Reklama

Polska

Razem w procesji

W tym roku w Polsce uroczystość św. Stanisława przypada 9 maja.
Biskup ze Szczepanowa został zamordowany z woli króla Bolesława Śmiałego dnia 11 kwietnia 1079 r. na Skałce w Krakowie. Czy jest szansa, że obaj przyjaźnią się dziś w niebie?

Niedziela Ogólnopolska 19/2016, str. 22-23

[ TEMATY ]

Kraków

św. Stanisław

Bożena Sztajner/Niedziela

Pomnik św. Stanisława stojący pośrodku sadzawki św. Stanisława przy kościele na Skałce

Pomnik św. Stanisława stojący pośrodku sadzawki św. Stanisława przy kościele na Skałce

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

W austriackiej Karyntii, przy autostradzie łączącej Wiedeń z Rzymem, nad pięknym jeziorem Ossiacher See między Villach a Feldkirch, stoją mury dawnego benedyktyńskiego opactwa. Każdego roku tysiące polskich turystów i pielgrzymów przejeżdżają tamtędy w drodze na południe. Miejsce czaruje i urzeka. W czystej tafli jeziora, zasilanego zimnymi strumieniami górskiej wody topiącego się lodu, można przejrzeć do głębi własne oblicze. Spokój odbije się jak promień od lustra wody, cień zanurzy się i przepadnie w głębinach. To tu znajduje się domniemany grób Bolesława Śmiałego. Powiew wiatru i odbicie zieleni okolicznych lasów pląsających w promieniach słońca mogłyby opowiedzieć jedną z najbardziej tajemniczych zagadek naszej historii. Szczegółowe badania podały w wątpliwość słabo udokumentowaną dziś historię, ale możliwości pochówku władcy w tym miejscu jednoznacznie nie wykluczyły. Może więc to tylko legenda, w której jest coś z prawdy, a może i prawda? Czy tu, czy gdzie indziej, ufać możemy, że król odnalazł swą drogę i po burzliwym życiu osiągnął spokój sumienia.

Dwaj pomazańcy

Reklama

Bolesław Śmiały to jeden z najwybitniejszych i najtragiczniejszych władców Polski. Zdolny, przebiegły, ambitny, skuteczny polityk, strateg, przywódca, którego obce narody mogły Polsce tylko pozazdrościć. Udało mu się utrwalić ład wewnętrzny, ale przede wszystkim aktywnie uczestniczyć w wielkiej polityce ówczesnego świata. Szczodrze wspierał Kościół. Być może traktował go zbyt instrumentalnie. Był bardziej zainteresowany polityką niż wiarą, ale jeśli kiedyś, to dzisiaj na pewno trudno byłoby mu z tego czynić publiczne wyrzuty. Wtedy jednak ważna była legitymizacja władzy – zarówno kościelna, jak i państwowa pochodziły od Boga. Świat był jednością, a przestrzeń sacrum ściśle łączyła się z dzisiejszym profanum.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

To Bolesław śmiały po śmierci bp. Lamberta Suły osadził na tronie biskupim w Krakowie Stanisława ze Szczepanowa. Święty biskup Stanisław w Krakowie do roku 1075 pełnił funkcję metropolity, gdyż Gniezno jeszcze się nie podniosło po pogańskich najazdach. Potem do Gniezna przyszedł arcybiskup Bogumił. Czy król i biskup zjednoczyli siły, by odbudować kościelne struktury i uniezależnić się od Magdeburga? Czy razem walczyli o powrót korony? Historycy mogą dziś dyskutować, podejrzewając biskupa o zdradę. Są jednak powody, by takim oskarżeniom wiary nie dawać.

Co łączy Bolesława i Stanisława? Ta sama sprawa, której służyli. Pierwszy, jako chrześcijański władca, angażował się po stronie papiestwa w umacnianiu chrześcijańskich struktur w Europie, drugi czynił to w wymiarze lokalnym, troszczył się o potrzeby powierzonej mu owczarni, zabiegał o reorganizację struktur kościelnych nadwątlonych świeżym wybuchem pogaństwa. Obaj byli niezwykle skuteczni. Polityka Bolesława przynosiła owoce – udało mu się zapewnić obsadę kluczowych stolic ościennych państw: Czech, Węgier i Rusi, co zagwarantowało ich sojusz i przyjaźń. Uniezależnił się od Niemiec. Stanisław natomiast doczekał się reorganizacji metropolii gnieźnieńskiej i choć sam nie stanął na jej czele, nie mamy powodów, by posądzać go o tego rodzaju ambicję. Obaj szli drogami światła, które w pewnym momencie się rozszczepiły.

