Reklama

Kościół

Kobieta stojąca obok ciebie może być siostrą zakonną. Bezhabitową!

Być blisko ludzi pracy, zwłaszcza kobiet zatrudnionych w fabrykach – tego pragnęła sługa Boża Aniela Róża Godecka, kiedy w 1891 r. posłała siostry honoratki do Częstochowy. A dziś - czy zastanawiałeś się kiedyś, czy kobieta stojąca obok ciebie to może siostra zakonna? Tak! Bo siostry honoratki nie noszą habitów. A może masz za ścianą klasztor i nawet o tym nie wiesz? Wszystko możliwe…

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Zgromadzenie Małych Sióstr Niepokalanego Serca Maryi istniało zaledwie od trzech lat, a potrzeby były ogromne. Pod koniec XIX w. Częstochowa stanowiła ważny ośrodek Śląsko-Dąbrowskiego Okręgu Przemysłowego. W mieście przybywało fabryk i zakładów pracy, co w naturalny sposób przyciągało ludzi poszukujących zatrudnienia. Niestety, robotnikom i ich rodzinom nie zapewniano wówczas żadnej pomocy socjalno-bytowej.

Robotnice Boże

Matka Godecka już wiedziała, jak to wygląda. Doświadczenie pokazało, że trzeba wsparcia na kilku płaszczyznach: formacyjnej, edukacyjnej, a także medycznej i charytatywnej. We wszystkich tych dziedzinach siostry starały się wspierać ludność fabryczną, same dzieląc trudy pracy jako „robotnice Boże”, jak je nazywała sługa Boża. Trzeba pamiętać, że był to okres zaborów i wszelka działalność musiała pozostawać ukryta.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Pierwsze wspólnoty powstały na terenie parafii św. Zygmunta. Siostry otworzyły tam kilka pracowni rękodzielniczych: wykonywały pudełka apteczne, pończochy, haftowały, szyły, zajmowały się introligatorstwem, a także biblioteką parafialną. Pozwalało to na kontakt z robotnicami, a tym samym na coraz lepsze poznawanie ich potrzeb.

Liczne dzieła

Reklama

Stopniowo otwierano kolejne dzieła: internat dla robotnic, ochronkę dla dzieci i szwalnię (ul. Krakowska 24, 1891 – 1914), przytułki dla chorych robotnic (ul. Krakowska 12, 1896 – 1939 i ul. Wieluńska, 1896 – 1913, przeniesiony na ul. Ogrodową 35, istnieje do dzisiaj jako Zakład Opiekuńczo-Leczniczy), schronisko dla kobiet chorych na gruźlicę, internat dla dziewcząt, pracownię sztucznych kwiatów, pończoch, introligatornię (ul. Stara 15/Klasztorna 19, 1910-39), praca w szpitalach (ul. Narutowicza 30, 1909 – 2008, ul. Ciemna, 1914-39, ul. Jasna, 1919-53), dom generalny i formacyjny (ul. Klasztorna 19, od 1917 do dzisiaj), szkoły i kursy zawodowe dla dziewcząt (ul. Krakowska 24, 1919-24, ul. Klasztorna 19, 1921-24, ul. Narutowicza 30, 1931-35), księgarnię (ul. Krakowska 24, 1920-39), schronisko dla sierot (ul. Sobieskiego 32, 1932-34).

Od 1910 r., kiedy siostry zamieszkały w domu przy ul. Klasztornej 19, współpracują w wielu dziedzinach z ojcami paulinami na Jasnej Górze. Ponadto od chwili erygowania diecezji częstochowskiej zgromadzenie czynnie włącza się w wiele dzieł. W 1926 r. siostry podjęły pracę w Wyższym Seminarium Duchownym i były tam do 2009 r. W latach 1935-73 służyły w Domu Księży Emerytów, w latach 1964 – 2000 pracowały jako nauczycielki w Niższym Seminarium Duchownym. Ponadto od 1979 r. do 2013 r. kilka sióstr pracowało w wydawnictwie diecezjalnym „Regina Poloniae”.

Bogactwo miasta

Rzecz jasna, wiele zmieniło się po II wojnie światowej. Sytuacja ustrojowa w Polsce mocno zweryfikowała dotychczasową działalność sióstr. Udało się utrzymać ciągłość pracy w przytułku dla chorych kobiet przy ul. Ogrodowej 35 (obecnie ZOL). Wielki wkład pracy siostry włożyły w katechezę dzieci i młodzieży, gdyż uczyły w wielu parafiach, a dzisiaj nadal katechizują w parafii Podwyższenia Krzyża Świętego. Z pewnością wiele mogliby powiedzieć pacjenci częstochowskich szpitali, gdyby wiedzieli, że wśród personelu niektóre pielęgniarki to siostry honoratki.

Reklama

Wymienione tu pokrótce miejsca i formy działalności sióstr to zaledwie skromny opis wielkiej pracy wykonywanej przez 130 lat. Trzeba jednak zaznaczyć, że przecież historię tworzą konkretni ludzie. To ich życie, dawane dobro, ofiarna praca i modlitwa stanowią prawdziwe bogactwo miasta i całego regionu częstochowskiego.

Na życzenie matki

To w Częstochowie, w domu przy ul. Klasztornej 19, ostatnie 20 lat życia spędziła sługa Boża Aniela Róża Godecka. Ona posyłała siostry do posług, o których tutaj mowa. Jej pełne miłości serce wspominała po latach jedna z wychowanek sióstr, Natalia: „W kwietniu 1929 r. zginął w wypadku mój ojciec. Zostało nas z mamą czworo rodzeństwa. Była bieda. Dwie siostry starsze pojechały na roboty do Niemiec, a mnie przyjęła matka Aniela Róża Godecka na mieszkanie i uczęszczanie do szkoły w Częstochowie. Na koszt sióstr honoratek przebywałam w domu zgromadzenia, w którym była sługa Boża, od września 1929 r. do lipca 1934 r. Wiem, że okazano mi tę pomoc na wyraźne życzenie i polecenie matki Anieli Róży. Dzięki temu nie byłam ciężarem dla mamy (byłam na całkowitym utrzymaniu sióstr: mieszkanie, ubranie, jedzenie, pomoce szkolne) i mogłam ukończyć szkołę podstawową. (...) Widziałam też wtedy, jak matka Aniela Róża i z nią siostry pomagają wielu ubogim, potrzebującym. Codziennie 20-30 osób przychodziło na obiady, a na święta dostawali jeszcze paczki. Ja sama do szkoły na drugie śniadanie otrzymywałam drugą bułkę dla biedniejszej koleżanki, którą czasem też przyprowadzałam na obiad”.

Reklama

Podobne fakty wspomina Krystyna, która uczęszczała na lekcje katechizmu do domu sióstr przy ul. Klasztornej 19 w Częstochowie: „Sama uczestniczyłam w lekcjach katechizmu prowadzonych przez jedną z sióstr honoratek. Nasza grupa liczyła około 12 osób. Siostry często dawały nam coś do jedzenia, a niektóre dzieci z naszej grupy miały zapewnione codzienne obiady. (...) Biedni, bezrobotni i dotknięci różnymi niepowodzeniami zawsze mogli liczyć na pomoc duchową i materialną”.

Niemierzalny rodzaj obecności

Praca dla ludzi pracy i wraz z nimi to jednak nie wszystko, co siostry honoratki czynią od ponad 130 lat dla Częstochowy. Jest jeszcze jeden rodzaj obecności, którego nigdy nie da się zmierzyć. To modlitwa i cierpienie, codziennie ofiarowywane w intencjach tutejszych mieszkańców. Rąbka tajemnicy pod tym względem uchyliła w swoich notatkach sługa Boża s. Hilaria Emilia Główczyńska, która w latach 1917-30 służyła chorym m.in. w szpitalach na ul. Jasnej i ul. Ciemnej. Opisała ona walkę duchową, którą siostry pielęgniarki toczyły o zbawienie wieczne jednego z pacjentów: „Po Komunii św. dziękowałam Panu Jezusowi za jednego grzesznika, który był u spowiedzi, jak miał 10 lat, a tak przez całe życie nie chodził. Po parę razy wracał do szpitala jako chory na płuca i w żadnym roku nie dał się namówić do spowiedzi. Kochane siostry nasze z bólem serca na to patrzyły, nic nie mogły zaradzić, jak tylko modliły się. I wejrzał Pan Bóg na prośby i drogi grzesznik dał się namówić do spowiedzi, i z wielkim żalem wyspowiadał się. O, któż jak Bóg, który wszystkim i każdemu może zaradzić” (Notatnik duchowy, Zeszyt III, s. 85-86).

Wyjść lepszym

Reklama

Wzruszający jest widok, kiedy do furty domu generalnego przychodzą dawni wychowankowie, aby odwiedzić swoje nauczycielki, często już bardzo schorowane i podeszłe w latach. Niektórzy nawiedzają groby znajomych sióstr na cmentarzu, inni modlą się, ofiarowując za nie Msze św. Nie sposób poznać wszystkich tych osób i ich historii. Pozostaje wdzięczność Bogu za wszelkie dobro, jakie zechciał uczynić i nadal czyni przez posługę sióstr honoratek w Częstochowie. Być może jest to owoc modlitwy zanoszonej przez wstawiennictwo Anieli Róży Godeckiej przy otwieraniu każdej nowej placówki: „ (...) żeby w domu tym nikt nie popełnił grzechu, nawet powszedniego, dobrowolnie, żeby każdy, co wejdzie do niego, wyszedł lepszym, niż wszedł i żeby wszyscy, którzy mają w nim umrzeć, mieli śmierć szczęśliwą” (Autobiografia, s. 378).

Ich dzień wygląda podobnie do dnia w zgromadzeniu habitowym – wypełniony jest modlitwą i pracą. W rozmowie podkreślają, że nigdy nie żałowały, że nie noszą habitów. – No chyba że rano, zastanawiając się, w co się ubrać – dodaje ze śmiechem jedna z sióstr.

W Polsce mamy ok. 150 honoratek w 16 domach. 110 sióstr pracuje w 6 innych krajach. Posługują w parafiach, katechizują, ale pracują też zgodnie z talentami, jako pielęgniarki, przedszkolanki, nauczycielki, urzędniczki, księgowe. Oczywiście, jak wszystkie zgromadzenia borykają się z kryzysem powołań. Ale nie załamują rąk – modlą się, działają i zapraszają do rozeznawania drogi swojego życia. Przez lata sprawdziły, że warto.

2021-11-16 11:34

Ocena: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Abp Depo: niech współuczestnictwo w cudzie kapłańskiej służby stale nas niepokoi

– Budowanie życia na Jezusie jest zawsze tajemnicą Jego krzyża, a nie interesu – powiedział abp Wacław Depo w Wyższym Seminarium Duchownym Archidiecezji Częstochowskiej i Diecezji Sosnowieckiej podczas uroczystości odpustowej ku czci Jezusa Chrystusa Najwyższego i Wiecznego Kapłana oraz prymicji neoprezbiterów.

– Chcemy przeżyć obecność Chrystusa po to, żeby później głębiej spojrzeć na Kościół, także na wszystkich, którzy noszą w sobie tajemnicę kapłaństwa – podkreślił na początku Mszy św. rektor seminarium ks. Grzegorz Szumera. Dziękował również za sześciu absolwentów, którzy w wigilię uroczystości Zesłania Ducha Świętego przyjęli święcenia prezbiteratu.
CZYTAJ DALEJ

Producenci drobiu alarmują. Zabraknie jaj na Święta Wielkanocne?

2025-02-26 09:41

[ TEMATY ]

Wielkanoc

pisanki

producenci drobiu

jaja

promocje

Karol Porwich/Niedziela

Ptasia grypa doprowadziła do wybicia ok. 6 mln szt. kur niosek, dlatego na rynku zaczyna brakować jaj. Jak poinformowała PAP Krajowa Izba Producentów Drobiu i Pasz handel detaliczny i konsumenci muszą zapomnieć o wielkanocnych promocjach jaj; producenci nie są w stanie dostarczyć ich odpowiedniej ilości.

Dyrektor Izby Katarzyna Gawrońska poinformowała PAP, że wyniki przeprowadzonych konsultacji z producentami jaj pokazują, iż "konsumenci nie powinni liczyć na tradycyjne wiosenne promocje cenowe związane ze świętami". Zapewniła jednocześnie, że branża jajeczna robi wszystko, by nie dopuścić do nadmiernego wzrostu cen.
CZYTAJ DALEJ

Zbrodnia bez kary? Warszawskie morderstwa śladem Rodiona Raskolnikowa

2025-02-26 21:21

[ TEMATY ]

felieton

Andrzej Sosnowski

Red.

Andrzej Sosnowski

Andrzej Sosnowski

Warszawa wstrząśnięta serią brutalnych morderstw seniorek. Śledczy wskazują, że sprawca działał z motywacją przypominającą filozofię Rodiona Raskolnikowa z powieści „Zbrodnia i kara” Fiodora Dostojewskiego. Czy mamy do czynienia z kimś, kto uznał się za "nadczłowieka", stojącego ponad prawem moralnym? Czy współczesna Warszawa powtarza mroczną historię dziewiętnastowiecznego Petersburga?

Rodion Raskolnikow, główny bohater „Zbrodni i kary”, wierzył, że wyjątkowi ludzie mają prawo przekraczać normy moralne, jeśli służy to wyższym celom. Uważał, że zabójstwo lichwiarki Alony Iwanowny jest usprawiedliwione, ponieważ usunięcie „nikczemnej" jednostki miało umożliwić realizację „wielkich czynów" przez niego samego.
CZYTAJ DALEJ
Przejdź teraz
REKLAMA: Artykuł wyświetli się za 15 sekund

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję