Zastanawiająco szybko zniknęła z tzw. mainstreamowych mediów wstydliwa informacja o „wpadce z in vitro” w szpitalu w Policach (Zachodniopomorskie). Funkcjonowała nieporównywalnie krócej niż słynny news o „bruździe dotykowej” ks. Franciszka Longchamps de Bériera, który „obracano” na wszystkie możliwe sposoby, mieszając przy okazji kapłana z błotem.
Tymczasem w Policach młoda kobieta urodziła w wyniku zapłodnienia in vitro dziewczynkę, która po pierwsze – obciążona jest wieloma wadami wrodzonymi, po drugie – nie jest biologiczną córką kobiety (co potwierdziły już badania DNA). Prokuratura umarza śledztwo, bo polskie prawo nie przewiduje, aby matka urodziła nie swoje dziecko.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
No to mamy pierwsze ujawnione skutki „zabawy w Pana Boga”. Piszę „pierwsze ujawnione”, bo, niestety, można przypuszczać, że jest jeszcze „ciemna liczba” skutków skrywanych lub skrzętnie usuwanych (abortowanych) w gabinetach klinik in vitro.
Kto winien? Chyba sam Pan Bóg, któremu „spodobało się” ukarać ludzi za wchodzenie w Jego kompetencje! O, nie! Pan Bóg tylko pozwala ludziom – jak w biblijnym Raju – doświadczać owoców ich własnego szaleństwa i przeświadczenia, że mogą być jak On!