Reklama

dookoła świata

Lewy foka szot luz! Czyli o pewnym rejsie słów kilka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Startujemy z Trogiru, jednej z „pereł” Dalmacji, i obieramy kurs na wyspę Brać. Plan rejsu jest, ale właściwie wszystko zależy od wiatru. Załoga liczy 6 osób i nie wszyscy znają się na żeglarstwie. Odległości między chorwackimi wyspami nie są duże i właściwie zawsze jakaś jest w zasięgu wzroku. Fakt oddalenia się od lądu i dosłownego „odpłynięcia” może być powodem stresu, ale dominuje jednak uczucie relaksu, odpoczynku, napawania się klimatem i krajobrazem. Można zapatrzeć się w błyszczące wody Adriatyku lub zanurzyć w promieniach słońca. W maju jest już bardzo ciepło, ale na wodzie, zwłaszcza gdy przywieje, potrafi być dość chłodno, no i wtedy fajnie buja. Ale przecież to sam urok żeglowania. Chorobę morską ma każdy, jedni krócej, inni dłużej, ale kiedyś mija...

Reklama

Wieczorem dopływamy do Milnej na Braci. Krótki spacer po portowym miasteczku. Krajobraz podobny na każdej z wysp: wąskie, czasem strome kamienne uliczki, zabytkowa zabudowa miesza się z tą nowoczesną, bardziej lub mniej zadbaną, klimatyczne knajpki i  „wszędobylskie”, niewysokie palmy. Fotografowania nie ma końca. Przy jednej z knajpek wisi ponadmetrowy tuńczyk! Podziwiamy różowo-fioletowy zachód słońca pośród ogromnych, kłębiastych chmur tuż nad ziemią. Nigdy takiego nie widziałam. Noc na jachcie: buja znośnie, raczej kołysze do snu. A usypia dźwięczny stukot lin o maszty – charakterystyczny odgłos w portach jachtowych.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Rano odpływamy na kolejną wyspę – Vis. Po drodze gotujemy obiad. Gotowanie na jachcie to dość ciekawe doświadczenie, a raczej wyzwanie, zwłaszcza gdy jacht jest w dużym przechyle i wszystko lata. Ale da się: ) W miejscowości o tej samej nazwie zatrzymujemy się na chwilę na kotwicy, by popływać wpław, pontonem, co kto lubi i płyniemy dalej, do portu po przeciwnej stronie wyspy – Komiży. Tam grupa lokalnych grajków do późna umila wieczór załogom krzątającym się wokół jachtów, jedzącym kolację w kokpitach itp.

Reklama

Wypływamy do położonej w pobliżu wyspy Bisevo z jej atrakcją: Błękitną Grotą. Jedna ze skał groty zawisła tuż nad wodą i na skutek tego woda oświetlona przez słońce dostające się pod tą skałą jest niewiarygodnie błękitna. Można podziwiać to zjawisko, wpływając do środka groty pontonem, a ponieważ w grocie jest ciasno, przed „wjazdem” ustawia się kolejka. Przy przeskakiwaniu z pontonu na jacht wypadł mi i utonął aparat fotograficzny. No cóż, straty są wpisane w każdą przygodę. Dzięki temu zapamiętam Błękitną Grotę na zawsze! Odpływamy. Czeka nas dłuższa przeprawa na wyspę Lastovo. Ale nie nudzimy się, „na żaglach” zawsze jest co robić. Żeglarstwa uczymy się w praktyce: szoty, fały, wanty, grot, fok, kabestany, muringi... – to jakby nowy język. Gdy wieje solidniejszy wiatr, rozwijamy i „idziemy” na żaglach, gdy słabnie – włączamy silnik. Do Pasadur docieramy wieczorem. Przy brzegu ławice dużych ryb, które próbujemy łowić... cedzakiem. Powodzenia! – ryby i tak są zawsze szybsze. Jeszcze krótki wypad na pobliską, malutką wysepkę Makarać, gdzie są ruiny pustelni. A potem, już po zmroku właściwie, znów wędrówka po okolicy, tym razem prawie bezludnej – zaledwie kilka domów, za to bardzo dużo zieleni na rozlegających się wokół wzgórzach. Na rozgrzanym siedzeniu motocykla śpi kot...

Powoli wracamy. Po drodze jest Korcula. Tym razem port – Vela Lukę i całą wyspę zwiedzamy na... skuterach. A dlaczego nie? Wdrapawszy się nimi na najwyższe wzgórze wyspy, podziwiamy krajobrazy.

Rano wyruszamy dalej. Zatrzymujemy się w jednej z zatok wyspy Sv. Klement w Archipelagu Wysp Piekielnych – Vinogradisce. Nie sprawdzałam, skąd taka nazwa, ale widok tam jest po prostu niebiański i rajski: z pięknem złocistej plaży, turkusowej wody, mnóstwa zieleni wokół, oświetlonych ciepłym słońcem. Zaznawszy kąpieli wszelkiego rodzaju płyniemy na Hvar. W porcie o tej samej nazwie nie ma miejsca, więc przymuszeni niejako – płyniemy dalej. Musimy znaleźć miejsce na nocleg. Znajdujemy je w Starym Gradzie. Taka wyprawa to czasem loteria i liczenie na łut szczęścia...

To ostatni dzień rejsu i powrót do portu w Trogirze. Ostatni raz stawiamy żagle, eh... Jeszcze trzeba zrobić klar (czyli porządek) na pokładzie. Po oddaniu jachtu wyruszamy na zwiedzanie miasta. Do starej jego części dopływamy taksówką wodną. Oglądamy grube mury potężnej twierdzy trogirskiej i napawamy się do ostatniej chwili klimatem Chorwacji: ciepłem, pięknem krajobrazów, zapachów, dźwięków, ludzi... Przez kilka dni towarzyszy nam tzw. chroniczny brak fali, czyli uczucie ciągłego kołysania.

Reklama

Ostatnim akcentem wyprawy jest przejażdżka do Szybenika. Jest tam Park Narodowy Krka z rzeką o tej samej nazwie, wijącą się na dużym obszarze. Drewnianymi kładkami można spacerować cały dzień, podziwiając to, co woda tam „wyczynia” między drzewami, kamieniami, konarami... A zwieńczeniem przechadzki jest widok na rozlewające się szeroko wodospady. Pejzaż przepiękny!

Wracając, już tylko na chwilę przystajemy, by „rzucić okiem” na półwysep Primosten. Kolejny widok jak z obrazka. A każdy niepowtarzalny! Aż nie chce się wracać...

Świat jest piękny, a wakacje to doskonały czas, żeby choć trochę go zobaczyć, a potem wspominać.

2018-07-25 11:11

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Z kroniki ŚDM

Trwa zbiórka pieniędzy na przylot 20-osobowej grupy młodzieży z Wierszyny na Syberii. Wieś, która liczy ponad 500 mieszkańców, została założona ok. 1910 r. przez polskich, dobrowolnych emigrantów, głównie z Zagłębia Dąbrowskiego.
CZYTAJ DALEJ

Jak przeżywać Wielki Tydzień?

Niedziela wrocławska 13/2010

[ TEMATY ]

Wielki Tydzień

Karol Porwich/Niedziela

Przed nami wyjątkowy czas - Wielki Tydzień. Głębokie przeżycie i zrozumienie Wielkiego Tygodnia pozwala odkryć sens życia, odzyskać nadzieję i wiarę. Same Święta Wielkanocne, bez prawdziwego przeżycia poprzedzających je dni, nie staną się dla nas czasem przejścia ze śmierci do życia, nie zrozumiemy wielkiej Miłości Boga do każdego z nas. Wiele rodzin polskich przeżywa Święta Wielkanocne, zubożając ich treść. W Wielkim Tygodniu robi się porządki i zakupy - jest to jeden z koszmarniejszych i najbardziej zaganianych tygodni w roku, często brak czasu i sił nawet na pójście do kościoła w Wielki Czwartek i w Wielki Piątek. Nie pozwólmy, by tak stało się w naszych rodzinach.
CZYTAJ DALEJ

Lourdes: rekordowa pielgrzymka paryskich licealistów, zabrakło miejsc noclegowych

2025-04-13 19:09

[ TEMATY ]

Lourdes

Paryż

licealiści

miejsca noclegowe

Adobe.Stock

Bazylika MB Różańcowej w Lourdes

Bazylika MB Różańcowej w Lourdes

Sanktuarium w Lourdes okazało się za małe, by pomieścić wszystkich licealistów z regionu paryskiego, którzy chcieli wziąć udział w rozpoczętej wczoraj pielgrzymce Frat 2025. Gdyby bazylika św. Piusa X była większa, gdyby w Lourdes było więcej miejsc noclegowych, mogłoby przyjechać co najmniej 15 tys. samej młodzieży, a tak jest nas 13,5 tys., młodzieży i ich opiekunów – mówi ks. Gaultier de Chaillé organizator pielgrzymki. Dla porównania podaje, że w poprzednich edycjach Frat brało udział ok. 10 tys.

Młodzi wracają do kościoła
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję