Być mężczyzną dla mnie to...
Reklama
W dzieciństwie i w młodości to przede wszystkim zabawy i zainteresowania, o których mówi się, że są typowo męskie. Wraz z kolegami tworzyliśmy drużynę piłkarską, załogę czołgu "Rudy" lub oddział Indian.
Jako chłopak czułem się mężczyzną właśnie przez te zabawy. Sposób wychowywania mnie i starszego brata przez ojca był również bardzo męski. Tato nie oszczędzał nas i od wczesnej młodości wykonywaliśmy
wiele prac fizycznych: przygotowywaliśmy opał (piłowanie, rąbanie i układanie drewna), pomagaliśmy w wielu pracach malarskich (tato był malarzem) czy polowych. Wchodzenie w męskość dokonywało się w sposób
naturalny. "Masz być posłuszny, silny, odważny, nie bać się obowiązków, umieć wszystko zrobić" - to słowa często wypowiadane przez ojca.
Obecnie bycie mężczyzną to dla mnie przede wszystkim realizacja mojego powołania jako męża i ojca. Wszystkie te trzy role są ze sobą nierozerwalnie związane. Jestem mężczyzną jako mąż i ojciec. Staram
się dobrze zrozumieć, na czym polega różnica między mężczyzną a kobietą i coraz mocniej odczuwam odpowiedzialność, jaka spoczywa na mnie jako na mężczyźnie. To głównie mężczyźni odpowiedzialni są za oblicze
tego świata, za pokój, przemiany polityczne, ekonomiczne. W zakresie moich możliwości również odpowiadam za bezpieczeństwo mojej rodziny, za atmosferę w domu, za zapewnienie środków materialnych. Oczywiście
w pełni mogę wywiązać się z tych zadań tylko dzięki obecności przy mnie mojej żony.
Być mężem dla mnie to...
W niedawno przeczytanej wypowiedzi Ojca Świętego znalazłem bardzo ważne dla mnie słowa: "Każde małżeństwo jest dobrą nowiną". W miarę upływu czasu coraz mocniej rozumiem istotę mojego powołania jako męża. Właśnie tej funkcji pragnę poświęcić się całkowicie. Jako mąż wszystkie ideały ewangeliczne muszę realizować najpierw wobec mojej żony, dopiero potem wobec innych osób. W hierarchii ważności osób żona jest dla mnie na pierwszym miejscu, a małżeństwo traktuję jako największą wartość. Wiem, że po mojej śmierci najpierw będę musiał zdać relację Jezusowi z roli męża. To jest moje włodarstwo, w którym jako sługa nieużyteczny mam pomnażać swoje talenty. Dopiero potem ojcostwo, bycie synem, bratem, katechetą, parafianinem itd. Jestem wdzięczny Bogu, że dobrą nowiną mogę żyć przede wszystkim jako mąż, a oddawanie życia za przyjaciół realizować głównie wobec żony.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Być ojcem dla mnie to....
Jednym z najważniejszych składników męskiej natury jest robienie kariery, dążenie do osiągnięcia zaszczytów, sukcesów, laurów. Mając trójkę dzieci w dużej rozpiętości wiekowej, mam wielkie możliwości realizacji siebie. Moim wielkim pragnieniem jest osiągnąć w tej dziedzinie największy sukces, za który uważam przyjęcie przez nie w pełni zasad ewangelicznych i konsekwentne życie według nich. Staram się stale współpracować z Bogiem, głównie przez modlitwę za dzieci i z nimi. W trudnej roli ojca nie jestem sam. Jest obok mnie żona, jest Jezus, najlepszy doradca w problematyce wychowawczej. Stale dziękuję Bogu za dar ojcostwa, za możliwość realizacji tego odpowiedzialnego i wspaniałego zadania.
Chciałbym być (jestem)... w Kościele.
Kilka tygodni temu przeprowadziliśmy z żoną bardzo ważną dla nas rozmowę z naszym przyjacielem ks. Dariuszem Orłowskim, pełniącym funkcję diecezjalnego duszpasterza rodzin. Z pełną odpowiedzialnością zdeklarowaliśmy się, że pragniemy jako małżeństwo, a ja jako biblista, służyć małżeństwom i rodzinom w naszej diecezji. W ostatnim okresie dość często przebywamy (przebywam) w różnych parafiach, dzieląc się naszymi doświadczeniami i wiedzą. Dostrzega się ogromne zapotrzebowanie wśród małżonków na treści związane z życiem Ewangelią w małżeństwie. Kościół katolicki jest w posiadaniu wspaniałych wartości i od wieków pełni wieloraką posługę, ale dzisiaj musi być ona pełniona przede wszystkim wobec małżonków. Wbrew temu, co się często powtarza, nie przeżywamy kryzysu praktyk religijnych, form duszpasterskich, kryzysu rodziny, wiary. Przeżywamy ogromny kryzys rozumienia istoty sakramentalności małżeństwa, jako cudownej drogi z Jezusa. Trzeba cały wysiłek w pracy duszpasterskiej skupić właśnie na tym zadaniu. Oboje z żoną staramy się służyć temu dziełu.
Mieczysław Guzewicz - ma 44 lata; mieszka we Wschowie; 21 lat życia w małżeństwie, troje dzieci (20, 14, 7 lat); teolog-biblista, katecheta; działa w Ruchu Domowy Kościół, Warsztatach w Drodze, Centrum Ochotników Cierpienia, NSZZ "Solidarność" Nauczycieli.