Reklama

Kultura

Igraszki z kulturą…

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Na początek poważnie: żyjemy w epoce wojny kulturowej. Media już dawno – w większości – zamieniły się w narzędzia manipulowania naszą świadomością. By uciec od zgiełku serwisów informacyjnych i publicystycznego bełkotu, z lubością zagłębiamy się więc w lekturze, oglądamy film lub idziemy do teatru. Na tym polu spodziewamy się duchowego wypoczynku, strawy, której nikt nam nie zatruje propagandą. Na tym polu jesteśmy bezbronni.

Niestety, od czasów włoskiego „garbatego filozofa” Antonia Gramsciego takiej pewności już nie mamy. Sztuka przestała być obszarem wolności i swobodnej kontemplacji rzeczy najważniejszych, przestała być świątynią, w której kryją się uczucia wyższe, estetyka, etyka, poznanie. Ostatecznie sztukę zatruli marksiści i ich frankfurckie wnuki. Bertolt Brecht to – przy swoich nieudanych dzieciach i wnukach – jedynie zapowiedź tego, co nas czeka.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Spróbujcie Państwo nieopatrznie wdepnąć dziś do Narodowego Starego Teatru w Krakowie (instytucji finansowanej przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego), a natychmiast zostaniecie obryzgani produktami niejakiego Klaty i jego homoseksualnych akolitów. Za własne pieniądze dowiecie się, że jesteście „durnymi kołtunami”, a polskość to jedynie złośliwa fantasmagoria na zdrowym ciele nowoczesnej Europy.

Reklama

Do galerii sztuki (także tych sponsorowanych przez państwo) lepiej nie wchodzić, bo szok i wulgarność mamy tam niejako wpisane w „zestaw dnia”.

Filmy fabularne to albo dotowane przez państwo durne komedyjki, produkowane przez towarzystwo z TVN, albo produkcje takie jak „Pokot” Agnieszki Holland. To, że pani reżyser nienawidzi polskości i duszno jej w kraju, wiemy już od dawna. Cóż, należy do grona ludzi, którym ziemia po prostu śmierdzi, o ile nie jest spacyfikowana przez lewicowych władców much. Pani Holland zrobiła swoje „dzieło”, chcąc udowodnić, że ludzie to bestie, a najpiękniejsze etycznie pozostają zwierzęta. Oczywiście, pani reżyser może sobie gnieść rozmaite zakalce ze swojej biednej wyobraźni, ale to „dzieło” zostało dofinansowane przez Polski Instytut Sztuki Filmowej, a więc pani Holland obraża większość Polaków za ich własne pieniądze.

Dzieje się tak dlatego, że na czele Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej stoi ciągle Magdalena Sroka – osoba niewiele znająca się na tajnikach sztuki filmowej, jednak przynależąca do oświeconego – ex definitione – grona miłośników idei LGBT.

Pisząc o kulturze, nie sposób nie wspomnieć o książkach pana Andrzeja Stasiuka czy też pani Joanny Bator. To emblematyczni wręcz pisarze, emblematyczni dla naszej „współczesnej kultury”. Wyhodowani na zamówienie środowiska Adama Michnika i utrzymywani dzięki „kroplówce” płynącej z publicznych źródeł. Gdyby bowiem mieli żyć jedynie ze sprzedaży swych „dzieł”, to czekałby ich marny los.

Reklama

Czy zatem może kogokolwiek dziwić najnowszy spektakl wystawiony w warszawskim Teatrze Powszechnym? Klasyczna „Klątwa” uzyskała tu zupełnie nowe oblicze. W czasie spektaklu dochodzi do prób seksu oralnego z figurą Jana Pawła II oraz do zbiórki pieniędzy na zabójstwo Jarosława Kaczyńskiego. Wyobrażacie sobie Państwo taką kpinę z religii muzułmańskiej czy żydowskiej?

Do tej prowokacji zaproszono reżysera Olivera Frljicia. Czyżby polscy „twórcy” nie czuli się jeszcze na siłach, aby tak otwarcie profanować uczucia większości publiczności? Teatr Powszechny jest co prawda sponsorowany przez warszawski samorząd, a więc decyzje wydaje tu pani Hanna Gronkiewicz-Waltz, ale przecież nie są to prywatne pieniądze małżeństwa Waltzów, tylko publiczny grosz.

Pokornie pozwoliliśmy, aby polską kulturę zawłaszczyło kilku autorów, skrajnie upolitycznionych twórców i komediantów. Efekty powoli zaczynają przerastać nawet śmiałą wyobraźnię. Czy zagłuszona takimi chwastami polska kultura jest w stanie się unieść i zdominować to stadko prowokatorów?

