Reklama

Niedziela plus

Skuteczna walka z niepłodnością

Przez leczenie farmakologiczne lub chirurgię staramy się przywrócić płodność – mówi dr Tadeusz Wasilewski, założyciel pierwszej w Polsce kliniki leczenia niepłodności metodą naprotechnologii – NaProMedica w Białymstoku.

Niedziela Plus 12/2022, str. IV

[ TEMATY ]

niepłodność

Adobe.Stock

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Monika Kanabrodzka: Proszę pokrótce opowiedzieć o swoim bogatym doświadczeniu zawodowym i przybliżyć istotę naprotechnologii.

Dr Tadeusz Wasilewski: Prawie 30 lat pracuję z pacjentami, którzy cierpią z powodu niepłodności. Przez 14 lat mierzyłem się z technikami wspomaganego rozrodu w medycynie klasycznej, włącznie z programem in vitro. Zarzuciłem to i od 13 lat próbuję inaczej pomagać pacjentom, którzy cierpią z powodu niepłodności. Jest to obecnie problem społeczny i kliniczny, szacuje się, że dotyka on co 5.-6. parę małżeńską na świecie. W naprotechnologii szukamy przyczyn niepłodności, patrząc na człowieka całościowo. Jeśli pojawia się problem z poczęciem, to muszą istnieć nieprawidłowości, które należy znaleźć i wyleczyć. Wiemy, że komórki płciowe są jednymi z najczulszych komórek w naszych organizmach. Także to, co jemy, to, co nas spotyka – np. stres związany z pracą zawodową – to, co się dzieje w naszym organiźmie: praca tarczycy, nerek, układu pokarmowego, ma wpływ na jakość komórki jajowej i jakość plemnika. Wstępem jest nauka obserwacji płodności, tzw. biomarkerów, według modelu Creightona. Równolegle prowadzimy diagnostykę poszczególnych narządów i układów. Przez leczenie farmakologiczne lub chirurgię staramy się przywrócić płodność.

Reklama

Co powinniśmy wiedzieć o in vitro i naprotechnologii?

Pierwszy program in vitro na świecie był wykonany skutecznie w 1978 r. Urodził się pierwszy człowiek, do którego poczęcia doszło poza organizmem matki. W Polsce pierwsze dziecko z programu in vitro przyszło na świat w 1987 r. W ciągu prawie 45 lat medycyna rozwinęła się w różnych kierunkach, natomiast w obrębie medycyny rozrodu nie zauważa się tego. Szuka się rozwiązania w technologii. Obecnie stosowane są techniki, które warto zapożyczać z innych dziedzin medycyny. Są na świecie, w Polsce również, ośrodki i lekarze, którzy używając bardzo precyzyjnie elementów chirurgicznych, naprawiają narząd rodny z dobrym skutkiem. Wszystko po to, aby mogło dojść do poczęcia dziecka w sposób naturalny. Wielkie znaczenie ma także opowiedzenie się lekarza po stronie życia i wskazanie, że nie wykona programu in vitro, a będzie próbował diagnozować małżeństwo, które cierpi z powodu niepłodności.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

O jakiej skuteczności mówimy w przypadku naprotechnologii i w przypadku in vitro?

W programie in vitro, w którym transferujemy do jamy macicy tylko dwa zarodki, średnia szansa jednego cyklu to ok. 20%. Przyjmuje się, że w trzech podejściach do programu in vitro wskaźnik kumulacyjny wynosi 50-60%. Już czwarte podejście do programu daje gorsze rezultaty. Dlatego w Polsce dofinansowane były 3 procedury in vitro. Jeśli chodzi o naprotechnologię, skuteczność przy dwuletnim leczeniu to ok. 60-80% przy dobrej chirurgii. Szukanie problemu ma sens. Zresztą – to jest idea medycyny.

Czy niepłodność jest chorobą?

Okazuje się, że wcale nie musimy niepłodności nazywać chorobą. To pewne zjawisko, które jest skutkiem chorób istniejących w organizmie kobiety czy mężczyzny. Przykładowo jednym ze skutków choroby Hashimoto jest trudność w poczęciu dziecka. Warto pamiętać, że natura nie dopuszcza do poczęcia dziecka, gdy warunki niezbędne do jego rozwoju w organizmie mamy nie do końca są prawidłowe.

Reklama

Jak zatem należy podchodzić do życia i kwestii niepłodności?

Od razu nasuwa się tu pytanie, kiedy zaczyna się ludzkie życie. Jeżeli dana osoba uczy się z książek położniczo-ginekologicznych, czyta książki z pediatrii, embriologii – wszędzie pojawia się rozdział o początkach ludzkiego życia. Jedyna biologiczna definicja jego początków określa je jako fuzję, połączenie komórki jajowej z plemnikiem. Powtarzam moim pacjentom: gdybyśmy w odniesieniu do osób dorosłych zastosowali jakąś metodę, która byłaby nieskuteczna w sensie ochrony ludzkiego życia, wówczas nikt by nam nie pozwolił jej stosować. A bezkarnie jest taka metoda stosowana wobec zarodków, które są widoczne pod mikroskopem. Przy programie in vitro bowiem wiele zarodków ginie. Jeżeli podchodzę poważnie do definicji biologicznej ludzkiego życia, to powinienem wiedzieć, że zarodek jest moim małym pacjentem, którego będę bronił. Przy zastosowaniu wiedzy biologicznej będę się starał, aby mógł się rozwijać i przyjść na świat.

