Przesłaniem papieskim jest „(…) aby wspólnoty chrześcijańskie na całym świecie stawały się coraz wyraźniejszym i konkretnym znakiem miłości Chrystusa do tych ostatnich i najbardziej potrzebujących”.
Idea i misja
Tegoroczny, V Światowy Dzień Ubogich, który przypada 14 listopada, przebiega pod hasłem „Ubogich zawsze macie u siebie” (Mk 14, 7). Te słowa to reakcja Jezusa na wyrzuty uczniów wobec kobiety, która namaściła Pańskie stopy drogocennym olejkiem tuż przed Jego męką i śmiercią na krzyżu. Papież Franciszek wyjaśnia, jak powinniśmy rozumieć Chrystusowe słowa: „Obecność ubogich wśród nas jest ciągła, ale nie może doprowadzić do przyzwyczajenia, które staje się obojętnością, lecz powinna zaangażować nas do bezwarunkowego dzielenia się życiem”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Po co?
Właściwie po co nam Światowy Dzień Ubogich? Może właśnie po to, by wytrącić nas z owego przyzwyczajenia do cotygodniowej kolejki po posiłek przy zbiegu ulic Piotrkowskiej i św. Stanisława w Łodzi, czy do widoku żebraka, który co niedzielę klęczy przy wejściu do kościoła parafialnego? Może po to, byśmy nie byli obojętni wobec koleżanki z pracy, która od miesięcy walczy z depresją. Może po to, by zainteresować się samotnym sąsiadem z klatki obok i podjąć trud cotygodniowych zakupów. Albo po to, by pamiętać, że nasi starsi rodzice wyczekują naszego telefonu, choć co drugi dzień, z pytaniem: Jak się dziś macie? Każdy z nas jest jakoś ubogi. Każdy cierpi z powodu jakiegoś niedostatku: samotności, braku miłości czy zainteresowania, zdrady, opuszczenia, choroby, wykluczenia z grupy znajomych. Każdy jednak może innym coś z siebie dać, również ubodzy ubogim.
Są wśród nas
W wielu miejscach archidiecezji łódzkiej są ludzie troszczący się o „swoich” ubogich, których „mają u siebie”. Członkowie wielu parafialnych zespołów Caritas poświęcają swój czas, by przygotować kanapki, odzież, by zrobić zakupy czy odwiedzić „swoich” chorych. Wolontariusze różnych grup parafialnych i świeckich fundacji i stowarzyszeń spędzają czas po pracy ze „swoimi” bezdomnymi, żeby im pomóc w formalnościach, zanieść gorącą herbatę, albo najzwyczajniej porozmawiać. Bo od doraźnej pomocy materialnej, która jest ważna, ważniejsze jest to „włączenie społeczne”, o które prosi papież. Ubodzy, z jakiegokolwiek powodu, nie są obcy. Nie możemy ich pozostawiać na marginesie. Są nasi. Są „swoi”.