2017-03-01 09:49

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Skarby klasztornych bibliotek

Niedziela Ogólnopolska 47/2014, str. 22-23

[ TEMATY ]

kultura

biblioteka

Archiwum Karmelitów P. Droździk, M. Klag, D. Kołakowski, R. Nestorow, A. Bujak, Sz. Sułecki

Czytelnia w klasztorze

Czytelnia w klasztorze

Krakowski klasztor Ojców Karmelitów na Piasku słynął dotąd z kamienia, w którym - jeśli wierzyć tradycji - w cudowny sposób odcisnęła się stopa świętej królowej Jadwigi. Od kilku miesięcy jednak jest o nim głośno z całkiem innego powodu

Tuż przed tegorocznymi wakacjami polskie media obiegła wieść, iż dr Magdalena Koźluk, historyk medycyny z Uniwersytetu Łódzkiego, odkryła w krakowskim klasztorze Ojców Karmelitów bezcenne XVI-wieczne starodruki, wśród których znajdują się dzieła Hipokratesa, Galena i Dioskuridesa. Prasa donosiła, że odnalezione księgi warte są pół miliarda złotych, zaś samego odkrycia dr Koźluk dokonała przez całkowity przypadek. Odkrywczyni oba stwierdzenia dementuje z wyrozumiałym uśmiechem. Po pierwsze, wyceny ksiąg nikt jeszcze nie dokonał, bo do oszacowania ich wartości potrzeba nie tylko czasu, ale i specjalistycznej wiedzy. Jedyne, co na ten moment pewnego można powiedzieć o powyższych starodrukach, to to, że z pewnością są bardzo cenne. Po drugie, odkrycie nie było do końca przypadkowe. W Marsh’s Library w Dublinie dr Koźluk spotkała Szymona Sułeckiego, bibliotekarza i archiwistę karmelitów z Krakowa. To on opowiedział o niezwykłych starodrukach medycznych spoczywających od wieków na półkach biblioteki klasztoru na Piasku. Uznał, że mogą ją zainteresować, skoro jest historykiem medycyny. W jaki sposób wspomniane skarby trafiły do krakowskich karmelitów?
CZYTAJ DALEJ

Nowenna do Matki Bożej z Lourdes

[ TEMATY ]

nowenna

Lourdes

Adobe Stock

Nowenna do odmawiania przed wspomnieniem Matki Bożej z Lourdes (2-10 lutego) lub w dowolnym terminie.

„Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie” (Mk 16, 18).
CZYTAJ DALEJ

Iksatywy – język polski na sterydach czy gramatyczny eksperyment?

2025-02-04 20:44

[ TEMATY ]

Warszawa

polszczyzna

Andrzej Sosnowski

PAP/Piotr Nowak

"Prezydentx" Warszawy Rafał Trzaskowski, która stała się pionierem w dziedzinie językowej alchemii, gdzie zamiast upraszczać, wprowadzamy słowne akrobacje

Prezydentx Warszawy Rafał Trzaskowski, która stała się pionierem w dziedzinie językowej alchemii, gdzie zamiast upraszczać, wprowadzamy słowne akrobacje

Czy ktoś jeszcze pamięta, jak to było, gdy mówiliśmy do ludzi „Szanowni Państwo” i nikt się nie obrażał? Cóż, czasy się zmieniają, wszyscy mówią „Polki i Polacy” a warszawski ratusz, w swoim nieustającym dążeniu do równości, postanowił podarować nam nową lingwistyczną rozrywkę – iksatywy!

Dla niewtajemniczonych: iksatywy to takie formy językowe, które nie wskazują na płeć. Zamiast pisać „dyrektor” albo „dyrektorka”, urzędnik może teraz napisać „dyrektorx”, zamiast „nauczyciel” czy „nauczycielka” – „nauczycielx”. Proste? No właśnie nie do końca. Dlatego w grudniu 2024 r. w stołecznym magistracie powstał "Poradnik empatycznej i skutecznej komunikacji". Broszura kryje w sobie instrukcje na temat zwracania się do osób niebinarnych. Urzędnicy dowiedzieli się czym są iksatywy i jak je stosować. Warszawski ratusz argumentuje, że to krok w stronę otwartości i uwzględnienia osób niebinarnych. Oczywiście nie jest to rozwiązanie dla wszystkich. Władze stolicy wyraźnie zaznaczyły, że iksatywy nie są czymś, co należy kierować do ogółu społeczeństwa. I słusznie! Bo wyobraźmy sobie reakcję przeciętnego obywatela na urzędowe pismo zaczynające się od „Szanownx Mieszkankx” – zapewne skończyłoby się to telefonem do działu „reklamacji językowych”.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję