ALEKSANDRA MARCIŃCZAK: Co Cię pociąga w Szlachetnej Paczce, że zdecydowałaś się zostać jej koordynatorem ds. promocji?
Reklama
MIROSŁAWA DULAT: Szlachetną Paczką zainteresowałam się już kilka lat temu. W Urzędzie Marszałkowskim, gdzie pracuję, urzędnicy od kilku lat przygotowują paczki. Bardzo podobała się nam idea, i mi prywatnie również. To jest mądra pomoc udzielana osobom, które same po tę pomoc by raczej nie sięgnęły z różnych powodów, albo z powodu niewiedzy, albo wstydu, albo całe życie miały w miarę dobrą sytuację materialną, a nagle coś się wydarzyło i sprawiło, że ta sytuacja się pogorszyła i nie wyobrażają sobie, by poprosić kogoś o pomoc. Paczka ma być takim impulsem do zmian. To nie jest tak, jak niektórzy sądzą, że to jest prezent na święta. My realizujemy konkretne potrzeby rodzin, dobrze wcześniej zweryfikowane i uzasadnione. To, co nasi darczyńcy przygotowują i podarowują rodzinom, to odpowiada jej potrzebom.
A jak zostałam koordynatorem? Po prostu znajoma zapytała mnie, czy może dać mój numer telefonu innej znajomej. Powiedziała tylko, że chodzi o Szlachetną Paczkę, ale za bardzo nie potrafiła powiedzieć o co dokładnie. Ja, słysząc, że chodzi o Paczkę, zgodziłam się od razu. Potem się okazało, że koordynatorka wojewódzka w Lubuskiem szukała specjalisty ds. promocji. Wypełniłam formularz rekrutacyjny, tak jak każdy musiałam przejść rozmowę i wspólnie z koordynatorką wojewódzką Anitą Leciejewską zdecydowałyśmy, że przyłączę się do projektu. Jestem w tej chwili po szeregu szkoleń w Warszawie i Krakowie.
Do grudnia, kiedy to następuje finał projektu, jeszcze daleko, w sumie to nawet jesień porządnie się nie zaczęła. Dlaczego zdecydowaliście się na organizację studniówki?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Tak jak maturzyści mają swoją studniówkę przed maturą, tak my mamy swoją na sto dni przed egzaminem dojrzałości społeczeństwa. Tradycyjnie zatańczyliśmy poloneza. Było to o tyle spektakularne, że odbywało się to w 16 miastach wojewódzkich w całej Polsce o tej samej porze, 4 września o godz. 15. Finał projektu Szlachetna Paczka zaplanowany jest na 13-14 grudnia. Studniówka i polonez miały na celu przypomnienie darczyńcom, że Szlachetna Paczka nadal działa. To jest już 14. edycja projektu. Niedługo będzie można wybierać rodziny, którym chce się pomóc. Ale też studniówką chcieliśmy zainaugurować rekrutację wolontariuszy. To jest bardzo ważny etap. Bez wolontariuszy nie zrobimy nic. Mamy w województwie lubuskim aktualnie 13 operacyjnych rejonów, znajdują się one w Zielonej Górze, Gorzowie, 2 rejony w Nowej Soli, Strzelcach Krajeńskich, Wschowie, Szlichtyngowej, Żaganiu, Świebodzinie, Słubicach, Skwierzynie, Sulęcinie oraz Cigacicach/Sulechowie. W każdej z tych miejscowości jest lider, który rekrutuje wolontariuszy i z nimi wspólnie działa i realizuje nasz projekt. W naszym województwie potrzebujemy 220 wolontariuszy, tzw. Super W. W Polsce jest to skala 10 tys. osób.
Reklama
Jakie są zadania wolontariuszy?
Wolontariusz na początek ma za zadanie się przeszkolić. My mu je gwarantujemy, żeby wiedział, w jaki sposób rozmawiać z rodzinami, czego może się spodziewać, jak działać. Wyposażamy go też w dwa arkusze, formularze, A i B, za ich pomocą diagnozuje, jaka jest sytuacja materialna i społeczna rodziny oraz ustala jej podstawowe potrzeby… Wolontariusz bardzo dobrze poznaje rodzinę.
Te rodziny zgłaszają się same?
Reklama
Zgłoszenia pozyskują liderzy. To ich zadanie i to się odbywa właśnie teraz. Liderzy pozyskują nie tyle zgłoszenia… bo do Szlachetnej Paczki nie można się zgłosić. To nie jest tak, że ktoś przyjdzie i powie: „Ja jestem w złej sytuacji materialnej, proszę mi pomóc”. Takich osób nie przyjmujemy, mimo że zdarzały się już szantaże, postawy roszczeniowe, kiedy ktoś próbował wymusić na nas to, żeby go włączyć do projektu. Liderzy pozyskują adresy z różnych źródeł, np. w szkołach, w przychodniach od lekarzy, w parafiach od księży czy katechetów. Mają za zadanie zweryfikować te adresy, choć adres to nie wszystko. Ważna jest też historia rodziny: co sprawiło, że dana rodzina czy osoba jest w tej trudnej sytuacji materialnej, jakie są źródła utrzymania rodziny, a jakie potrzeby. I to jest początek. Lider odwiedza te rodziny, uzyskuje wstępną zgodę na wykorzystanie danych osobowych, są to delikatne sprawy związane z nazwiskiem i adresem i musimy te zgody uzyskać, żeby wszystko było w porządku. Oczywiście, dane te zostają tylko w naszej bazie, na stronie internetowej ich nie ujawiamy.
