Reklama

Niedziela Kielecka

Bóg objawia się wszystkim

W 2018 r. to już czwarta edycja Orszaku Trzech Króli w Samsonowie. W całej Polsce w tym roku przejdzie ich ponad 650, ale nie bez powodu w 2017 właśnie samsonowski był pokazywany w telewizji i szeroko komentowany. Jak zapewniają organizatorzy, ideą przedsięwzięcia jest jednoczenie i budowanie wspólnoty – ponad wszelkimi podziałami. I ten cel rokrocznie udaje się osiągnąć. Tej idei sprzyja tegoroczne motto orszaku „Bóg jest dla wszystkich”

Niedziela kielecka 1/2018, str. I

[ TEMATY ]

Orszak Trzech Króli

Archiwum

Orszak w Samsonowie

Orszak w Samsonowie

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zawsze na początek jest Msza św., ze słowami Pisma Świętego przypominającymi historię pokłonu Mędrców ze Wschodu, ze święceniem mirry, kredy, kadzidła; zawsze spod kościoła, po wysłuchaniu słów o spisie ludności („…W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym państwie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Wybierali się więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta. Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego, zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna…”) i modlitwie „Anioł Pański” – wyrusza kilka orszaków.

Czerwony, Zielony, Niebieski

Na ich czele idą osoby znaczące dla regionu lub społeczności lokalnej, i dziesiątki, jeśli nie setki ludzi w kostiumach przygotowywanych na wiele miesięcy wcześniej, w tym tak karkołomnych, jak kostium…wielkiego smoka (do tej roli angażuje się kilka osób). Są pełnowymiarowe sceny, a na nich profesjonalne spektakle o tematyce biblijnej, nawiązujące do współczesności. Jest wspólne kolędowanie i na koniec – świąteczna biesiada przy ogniskach pod mroźnym, styczniowym niebem. Słowem – gigantyczne przedsięwzięcie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Reklama

– Chyba nie ma podmiotu w gminie Zagnańsk, który nie angażowałby się w to nasze wspólne zadanie – mówią Marta Jass, pomysłodawczyni zaszczepienia idei orszaku, nauczycielka z Zespołu Szkoły Podstawowej i Przedszkola im. Jana Pawła II w Samsonowie oraz ks. Zbigniew Krzyszkowski, proboszcz parafii Wniebowzięcia NMP w Samsonowie. Obydwoje wraz z dyrektor miejscowej szkoły, Dorotą Chmielewską, są filarami tego gigantycznego przedsięwzięcia. Wspólnie wyliczają: nauczyciele, uczniowie i nieocenieni w pomocy rodzice; radni gminy, władze samorządowe, stowarzyszenia; strażacy, leśnicy, policja, pszczelarze, służby mundurowe, koła gospodyń wiejskich, zespoły i artyści. Angażuje się także zespoły z zewnątrz (np. gościnnie uczestniczyli „Maszkowianie” z parafii Iwanowice). Inspiracją dla charakteru i przebiegu widowiska są sugestie ze strony Fundacji Orszaku Trzech Króli, która monitoruje całość przedsięwzięcia w Polsce i udziela licencji lokalnym realizatorom.

Nowością w tym roku są orszaki o charakterze pokoleniowym. I tak orszak Czerwony został przypisany do seniorów i ludzi dojrzałych, którzy reprezentują życiowe doświadczenie, wiedzę. Prowadzi aktor/król – Lech Sulimierski. Ponadto dzieci szkolne jako dwórki, rycerze, KGW „Florianki”, kolędujący Marek Bucki, turoń – czyli pokaz polskiej tradycji. Orszak Zielony to ludzie w sile wieku, ojcowie, mamy, rodziny z dziećmi, z widowiskowym smokiem („głową” jest Piotr Ślefarski, woźny szkolny), a prowadzi go starosta kielecki – Michał Godowski. Wreszcie Niebieski – to pochód młodości, a król w tym orszaku to Kamil Piasecki, wiceprzewodniczący Rady Gminy Zagnańsk.

Samsonowski pokaz walki dobra ze złem

Reklama

Na czterech scenach dzieje się wiele. Scenariusz w tym roku odwołuje się do siedmiu grzechów głównych, czytelny dla widzów ma być motyw walki dobra ze złem. Scena pierwsza przywołuje biblijny motyw upadku pierwszych ludzi, wąż wciska się i wpełza w widownię, zło się panoszy; kolejna scena – dwór Heroda, gdzie dworzanie mieszając się z tłumem zniechęcają do pójścia dalej, do przodu, do Nowonarodzonego…; kolejna sceniczna sytuacja to gospoda, pełna gwaru przekupek i ruchliwych diablątek, które kuszą współczesnymi talonami, promocjami, aż dochodzi do widowiskowej walki aniołów i diabłów. A w ruinach samsonowskiej huty na wytrwałych wędrowców czeka Święta Rodzina. Tutaj odbywa się pokłon Trzech Króli, tutaj przychodzą pasterze, tutaj jest „Brama do nieba”. – W tym roku w rolę Świętej Rodziny wciela się rodzina z parafii – informuje Ksiądz Proboszcz.

Całość kończy się biesiadowaniem przy ogniskach, ze śpiewem kolęd, pastorałek, ze świątecznym poczęstunkiem przygotowanym siłami parafii.

Kreatywni miłośnicy tradycji

To ogromne przedsięwzięcie ewoluuje, nabiera rozmachu, wciąż angażowane są nowe siły, zjawiają się kolejne pomysły. – Nie robimy tego dla reklamy, tylko dla siebie, dla zbudowania i pogłębienia wspólnoty i odnowienia tradycji święta Trzech Króli, która w Polsce zanikła na dziesięciolecia – mówi ks. Zbigniew Krzyszkowski.

