Włodzimierz Rędzioch: Wiele mediów próbowało przedstawić wizytę polskich biskupów jako „wezwanie na dywanik”...
Abp Marek Jędraszewski: To prawda. Tak zresztą było już przed pierwszą wizytą ad limina Apostolorum biskupów polskich u Franciszka 7 lat temu.
Wtedy niektórym środowiskom zależało na skłóceniu nowego papieża z Episkopatem Polski...
Ale i z tej pierwszej wizyty wszyscy biskupi wrócili zadowoleni. Tym razem mówiono, że biskupi wzywani są do Watykanu w trybie nagłym, podczas gdy inne episkopaty od dłuższego czasu czekają na wizyty. Wytłumaczenie jest jednak bardzo proste – w czasie pandemii zdecydowano, że do Watykanu przybywają biskupi z Europy ze względu na bliskość Rzymu oraz fakt, że znaczna część Europejczyków jest już zaszczepiona.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Reklama
W międzyczasie Franciszek był w Polsce i mógł lepiej poznać nasz Kościół...
Odnieśliśmy jednoznacznie wrażenie, że Ojciec Święty doskonale zna trudności i wyzwania, jakie stoją przed Kościołem w Polsce. Stara się nie tylko je rozumieć i wspierać modlitwą, ale także służyć swoją osobistą radą, z wielkim wyczuciem oraz głęboką wiarą, że Bóg jest z nami. Swoją otwartością i serdecznością pokazał, że niezależnie od tego, co nas jeszcze może spotkać, jedno jest pewne: Chrystus jest z nami i bramy piekielne Kościoła nie przemogą. To bardzo wyraźnie wybrzmiało podczas naszego spotkania z papieżem.
Dla Księdza Arcybiskupa jest to drugie spotkanie z Franciszkiem w ramach wizyt ad limina, ale będąc biskupem od 24 lat, pamięta Ekscelencja prywatne, a nie grupowe spotkania z Janem Pawłem II...
To prawda. Były to spotkania osobiste, nie za długie – 15-20 minutowe, wzbogacone następnie wspólnym obiadem lub kolacją u Ojca Świętego. Obecna forma jest inna, byliśmy u Ojca Świętego ponad dwie i pół godziny, każdy z biskupów mógł więc zadawać pytania, a często były to pytania, które dotyczyły nas wszystkich. Papież na nie odpowiadał, nie uciekał od problemów, wyrażał swoje osobiste opinie. W tym sensie można powiedzieć, że to spotkanie było bardzo osobiste. Zwracał się do nas z wielką uwagą, mówił również o wartości polskiego katolicyzmu, o szacunku, jakim cieszy się w polskim społeczeństwie kapłan, bez względu na pojawiające się problemy, a także o pobożności ludowej.
Jakie najważniejsze problemy były dyskutowane w czasie spotkania?
Omawiane były wszystkie najważniejsze sprawy, którymi żyje dzisiaj Kościół w Polsce i na świecie. Ojciec Święty zdaje sobie sprawę z trudności, jakie przeżywamy u nas, w związku z tym i on szuka optymalnych rozwiązań dla tych nowych problemów, niewyobrażalnych jeszcze kilkanaście lat temu.
Reklama
Nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że w ostatnich czasach papieże chcą, by Kuria Rzymska pełniła funkcję nie tylko kontrolną, ale także doradczą w stosunku do diecezji i Kościołów lokalnych...
Kuria Rzymska sprawuje funkcję kontrolną, ale i służebną – taka właśnie jest rola dykasterii i rad watykańskich. Już wiele miesięcy temu diecezje przesłały sprawozdania do Kongregacji ds. Biskupów, która przesyłała je do innych organów Stolicy Apostolskiej. W czasie wizyty nie chodziło już o składanie relacji, ale przede wszystkim o wspólne zastanawianie się nad tym, jaka jest sytuacja w Polsce i w Kościele powszechnym oraz co robić, by lud Boży nie tracił, lecz przeciwnie – w obliczu współczesnych wyzwań umacniał swoje więzy z Panem Bogiem na drodze do zbawienia.
Jak Kościół polski jest postrzegany w Kurii Rzymskiej?
Mile zaskoczył mnie fakt, że w odwiedzanych przez nas urzędach watykańskich Kościół w Polsce jest postrzegany jako płuco, którym oddycha cały Kościół europejski. Oczywiście, wszyscy zdają sobie sprawę z wielu różnych trudności, jakie przeżywamy, jak chociażby spadek powołań, ale mimo to są wielkie oczekiwania związane z naszym Kościołem. To nas umacnia i przekonuje, że powinniśmy dalej podążać drogą wyznaczoną przez kard. Wyszyńskiego oraz Jana Pawła II, uwzględniając nowe sytuacje i wyzwania.
Reklama
Papież Franciszek podjął decyzję o rozpoczęciu synodu w Kościołach lokalnych oraz w Kościele powszechnym. Podkreślił przy tym, że w procesie synodalnym ważną rolę powinni odegrać ludzie świeccy. Jego poprzednicy natomiast byli zaniepokojeni zjawiskiem analfabetyzmu religijnego świeckich oraz apostazji. Jak ten fakt pogodzić z wielkim otwarciem Franciszka na laikat?
Ojciec Święty w rozmowie z nami podejmował temat synodu. Przede wszystkim przypomniał, że synodalność była dobrze znana w Kościołach wschodnich, zwłaszcza w Kościele prawosławnym, które żyją synodami – patriarcha nie może podjąć decyzji bez zgody synodu. U nas było inaczej, a synodalności uczymy się dopiero od 50 lat, tzn. od czasu, kiedy Paweł VI powołał instytucję, którą jest Synod Biskupów. Teraz chodzi o to, by budzić poczucie odpowiedzialności za Kościół również wśród ludzi świeckich, którzy mogliby się wypowiadać na temat różnych spraw i problemów związanych z życiem Kościoła. Papież podkreślał jednak fakt, że synod nie jest parlamentem, gdzie zwycięża partia, która ma większość głosów. Tu chodzi o to, by wszyscy ochrzczeni poczuli się odpowiedzialni za Kościół i tę swoją troskę mogli wyrazić. Biskupi natomiast powinni słuchać uważnie tych głosów, bo przez wiele osób może przemówić Duch Święty. Co wcale nie znaczy, że te wszystkie głosy należy uznać za słuszne i trafne. Ojciec Święty kładzie także nacisk na wspomaganie prac synodalnych modlitwą, adoracją Eucharystyczną, otwarciem się na działanie Ducha Świętego.
Problem w tym, że wiele osób obawia się, iż synody lokalne mogą doprowadzić do herezji doktrynalnych i zerwania komunii Kościoła katolickiego. Wystarczy popatrzeć na to, co się dzieje w Kościele niemieckim. Czy w Watykanie dostrzegane jest to niebezpieczeństwo?
Papież publicznie ocenił już negatywnie niemiecką „drogę synodalną”. Wynika to z faktu, że w Niemczech przyjęto metodę „parlamentarną” działania synodu, a nie – jak to powinno być – otwarcie się ludzi na działanie Ducha Świętego przez modlitwę i adorację. Ja bym na tę sprawę nie patrzył tak pesymistycznie, ponieważ już od lat organizowane są kolejne synody biskupów i – poza marginesowymi wydarzeniami – nie mamy do czynienia z zerwaniem jedności Kościoła.
Z jakimi uczuciami wraca Ksiądz Arcybiskup do kraju?
Wracam z uczuciem umocnienia duchowego, które wypływa niewątpliwie ze spotkania z Ojcem Świętym. Poza tym wizyta ad limina to przede wszystkim modlitwa przy grobach apostołów Piotra i Pawła i Msze św. w czterech bazylikach patriarchalnych Rzymu. Na zakończenie naszej wizyty odprawiliśmy Eucharystię w Bazylice św. Pawła za Murami.
Poza tym chciałem podkreślić jeszcze jeden fakt. W ciągu tych kilku dni wizyty my, biskupi, byliśmy cały czas ze sobą, mogliśmy rozmawiać, dyskutować, jeszcze bardziej poznawać stojące przed nami wyzwania. Pochodzimy przecież z bardzo różnych środowisk – metropolia katowicka jest inną rzeczywistością niż metropolia krakowska czy diecezja kielecka. Mogliśmy się dzielić naszymi doświadczeniami, rozmawiać w sposób nieformalny, mieliśmy dla siebie więcej czasu niż podczas zebrań plenarnych episkopatu, które trwają zazwyczaj dwa dni. To było bardzo ważne.
Abp Marek Jędraszewski - zastępca przewodniczącego Konferencji Episkopatu Polski, metropolita krakowski. (Na zdjęciu: podczas spotkania z papieżem Franciszkiem w Pałacu Apostolskim, 28 października)