Tym razem Teatr Seminarium Duchownego w Kielcach wziął na warsztat znaną sztukę Sławomira Mrożka „Męczeństwo Piotra Oheya”. Reżyserem spektaklu „Tygrys według Brożka” jest kleryk Dawid Dzienniak.
Za murami Seminarium Duchownego w Kielcach zamieszkał tygrys ludojad, zagnieździł się w rurach wodnych. Rzecz niesłychana, która dla mieszkańców owego lokum staje się początkiem niemałych kłopotów. Sensacyjna wiadomość sprowadza do feralnego mieszkania poborcę podatkowego, urzędników, naukowca, cyrkowca, który chce wykorzystać zjawisko dla własnej sławy i rozgłosu. Do mieszkania zawitał nawet sekretarz stanu, zainteresowany urządzeniem polowania dla jednego z maharadżów, bo tego wymaga racja stanu i dobre relacje z państwami.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W centrum tego absurdu tkwi Piotr Ohey, choć gospodarz domu, jednak pozostający bez wpływu na przebieg wypadków, które już dawno wymknęły się spod kontroli. Wszystkich ogarnęło szaleństwo. Przy przygotowaniu sztuki konsultantami byli ks. Stefan Radziszewski i Sylwia Stawińska. – Co ma człowiek wspólnego z tygrysem? Tygrysiejemy. Tygrysie prążki czarno-białe są jak w naszym życiu naprzemiennie pojawiające się dobro zło, dobro zło albo pokora, pycha, cwaniactwo. Człowiek na naszych oczach zmienia się w tygrysa. Jaką postawę możemy przybrać wobec innych ludzi? Ile w nas jest Oheya, Brożka, Halinki? Można być takim Brożkiem – bożkiem – czyli narcystycznym introwertykiem. Można poddać się paraliżującemu lękowi, że za rogiem czai się tygrys, albo nic nie robić i wyczekiwać, albo w końcu jak tygrys – czaić się i czyhać gotowym pożreć kogoś – mówił przed premierą sztuki ks. dr hab. Stefan Radziszewski.
Spektakl okraszony dużą dozą absurdu, groteski, mimo drobnych potknięć warsztatowych ogląda się z dużą przyjemnością. Udane kreacje stworzyli grający teścia Oheya Wojciech Porzucek, szefa trupy cyrkowej – Piotr Dudkiewicz. Sam Piotr Ohey (w roli bohatera kleryk Marcin Styrcz), w całej absurdalnej sytuacji, w jakiej się znalazł wbrew swojej woli, budzi u widza sympatię, politowanie, ale również lekką złość, że nie bierze spraw w swoje ręce i nie próbuje owego tygrysa oswoić. Dlaczego bezwolnie poddaje się całej machinie i opresji? Nie robiąc nic, wystawia się na pożarcie, ale nie tygrysowi, którego przecież nikt nie widział, a całemu aparatowi urzędniczo-państwowemu zgromadzonemu w jego prywatnym mieszkaniu, a nawet swoim bliskim – pochłoniętym sensacją, gotowym poświęcić dla „dobra sprawy”. Co z tego wyniknie? Można przekonać się, oglądając spektakl 15 stycznia o 19.30. Premiera spektaklu kleryckiego odbywała się przy komplecie widowni 17 grudnia. Artyści otrzymali zasłużone, długie brawa.