Czy jest łatwo, czy czasami nie mają dość, nie pytają – po co to wszystko…? – Oczywiście, i to nie raz. Proszę sobie wyobrazić, ile czynników wchodzi w rachubę, żeby wszystko się udało – mówi Marta Jass. Ludzie, ich zapał i zdrowie. Zaangażowanie szkoły – a to co najmniej sto osób, połączone z próbami. Budowa profesjonalnej sceny (pomoc gminy – nieoceniona). Niezależny czynnik pogodowy, który np. determinuje udział zwierząt (np. dwa lata temu była kawalkada z kilkunastu koni z amazonkami w szlacheckich strojach).

Album z minionych edycji to dokumentacja tego pięknego przedsięwzięcia, ale zarazem wierzchołek góry lodowej, za którym kryje się praca wielu anonimowych wolontariuszy, np. rodziców przez trzy lata szyjących skomplikowane stroje. Bo i smok, przez obserwatorów porównywalny z tym warszawskim, i tygrys, i kostiumy szlacheckie chłopskie, mieszczańskie, i turoń, dziesiątki aniołów, żołnierzy.

Reklama

Jedno jest pewne – każdy z mieszkańców gminy w tym dniu Objawienia Pańskiego czuje się cząstką kreatywnej wspólnoty, uczestnikiem święta i depozytariuszem Dobrej Nowiny.

Skąd Trzej Królowie

Ewangelia św. Mateusza (2, 1-12) mówi o cudzoziemcach, którzy przybyli do Betlejem, aby adorować nowonarodzonego Jezusa. Można przypuszczać, że byli oni uczonymi astronomami, skoro szli śladem gwiazdy. Ich ojczyzną mogła być równie dobrze Persja, Babilonia, Arabia bądź Syria. Symbolizują oni pogan – cudzoziemców, którzy stają się adresatami Dobrej Nowiny.

W tradycji i pobożności ludowej Mędrcy szybko przeobrazili się we władców. – „Podstawę do tego dawał Psalm 72 (Królowie Szeby i Saby złożą daninę) i do Izajasza 60 (Wszyscy oni przybędą ze Saby, zaofiarują złoto i kadzidło). Biorąc pod uwagę liczbę darów, które przez Mędrców zostały złożone przed Dzieciątkiem (złoto, kadzidło, mirra), uznano, że było ich trzech. Tradycja Zachodnia, opierając się na Ewangelii apokryficznej z VI w., przyznaje im imiona: Melchior, Baltazar, Kacper” – czytamy w „Encyklopedii chrześcijaństwa” (Jedność, 2000 r., s. 449).

Z uroczystością Objawienia Pańskiego wiąże się zwyczaj święcenia kredy, kadzidła i wody. Poświęconą kredą wypisuje się na drzwiach mieszkania K+M+B oraz aktualny rok. Litery te interpretuje się obecnie jako inicjały Trzech Króli. W średniowieczu odczytywano to inaczej. Napis „C+M+B” (imię Kacper po łacinie pisane jest przez C) wyrażał błogosławieństwo: Niech Chrystus błogosławi mieszkanie (Christus mansionem benedicat).

Trzej Królowie czczeni są jako patroni podróżujących, pielgrzymów, handlowców, właścicieli gospód oraz kuśnierzy.

2018-01-03 12:37

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Planują przyszłoroczne Orszaki Trzech Króli

[ TEMATY ]

Orszak Trzech Króli

Lilianna Sicińska

W Pałacu Prymasowskim w Warszawie trwa właśnie Ogólnopolski Zjazd Organizatorów Orszaku Trzech Króli, którzy w 420 miejscowościach w Polsce, w 16 krajach na świecie, przygotowują uliczne jasełka w uroczystość Objawienia Pańskiego.
CZYTAJ DALEJ

Św. Teresa od Dzieciątka Jezus - "Moim powołaniem jest miłość"

Niedziela łódzka 22/2003

[ TEMATY ]

św. Teresa z Lisieux

Adobe Stock

Św. Teresa z Lisieux

Św. Teresa z Lisieux

O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.

Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym, i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter. Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest. Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości. Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość Panu Bogu". Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla". Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość, bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali". Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy. Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
CZYTAJ DALEJ

Oświęcim: zakonnicy spotkali się z biskupem bielsko-żywieckim

2025-10-02 17:46

[ TEMATY ]

Oświęcim

zakonnicy

biskup Roman Pindel

wikipedia.org

Spotkanie przełożonych męskich wspólnot zakonnych z terenu diecezji bielsko-żywieckiej z bp. Romanem Pindlem odbyło się 2 października br. w sanktuarium salezjańskim Matki Bożej Wspomożenia Wiernych w Oświęcimiu. Spotkania zakonników z pasterzem diecezji to wieloletnia tradycja, którą przerwała kilka lat temu pandemia koronawirusa. W sanktuarium salezjańskim zgromadziło się 14 przełożonych spośród ponad dwudziestu istniejących w diecezji wspólnot.

Wszystko rozpoczęło się nabożeństwem ku czci Matki Bożej Wspomożenia Wiernych. Salezjanie przybliżyli historię sanktuarium i związany z nim szczególny kult maryjny. Następnie uczestnicy mieli okazję do wymiany doświadczeń duszpasterskich oraz przedstawienia charyzmatów poszczególnych zgromadzeń. Przełożeni dzielili się swoimi troskami, omawiali najbliższe plany oraz kwestie związane z życiem wspólnot i parafii.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję