Huragan Huragan Melissa uderzył z siłą przekraczającą 300 km/h – według danych amerykańskiego Centrum Huraganów (NHC) to jeden z najpotężniejszych cyklonów w historii Atlantyku. Wiatr zrywał dachy, łamał drzewa, obalał słupy energetyczne – doszczętnie został zniszczony kościół, w którym Msze święte odprawiał ks. Piotr. Zanim nastąpił punkt kulminacyjny huraganu, ks. Sierzchuła nagrał relację jeszcze podczas uderzenia. - Znajduję się w łazience. Jest to najbezpieczniejsze miejsce, bo nie ma w nim okien. Tutaj razem z Nalą [psem] przeżywamy huragan. Wiatr jest teraz bardzo porywisty […] A jeszcze huraganu Melissa nie ma na wyspie, więc nie wiem co będzie działo później. Módlcie się za nas.
Po uderzeniu huraganu krajobraz zmienił się nie do poznania - Miasto w dalszym ciągu jest odcięte od świata. Nie ma prądu, nie ma wody, nie działają telefony. Nie otrzymaliśmy jeszcze żadnej pomocy z zewnątrz. Ludzie coraz bardziej zdają sobie sprawę z beznadziejności sytuacji. [...] Sprzątają ulice, naprawiają dachy. [...] W rozmowach dziękują Bogu, że żyją. To właśnie cali Jamajczycy, pełni optymizmu, przekonani, że to co zniszczone, można odbudować. Zaczynają się pojawiać pierwsi parafianie by zobaczyć kościół. Są załamani, że go już nie ma. Pytają się gdzie będą Msze św.? Widać w ich oczach determinację, by postawić kościół na nowo. Ta sama sytuacja powtarza się ze szkołą. Codzienne dzieci przychodzą pod budynek szkolny. Płaczą. Ich świat zawalił się - relacjonuje na FB ks. Piotr.
Potrzebna jest pomoc. Z jednej strony możemy ks. Piotra i Jamajczyków wspierać naszą modlitwą, a także możemy wspomóc ich finansowo poprzez stronę: tutaj.
Pomóż w rozwoju naszego portalu

 
              
              
              
              
                 
             
         
            
     
            
     
            
     
            
     
            
     
            
     
            
     
            
    