Czy jakaś historia małżonków szczególnie zapadła Panu Doktorowi w pamięć?

Takich przypadków jest wiele. Przykładem jest małżeństwo, które trafiło pod moją opiekę po kilkunastu latach walki z niepłodnością. Mieli za sobą 9, jak nie więcej, nieudanych programów in vitro. Po zastosowanej diagnostyce u 42-latki po ok. 6-7 miesiącach doszło do poczęcia dziecka. Kobieta urodziła zdrowego chłopczyka. Po dwóch latach małżonkowie wrócili do mnie z informacją o kolejnym, poczętym bez żadnej interwencji, dziecku.

Innym przykładem jest małżeństwo Polaków, którzy od lat mieszkają w Niemczech. Przez 9 lat trwania małżeństwa nie doczekali się dziecka. Wykonali w tym czasie 3 programy in vitro, które okazały się nieskuteczne. Przyjechali ok. 5 miesięcy temu z prośbą o pomoc. Po obserwacji cyklu i diagnozie pacjentka poinformowała nas niedawno o dodatnim teście ciążowym. Wielka radość towarzyszyła zarówno nam, jak i małżonkom.

Jaka refleksja nasuwa się Panu Doktorowi w kontekście wspomnianych historii?

Czasami są to proste sprawy, a czasami bardziej zawiłe z punktu widzenia wiedzy biologicznej. Jestem przekonany, że Stwórca czuwa nad tym wszystkim. Wiedza i wiara nie zaprzeczają sobie, a wręcz powinny się uzupełniać. Trzeba mieć dużo pokory do wiedzy biologicznej, bo to zdecydowanie nie wystarcza, aby mógł się począć człowiek. Cieszę się, że mogę codziennie dziękować Panu Bogu za nowych pacjentów i dzielić z nimi radość z wiadomości o przyjściu na świat potomstwa po latach starań.

Więcej na: www.napromedica.pl

2022-03-15 11:48

Ocena: 0 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu - rekolekcje online dla małżeństw niepłodnych

[ TEMATY ]

małżeństwo

niepłodność

Materiał prasowy

Krakowskie Duszpasterstwo Niepłodnych Małżeństw oraz Stowarzyszenie Wspierania Małżeństw Niepłodnych „Abraham i Sara” zapraszają na jednodniowe rekolekcje online dla małżeństw niepłodnych pt. "Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu".

Rozważania wygłosi ks. Kazimierz Musioł – duszpasterz małżeństw starających się o potomstwo.
CZYTAJ DALEJ

Niedziela Palmowa

Szósta niedziela Wielkiego Postu nazywana jest Niedzielą Palmową, czyli Męki Pańskiej, i rozpoczyna obchody Wielkiego Tygodnia.

W ciągu wieków otrzymywała różne określenia: Dominica in palmis, Hebdomada VI die Dominica, Dominica indulgentiae, Dominica Hosanna, Mała Pascha, Dominica in autentica. Niemniej, była zawsze niedzielą przygotowującą do Paschy Pana. Liturgia Kościoła wspomina tego dnia uroczysty wjazd Pana Jezusa do Jerozolimy, o którym mówią wszyscy czterej Ewangeliści ( por. Mt 21, 1-10; Mk 11, 1-11; Łk 19, 29-40; J 12, 12-19), a także rozważa Jego Mękę. To właśnie w Niedzielę Palmową ma miejsce obrzęd poświęcenia palm i uroczysta procesja do kościoła. Zwyczaj święcenia palm pojawił się ok. VII w. na terenach dzisiejszej Francji. Z kolei procesja wzięła swój początek z Ziemi Świętej. To właśnie Kościół w Jerozolimie starał się jak najdokładniej "powtarzać" wydarzenia z życia Pana Jezusa. W IV w. istniała już procesja z Betanii do Jerozolimy, co poświadcza Egeria. Według jej wspomnień patriarcha wsiadał na oślicę i wjeżdżał do Świętego Miasta, zaś zgromadzeni wierni, witając go w radości i w uniesieniu, ścielili przed nim swoje płaszcze i palmy. Następnie wszyscy udawali się do bazyliki Anastasis (Zmartwychwstania), gdzie sprawowano uroczystą liturgię. Owa procesja rozpowszechniła się w całym Kościele mniej więcej do XI w. W Rzymie szósta niedziela Przygotowania Paschalnego była początkowo wyłącznie Niedzielą Męki Pańskiej, kiedy to uroczyście śpiewano Pasję. Dopiero w IX w. do liturgii rzymskiej wszedł jerozolimski zwyczaj procesji upamiętniającej wjazd Pana Jezusa do Jerusalem. Obie tradycje szybko się połączyły, dając liturgii Niedzieli Palmowej podwójny charakter (wjazd i Męka) . Przy czym, w różnych Kościołach lokalnych owe procesje przyjmowały rozmaite formy: biskup szedł piechotą lub jechał na osiołku, niesiono ozdobiony palmami krzyż, księgę Ewangelii, a nawet i Najświętszy Sakrament. Pierwszą udokumentowaną wzmiankę o procesji w Niedzielę Palmową przekazuje nam Teodulf z Orleanu (+ 821). Niektóre też przekazy zaświadczają, że tego dnia biskupom przysługiwało prawo uwalniania więźniów (czyżby nawiązanie do gestu Piłata?). Dzisiaj odnowiona liturgia zaleca, aby wierni w Niedzielę Męki Pańskiej zgromadzili się przed kościołem (zaleca, nie nakazuje), gdzie powinno odbyć się poświęcenie palm, odczytanie perykopy ewangelicznej o wjeździe Pana Jezusa do Jerozolimy i uroczysta procesja do kościoła. Podczas każdej Mszy św., zgodnie z wielowiekową tradycją czyta się opis Męki Pańskiej (według relacji Mateusza, Marka lub Łukasza - Ewangelię św. Jana odczytuje się w Wielki Piątek). W Polsce istniał kiedyś zwyczaj, że kapłan idący na czele procesji trzykrotnie pukał do zamkniętych drzwi kościoła, aż mu otworzono. Miało to symbolizować, iż Męka Zbawiciela na krzyżu otwarła nam bramy nieba. Inne źródła przekazują, że celebrans uderzał poświęconą palmą leżący na ziemi w kościele krzyż, po czym unosił go do góry i śpiewał: "Witaj krzyżu, nadziejo nasza!". Niegdyś Niedzielę Palmową na naszych ziemiach nazywano Kwietnią. W Krakowie (od XVI w.) urządzano uroczystą centralną procesję do kościoła Mariackiego z figurką Pana Jezusa przymocowaną do osiołka. Oto jak wspomina to Mikołaj Rey: "W Kwietnią kto bagniątka (bazi) nie połknął, a będowego (dębowego) Chrystusa do miasta nie doprowadził, to już dusznego zbawienia nie otrzymał (...). Uderzano się także gałązkami palmowymi (wierzbowymi), by rozkwitająca, pulsująca życiem wiosny witka udzieliła mocy, siły i nowej młodości". Zresztą do dnia dzisiejszego najlepszym lekarstwem na wszelkie choroby gardła według naszych dziadków jest właśnie bazia z poświęconej palmy, którą należy połknąć. Owe poświęcone palmy zanoszą dziś wierni do domów i zawieszają najczęściej pod krzyżem. Ma to z jednej strony przypominać zwycięstwo Chrystusa, a z drugiej wypraszać Boże błogosławieństwo dla domowników. Popiół zaś z tych palm w następnym roku zostanie poświęcony i użyty w obrzędzie Środy Popielcowej. Niedziela Palmowa, czyli Męki Pańskiej, wprowadza nas coraz bardziej w nastrój Świąt Paschalnych. Kościół zachęca, aby nie ograniczać się tylko do radosnego wymachiwania palmami i krzyku: " Hosanna Synowi Dawidowemu!", ale wskazuje drogę jeszcze dalszą - ku Wieczernikowi, gdzie "chleb z nieba zstąpił". Potem wprowadza w ciemny ogród Getsemani, pozwala odczuć dramat Jezusa uwięzionego i opuszczonego, daje zasmakować Jego cierpienie w pretorium Piłata i odrzucenie przez człowieka. Wreszcie zachęca, aby pójść dalej, aż na sam szczyt Golgoty i wytrwać do końca. Chrześcijanin nie może obojętnie przejść wobec wiszącego na krzyżu Chrystusa, musi zostać do końca, aż się wszystko wypełni... Musi potem pomóc zdjąć Go z krzyża i mieć odwagę spojrzeć w oczy Matce trzymającej na rękach ciało Syna, by na końcu wreszcie zatoczyć ciężki kamień na Grób. A potem już tylko pozostaje mu czekać na tę Wielką Noc... To właśnie daje nam Wielki Tydzień, rozpoczynający się Niedzielą Palmową. Wejdźmy zatem uczciwie w Misterium naszego Pana Jezusa Chrystusa...
CZYTAJ DALEJ

Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy po raz trzynasty

2025-04-13 17:31

[ TEMATY ]

Częstochowa

Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty

Jansa Góra

Karol Porwich

Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy

Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy

Jeden zaczął na komarku po dziadku, inny na junaku po ojcu. Przyznają, że „z motoru się nie wyrasta”, trzeba jeździć bezpiecznie i cieszyć się życiem. Na Jasnej Górze odbył się 13. Motocyklowy Zjazd Gwiaździsty do Częstochowy zorganizowany przez Częstochowskie Towarzystwo Motocyklowe.

Idea zjazdów nawiązuje do tradycji przedwojennych regionu. To pierwsza grupa, która rozpoczęła w kwietniu sezon w częstochowskim sanktuarium. Kolejna zjedzie 27 kwietnia.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję