Tylko wtedy jego świadectwo będzie autentyczne i skuteczne mówi jedna z członkiń Instytutu Chrystusa Króla. Wyjaśnia, że członek Instytutu często potrafi dotrzeć tam, gdzie nie dotrze nawet kapłan, właśnie dzięki swemu „ukryciu”.
Sługa Boży o. Wojciech Piwowarczyk
Początki Instytutu to Kielce. Instytut w sposób nieformalny powstał jesienią 1942 r., kiedy grupa uczennic tajnych kompletów z pomocą ks. inf. dr. Wojciecha Piwowarczyka postanowiła wśród wojennej zawieruchy pomagać sobie wzajemnie w dążeniu do świętości, podejmując praktykę rad ewangelicznych: czystości, ubóstwa, posłuszeństwa.
Sługa Boży ks. inf. Wojciech Piwowarczyk żył w latach 1902-1992. To on swoją charyzmą, a przede wszystkim świadectwem zainspirował młode kobiety do życia według rad ewangelicznych. Trzeba w kilku zdaniach przypomnieć to życie, będące dla wielu niedościgłym wzorem.
Ks. Piwowarczyk, po święceniach w 1927 r. w Kielcach, odbył studia teologiczne na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego, zakończone w 1938 r. doktoratem. Równocześnie pracował w Kielcach jako wikariusz, prefekt w szkole powszechnej, kapelan więzienny, sekretarz generalny Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej. W 1942 r., początkowo nieformalnie, powołał Instytut Świecki Chrystusa Króla, złożony z uczennic tajnych kompletów, które podjęły praktykę rad ewangelicznych. Później członkinie Instytutu Świeckiego Chrystusa Króla uaktywniły się w całej Polsce.
Reklama
Przez 20 lat ks. Piwowarczyk pełnił funkcję profesora i ojca duchownego w seminarium kieleckim oraz ojca duchownego kapłanów diecezjalnych. W kręgu jego zainteresowań leżało zakładanie kół dobroczynności oraz misje od 1979 r. był dyrektorem Papieskich Dzieł Misyjnych.
W 1980 r., już w bardzo podeszłym wieku, zainicjował duszpasterstwo osób niepełnosprawnych: ociemniałych, głuchych, niepełnosprawnych ruchowo. Organizował dla nich spotkania i wyjazdy na dwutygodniowe wczasy łączone z rekolekcjami. Działalność ta zaowocowała stworzeniem domu dla niepełnosprawnych w Piekoszowie k. Kielc, który obecnie funkcjonuje jako jeden z największych ośrodków rehabilitacyjno-rekolekcyjnych w Polsce dla niepełnosprawnych.
Nigdy nie tracił z oczu spraw Instytutu, przez całe życie wspierał go radą, modlitwą i wskazówkami duszpasterskimi. 2 grudnia 2006 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny ks. Wojciecha Piwowarczyka.
Na co dzień
Dziś członkinie Instytutu Świeckiego Chrystusa Króla są w całej Polsce. Pracują jako urzędniczki, lekarki, pielęgniarki, nauczycielki, w administracji państwowej i w wolnych zawodach wśród nich są malarki, aktorki, nauczyciele akademiccy. Wykształcenie mają co najmniej średnie (choć zazwyczaj wyższe). Zwraca się do nich zwyczajnie: per „pani”. Choć samotne z wyboru, żyją we własnych rodzinach lub po 2-3, tworząc małe wspólnoty. Nie noszą habitu. O Bogu świadczą całym swoim życiem, we wszelkich drobiazgach, w wielkich dziełach, w smutkach i radościach codzienności.
Iwona: Jak odnalazłam Instytut Chrystusa Króla?
„W czasie studiów poznałam kilka osób ze wspólnoty (oczywiście wtedy nie wiedziałam, kim są i co je łączy), z jedną z nich byłam zaprzyjaźniona. Angażowałyśmy się w różne przedsięwzięcia, ja pomagałam od strony artystycznej z wykształcenia jestem plastykiem.
Ta moja dobra koleżanka zadziwiała mnie swoją wiarą. Była osobą zapatrzoną w Boga i mocno stojącą na ziemi. Lubiłam, kiedy dzieliła się swoim doświadczeniem Boga w życiu codziennym, wtedy moje serce rosło... Nie wiedziałam wtedy nic o istnieniu świeckiej formy życia konsekrowanego, znałam dwie drogi: małżeństwo i zakon. Odkąd pamiętam, zawsze myślałam o małżeństwie, bo przecież to takie normalne i naturalne, większość ludzi zakłada rodzinę. Czasem przemknęła przez głowę myśl... „a może zakon?”, choć moje ówczesne życie było dalekie od ideałów życia zakonnego, dziś odczytuje tę myśli jako tęsknotę za życiem w przyjaźni z Bogiem. Ta tęsknota była moją wierną towarzyszką, która w różnych momentach życia odzywała się bardziej, ale była przeze mnie zagłuszana. Tak to już jest, że człowiek szuka szczęścia w różnych rzeczach, relacjach itp., ale jak wyznał św. Augustyn „Niespokojne jest serce człowieka, póki nie spocznie w Bogu”. To jest prawda. Do decyzji o pójściu za Bogiem dojrzewałam przez kilka lat, przez ten czas przeżyłam głębokie nawrócenie (…). Zaczęłam żyć sakramentami częsta spowiedź, codzienna Eucharystia). Po ukończeniu studiów wróciłam do swojego rodzinnego miasta, podjęłam pracę zawodową, wstąpiłam do wspólnoty odnowy charyzmatycznej, miałam stałego spowiednika (...). Gdy znalazłam stronę Instytutu Chrystusa Króla i gdy przeczytałam charyzmat tej wspólnoty, odkryłam podobieństwo z życiem mojej dobrej koleżanki. (…). A gdy podzieliłam się z nią tym odkryciem, dowiedziałam się, czym jest dyskrecja i jak ważną rolę pełni (…).Wiedziałam, że Bóg tego dokonał, że bardzo starannie przygotowywał mnie do odkrycia tej formy powołania. (…) Nie chodzi o to, żeby wiele mówić o Bogu, nawracać innych na siłę, narzucać własne poglądy. Ważne, żeby nimi żyć, czasem wystarczy zwykła obecność, wyrozumiałość, akceptacja drugiego człowieka, cierpliwość, delikatność. Mamy wnosić w swoje środowiska pogodę ducha, nadzieję, radość, pomimo różnych doczesnych trudności, które i nas nie omijają (...). Istotną częścią dnia jest czas poświęcony na pogłębienie osobistej więzi z Bogiem podczas Adoracji i medytacji słowa Bożego. Dzień kończymy Nieszporami i rachunkiem sumienia. Oczywiście zdarzają się czasem trudności w wypełnieniu wszystkich praktyk, nierzadko trzeba walczyć o ten czas dla Boga pośród różnych obowiązków i zadań. Jest to trudne powołanie, bo wymaga dużej samodyscypliny. Bez więzi z Chrystusem mało kto by na niej wytrwał. Potrzeba pokory i świadomości, że nosimy ten dar w naczyniach glinianych i że bez Boga nic nie możemy uczynić”.