„Resurrexi et adhuc tecum suum, alleluja” – Zmartwychwstałem i aż dotąd jestem z tobą, alleluja! Tymi słowami w wielkanocny poranek rozpoczynamy Eucharystię, wyrażając wiarę w Zmartwychwstałego, który powstał i „aż dotąd jest z nami”. Greckie Anasthasis, (zmartwychwstanie), centralna prawda naszej wiary, mówi nam o tym, że „jak śmierć potężna jest miłość” (Pnp 8,6).
Największym problemem ludzkiej egzystencji jest jej kruchość i skończoność. W ludzki życiu miłość ujawnia swą paradoksalną istotę przez to, że chociaż człowiek jest istotą śmiertelną, to jednak ludzka miłość, której doświadcza, domaga się nieskończoności i niezniszczalności, jest jakby krzykiem za nieśmiertelnością. Zarazem jednak nie ma odpowiedzi na ten krzyk, bo choć ludzka miłość żąda nieskończoności, to nie może jej dać, i także ona jest włączona w świat śmierci, w jego samotność i destrukcyjną siłę.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
Człowiek, który jest śmiertelny, próbował przedłużyć swe życie niejako je unieśmiertelnić na dwa sposoby. Najpierw próbował trwać w kimś drugim, w życiu swego potomstwa. Druga droga zapewnienia sobie nieśmiertelności, powstała, gdy człowiek odkrył, że w swych dzieciach nie trwa w sensie zbyt właściwym, a przecież pragnął, by po nim pozostało coś więcej. Tak zrodziła się pogoń za sławą, która miałyby uczynić człowieka nieśmiertelnym w ludzkiej pamięci po wieczne czasy. Jednak również to drugie usiłowanie nie daje tego, czego człowiek pragnie. Jedno i drugie powstaje z ludzkiego dążenia do bycia niezależnym. Jeśli jednak człowiek nie chce być zależny (co jest istotą grzechu), wydaje siebie przez to na śmierć, odłączając się od źródła życia, którym jest Bóg. Chęć zapewnienia sobie nieśmiertelności nie jest obca także i naszym czasom. Człowiek jednak zarówno w potomstwie, jak i w swych dziełach może trwać tylko na sposób „cienia”. Krainę zmarłych, krainę istnienia „na sposób cienia” Izraelici nazywali Szeolem, a Grecy Hadesem.
Jaki istnieje związek między zmartwychwstaniem, śmiercią i miłością? Benedykt XVI związek ten ujmuje w następujący sposób: „Tylko tam, gdzie ktoś stawia wartość miłości ponad wartość życia, to znaczy tylko tam, gdzie ktoś jest gotów postawić życie na drugim miejscu, poniżej miłości (…) tylko tam miłość może być mocniejsza niż śmierć. (…) Ażeby mogła być czymś więcej niż śmierć, musi być najpierw czymś więcej niż życie”. Cóż to ma wspólnego ze zmartwychwstaniem Chrystusa? Miłość Jezusa do ludzi, która powiodła Go na krzyż, okazała się silniejsza niż śmierć, gdyż powstał z martwych. Miłość jest więc podstawą nieśmiertelności, a nieśmiertelność pochodzi z Miłości. Jeżeli w Chrystusie miłość stała się silniejsza niż śmierć, to byśmy mogli przezwyciężyć śmierć, musimy być w komunii z Nim, Boską potęgą życia i miłości. Jezus mówi: „Kto chce zachować swoje życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu [z powodu Miłości – dop. Z. Ch.], znajdzie je” (Mt 10,39).
Zmartwychwstając, Jezus powstał do życia definitywnego i nie polega już prawom biologii, dlatego jest poza możliwością śmierci. Opisy spotkań ze Zmartwychwstałym, co może zaskakiwać, odbywają się wtedy, gdy On na to pozwala, są „ukazywaniem się Jego”. W greckim oryginale Nowego Testamentu do opisu tych wydarzeń Ewangeliści używają słowa „ofthe”, które oddają polskie „ukazał się”, „dał się zobaczyć”. Co ciekawe, to samo słowo używane jest w greckiej wersji Starego Testamentu do opisu objawiania się Boga. Choć zmartwychwstanie dotyczy ciała, to jednak jest to ciało przemienione. Powstałego z martwych Pana można dotykać, a przecież jest niedotykalny i przechodzi nawet przez ściany; jest ten sam i świadczą o tym rany po gwoździach, i inny zarazem. Widać to zwłaszcza w historii uczniów idących do Emaus, których oczy były niejako na uwięzi, tak że Go nie poznali, choć serca w nich pałały, gdy im Pisma wyjaśniał. (Łk 24,13-35).
Nowinie o Zmartwychwstaniu zawsze towarzyszyły wątpliwości, które widać także w Ewangelii wg św. Mateusza, kiedy wskazuje, że niektórzy mieli wątpliwości nawet po wielkim ukazaniu się na górze w Galilei, gdy mówił do uczniów: „Dana mi jest wszelka władza na ziemi i na niebie” (Mt 28,16-20). Chrystus opuścił ziemski świat, wstępując w nowy rodzaj cielesności i przynależy do nowego, Bożego świata. Ale nieustannie zaprasza nas dziś, tak jak kiedyś „niedowiarka” Tomasza, byśmy Go dotykali i dostrzegli Jego żywą obecność, dzięki której wciąż na nowo „ukazuje się” w historii, szczególnie w liturgii, gdzie można poznać Zmartwychwstałego na łamaniu, tak jak uczniowie z Emaus, mimo że wcześniej oczy ich były niejako na uwięzi. Dzięki zmartwychwstaniu Pana w ludzki świat wkroczyło coś nowego, sam Bóg wkroczył do tego świata. Rządzi jednak nie jak ziemski władca, lecz sprawuje swą władzę przez współmiłowanie i współcierpienie. Bóg staje się maleńki, abyśmy Go mogli pojąć; przychodzi jako ktoś, kto porusza nasze serca. Warto o tym pamiętać. Pan mówi: „Resurrexi, et adhuc tecum suum, alleluja” – Zmartwychwstałem i aż dotąd jestem z tobą, alleluja!