Oprócz Męczenników Pratulińskich, którzy doczekali wyniesienia na ołtarze, podczas prześladowania unii na podlaskiej ziemi przelało krew za wiarę jeszcze ponad 100 osób. Co najmniej sześcioro z nich pochodziło z terenów diecezji drohiczyńskiej. O ich losach możemy dowiedzieć się z dzieła ks. Józefa Pruszkowskiego pt. „Martyrologium, czyli męczeństwo unii św. na Podlasiu”, zawierającego relacje świadków tragicznych wydarzeń.
Pierwszymi znanymi z imienia i nazwiska unitami z terenu obecnej diecezji drohiczyńskiej, którzy zginęli za wierność Kościołowi katolickiemu w 1868 r., byli dwaj parafianie z Grodziska k. Sterdyni. Jan Klimczuk, włościanin z samego Grodziska, poniósł śmierć, gdy protestował przeciwko aresztowaniu miejscowego proboszcza, który odmówił nauczania wiernych w języku rosyjskim. Kozacy do stłumienia protestów użyli szabel i nahajek – skórzanych, plecionych biczów na krótkiej rękojeści. Inny parafianin grodziski – Piotr Szymański, pochodzący ze wsi Hołowienki – do więzienia trafił razem z innymi zamożniejszymi gospodarzami po protestach przeciwko zabraniu przez oddział kozaków parafialnych organów. W więzieniu został pobity i zagłodzony na śmierć.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Po oficjalnej likwidacji unii przez władze carskie w 1875 r. mieszkańców Podlasia przymuszano do przyjęcia prawosławia. W obronie wiary szczególną dzielnością odznaczały się kobiety. Joanna Czeżyk pochodziła ze wsi Horoszki, należącej wówczas do unickiej parafii w Gnojnie. Miała zaledwie 19 lat, gdy za odważne wyznawanie wiary katolickiej jako prawdziwie świętej została aresztowana i okrutnie pobita. Na wpół żywą odesłano ją z powrotem do domu, gdzie po kilku dniach wskutek zadanych ran zmarła.
Teresa Midzicka była śmiałą dziewczyną z Ruskowa, jako unitka należącą do parafii w Łysowie. Gdy do wioski przybył naczelnik Klimienko, zwoławszy lud, zaczął namawiać do przejścia na prawosławie, kusząc najpierw różnymi obietnicami, a później strasząc groźbą surowego ukarania i wygnania z domów wszystkich, którzy zostaną wierni unii. Teresa powiedziała wówczas: „Wielmożny naczelniku, dawniej tylko niewierni poganie męczyli i rozlewali krew chrześcijan.” Po tych słowach kozacy rozciągnęli dziewczynkę na śniegu i zaczęli katować ją nahajkami na oczach wszystkich parafian, aż do jej śmierci.
Antonina Bartosiak i Katarzyna Jaromczuk v. Jaromińczak to dwie mieszkanki Rogowa, które odmówiły ochrzczenia swoich dzieci w Cerkwi prawosławnej. Zostały za to srogo ukarane: połamano im ręce i nogi, wybito zęby, wyrwano włosy. Ich mężowie już wcześniej zostali zesłani do Rosji. Obie kobiety skonały w nędzy i cierpieniach, otoczone opieką przez litościwych sąsiadów. Według relacji świadków przed śmiercią przebaczyły swoim prześladowcom. Pozostawiły gromadki sierot – Bartosiakowa pięcioro, a Jaromczukowa siedmioro.