Następnie wolontariusze odwiedzają tę rodzinę co najmniej dwa razy, sprawdzają sytuację materialną, jakie członkowie rodziny mają dochody, jakie wydatki, w tym konkretnie: na prąd, ogrzewanie i jakie jest to ogrzewanie, czynsz. Sprawdzają, co mają w domu, czego im brakuje. Starają się też jak najwięcej dowiedzieć o tym, jaki jest powód ubóstwa, pytają o możliwe rozwiązania, sami wskazują też możliwości. Wtedy zapada decyzja, czy włączamy tę rodzinę do bazy, czy spełnia ona kryteria projektu Szlachetna Paczka prowadzonego przez Stowarzyszenie Wiosna. Jeśli włączamy ją do bazy, to sprawdzamy już konkretnie potrzeby.
Jakie to są zwykle potrzeby?
Zdarza się, że te potrzeby są kosztowne. Czasami rodzina potrzebuje produktów spożywczych, chemicznych, pielęgnacyjnych, bo nie mają nawet podstawowych środków codziennego użytku. Zdarza się, że np. dziecko ma alergię i produkty czy specjalistyczne leki, których potrzebuje, są bardzo drogie. Czasem potrzeba sprzętu rehabilitacyjnego czy sprzętu AGD (pralki, lodówki). Te potrzeby są bardzo szczegółowo uzasadniane. Na stronie internetowej przy opisie rodziny zamieszczamy takie uzasadnienie. Pamiętam w ubiegłym roku, kiedy nie byłam związana ze Szlachetną Paczką, tylko byłam darczyńcą, przeszukując bazę rodzin, znalazłam opis dotyczący mężczyzny, który nie miał nóg i nie miał właśnie pralki. Bardzo ciężko było mu robić ręczne pranie, poruszając się na wózku.
Zdarzają się sytuacje, że choć wiele potrzeba rodzinie, to o niewiele prosi...
Reklama
Tak. Mieliśmy raz takie starsze małżeństwo, które mieszkało w bardzo złych warunkach. Kiedy wolontariusze zapytali, czego potrzebują, on powiedział, że marzy o ciepłych skarpetach, ona, że chciałaby czajnik, bo w starym urwało się ucho. Odwiedzający ich wolontariusze byli w szoku, bo warunki, w których żyli, były bardzo ciężkie i niewiele w tym domu było. Gdy otrzymali paczkę i były w niej m.in. i te skarpety, i ten czajnik, on wziął te skarpety i powiedział do niej: „Kochanie, to dla Ciebie, już nie będziesz marzła”, a ona wzięła czajnik i powiedziała, że to z myślą, by nadal mogli pić wspólnie herbatę.
Piękna historia, wzruszyłam się…
Opowiadam to już któryś raz z kolei i za każdym razem też wzruszam się tak samo...
Kto może pomóc?
Pomóc może każdy. Nasze statystyki mówią o tym, że średnio jedną paczkę przygotowuje 17 osób. Czyli np. ja jako inicjator wybieram rodzinę i mówię najbliższym, znajomym, przyjaciołom: „Robimy Szlachetną Paczkę”. Zrzucić się w kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt osób i kupić te produkty podstawowe to nie jest żaden problem, natomiast dla tej rodziny, która jest w potrzebie, zakup tych rzeczy byłby nie lada problemem.
Pomagają bardzo często zakłady pracy, Urząd Marszałkowski, Urząd Miasta, zagłębie kabaretowe, wiele prywatnych firm, sportowcy, szkoły i uczniowie, często całe klasy, nauczyciele. Wystarczy mieć trochę dobrej woli, zebrać wokół siebie ludzi z potrzebą pomagania i przygotować taką paczkę.
Paczki przygotowują mieszkańcy danej miejscowości dla rodzin czy osób z tej właśnie miejscowości…
Reklama
Tak. I to tak właśnie działa. Chcemy, żeby ta pomoc trafiła w nasz najbliższy rejon. Mieszkam w Zielonej Górze, więc chciałabym obdarować kogoś, kto mieszka tak blisko mnie. Dlatego zależy nam, żeby stworzyć jak najwięcej takich rejonów operacyjnych w województwie i miastach. Te liczby są coraz wyższe. W ubiegłym roku rejonów mieliśmy 10, w tym już jest 13. Liczymy na to, że uda się jeszcze otworzyć przynajmniej 1-2 rejony w Lubuskiem. Właśnie po to, by darczyńcy mieli taką możliwość. By tę paczkę przygotować w swojej lokalnej społeczności.
W tym roku ilu rodzinom chcecie pomóc?
Trudno tu mówić o konkretnych liczbach. Na razie mówimy o tym, ilu wolontariuszy potrzebujemy. W ubiegłym roku pomogliśmy 279 rodzinom w województwie lubuskim i pracowało przy tym 142 wolontariuszy. W tym roku cel liderów wolontariuszy jest wyższy, więc liczymy, że za tym pójdzie też większa liczba rodzin, którym pomożemy.