Odwołanie do ekologii jest dziś nośne socjotechnicznie, bo bazuje na pozytywnym poszukiwaniu harmonii między człowiekiem a otaczającą go naturą. Nie dziwi zatem, że opinia publiczna jest coraz bardziej wrażliwa na kwestie związane z ochroną środowiska. Problem pojawia się jednak wtedy, gdy pod tymi słusznymi skądinąd hasłami pojawia się przesłanie ideologiczne, służące interesom niektórych koncernów. W tym kontekście warto przytoczyć raport firmy doradczej McKinsey, z którego wynika m.in., że realizacja unijnych wymagań klimatycznych tylko do 2030 r. będzie kosztować Polskę aż 92 mld euro, czyli ponad 400 mld zł!
Reklama
Pojawiają się również przekazy ideologiczne, które mają na celu przemodelowanie oblicza współczesnego świata. Już w 2000 r. na Konferencji ONZ „Środowisko i Rozwój” została zaprezentowana Karta Ziemi, która została określona jako „nowe Dziesięć przykazań”, w celu zbudowania sprawiedliwego, trwałego i pokojowego globalnego społeczeństwa XXI wieku. W Karcie zapisano: „Musimy zjednoczyć się, aby wydać na świat zrównoważone społeczeństwo globalne, oparte na poszanowaniu przyrody, uniwersalnych praw ludzkich, sprawiedliwości ekonomicznej i kulturze pokoju”. Jednym z głównych „wyzwań” jest walka z przeludnieniem. W dokumencie jest zawarte wezwanie do „zrównoważonej reprodukcji” i „zdrowia seksualnego”, co w rzeczywistości oznacza dostęp do tzw. bezpiecznej aborcji, antykoncepcji i edukacji seksualnej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Inspiratorem ideologii „bezpieczeństwa demograficznego” jest Klub Rzymski. To skupiająca polityków, finansistów i „obywateli świata, podzielających wspólną troskę o przyszłość ludzkości”, organizacja mająca ogromne wpływy, która od 1968 r. konsekwentnie straszy świat mitem przeludnienia. W 2016 r. w Berlinie obecni członkowie tego gremium postulowali, by rządy w poszczególnych krajach koniecznie wprowadziły „politykę jednego dziecka” i ograniczyły wzrost gospodarczy do poziomu zaledwie 1 proc. rocznie, a wszystko to w imię „zrównoważonego rozwoju”.
Pojawiają się postulaty definiujące dzieci jako „wyjątkowo nieekologiczne” obciążenie. Na seminarium w Gotlandii – jak doniosły media – Kimberly Nicholas z ośrodka studiów nad zrównoważonym rozwojem uniwersytetu w Lund w Szwecji przekonywała, że nieurodzenie dziecka to oszczędność 58,6 t emisji CO2 rocznie. Przy czym planowanie mniejszych rodzin, najlepiej bez dzieci, nie może usprawiedliwiać jeżdżenia samochodem, latania samolotami i „normalnego” odżywiania. Wszyscy, według niej, powinni również stosować ekologiczną dietę wegańską.
Zapewne w najbliższym czasie usłyszymy, że niezbędne jest „godne” rozwiązanie problemu starzenia się społeczeństw przez „humanitarną eutanazję”. W tym zakresie podstawy teoretyczne stworzył Peter Singer, australijski etyk, który jest zwolennikiem aborcji, eutanazji mocno upośledzonych niemowląt zgodnie z wolą rodziców i dobrowolnej eutanazji dorosłych. W swej sztandarowej książce „Animal Liberation” stworzył nawet, na wzór słowa „rasizm”, termin „speciesism” („rodzaizm”), oznaczający zbrodnię „dyskryminowania” zwierząt.
Jeżeli zatem nie nastąpią opamiętanie i odwrót od ideologii oraz działań o charakterze antyludzkim, to jesteśmy bliscy przekroczenia granicy, za którą otwiera się horyzont samounicestwienia, wytyczony przez tych, którzy kochają ludzkość, ale nie kochają człowieka.