Powody konfliktu

Reklama

Co ich podzieliło? Wszystko, co wiemy, oparte jest na dwóch przekazach: Galla Anonima i bp. Wincentego Kadłubka. Pierwszy pisze o winie biskupa, drugi nie szczędzi surowości królowi. Gall Anonim pisze trzydzieści lat po zdarzeniu i daje do zrozumienia, że chętnie napisałby więcej, lecz, niestety, nie może. To, co usprawiedliwiłoby biskupa, mogłoby nie spodobać się chlebodawcy pisarza. Kadłubek to późniejsze dzieje. Pisze wiele, Stanisława broni, króla osądza surowo. Zna dokumenty i przekazy, których nam dziś do oceny brakuje.

Co więc leżało u podstaw konfliktu? Prawo stanowione przez króla czy etyka, której stróżem był biskup? A może nieszczęśliwe małżeństwo moralności i prawa? Czy król suweren, dobrodziej wiary, sprzymierzeniec Kościoła mógł zawiesić zasady moralne w osobistym działaniu? Biskup ponad rację stanu stawiał dobro człowieka, bo ono jest najwyższą wartością, ważniejszą od bieżących spraw, strategii i kalkulacji. Polityka, ambicja, pycha, żądza władzy króla? Mało prawdopodobne, by biskup nie cenił władcy, lecz czuł obowiązek sprzeciwu, gdy ten przekroczył moralne zasady. Okrutna śmierć, jaką król sprawił Bożemu słudze, na niego samego ściągnęła nieszczęście.

Musiał opuścić Kraków. Być może wciąż liczył na pomoc Węgier, ale zraził do siebie sojuszników. Na rękach miał krew pomazańca. Co się stało potem? Rozszarpały go psy myśliwskie? Otruli nieprzyjaciele? Zmarł z rozpaczy? A może zanurzył się w zdrojach nawrócenia do Boga, któremu bardziej lub mniej świadomie służył swoim życiem?

Pokutnik z Osjaku

Reklama

Według jednej z tradycji, król udał się na południe. Dotarł do papieża, który odpuścił mu winę i wyznaczył pokutę. W tamtych czasach były znaczące. Trafił do benedyktynów, których był dobrodziejem. To im ufundował klasztor w Tyńcu. Zatrzymał się w opactwie w Osjaku nad pięknym jeziorem, tu odbywał kilkuletnią pokutę, anonimową, pokorną, w milczeniu. Dopiero na łożu śmierci ujawnił, kim naprawdę jest. W Osjaku znajduje się płyta z łacińskim napisem, świadczącym, że tu spoczywa: „Bolesław król Polski, zabójca św. Stanisława biskupa krakowskiego”. Benedyktyni pielęgnowali pamięć o tajemniczym pielgrzymie. Tak szanowali króla pokutnika, że nawet myśleli o wyniesieniu go na ołtarze.

Czy można przebaczyć skutecznie i owocnie osobie, która nie dokonała procesu oczyszczenia i nie zmierzyła się z wyrządzonym złem? Owocność będzie mierna. Gdy dokonało się jednak nawrócenie, przebaczyć trzeba. Pokutnik z Osjaku, jak nazwie go Brandstaetter, nawiązując do utrwalonej w XVI wieku legendy, przeszedł długą drogę. Czy była ona taka, jak ukazuje to literatura, jak chcą odtworzone księgi w benedyktyńskim opactwie karynckim? Czy grób przykryty płytą z jeźdźcem lub jakiś inny zapomniany tam, w Innsbrucku, czy w centrum świątyni tynieckiej kryje szczątki zniszczonej grzeszności, przemienionej w ziarno miłości, która czeka na światło zmartwychwstania? Tego nie wiemy. Nadzieję jednak mieć trzeba.

