Droga pełna spotkań i świadectw
Wyprawa rozpoczęła się 18 sierpnia i prowadziła przez Polskę, Czechy, Słowację, Austrię i Włochy. Pielgrzym wiózł ze sobą namiot, karimatę i sakwy, ale przede wszystkim intencje – własne i powierzone mu przez słuchaczy.
„Cały czas gdzieś zastanawiam się dlaczego wyruszyłem, bo wiele rzeczy się na to złożyło. Było to pragnienie, by pielgrzymować w taki sposób już od jakiegoś czasu. Rok Jubileuszowy stał się impulsem. Kiedyś ludzie pielgrzymowali pieszo, ja postanowiłem spróbować rowerem. Poddawałem to Panu Bogu na modlitwie. Potem rozmowa z dyrektorem radia, który powiedział, że to świetny pomysł – odebrałem to jako zielone światło woli Pana Boga" – mówił w rozmowie z Radiem Watykańskim-Vatican News Dariusz Car.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Na trasie doświadczał wielu spotkań, które odczytywał jako Boże prowadzenie. „Każdy dzień był naznaczony obecnością i poczuciem prowadzenia przez Pana Boga, że te wszystkie sytuacje, które się dzieją, są dane przez Niego, że ci ludzie są dani przez Niego. Takie poczucie, że ja jako słaby człowiek jestem w stanie z Bogiem. Z Bogiem możemy wszystko” – podkreślał.
Reklama
Szczególnie zapamiętał wydarzenie z małej włoskiej miejscowości. „Zobaczyłem wieżę kościoła i przyszła myśl: jeśli zobaczysz człowieka wychodzącego stamtąd – podjedź. I rzeczywiście spotkałem starszego mężczyznę, który zaprosił mnie na nocleg. On sam poczuł przynaglenie, by wyjść z domu. To jedno z wielu świadectw, że Bóg nas spotyka i daje nam siebie” – relacjonował Dariusz Car.
Spotkanie z Papieżem
Najważniejszym momentem pielgrzymki był jej finał – sobotnia audiencja jubileuszowa. „Wyruszając, nie spodziewałem się, że uda się spotkać twarzą w twarz z Ojcem Świętym. Wielka radość, bo być tak blisko, uścisnąć dłoń, wymienić spojrzenie, to niezapomniane do końca życia. Ale bardziej pokazuje mi to, że nie w ludziach mamy pokładać nadzieję, tylko w samym Chrystusie. Papież jest namiestnikiem, ale nasza nadzieja musi sięgać głębiej” – powiedział Vatican News.
Owoce dla rodziny i wspólnoty
Choć wyprawa była osobistym wyzwaniem, Car traktował ją jako wspólną drogę wraz ze słuchaczami katolickiej rozgłośni z Białegostoku. „Miałem intencje, z którymi jechałem, wiele osób też prosiło w różnych intencjach. To była podróż wspólnego pielgrzymowania, także przez radio i media społecznościowe, w poczuciu, że pielgrzymujemy razem” – wyjaśnił.
Dodał też, że mimo tęsknoty żony i córek, liczy na owoce tej drogi. „Wyjeżdżając, chcę się nawracać, chcę się zmieniać, stawać lepszym człowiekiem. Wierzę, że te trzy tygodnie łaski od Pana Boga przyniosą dobre owoce w moim małżeństwie i w naszej rodzinie” – zaznaczył.