Pokolenie XXI wieku doświadcza niewyobrażalnego wprost duchowego i fizycznego zagrożenia. Czai się ono w różnych częściach globu i za progiem ojcowskiego domu. Zamachy terrorystyczne, zestrzelone samoloty, lokalne wojny, aneksja Krymu, wydarzenia, o których głośno w codziennych wiadomościach. Nowe demoralizujące ideologie lansowane na siłę są groźne dla człowieka, ponieważ pozbawiają go właściwej antropologii. Przerażające są statystyki: w ubiegłym roku tysiące ludzi musiało uciekać z terenów zagrożonych wojną; wiele z nich utonęło; ale najtragiczniejszą liczbą jest 42 miliony dzieci, którym nie pozwolono się narodzić. Te cyfry nie mają żadnego usprawiedliwienia poza źle rozumianą wolnością, która ośmiela się nawet podnieść rękę na jedność wyrażoną sakramentalnie: co Bóg złączył, człowiek niech nie rozdziela. A o ilu incydentach mających znamię zagrożenia lokalnego czy globalnego – nie wiemy?
42 mln dzieci nie pozwolono się urodzić w ub.r.
Publiczne świadectwo
Reklama
I jakby na przekór: obok zagrożenia i strachu, życie wielu rodzin toczy się zwyczajnym nurtem spokojnej codzienności. Dwie strony jednej rzeczywistości świata – terror i pokój – zdają się działać naprzemiennie i mają też swoją wielką siłę oddziaływania. Skoro lewica walczy o prawo do aborcji, to niejako w odpowiedzi pojawiają się coraz liczniej w różnych krajach i miastach Marsze dla Życia czy Orszaki Trzech Króli, które są wyrazem wielkiego poparcia i publicznego świadectwa dla tradycyjnie rozumianej rodziny w jej pięknym i pełnym obrazie: taty, mamy i dzieci. Radość i nadzieja manifestuje swoje poparcie dla miłości i szczęścia wyrażonego realizacją chrześcijańskiego powołania do małżeństwa , a przede wszystkim dla jego niezbywalnych przymiotów: jedności i nierozerwalności. I dopóki są w społeczeństwie takie rodziny zdrowe i pełne, dopóty zagrożenie stanowi teorię i nigdy nie wejdzie poza próg domu, którego strzeże sakramentalna łaska i wspólna modlitwa.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
W perspektywie Światła
A jeśli nawet przyjdzie kiedyś chwila graniczna, jak przyszła na Joannę Berettę Mollę czy na Rodzinę Ulmów przechowującą Żydów, to jednoznacznie wybrali oni postawę ewangelicznej miłości. Oddanie własnego życia jawi się jako wyraz największej miłości. Zagrożenie czasem jest bezsprzecznym faktem i nie da się go wyeliminować za pomocą najbardziej nawet wysublimowanej i mocnej nadziei. Wtedy trzeba brać pod uwagę tę ostateczność, która zahacza o eschatologię. Śmierć przyjdzie o świtaniu, wróg nawet nie zapuka do drzwi, nie będzie czasu na przygotowanie się do przejścia na drugą stronę, sercem wstrząśnie nagi strach albo consumatum est. Jeśli kiedyś nadejdzie, to trzeba odważnie stawić czoło tragicznemu po ludzku wyzwaniu. Mocą i siłą ducha jest wiara i nadzieja sięgająca poza grób. Bez perspektywy wieczności strach może człowieka sparaliżować. W perspektywie święta Ofiarowania Pańskiego zapłonie gromnica, symbol Chrystusa: światło na oświecenie pogan. Obrona przed wilkami jak na obrazie Stachiewicza.
Najbardziej pocieszającym słowem na chwilę zagrożenia są słowa Jezusa: nie lękajcie się! Kto się lęka, ten nie wydoskonalił się w miłości, doskonała miłość usuwa lęk… (1 J4, 18) Przemija postać świata... i Ufajcie, Jam zwyciężył świat! Jeśli Bóg z nami, któż przeciwko nam…