Po ukamienowaniu Szczepana, Szaweł – był on naocznym świadkiem tego wydarzenia – chciał kontynuować dzieło zniszczenia chrześcijan. Zabicie diakona miało być jedynie preludium do tego, co szykował wyznawcom Chrystusa. Chęć mordowania uczniów Pańskich stała się sensem jego życia. Nie jest to stwierdzenie na wyrost, ponieważ użyty w Dziejach Apostolskich (9, 1) grecki czasownik „empneo”, który tłumacz Biblii Tysiąclecia przełożył jako „dyszeć”, znaczy także po prostu „żyć”. Wszystko, co Paweł robił, było podporządkowane jednemu celowi – zniszczeniu sekty chrześcijan. Dlatego udał się do arcykapłana, aby ten pomógł mu w realizacji planu. Zapewne do Szawła doszły plotki, że spora grupa wyznawców Jezusa ukryła się w Damaszku, dlatego poprosił o listy upoważniającego go do uwięzienia i przyprowadzenia heretyków (tak wtedy traktował chrześcijan) do Jerozolimy, aby ich ukarać.
Reklama
Droga z Jerozolimy do Damaszku wynosiła ok. 225 km. Przebycie jej zajmowało nawet tydzień i zazwyczaj podróżowano pieszo. Miasto to jest zaliczane do jednych z najstarszych na świecie. Tuż przed nim wznosiła się droga na górę Hermon, a dalej na pięknej, zielonej równinie leżało białe miasto, którego wygląd zachwycał wielu, dlatego porównywano je do garści pereł w szmaragdowej gablocie. Ze względu na tak dużą odległość, Szaweł miał sporo czasu na różnego rodzaju przemyślenia. Biblia „nie zagląda do wnętrza głowy” faryzeusza, ale z całą pewnością to, w jaki sposób umierał Szczepan, musiało zapaść mu głęboko w pamięć. Młody diakon nie przeklinał swoich oprawców, ale modlił się za nich, podobnie jak Jezus na krzyżu. Nagle w czasie wędrówki „olśniła go jasność z nieba” (Dz 9, 3b) i odezwał się głos: „Szawle, Szawle, dlaczego mnie prześladujesz?” (Dz 9, 4b). Przeczytałem kilka komentarzy do tego fragmentu i większość autorów skłania się do twierdzenia, że Jezus i Szaweł nigdy wcześniej nie spotkali się. Tym jednym pytaniem nasz Zbawiciel wytrąca z ręki argument wszystkim, którzy mówią: Bóg–tak, Kościół–nie. Jezus w tym momencie utożsamia się z cierpiącym i prześladowanym przez faryzeusza Kościołem. Dla pewnego siebie i swoich przekonań Pawła musiał to być szok. Jego dramat pogłębia się, ponieważ w tym momencie traci wzrok, staje się zależny od innych i słyszy słowa: „Wstań, wejdź do miasta, tam powiedzą ci, co masz czynić” (Dz 9, 6). Ten, który wiódł towarzyszy, aby zniszczyć młody Kościół, teraz sam, nieporadny jak małe dziecko, jest prowadzony do Damaszku. Ten, który do tej pory sam o sobie decydował, miał teraz czekać na to, co się wydarzy.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jest to ważny moment, którego nie powinniśmy przegapić, mówiąc o nawróceniu św. Pawła. Od tej chwili młody faryzeusz nie będzie już pełnił swojej woli, ale wolę Chrystusa. Nie możemy o tym zapominać także my, wymawiający tak często słowa „bądź wola Twoja”. Jeśli naprawdę chcemy iść za Jezusem, te trzy wyrazy powinniśmy traktować poważnie i ciągle przypominać sobie, że moje plany i zamierzenia powinienem konsultować z Bogiem.
W Damaszku Paweł spotkał jednego z cichych bohaterów Biblii. Oprócz modlitwy Szczepana i spotkania z Jezusem, także postawa Ananiasza – bo jego mam na myśli – z całą pewnością wpłynęła na zmianę życia Szawła. Obawy, jakie miał Ananiasz, są jak najbardziej zrozumiałe, wszak Pan kazał mu odszukać człowieka, którego bali się wszyscy wyznawcy Chrystusa. Powszechnie było wiadomo, że Paweł nie zawaha się nawet pozbawić kogoś życia, aby spełnić swoją misję. Ale Ananiasz w końcu ulega i udaje się na poszukiwanie faryzeusza. Miał pójść na ulicę Prostą. Była to główna arteria miasta. Środkiem przebiegał ruch uliczny, a na poboczach stały liczne kupieckie stragany, po których przechadzali się piesi.
Reklama
Za każdym razem, gdy czytam ten fragment, zachwyca mnie postawa Ananiasza, gdy odnajduje oślepionego Pawła. Mógł powiedzieć wszystko, mógł go zwyzywać, spoliczkować, pobić, wyżyć się na nim. Zamiast tego mówi do niego: „Szawle, bracie” (Dz 9,17b). To jest chrześcijaństwo w najczystszej i najpiękniejszej postaci. To jest żywa Ewangelia i realizacja przykazania miłości nieprzyjaciół.
Myślę, że mówiąc o nawróceniu Pawła, nie powinniśmy się ograniczać jedynie do spotkania z Jezusem przed Damaszkiem, ale spojrzeć szerzej, poczynając od Szczepana i kończąc na Ananiaszu. Każde z tych wydarzeń musiało odcisnąć na sercu Szawła niezatarte znamię i doprowadziło go do nawrócenia. Nawrócenie to „robota” na całe życie, to proces bardzo złożony i trudny, ale i piękny, bo zbliżający do Boga. Dzięki nawróceniu Pawła ty i ja możemy cieszyć się byciem chrześcijanami, ponieważ to właśnie on przyniósł Dobrą Nowinę na nasz kontynent. A komu ty zaniesiesz dzisiaj Ewangelię?
* * *
Ks. Krystian Malec
kapłan diecezji zamojsko-lubaczowskiej, doktorant teologii biblijnej na KUL JPII, założyciel i jeden z prowadzących stronę o Piśmie Świętym www.slowodaje.net