Zwycięstwo Biskupa

Największym zwycięstwem Stanisława była wierność Ewangelii. Oddał życie za prawdę, a krwią męczeństwa obmył polską ziemię. Gdy na Skałce odprawiał Eucharystię, nawet się nie odwrócił, słysząc kroki oprawcy. Być może modlił się za niego i w sercu przebaczył.

Nie można usprawiedliwiać istnienia grzechu jego użytecznością, ale stał się on błogosławioną winą. Być może w Roku Świętym Miłosierdzia należałoby spojrzeć łaskawie na tragicznych połamańców, zagubionych na historycznych szlakach ojczystych dziejów. Oczywiście, nie po to, by usprawiedliwić dzisiejszych zdrajców, co ojczyznę, rodzinę znieważają swą pychą i chciwością, lecz by więcej się za nich modlić, jak biskup Stanisław w godzinie śmierci.

Gdy w dorocznej krakowskiej procesji fiolet zmiesza się z purpurą, na znak chwały i męczeństwa, i niesione będą sztandary pamięci i chwały świętego zwycięzcy, niech gdzieś w tłumie uda nam się dostrzec ukrywającego się zbiega, patrzącego niepewnie. Może wciąż wątpi w Boże Miłosierdzie, a może zbyt dobrze zna ludzką pamięć. Zdrajca wartości, król, pasterz czy sługa, któremu życie się wywróciło, powinien zdjąć wór pokutny i przywdziać świąteczną szatę. Św. Stanisław będzie się modlił, a reszty Pan Bóg sam dokona. Niech się modli za wszystkich, by lud umiał wybaczać. Ten, co zgrzeszył, nawet bardzo, jeśli żałuje, niech też idzie w procesji.

2016-05-04 10:33

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

„Kredkobranie” – zbiórka przyborów szkolnych dla dzieci na Kresach

[ TEMATY ]

kresy

Kraków

pomoc

zbiórka

Jenifoto/Fotolia.com

„Kredkobranie” - to zbiórka przyborów szkolnych, materiałów plastycznych oraz nowych egzemplarzy lektur szkolnych uruchomiona przez krakowską Fundację Ignatianum i Stowarzyszenie „Korzenie”. Akcja została zapoczątkowana w ub. roku i potrwa do końca września.

Celem „Kredkobrania” jest pomoc najmłodszemu pokoleniu Polaków mieszkających na obszarze Kresów dawnej Rzeczypospolitej. Zebrane dary trafią do szkół na Białorusi, Litwie i Ukrainie – głównie szkół polskich oraz placówek, w których uczą się polskie dzieci.
CZYTAJ DALEJ

Abp Kupny: „Kościół buduje się przez codzienną wytrwałość”

2025-11-16 16:54

Archiwum Archidiecezji Wrocławskiej

Parafia NMP Królowej w Oławie obchodzi dzisiaj 20-lecia swojego powstania. Eucharystii przewodniczył metropolita wrocławski, abp Józef Kupny, który w homilii przypomniał, że najważniejszą świątynią nie są mury, lecz człowiek.

Metropolita wrocławski rozpoczął swoją homilię od słów Jezusa zapowiadających zburzenie świątyni jerozolimskiej. - Powinny poruszyć uczniów słowa Jezusa: “Przyjdzie czas, kiedy z tego, na co patrzycie, nie zostanie kamień na kamieniu”. Ale Jezus wypowiedział je nie dlatego, że nie ceni piękna murów i wystroju świątyni, lecz dlatego, że prawdziwą świątynią zawsze był i jest człowiek. Człowiek i jego serce otwarte na Boga i przyszłość, wskazał kaznodzieja, dodając: - Uczniowie wtedy jeszcze tego nie rozumieli. Dopiero Chrystus pokazał nam, że to my jesteśmy świątynią Boga, że Bóg mieszka w nas. Dziś, patrząc na piękny kościół parafialny, chcemy powiedzieć: “Panie, dziękujemy Ci, że w tym miejscu zechciałeś zamieszkać pośród nas”.              W dalszej części abp Kupny wrócił do początków parafii, wyrażając głęboką wdzięczność wszystkim, którzy ją tworzyli: - Każda parafia ma swoją historię i swoje korzenie. Dwadzieścia lat temu, kiedy powstała wasza parafia, Bóg zaprosił ludzi tej ziemi do nowego dzieła. Nie było wtedy wszystkiego, co mamy dziś, ale były nadzieje, plany i wiele pracy. Ta parafia istnieje dzięki wierze, miłości i wytrwałości ludzi - mówił metropolita wrocławski, dziękując za zaangażowanie w dzieło stworzenia parafii. - Z serca dziękuję wszystkim, którzy byli na początku tej drogi. Myślę o tych, którzy przez dwadzieścia lat są związani z tą parafią. Dziękuję księdzu proboszczowi Robertowi, dziękuję wszystkim, którzy ofiarowali czas, talenty, środki i modlitwy. Niech Bóg wynagrodzi ich trud — zarówno tych, którzy są dziś z nami, jak i tych, którzy odeszli do domu Ojca.      Odnosząc się do Ewangelii, abp Józef Kupny zauważył: - Dzisiejsza Ewangelia mówi o niepokoju, zniszczeniu i trudnościach. Nie wiem, jak słuchali jej uczniowie, ani jak my ją odbieramy, ale ona jest zaskakująco aktualna. Każda wspólnota przeżywa chwile słabości, rozproszenia, zmęczenia. A jednak Jezus mówi: “Nie trwóżcie się”. To znaczy: nie bójcie się, bo Ja jestem z wami. Wracając jeszcze w słowie do dwudziestolecia parafii, hierarcha podkreślił: - Chrystus przez tych 20 lat był tutaj obecny: w sakramentach, w Eucharystii, w rodzinach, które trwały mimo trudności, w dzieciach, młodzieży, w chorych i starszych. Był obecny w każdym, kto się modlił, służył, pomagał. I choć były chwile trudne, to właśnie wtedy najbardziej widać było siłę wiary - powiedział abp Kupny, dodając: - Jezus mówi dziś do nas: “Przez swoją wytrwałość ocalicie wasze życie”. Te słowa są jak program waszego jubileuszu. Kościół buduje się nie przez spektakularne działania, lecz przez codzienną wytrwałość: przez matki i ojców, którzy uczą dzieci modlitwy; przez kapłanów, którzy dzień po dniu głoszą Słowo Boże; przez seniorów modlących się za młodych; przez ludzi, którzy sprzątają kościół, śpiewają, troszczą się o parafię. To codzienny trud, ale i codzienny cud. Nie zabrakło także odniesienia do patronki parafii: - Najświętsza Maryja Panna Królowa od początku czuwa nad tą parafią. Jej królowanie to nie panowanie, jak myślimy po ludzku. To służba: pokorna, wierna, pełna miłości. Maryja trwała pod krzyżem i uczy nas, abyśmy w chwilach prób nie odchodzili, ale trwali przy Chrystusie z nadzieją - mówił kaznodzieja, dodając: - Dzisiaj wielu gniewa się na Kościół, zniechęca się, odchodzi. Ale to właśnie wtedy trzeba trwać. Trwać przy Chrystusie, nie opuszczać Go w chwilach próby, tak jak Maryja nie odeszła spod krzyża.      Na zakończenie homilii abp Józef Kupny zawierzył parafię Duchowi Świętemu i Matce Bożej: - Dwadzieścia lat temu Bóg rozpoczął w tym miejscu piękne dzieło Boskie. Dziś dziękujemy Mu za wszystko, co już uczynił, i z ufnością prosimy, by prowadził nas dalej przez następne lata i dziesięciolecia. Niech Duch Święty daje nam wytrwałość w wierze, nadziei i miłości, a Maryja, wasza Królowa, niech prowadzi was drogą ku Bogu.”
CZYTAJ DALEJ

Żyć na wzór Jezusa

2025-11-16 14:14

ks. Łukasz Romańczuk

bp Wiesław Lechowicz

bp Wiesław Lechowicz

Uroczystościom odpustowym w kościele garnizonowym św. Elżbiety we Wrocławiu, przy udziale władz miejskich i samorządowych, wojska, przewodniczył bp polowy Wiesław Lechowicz.

CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję