Historia spotkań rozpoczyna się w 2010 r., w parafii św. Augustyna przy ul. Sudeckiej we Wrocławiu. O. Edward Krygier OFMCap, który był wtedy proboszczem, dostrzegł ogromny kryzys, który dotykał coraz więcej małżeństw.
– O. Edward dał impuls do zastanowienia się nad formą działania, nad pewną formułą, która rzeczywiście może pomagać małżonkom. Widział, że jako wspólnota Domowego Kościoła gaśniemy. On po prostu powiedział: zróbcie coś! I wymyśliliśmy w gronie innych małżeństw ten kurs – mówią zgodnie Ewa i Sławko Grekow.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Wiele korzyści
Cykl spotkań nie tylko pomaga odnowić kruche relacje damsko-męskie, ale jest też ogromną pomocą duszpasterską dla księdza proboszcza. Dlaczego? Ponieważ w parafii, w której jest organizowany, powstają nowe kręgi Domowego Kościoła.
To daje proboszczowi narzędzie do kontaktu z żywym Kościołem. Widzi, czym żyją jego parafianie i poznaje ich codzienne problemy. Małżonkowie podczas kręgu dzielą się swoim życiem, czyli tymi sprawami, którymi przejmują się najbardziej, a często pojawiają się tematy związane z życiem lokalnego Kościoła. Wielu księży mówi wprost, że spotkania podczas kręgu pomagają w przygotowaniu niedzielnej homilii czy nawet rekolekcji.
Reklama
Jesienna edycja kursu „Zatrzymaj się w biegu” rozpoczęła się 18 września. Pierwsze spotkanie poprowadzili Justyna i Darek Kempińscy, którzy podzielili się swoimi doświadczeniami bycia rodziną. Opowiedzieli o komunikacji w małżeństwie. Bez zbędnej teorii i wielkich haseł, tylko same konkrety.
Dialog to podstawa
Prawdą jest, że zawarcie sakramentalnego związku małżeńskiego nie sprawia, że w jakiś cudowny sposób tylko Pan Bóg zapewnia trwałość tej relacji. Jeżeli sami o to nie zadbamy, nikt za nas tego nie zrobi, tym bardziej Stwórca. To właśnie mąż i żona muszą pielęgnować i rozwijać dalej to, co zostało pobłogosławione przed ołtarzem. Tak jak roślina potrzebuje wody, tak małżeństwo do wzrostu potrzebuje dialogu. O tym dowiedzieli się uczestnicy pierwszego spotkania w ramach kursu „Zatrzymaj się w biegu”.
Kurs obejmował 7 spotkań, podczas których eksperci i prelegenci wypowiadali się na tematy związane z relacjami małżonków, kryzysem wiary oraz problemami w wychowywaniu.
– Popatrzcie na swoje życie, ile jest takich sytuacji, o których mówimy, że to jest błahostka. Jest tyle banalnych i powszednich tematów, o których mówimy, że nie warto ich rozwijać. Dzielmy się ze współmałżonkiem wszystkim, co nas dotyka, mówmy o naszych emocjach – mówiła Justyna Kempińska, która prowadziła pierwszą konferencję.
– Obowiązkiem mężów jest mówienie swoim żonom, że je bardzo kochamy. Trzeba to robić codziennie. Kiedyś usłyszałem od jednego kolegi, że on raz powiedział na ślubie żonie: „kocham Cię” i nie miał potrzeby powtarzania tego słowa. Dlaczego? Twierdził, że przecież nic się nie zmieniło od tamtej pory. Może to jest zabawne, ale traktujmy to zadanie bardzo poważnie – apelował Darek Kempiński, mąż Justyny.
Razem na co dzień i całe życie
Reklama
Jednym z wielu gości, którzy wystąpili podczas tegorocznej edycji kursu, był Mieczysław Guzewicz, aktywny nauczyciel, doktor teologii biblijnej i członek – konsultor Rady ds. Rodziny Konferencji Episkopatu Polski. Napisał wiele publikacji i opracowań z zakresu problematyki małżeństwa i rodziny, wychowania religijnego dzieci oraz cierpienia w Biblii.
