Reklama

Niedziela Przemyska

Niezłomny Pasterz Kościoła przemyskiego

Niedziela przemyska 3/2017, str. 4-5

[ TEMATY ]

homilia

Marek Łabuński/Stanisław Gęsiorski

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Poddani moi to tchórze i ludzie bez honoru! Nie dochowują wiary swemu panu i dopuszczają, żebym był pośmiewiskiem jakiegoś tam klechy z gminu”. Te słowa zaczerpnąłem z dramatu Thomasa Eliota „Mord w katedrze”, który został napisany 750 lat po śmierci Tomasza Becketa, biskupa i męczennika, który zawsze będzie wiązał się z postacią biskupa Tokarczuka. To także wygnaniec, to także ten, który wobec Henryka II stanął w obronie praw Kościoła i prawd do budowy świątyń. Tak się złożyło, że właśnie ten mord w katedrze, wystawiony kiedyś przez Jareckiego w katedrze warszawskiej, z Gustawem Holoubkiem w roli Becketa, zapadł mi w pamięć i chciałem dzisiaj zrobić pewną analogię. Myślę, że podobne słowa od 1966 r., aż do końca posługi, słowa pełne wściekłości płynęły z ośrodków KGB ze Związku Radzieckiego do centrali w Warszawie. Mówiono im, że są tchórzami, ludźmi bez honoru, że nie dadzą sobie rady z Tokarczukiem, co wreszcie swoje apogeum osiągnęło w czasie procesu zabójców ks. Popiełuszki. Tak jak po zacytowanych słowach Henryka II siepacze zamordowali w czasie Nieszporów biskupa Becketa, chcieli zabić go fizycznie i w sensie moralnym odesłać w niepamięć, kiedy go oskarżyli o współpracę z tymi, którzy go niezmiernie nienawidzili.

Jego programem był Dekalog

Reklama

Biskup Tokarczuk rozpoczynając posługę w naszej diecezji, powiedział, że nie ma programu, że jego programem jest Dekalog. Tomasz Becket, będąc przez 6 lat na zesłaniu we Francji, pisząc listy do swoich współbraci biskupów, m.in. pisał tak: „Nazwani jesteśmy biskupami i kapłanami. Jeżeli istotnie chcemy być nimi i wiedzieć, co ta nazwa oznacza, trzeba, abyśmy nieustannie rozpamiętywali przykład Tego, którego Bóg ustanowił Kapłanem na wieki oraz byśmy szli Jego śladami. On na ołtarzu krzyża ofiarował się za nas Ojcu i z wysokości niebios spogląda na nasze czyny i zamiary, a na koniec odda każdemu według jego czynów”. Jesteśmy głęboko przekonani, że biskup Ignacy otrzymał w obfitości dary za swoją odwagę. Już jako senior powtarzał, że często liczył się ze śmiercią, a obecny tu pan Tadeusz może potwierdzić, ile razy musieli uciekać przed tymi, którzy chcieli ich osaczyć. Być może chcieli także spowodować jakiś wypadek, których było wiele. Ale on wiedział, że ma być jak Chrystus. Od momentu, w którym poślubił tę diecezję, pozostał jej wierny. I był odważny.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Mocny Kościołem przemyskim

