Pani Aleksandro!
Jestem osobą wiekową, czytam „Niedzielę” od 5 lat. z listów przesyłanych do Redakcji wynika, że każdy z nas na swojej drodze spotkał ludzi złych i dobrych, jak Kain i Abel. Podobnie było u mnie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Było mi ciężko w życiu. Pracowałam przez 38 lat jako księgowa. Stan mojego zdrowia tak się pogorszył, że przeszłam operację. Obok mnie były osoby mi pomocne, ale i te złe, a to boli, jak rodzina odwraca się od chorego.
Moje zdrowie szybko się poprawiło. Gdy miałam 75 lat, na mojej drodze stanął mężczyzna. Ponieważ był to człowiek religijny, prawdomówny – wyszłam za mąż. Dziś jestem wdową i bardzo cierpię, bo straciłam męża i przyjaciela.
Alicja
Dostałam list od Czytelniczki z Podhala, która leczyła swoje samotne wdowie serce na rekolekcjach w Licheniu, z dobrym skutkiem. Oczywiście, lekarzem był tam sam Pan Bóg...
Na życie nie ma lekarstwa – jest, jakie jest. Możemy jedynie być wdzięczni Stwórcy za wszystkie dobre chwile, a złe przyjmować z pokorą. Nie mamy innego wyjścia.
Może ktoś zechce do Pani napisać, by podzielić się własnym doświadczeniem lub choćby tylko podtrzymać na duchu. Takie wspólne dzielenie się też koi serce, bo nie czujemy się na świecie sami.
Aleksandra