Jako małżeństwa z Domowego Kościoła widzieliśmy, że wśród naszych znajomych jest źle. Myśleliśmy, dlaczego nasi znajomi z wieloletnim stażem stanęli na krawędzi rozstania?
Prelegent poruszył ciekawe zagadnienie dotyczące posyłania dzieci na dodatkowe zajęcia. Oczywiście nie ma w tym nic złego, ale potrzebne są odpowiednie proporcje. – Rodzice bardzo chętnie inwestują w swoje pociechy. A to dodatkowa szkoła muzyczna, kluby sportowe i prześciganie się w korepetycjach. To są potrzebne sprawy, ale to nie wszystko. Jeżeli nasze dzieci nie doświadczą prawdziwej miłości małżeńskiej, nie dotkną namacalnie we własnym domu, jak ojciec kocha matkę i na odwrót, wszystkie nasze trudy będą daremne – mówił Mieczysław Guzewicz.
Niech miłość zwycięży
Jesienna edycja kursu dla małżeństw „Zatrzymaj się w biegu” zakończyła się Mszą św. z odnowieniem przyrzeczeń małżeńskich. W obliczu Boga ponownie wyznało swoją miłość kilkanaście par. Eucharystii przewodniczył br. Paweł Frąckowiak OFMCap, który na wstępie przypomniał, że w małżeństwie jest wiele pięknych dni, które też mogą być trudne. – Może przyjść czas, kiedy będziemy wystawieni na pokusę grzechu i słabości. Dlatego dzisiaj chcemy prosić, żeby ta miłość sakramentalna, którą przysięgliście sobie nawzajem, umiała przezwyciężyć wszystkie pokusy.
Reklama
Motywacja małżonków do uczestnictwa w kursie „Zatrzymaj się w biegu” była różna. Niektórzy chcieli przezwyciężyć głęboki kryzys w relacji, jeszcze inni szukali pomysłu na spędzenie miło czasu ze współmałżonkiem i Panem Bogiem. – Miałem bardzo wymagającą pracę, której poświęcałem sporo czasu. Widziałem, że nasza relacja zaczyna gasnąć. Nie nazwałbym tego kryzysem, dlatego że moja żona bardzo szybko zareagowała – mówi Grzegorz Bogdziewicz, jeden z uczestników.
Jego żona Katarzyna dodaje, że kurs to super inwestycja w przyszłość. – Podczas tych spotkań jest dużo niespodzianek. Spędzamy czas w inny sposób niż zwykle. Małżeństwo przyznaje, że mocnym świadectwem była konferencja członków wspólnoty Sychar, którzy opowiadali, jak w ich związku pojawił się poważny kryzys, który doprowadził do rozstania.
Dziękujcie w każdym położeniu
Pandemia koronawirusa pokrzyżowała plany organizatorów. Formuła kursu „Zatrzymaj się w biegu” przewiduje spotkania przy stolikach, z kawą i ciastem oraz kameralnym klimatem zapalonych świec. Wszystko po to, żeby małżonkowie poczuli się jak na randce. Do tego była zawsze organizowana profesjonalna opieka nad dziećmi. Jesienna edycja kursu musiała być nieco zmieniona, a wszystkie konferencje odbywały się w kościele. Czy to źle?
– To jest plus tej pandemii, że w tym roku nie mieliśmy limitów zapisów. Z tego względu, że spotykaliśmy się w kościele, a nie w salce, mogliśmy zaprosić praktycznie nieograniczoną liczbę małżeństw. Dlatego zapisaliśmy na samym początku 60 par. Tego nie udałoby się zrobić w tradycyjnej formule – mówi Sławko Grekow, jeden z organizatorów.
Tegoroczna edycja kursu „Zatrzymaj się w biegu” była jubileuszowa, organizowana już 10. raz. Jak podkreślają uczestnicy oraz organizatorzy – warto wziąć w nim udział chociażby ze względu na owoce, które pojawiają się później w relacji małżeńskiej. Dla wielu osób jest to ostatnia i skuteczna deska ratunku.