Przygoda życia ks. Henryka rozpoczęła się w czasie diakonatu, kiedy to przyszły kapłan miał już trzy pszczele roje.
Wielka pasja
Początkowo mała pasieka mieściła się przy gospodarstwie rodziców. Szczególnie mama przez 22 lata pracowała w pasiecie z wielkim zaangażowaniem i poświęceniem. Kiedy ks. Henryk objął urząd proboszcza w parafii Miłkowice Maćki, zajmował się pasieką przy parafii i w okolicy. Do dziś pozostała pasieka w Brykach, w dawnym dworze Czarnockich.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Z sentymentem ksiądz proboszcz wspomina położoną w malowniczej okolicy Dziadkowic pasiekę, która została zlikwidowana. Obecnie teren z ustawionymi czynnymi ulami znajduje się w okolicy Siemiatycz. Z racji na duże napszczelenie terenu, mała pasieka mieści się także w Grodzisku. Pomaga mu stały pracownik, a w czasie miodobrania dodatkowe osoby chętne. Zamiłowanie do pszczelarstwa trwa już 40 lat, rok więcej od kapłaństwa. – Od dawna lubiłem przyrodę, kwiaty, pszczoły i pracę w ogrodzie – podkreśla ks. Kosz. A że z zawodu jest stolarzem, to budowanie drewnianych uli, jeszcze bardziej rozpaliło pasję do pszczelarstwa. Do dzisiaj ks. Henryk posiada szereg własnoręcznie wykonanych drewnianych uli w pasiece.
Swoisty krwioobieg
Reklama
Sierpniowe prace wyznaczają rytm nowego sezonu. Po miodobraniu, przygotowuje się roje do zimy. Ksiądz Henryk podkreśla istotę wymiany pszczelej matki, która jest gwarantem przekazania potomstwu cech właściwych dla danych warunków, takich jak: miodność, właściwy rozwój czy nierojliwość. Niezbędne jest również właściwe przygotowanie pasieki do zimy oraz odpowiedniej liczby ramek.
Na ogół od października do marca trwa zimowanie pszczół. Jak podkreśla ks. Henryk, owady nie śpią, jak to się zwykło uważać, lecz tworzą tzw. kłąb zimowy, który jest zwartą w kulę rodziną pszczelą zdolną do delikatnego poruszania się. W środkowej części kłębu znajduje się matka, a pszczoły za pomocą drgań ogrzewają siebie i wnętrze kłębu. Z chwilą nastania cieplejszych dni, tj. najczęściej od lutego, pszczela matka rozpoczyna czerwienie, tzn. składa jajeczka, po czym następuje wychów młodych pszczół.
Ksiądz proboszcz zauważa, że tegoroczna wiosna jest trudna dla pszczół i pszczelarzy, ponieważ jest zimno, deszczowo i nie ma ciepłych nocy, a to rzutuje na rozwój roju. Zazwyczaj w naszych rejonach w okolicy uroczystości św. Wojciecha – 23 kwietnia rozpoczynał kwitnienie rzepak – pierwszy pożytek dla pszczół. Niestety, zdaniem pszczelarza, nadal trudno określić kiedy to nastąpi, co świadczy o kilkutygodniowym opóźnieniu. To sprawia, że pszczoły mają trudność w znalezieniu pokarmu, a tym samym wyżywieniu siebie i lęgnących się pszczół. – Jeżeli pszczelarz nie czuwa nad rojem i pasieką, pszczoły w trudnych warunkach mogą paść z głodu – podkreśla ks. Henryk, który z nadzieją wyczekuje kwitnących pól rzepaku i mniszka lekarskiego.
Właściwości lecznice
Reklama
Wśród pszczelarzy znane są słowa Alberta Einsteina: „Jeśli zabraknie pszczół, ludzkość przetrwa cztery lata”. Trudno wyobrazić sobie codzienny jadłospis bez warzyw czy owoców. Równie czarnym scenariuszem byłby brak dostępu do zapylonych przez pszczoły roślin, które służą w lecznictwie. A w tej dziedzinie nie trzeba nikogo przekonywać, jak duże znaczenie dla zdrowia człowieka mają produkty pszczelego pochodzenia. To produkt pozyskiwany od kilkunastu tysięcy lat. Do znanych i powszechnie stosowanych zalicza się: miód, pyłek (w postaci obnóży i pierzgi), propolis czy wosk. Najważniejszą cechą zastosowania preparatów pszczelich jest ich przyswajalność, działanie bakteriobójcze, regenerujące oraz wzmacniające układ odpornościowy. Kolejnym wytworem pszczół jest wosk służący do budowania plastrów w ulu. Ma on zastosowanie w leczeniu bóli reumatycznych czy jako środek wspomagający proces gojenia ran. Oprócz zastosowania w kosmetyce, wosk wykorzystywany jest do produkcji świec o właściwościach prozdrowotnych. – W moim kapłaństwie paschał zawsze jest z czystego wosku pochodzącego z własnej pasieki – podkreśla ks. Henryk. Wybrzmiewa to podczas wielkosobotniego śpiewu Exsultet, gdy po słowach ,,owoc pracy pszczelego roju” kapłan podkreśla, że jest to własnoręczny wytwór.
Dar dla zdrowia
Przyniesiony do ula pyłek kwiatowy przeznaczany jest na pokarm dla pszczół. Świeży pyłek złożony zostaje w komórkach, ubity, a następnie pokryty miodem. Podlega on fermentacji. Tak zakonserwowany pyłek nazywany jest pierzgą, znaną z właściwości bakteriobójczych i polecaną w leczeniu m.in. chorób nowotworowych i wątroby. Ponadto wzmacnia odporność na przeziębienia, choroby przewodu pokarmowego i dróg oddechowych. Z kolei propolis (kit pszczeli) nazywany jest antybiotykiem. – Jeżeli nie byłoby go w ulu, pszczoły nie mogłyby żyć – zauważa ks. Henryk. Wskazuje, że propolis jest lekiem, który zabija wszelkie zarazki i w ulu pszczoły uszczelniają nim gniazdo. Zalecany jest przy schorzeniach: układu krążenia, nadciśnienia, wrzodach żołądka i dwunastnicy, układu oddechowego czy gardła. Zdaniem ks. Henryka wymienione produkty pszczele są wielkim darem dla zdrowia ludzkiego, po które warto sięgać. Dodaje, że zaleca się nabycie i spożywanie produktów pszczelich z terenów, w których człowiek żyje. Zdaniem proboszcza, dobrodziejstwem jest też jad pszczeli, który może być pomocny przy problemach z układem kostnym i ruchowym, reumatyzmie, a także zapaleniu stawów. Obawa może rodzić się w przypadku uczulenia na jad pszczeli, dlatego zalecana jest ostrożność.
Naturalna symbioza
Reklama
Ksiądz Henryk zachęca do codziennego spożywania miodu. – Nawet osoby chore na cukrzycę – zapewnia – mogą sięgać po niewielką ilość produktu pszczelego. Zdaniem księdza najlepiej jest: 1 łyżkę miodu zalać ciepłą, przegotowaną wodą (ok. pół szklanki). Płyn należy wypić rano na czczo, opcjonalnie z dodatkiem cytryny. Ksiądz Henryk przypomina, że nie jest wskazane słodzenie miodem gorącej herbaty. Kolejną radą jest zakup miodu najlepiej u zaufanego pszczelarza. – Wtedy mamy pewność, że miód jest prawdziwy, bez domieszek – zauważa kapłan. Stali nabywcy pszczelich produktów księdza proboszcza są potwierdzeniem zbudowanego zaufania i uznania fachowej pracy. A na nią składa się także podejście do pszczół i przekazywana wiedza. – Kiedy jestem zapraszany do szkoły na prelekcje poświęcone pszczelarstwu, zawsze uwrażliwiam dzieci na pszczoły, które są dobrymi owadami – wskazuje ks. Henryk. Ponadto, zwraca się do rolników, aby pamiętali o roztropnej pracy w polu, a szczególnie stosowaniu oprysków późnymi wieczorami, gdy pszczoły kończą loty i wracają na noc do ula. – Jest to wyraz poszanowania Bożego daru, jakim są te owady – podkreśla ks. Kosz.
Wspólny mianownik
– Pszczelarstwo jest w moim życiu formą realizowania powołania oraz wielką pasją – wyznaje ks. Henryk, który po wykonanych posługach w parafii, czas wolny spędza w pasiece. Parafianie wiedzą, że poza kościołem, proboszcz najczęściej przebywa w pasiece, do czego podchodzą z wyrozumiałością. – W razie potrzeby jestem do dyspozycji – zaznacza.
Wielki i nieoceniony dorobek pszczelarski wniesiony na przestrzeni wieków przez kapłanów świadczy o tym, że można pogodzić pasję z duchowieństwem. – Zmęczenie czy dolegliwości zdrowotne odchodzą w zapomnienie, kiedy pracuję w pasiece – podkreśla z uśmiechem ks. Henryk. Dopowiada, że wraca szczęśliwy po wykonanej pracy w pasiekach, których jest kilka i dlatego tak ważna jest dobra organizacja. – Kiedy idę do pasieki, tam też towarzyszy mi modlitwa – zauważa ksiądz pszczelarz. Zdarza się, że podczas pracy ks. Henryk włącza Radio Maryja i łączy się na modlitwie oraz słucha różnych audycji.
Podkreśla, że nie wyobraża sobie życia bez pszczół. – Człowiek łatwiej znosi wszelkie przyziemne trudności, kiedy towarzyszy mu szczera modlitwa, zawierzenie Bogu i jest w pełni pochłonięty pasją – mówi ks. Henryk i zachęca do znalezienia swojej oazy. Na pytanie, czego uczą go pszczoły, odpowiada: – Pracowitości, porządku i zdyscyplinowania.
Ks. Henryk Kosz, proboszcz parafii Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Grodzisku k. Siemiatycz; odznaczony przez Polski Związek Pszczelarstwa Złotą Odznaką ks. Dzierżona za zasługi i osiągnięcia w pszczelarstwie.