„Żyjemy w świecie pełnym niepokoju, smutku i duchowego zagubienia. Coraz trudniej znaleźć trwały punkt oparcia” - mówił w czasie homilii biskup bydgoski. - Właśnie dlatego tak bardzo potrzebujemy spojrzeć na Maryję jako Matkę Nadziei. Kiedy spotkamy się z Nią, w Jej Sercu, ujrzymy Jej piękno, wierność, czułą miłość i duchową siłę. Niesamowicie ważne doświadczenie dla nas, zwłaszcza kiedy brakuje nam światła i nadziei - mówił, dodając, że Maryja Niepokalanie poczęta jest blisko człowieka - żywa, pełna miłości i gotowa prowadzić każdego przez najciemniejsze doliny.
Według bp. Włodarczyka, bardzo ważne słowa na temat nadziei napisał Ojciec Święty Franciszek w bulli ogłaszającej jubileusz zwyczajny roku 2025. „Oprócz czerpania nadziei z łaski Bożej jesteśmy wezwani do odkrywania jej także w znakach czasu, które daje nam Pan” - cytował papieża. - Znaki czasu domagają się przekształcenia w znaki nadziei. To ważne wezwanie skierowane do nas wszystkich. Oczywiście znaki czasu jako takie, ich właściwe odczytanie, są bardzo potrzebne. Dzięki nim odkrywamy Boga na nowo w naszej współczesności, gdyż poznajemy Go w procesie dziejów, w ludzkiej historii. Ale jeszcze ważniejsze jest to, żeby znaki czasu stały się znakami nadziei - powiedział.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Znakiem czasu - jak zauważył bp Włodarczyk - jest choćby sposób myślenia młodych, którzy „cenią autentyczność, chcą być sobą, odrzucając udawanie oraz fikcję”. - Działają w świecie cyfrowym, potrzebują dyskretnego, mądrego towarzyszenia, a także zaufania. Powierzenia zadań oraz części odpowiedzialności w dziele ewangelizacji - mówił ordynariusz diecezji bydgoskiej, dodając również, że znakiem czasu na pewno jest odejście wielu ludzi od Boga i Kościoła. - Kryzys wiary powoduje często utratę sensu życia. Do Kościoła wprowadza tęsknotę za tym, co było, ale też zamykanie się w swoim bezpiecznym kręgu. Ten kryzys jest poważnym znakiem czasu, który warto przekuć w znak nadziei - podkreślił, zauważając, że nadzieja nie jest jednak sprawą taniego optymizmu, temperamentu czy pogody ducha. Dobrze, jeśli to jest, ale ona bierze się jednak z trzymania za rękę Pana Boga. Chrześcijanie nadzieję noszą w sobie. To nie jest nadbudowa, dodatek. Jesteśmy cali utkani z nadziei - mówił.
Biskup bydgoski podkreślił, że w kulturze euroatlantyckiej widać alarmujące symptomy: badania wskazują, że około 20 proc. młodych przeżyło epizod lub stan depresji. To według ordynariusza przejaw braku nadziei. - Europa gwałtownie się starzeje, rodzi się mało dzieci, widać też rozpad więzi rodzinnych i społecznych, w wielu miejscach oziębienie, „wystudzenie” wiary i religijności. Wielu ludzi po prostu nie widzi sensu życia - stwierdził.
Tu zdaniem bp. Włodarczyka z odpowiedzią przychodzi Kościół, który ma „coś”, a w zasadzie Kogoś do zaoferowania. Dodał, że nie chodzi o nadzieję rozumianą tylko jako optymizm, satysfakcję, dobrostan, dobrobyt, samorealizację, pozytywne myślenie, liczenie na łut szczęścia, choć to jest potrzebne i wartościowe. - Jednak to zdecydowanie za mało. Potrzebujemy większej nadziei. Jeśli nie mamy tej na zbawienie i na życie wieczne, a to właśnie daje Chrystus, daje chrześcijaństwo, to nasze życie jest zawieszone w próżni, po prostu nie ma kierunku. Strzałka czasu rozumiana jako kairos, a nie tylko chronos, czyli jako czas zbawienia, jest jednokierunkowa, i to wychylona w stronę nieba, które zaczyna się teraz, już dziś - powiedział.
Reklama
Z jakąś odpowiedzią - analizował bp Włodarczyk - przychodzi filozofia nurtu pesymistycznego, ateistycznego. - Mówi ona, że jest tylko ten czas - chronos właśnie - mierzony tętnem twego serca oraz aktywnością twego mózgu, i nic więcej nie ma. Istnieje wyłącznie ten wiek - łacińskie saeculum - stąd właśnie sekularyzm. Radź sobie człowieku sam, wymyśl siebie, sens swego życia, zdobądź maksimum osiągnięć, przyjemności, doczesnych wartości. Natomiast, nadzieja chrześcijańska wypływa z warstw dużo głębszych, sięga dużo dalej, pomaga dużo bardziej i daje dużo więcej, odpowiada na głębsze potrzeby człowieka. Nadzieja chrześcijańska daje sens - zaznaczył.
Według ordynariusza diecezji bydgoskiej „nie ma co się czarować: jesteśmy jakby na wojnie”. - Mam na myśli tę kulturową i cywilizacyjną, na której ścierają się postawy i systemy wartości. Kiedy bronimy życia od poczęcia do naturalnej śmierci - nienawidzą nas, atakują, blokują w Internecie. Kiedy nagłaśniamy historie ludzi nawróconych na wiarę w Jezusa - nazywają to propagandą. Gdy sprzeciwiamy się wyrzucaniu krzyży z placówek publicznych, zarzuca się nam, że naruszamy neutralność religijną, choć do końca nikt nie mówi, o kogo konkretnie w tym „naruszaniu” chodzi. Posiadanie i wyznawanie własnych poglądów: konserwatywnych, katolickich - nazywane jest coraz częściej mową nienawiści. Tolerancja obowiązuje nas, ale nie obowiązuje reszty świata - mówił.
Reklama
Bp Krzysztof Włodarczyk podkreślił, że za cel ataku, hejtu, wyśmiewania wybiera się zawsze osoby wyraziste, bezkompromisowe w kierowaniu się etosem Ewangelii w życiu osobistym, zawodowym czy publicznym. - Zrozumiały jest więc atak na Radio Maryja, a przy tym na ojca dyrektora Tadeusza Rydzyka. Kiedy ktoś jest wyrazisty, bezkompromisowy, kieruje się Ewangelią, prawem, które daje Jezus Chrystus, a to jest prawo miłości i odpowiedzialności. Musimy się wspierać, bo nie każdy przecież potrafi wytrzymać zmasowany hejt, taką lawinę pomówień i insynuacji. Więc potrzeba wsparcia wzajemnym, życzliwym słowem i modlitwą, bo sobie sami wtedy pomagamy, żeby nie zdezerterować też - powiedział.
Jak się zachować w tej sytuacji? Jak nie pozwolić się zmarginalizować? - pytał biskup, mówiąc, że odpowiedź wydaje się prosta, a zarazem niełatwa do wykonania. - Z niesłabnącą cierpliwością musimy przebijać się z przesłaniem Ewangelii do świata - zarówno tego realnego, jak i tego wirtualnego. Nie stać nas, wierzących, na bierność, na nicnierobienie, bo wiara zawsze wymaga działania. Tylko odwagą płynącą z mocnej wiary można zneutralizować nienawiść, która panicznie boi się ludzi dzielnych, współczesnych proroków. Prorok to ktoś, kto jednoczy w sobie dwa elementy. Po pierwsze, bliskość Boga, a drugą cechą jest znajomość ludzkich spraw, świata, w którym ma prorokować. Nie prorokuje gdzieś w powietrzu, jest w konkretnej rzeczywistości obecny bliskością Boga, ale też odważny w tym, co ma powiedzieć. Nie jest po to, by się przypodobać tym, do których jest posłany, ale głosić to, co Bóg chce - mówił.
Reklama
Czyż można przypisać tych cech proroka Radiu Maryja i wszystkim dziełom? - pytał biskup. - To właśnie Radio Maryja - prorok nadziei - od 34 lat formuje obywatelską, katolicką postawę i pogłębia świadomość społeczno-polityczną milionów Polaków. Przez lata było jedyną rozgłośnią, która nie tylko ujawniała prawdę, obnażała polityczne manipulacje, ale także stwarzała możliwość bezpośredniej rozmowy obywateli z politykami, naukowcami i innymi ważnymi postaciami życia publicznego. Jednoczyło Polaków na wspólnej modlitwie i katechezie. Wszystko to budowało szczególną więź. Powstawały liczne koła Rodziny Radia Maryja w kraju i za granicą. Wielka, katolicka wspólnota rozrastała się, a ojciec dyrektor Tadeusz Rydzyk wraz z Ojcami Redemptorystami podejmowali kolejne wyzwania i realizowali nowe, odważne pomysły - zaznaczył.
Bp Krzysztof Włodarczyk przypomniał, że powstały wydawnictwo, Telewizja Trwam, Instytut Edukacji Narodowej, potem uczelnia wyższa, mająca dziś statut Akademii. Otwierane są kolejne kierunki, a program nauczania jest niezwykle atrakcyjny. - Na działalność Ojców Redemptorystów składa się wiele dzieł edukacyjnych, historycznych, patriotycznych, kulturalnych, medialnych. Toruński ośrodek realizuje liczne sympozja, wystawy, koncerty, a nawet produkuje filmy fabularne. Wszystko to dla rozwoju polskiej kultury, społeczeństwa obywatelskiego, edukacji młodzieży, aktywizacji seniorów. Jednym z ostatnich dzieł Ojców Redemptorystów jest wspaniałe, pełne nowatorskich rozwiązań Muzeum „Pamięć i Tożsamość”. I dzisiaj może dlatego też to muzeum jest tak bardzo atakowane, bo jest wyraziste, bezkompromisowe, broni prawdy - zakończył.
Na zakończenie modlitwy z udziałem kapłanów, osób konsekrowanych, parlamentarzysty i wiernych, głos zabrał o. dr Tadeusz Rydzyk CSsR. - To nie jest przypadek, że Radio Maryja tutaj przyszło - mówił, przypominając historię powstania rozgłośni. - To nie jest przypadek, że to radio na nasze czasy. Jedno: Maryja i dlatego ciągle oddajemy się Jej i dziękujemy za wszystko, co robicie. Od początku Bydgoszcz i Toruń, Toruń i Bydgoszcz. Kiedyś komuniści ta przeciwstawiali sobie te miasta. Teraz też nas tak przeciwstawiają - jeden drugiemu - nie dajmy się tak. Trzeba sobie ręce podać, a nie pięści. Jak śpiewamy „abyśmy byli jedno” to mówią „oni tam tańczą”. A teraz jeden z tych ministrów mówi „a teraz ten Rydzyk będzie w prokuraturze tańczył”. Nie będę tańczył, tylko sobie usiądę na krześle. Mam nadzieję, że dadzą krzesło. My nie tańczymy, tylko podajemy sobie dłonie. Nie idziemy z pięścią do drugiego człowieka. I tak idźmy, Matka Boża prowadzi nas do Jezusa, Bóg jest miłością - mówił dyrektor Radia Maryja i Telewizji Trwam.
