MAŁGORZATA GODZISZ: – W 2017 r. 25 marca minęło 25 lat od powstania diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Jak wyglądała u początku praca duszpasterska? Jak to się wszystko zawiązywało, że księża zaczęli pracować w parafiach, gromadzić się, podejmować wspólnie decyzje i tworzyć cały zespół też w Kurii Diecezjalnej?
KS. INF. FRANCISZEK GRENIUK: – Zasada była taka, że decyzje administracyjne zastały księży na poszczególnych placówkach. Siłą rzeczy, aprobowano ich pracę, czyli w dalszym ciągu pozostawali duszpasterzami na swoich placówkach. Chyba, że w ramach wspomnianej możliwości przenosin następowała jakaś wymiana. Natomiast, jeśli chodzi o organizację, to przede wszystkim było to powołanie drugiego wikariusza generalnego i notariusza kurii. Stosunkowo wcześnie odbyliśmy zebranie księży dziekanów, którzy wtedy pracowali w tych dekanatach. W kościele rektoralnym św. Katarzyny w Zamościu była konferencja. Później posiedzenie na tej sali. Mam bardzo ładne zdjęcia z tego wydarzenia. Wpasowało się to do tej funkcji, jaką Kościół miał do spełnienia wobec tych nowych wymagań.
– Wracając do historii naszej diecezji, wracamy też do konkretnych wydarzeń. Do których należy powrócić? Które odegrały ważną rolę dla nas, dla struktury naszej diecezji, dla naszego rozwoju?
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
– Na miarę ogólnokościelną bez wątpienia szczytowym momentem była wizyta papieża Jana Pawła II 12 czerwca 1999 r. w Zamościu. Jeśli chodzi o sprawy będące przejawem żywotności Kościoła, nie ulega wątpliwości, że powołanie księdza Mariusza Leszczyńskiego na biskupa pomocniczego. Był proboszczem w Tarnoszynie, wyróżniał się gorliwością i wykształceniem, i został powołany. Najpierw zamieszkał w parafii Świętego Krzyża i został jej proboszczem, a z czasem przeprowadził się do nowego Domu Diecezjalnego. Kolejnym takim wydarzeniem były warunki lokalowe czy mieszkaniowe. Diecezja dostała możliwość wykorzystania powstającego budynku katechetycznego przy parafii Matki Bożej Królowej Polski w Zamościu. Budynek został wykończony i zaadaptowany do potrzeb lokalowych kurii. To już było coś. Jeśli chodzi o mieszkania, to ksiądz biskup mieszkał w infułatce przy katedrze. Od października 1992 r. zamieszkał przy parafii Matki Bożej Królowej Polski, a z czasem, gdy został zainicjowany i wybudowany budynek w l. 1995-97, w Domu Diecezjalnym z mieszkaniem dla księży biskupów, sióstr zakonnych, kanclerza, archiwum, biblioteki i także dla radia.
– Ksiądz Infułat był świadkiem ważnego wydarzenia – pierwszego synodu diecezji zamojsko-lubaczowskiej. Dlaczego został zwołany i jakie tematy były podejmowane podczas tego spotkania?
Reklama
– Jego głównym celem było ujednolicenie wytycznych prawa tak zwanego diecezjalnego, lokalnego. To o tyle było ważne, że zastaliśmy dwie różne tradycje w dwóch różnych częściach, z których składała się diecezja: tradycji diecezji lubelskiej, w skład której wchodziła większość parafii, bo 120 parafii z diecezji lubelskiej i archidiecezji lwowskiej z siedzibą w Lubaczowie. Chodziło głównie o ujednolicenie i dostosowanie do autentycznej prawno-moralnej samoświadomości Kościoła powszechnego. Dlatego zostały powołane odpowiednie zespoły opracowujące schematy. Miałem przyjemność w tej pierwszej części być promotorem głównym tego wydarzenia, jakim był synod. Dzięki temu, że mieliśmy już wtedy do dyspozycji ryzograf, rodzaj kserografu, bardziej wydajnego, to przygotowywaliśmy poszczególne zeszyty dla tematów i konkretnych komisji. Upowszechnialiśmy to, by później dyskusje synodalne miały się na czym oprzeć. Prace przygotowawcze trwały do czasu, gdy ksiądz biskup powiedział tak: zbliża się ewentualny termin wizyty papieskiej, w takim razie przerywamy pracy synodalne i na ten czas się tym nie zajmujemy. Zajmiemy się organizacją wizyty Ojca Świętego. Po tej reorganizacji nastąpiła zmiana promotora i został nim biskup pomocniczy. Po pewnym czasie zapytałem bp. Mariusza, czy robimy synod dalej i kiedy mamy go skończyć. Po uzgodnieniu, zapadła decyzja, by w rocznicę powołania diecezji 25 marca synod zakończyć i podjąć odpowiednie uchwały. To był wrzesień/październik przed tą datą. Wtedy wyznaczyłem konkretne terminy, żeby w lutym oddać tekst synodu do druku i udało się. Publikacja się ukazała. Satysfakcją dla mnie było, że ksiądz biskup w przedmowie napisał, iż jest szczególnie wdzięczny promotorowi pierwszej części synodu.
– W naszej rozmowie nie może też zabraknąć wspomnienia o „matce kościołów” naszej diecezji, o kolegiacie zamojskiej, dziś już katedrze. To tutaj Ojciec Święty Jan Paweł II złożył wizytę, modlił do Matki Bożej Odwachowskiej. Uczestniczyliśmy też w wydarzeniu koronacji łaskami słynącego obrazu. Jak Ksiądz Infułat wspomina to, że te łaski spłynęły na diecezję zamojsko-lubaczowską?
– To są rzeczy chronologicznie przypadkowe, tak jak wizyta Ojca Świętego i rzeczy takie, które już istniały jako swoisty kult Matki Bożej, której wizerunek został odnaleziony na odwachu straży miejskiej i przeniesiony do katedry. Tam kult był podtrzymywany i żywy. Sam pamiętam odpusty zabarwione treściami maryjnymi. Momentem zewnętrznym dowartościowania tego kultu była uroczysta koronacja obrazu Matki Bożej Odwachowskiej na Rynku Wielkim dokonana przez prymasa kard. Józefa Glempa. Przy pięknej pogodzie, przy pięknej oprawie, przy pięknym kazaniu prymasa była to wyjątkowo budująca uroczystość. Zdaje się, że to zaowocowało takim ożywieniem kultu Matki Bożej Odwachowskiej w katedrze.
– Szukamy odpowiedzi na pytanie, za co powinniśmy być osobiście, ale też i wspólnotowo jako diecezja wdzięczni Panu Bogu i Matce Bożej za ten okres, który już za nami.
Reklama
– Przede wszystkim za to, że zaistniały warunki takie, iż można było zorganizować tę strukturę Kościoła wystarczająco poprawnie w ramach ortodoksji kościelnej. Liczę także, że w ramach przydatności pastoralnej. Natomiast takim wyrazem szczególnej wdzięczności wobec obecności Bożej wydaje mi się za możliwość otrzymania aż trojga błogosławionych w naszej diecezji. Dwóch męczenników. Zacznę od bł. Stanisława Starowieyskiego, dawnego właściciela z Łabuń i Łaszczowa, który jest czczony wśród 108 męczenników beatyfikowanych przez Jana Pawła II 13 czerwca 1999 r. w Warszawie. Wtedy odbyła się też beatyfikacja bł. ks. Zygmunta Pisarskiego, proboszcza z Gdeszyna, który zginął w obronie tajemnicy patriotyczno-kapłańskiej na tamtejszym terenie z rąk Niemców w czasie okupacji. I bł. Bernardyna Maria Jabłońska, pochodząca z miejscowości Pizuny, należącej do naszej diecezji. W tej chwili mieści się tam siedziba zespołu Sióstr Albertynek. Dla mnie osobisty wątek związany z tą świętą jest taki, że moja cioteczna siostra Zofia Pietnowska, pochodząca z Grabowczyka, wstąpiła do albertynek. Przybrała imię Szczepana. Przez długie lata usługiwała bezpośrednio błogosławionej s. Bernardynie. Ilekroć była tam czy u nas, czy myśmy ją odwiedzali, wspominała „Mateńkę”, w najwyższych słowach uznania dla tej błogosławionej. Innym wyrazem życzliwości Opatrzności Bożej, moim zdaniem, była także możliwość wybudowania nowego domu dla księży seniorów, który ostatecznie powstał w Biłgoraju.
Ksiądz biskup niejednokrotnie podnosił, że jest kłopot, gdzie umieścić księży po zakończeniu pracy. Brano pod uwagę lokalizację, mianowicie piękna działka należąca do ojców redemptorystów w Zamościu. Ojcowie nie zgodzili się odstąpić. Druga możliwość była taka, żeby wybrać lokalizację w Krasnobrodzie z racji klimatycznych. Kolejna to Sitaniec. Na miejscu starego kościoła. Pojawiła się propozycja ks. Jana Maksima, proboszcza parafii św. Marii Magdaleny w Biłgoraju.
– Sercem diecezji, za które jesteśmy wdzięczni, od początku jest Wyższe Seminarium Duchowne. Tam kształcą się, formują i przygotowują do posługi kapłańskiej poszczególni alumni. Ksiądz też sięga pamięcią do tamtego okresu, kiedy to nasze seminarium się tworzyło, gdzie powstawały pewne struktury. Jakie to były czasy, kiedy trzeba było zaczynać od podstaw?
– Moje kontakty zaczęły się od tego, że byłem profesorem wykładającym w seminarium duchownym, w którym studiowali klerycy tegoż seminarium jeszcze z przynależnością do archidiecezji lwowskiej z siedzibą w Lubaczowie. Miałem szereg wychowanków i ten kontakt duchowy był zachowany. Natomiast, jeśli chodzi o samodzielne funkcjonowanie seminarium, w ramach naszej diecezji, to odziedziczyliśmy dwa budynki. Po odpowiedniej adaptacji spełniały swoją rolę, ale zaistniała potrzeba wybudowania nowego budynku. Zostało to zrobione. Bezpośrednio w tym nie brałem udziału. Była to sprawa już wtedy administrujących księży pracujących w tym instytucie kościelnym. Bardzo często byłem uczestnikiem uroczystych momentów życia seminaryjnego: inauguracji roku akademickiego czy wigilii Bożego Narodzenia. Dawało to okazję żywszego zainteresowania się życiem i warunkami kleryków.
– Za nami 25 lat od powstania diecezji zamojsko-lubaczowskiej. W tym spotkaniu z historią diecezji uczestniczył ks. inf. Franciszek Greniuk, pełniący funkcję kanclerza w latach 1992 – 2002. Bardzo dziękuję za to, że mogliśmy powrócić do czasów, kiedy nasza diecezja powstawała i przejść przez lata jej rozwoju.