Takie świadectwo, którego byłem uczestnikiem jako młody kapłan: potrzeba była w Stalowej Woli świątyni, która jest dzisiaj pw. Bożego Miłosierdzia. Ksiądz Biskup wysyłał prośby, wskazując, że miasto się rozbudowuje i jest potrzebna świątynia. Władze w Tarnobrzegu i w Warszawie odmawiały, ciągle zwlekały i wreszcie zgodziły się, żeby kościół umieścić na osiedlu Pławo, na terenie zalewowym, tuż przy Sanie. Wtedy biskup Tokarczuk przyjechał do kościoła św. Floriana i wypowiedział takie słowa: „Wyczerpaliśmy już wszystkie możliwości. Prosiliśmy i chcieliśmy być lojalni wobec tego państwa. Ja nie dyktuję panu prezydentowi i sekretarzowi, gdzie w Stalowej Woli ma być szkoła, gdzie ma być boisko sportowe, ale ja mam prawo i żądam, abym ja decydował, gdzie ma być kościół. W związku z tym, że mi tego odmówiono, niezależnie od wszystkiego, jutro rozpoczynamy budowę kościoła w miejscu przeze mnie wskazanym”. O godz. 23.00 do parafii Matki Bożej Królowej Polski, której proboszczem był obecny bp Frankowski, przyjechali pierwszy sekretarz i wojewoda z Tarnobrzegu i żebrali o spotkanie z biskupem Tokarczukiem. Wreszcie Ksiądz Biskup się zgodził. Powiedzieli: „Niech ksiądz biskup poczeka jeszcze dwa dni, my wszystko załatwimy”. Władza chciała mieć spokój. Ale czy myślicie, że oni to zrobili, dlatego że biskup Tokarczuk tak powiedział?

Reklama

Wróćmy jeszcze do Becketa: „Trzeba, aby wielu zasiewało i wielu nawadniało, bo tego wymaga wzrastanie Słowa i jego dojrzewanie wśród narodów. Ów dawny, wybrany naród miał tylko jeden ołtarz, lecz musiał mieć wielu nauczycieli; o ileż więc bardziej potrzeba ich dla mnóstwa ludów, dla których by cały Liban nie starczył na paliwo, a zwierzęta nie tylko Libanu, lecz całej Judei nie starczyłyby na całopalenie. Ale ktokolwiek by zasiewał i nawadniał, to Bóg daje wzrost tylko temu, kto zasiewa w wierze Piotra i przyjmuje jego naukę”. Siłą biskupa Ignacego było to, że wielu chciało zasiewać, że wielu, narażając się na utratę pracy, w nocy pilnowało miejsc budowy świątyń. Tym był mocny. Był mocny Kościołem przemyskim. I dlatego nic nie mogły mu zrobić złe języki, ponieważ Kościół stał przy nim murem.

Dokąd idziesz, katoliku?

Reklama

Mamy przed sobą dwóch pasterzy. Diecezja bardzo się zmieniła. Jakie musi być to dla nich smutne, kiedy na bierzmowanie przychodzą tylko świadkowie, nie zawsze rodzice. A my mówimy, że nie ma dziś liderów. Jeden z ojców duchownych mówił, że jeżeli będzie potrzeba, znajdą się autorytety. I mamy ich, mamy pasterzy. I tylko wtedy, kiedy w łączności z nimi, z Piotrem, będziemy działać, wtedy Pan Bóg da wzrost. Za biskupa Ignacego brakowało kościołów. Dzisiaj patrzymy, jak we Francji i w Niemczech sprzedaje się po 400, 600 kościołów rocznie. U nas także burzy się świątynie. Burzy się wierność małżeńską i małżeństwa, które są związkiem mężczyzny i kobiety. Burzy się świątynie świętości życia, kiedy publicznie jakieś mierne aktorzyny opowiadają o tym, jak dokonały zabójstwa swoich dzieci. Już jesteśmy obojętni na różnego rodzaju gender. Właściwie to już oni w tej chwili rządzą. Wszyscy, którzy próbują mówić, że czystość przedmałżeńska to ważna świątynia, spotykają się z obojętnym stwierdzeniem: „takie czasy”. Nie. Trzeba, aby wielu zasiewało i wielu nawadniało. To nie jest prawda, że nie mamy autorytetów. Mamy Piotrów. Oni sami czasem nie wiedzą, jak prowadzi ich Duch Święty. Niestety, jak kiedyś Piotr uciekał z Rzymu, tak teraz, mam wrażenie, że my uciekamy od Piotra, i dlatego to wszystko się sypie. Wtedy nie było jeszcze tak silnej masonerii i tych wszystkich pieniędzy, które się teraz wydaje. Oni dzisiaj z nas zrobili niewolników kultu pogańskich świątyń, świąt i zwyczajów. A co my robimy? W kolejkach do lekarza (dobre miejsce, żeby pomyśleć o śmierci) rozważamy o biskupach. Słyszałem to wielokrotnie. To bardzo przykre.

