Rządzenie mają we krwi
Opozycja odważyła się okupować plenarną salę sejmową. To chyba stąd, że rządzenie ma we krwi, tęskni do tych czasów, kiedy przez 8 lat okupowała caluśką Polskę – od Odry do Buga. Jak się nie ma, co się lubi, to się lubi, co się ma.
Lis i kurnik
Oficjalnie opozycja broni wolności mediów. Paradnie wygląda to szczególnie w wykonaniu Platformy, za której czasów dziennikarzy podsłuchiwano hurtem, na redakcje nasyłano byczków z ABW, a redaktorów naczelnych zmieniano podczas lunchów w restauracjach. Politycy PO pasują do roli obrońcy wolności mediów mniej więcej tak, jak lis jest kompatybilny z kurnikiem.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Spontan
Oczywiście wybuch sprzeciwu był spontaniczny – twierdzą opozycjoniści. Naród – dokładnie jego okruszynka – tylko na to czekał, bo miał dość. Wystarczyła iskra – którą okazało się wykluczenie przez marszałka z obrad sejmowych jednego z posłów PO i „buch”! Lont musiał być jednak długaśny, bo „przypadkiem” już kilkanaście godzin wcześniej gotowe było nagłośnienie, a rankiem zamówiono nawet tysiąc kanapek. Zapomniano tylko o koksowniku, ale doniesiono go dzień później.
Pokojowe protesty
Protest przyzwyczajonej do rządzenia opozycji ma charakter pokojowy, bo – jak wiadomo – ludzie KOD, mając w swych szeregach profesora od biologii, nawet muchy nie skrzywdzą. No chyba że na drodze pojawiłby się Kaczyński. Wtedy nikt za nich nie ręczy.