Cała moc, która płynęła z posługi biskupa Ignacego, to była jego postawa Symeona. Dożył sędziwych lat. Dzięki benedyktyńskiej pracy ks. prof. Józefa Wołczańskiego, doczekamy kiedyś publikacji całości jego dziennika duchowego. To, co się już ukazało, ujawnia, że to nie był generał, ale jego siłę, jego rozeznanie dróg Bożych, jak u Symeona, rodził Duch Święty, z którym w samotności spotykał się i modlił. I chwała Bogu, że zapisał.

Nam burzą świątynie, a my milczymy. A ponieważ trudno się przyznać do swojego tchórzostwa, mówimy, że biskupi są winni. Nie. Piotra mamy. Tylko my, kiedy uciekamy z miejsc, w których powinniśmy zasiewać i nawadniać, pytani jesteśmy przez nich: Quo vadis, współczesny katoliku?

Nie dajmy się uczynić niewolnikami.

Homilia wygłoszona w katedrze przemyskiej w 4. rocznicę śmierci abp. Ignacego Tokarczuka

* * *

Musi przyjść zrozumienie, że służba to nie jest coś gorszego, że postawa służby może być dowodem wielkości człowieka władzy. Służba narodowi, służba sprawie, służba nauce – przecież te określenia jeszcze niedawno żyły w codziennej polszczyźnie i znaczyły, określały zaszczytniejszą pozycję. Ale to trzeba tego punktu odniesienia, o którym mówiłem. Boga służącego ludziom – aby pojąć istotę hierarchii społecznej.
Abp Ignacy Tokarczuk

2017-01-12 10:01

Oceń: +1 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Okulary wiary

Zadziwiająca jest zbieżność doświadczeń Izajasza, św. Pawła i św. Piotra w dzisiejszej Liturgii Słowa.

Pewnie nie będę daleki od prawdy, gdy powiem, że w mniejszym czy większym stopniu dotyczy to każdego z nas, sióstr i braci w wierze. Cała „trójka” – jeśli można się tak wyrazić – doświadcza niebywałego wręcz lęku, może nawet wstydu dlatego, że znalazła się w bezpośredniej bliskości świętego Boga, „sam na sam”, będąc ludźmi niedoskonałymi. Izajasz mówi: „Biada mi (...), jestem mężem o nieczystych wargach”, Paweł określa siebie dramatycznie mianem „poronionego płodu”, a Piotr wyznaje: „jestem człowiekiem grzesznym”. Izajasz pisze o wizji Boga Ojca, a Paweł i Piotr – o spotkaniu z Chrystusem. Paweł opisuje, co działo się po zmartwychwstaniu, a Piotr pisze o doczesności. Wszyscy są przerażeni. Chcą uciekać, ukryć się, wycofać, niemal zniknąć, trochę tak jak bojące się dzieci, zakrywające oczy rękoma i mówiące, że ich nie ma. Tymczasem Pan Bóg nie kwestionuje ich niedoskonałości, nie godzi się natomiast na sytuację zakładającą dezercję. Najpierw oczyszcza ich i usuwa lęk, daje im odczuć swą bliskość, a potem wyznacza misję do wykonania. Widząc majestat i moc Bożą, godzą się wykonać Jego wolę. Jeśli bazuje się na własnych możliwościach, zadania stawiane przez Boga są dla człowieka niewykonalne. Razem z Bogiem jednak, według Jego koncepcji, na Jego „rozkaz”, koniecznie w Jego obecności i mocy, jest to możliwe. Więcej – okaże się, że owoce przerastają nawet naszą wyobraźnię. Papież Benedykt XVI mawiał, że znakiem obecności Boga jest nadmiar, i podawał przykład cudu w Kanie Galilejskiej. Nie tylko ilość wina była cudem, ale także jego jakość! Tak też jest z owocami powołania. Gdyby się patrzyło z perspektywy świata, można by dojść do wniosku, że nie ma ono sensu, jest niepotrzebne, nieopłacalne, a dziś wręcz śmieszne. Lecz gdy zakładamy okulary wiary, widzimy je zupełnie inaczej, wypływamy na głębię. Mądrość polega na tym, aby pójść drogą wspomnianych mężów Bożych. Niemalże „stracić” wiarę w siebie, a uwierzyć głosowi powołania. Tak jest w historii świętych, a przypomnę z dumą, że pierwsi chrześcijanie nazywali siebie nie inaczej, jak właśnie świętymi. Mam tutaj na myśli powołanie nie tylko kapłańskie czy zakonne, ale każde – małżeńskie, zawodowe czy społeczne. Misję powinni podejmować wszyscy: nauczyciele, wychowawcy, trenerzy, lekarze. A my jak ognia boimy się zarówno słowa „powołanie”, jak również – a może jeszcze bardziej – słowa „służba”. Tymczasem logika chrzcielna mówi, że króluje ten, kto służy jak Chrystus. Właśnie wtedy człowiek jest do Niego najbardziej podobny i obficie błogosławiony. Nie kokietuję, po prostu opisuję liczne obserwacje. Gdy służymy, jesteśmy autentycznie piękni. Gotowość służby to cecha ludzi wolnych! Zbliżając się do Pana, odczuwamy zarówno radość, jak i coś w rodzaju trwogi. Bojaźń Boża polega na tym, że lękamy się głównie o siebie, że nie odpowiadamy adekwatnie na bezgraniczną miłość Bożą naszym oddaniem. Obyśmy mogli powiedzieć: dostrzegłem Cię, Panie, pokochałem i odpowiadam najlepiej, jak potrafię.
CZYTAJ DALEJ

Co z postem w Wielką Sobotę?

Niedziela łowicka 15/2004

[ TEMATY ]

post

Wielka Sobota

monticellllo/pl.fotolia.com

Coraz częściej spotykam się z pytaniem, co z postem w Wielką Sobotę? Obowiązuje czy też nie? O poście znajdujemy liczne wypowiedzi na kartach Pisma Świętego. Chcąc zrozumieć jego znaczenie wypada powołać się na dwie, które padają z ust Pana Jezusa i przytoczone są w Ewangeliach.

Pierwszą przytacza św. Marek (Mk 9,14-29). Po cudownym przemienieniu na Górze Tabor, Jezus zstępuje z niej wraz z Piotrem, Jakubem i Janem, i spotyka pozostałych Apostołów oraz - pośród tłumów - ojca z synem opętanym przez szatana. Apostołowie są zmartwieni, bo chcieli uwolnić chłopca od szatana, ale ten ich nie usłuchał. Gdy już zostają sami, pytają Chrystusa, dlaczego nie mogli uwolnić chłopca od szatana? Usłyszeli wówczas znamienną odpowiedź: „Ten rodzaj zwycięża się tylko przez modlitwę i post”. Drugi tekst zawarty jest w Ewangelii św. Łukasza (5,33-35). Opisuje rozmowę Pana Jezusa z faryzeuszami oraz z uczonymi w Piśmie na uczcie u Lewiego. Owi nauczyciele dziwią się, czemu uczniowie Jezusa nie poszczą. Odpowiada im wówczas Pan Jezus „Czy możecie gości weselnych nakłonić do postu, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, wtedy, w owe dni, będą pościć”
CZYTAJ DALEJ

Groby Pańskie 2025 - Galeria [Aktualizacja: 11:36]

2025-04-19 11:36

Magdalena Lewandowska

Grób Panski - katedra wrocławska

Grób Panski - katedra wrocławska

Piękną tradycją stało się budowanie w kościołach Grobu Pańskiego. Zapraszamy do przesyłania nam zdjęć z waszych kościołów i kaplic, a to pozwoli nam stworzyć piękną galerię. Czekamy na wasze zdjęcia, które możecie wysyłać na adres wroclaw@niedziela.pl

Prosimy, aby zdjęcia przesyłać do Niedzieli Zmartwychwstania.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję