Niedawno wizerunek został odsłonięty, co spotkało się z wielką radością wiernych. – Przez długi czas, kiedy obraz był w renowacji, nie ustawały modlitwy przed jego kopią, choć odczuwaliśmy tęsknotę za prawdziwym wizerunkiem i z niecierpliwością oczekiwaliśmy powrotu naszej Mamy – mówi 26-letnia parafianka Marcelina Korczyk. Dla niej i dla innych parafian ten wizerunek jest ważny i cenny. W sercach zanoszą Jezusowi intencje przez wstawiennictwo Kończyckiej Pani, wpatrując się w Jej oblicze. To modlitwy w różnych intencjach: o zdrowie, o miłość, zgodę w rodzinach, o pokój w ojczyźnie i na świecie, co teraz stało się szczególnie aktualne.
Maryja z mniszkiem
Reklama
Łaskami słynący obraz Matki Bożej z Dzieciątkiem nieznanego autora jest jednym z najcenniejszych dzieł w polskiej sztuce późnogotyckiej. O jego wyjątkowości świadczy malarskie przedstawienie Maryi z kwiatem mniszka lekarskiego w dłoni, co jest niespotykane na innych obrazach maryjnych na świecie. Prace rozpoczęły się w 2018 r. Czuwała nad nimi dziekan Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki ASP w Krakowie dr hab. Marta Lempart-Geratowska. Konserwatorzy usunęli zabrudzenia, a także naprawili zniszczenia wskutek działania wilgoci i drewnojadów. W tym czasie w ołtarzu głównym, który również został poddany konserwacji, umieszczono replikę cudownego wizerunku. – Kiedy już wszystkie prace konserwatorskie zostały zakończone, odsłoniliśmy obraz w niedzielę poprzedzającą Boże Narodzenie ub.r. Wtedy w nabożeństwie zawierzyliśmy Maryi rodziny naszej parafii. Wydarzenie poprzedziliśmy nowenną do Matki Bożej z modlitwą przez wstawiennictwo św. Jana Pawła II – mówi proboszcz ks. Bogusław Kaleta. W dniu odsłonięcia obrazu wielu parafian ucieszyło się, że znów mogą modlić się przed oryginalnym wizerunkiem swojej patronki. – Byłam zaskoczona, jak wiele szczegółów udało się wydobyć z mocno poniszczonego wcześniej obrazu. Najbardziej zadziwiły mnie, a wręcz rozśmieszyły, widoczne dwa ząbki u małego Jezusa oraz loczki na główce. Wizerunek otrzymał jakby nowe życie – podkreśla Marcelina. Jednocześnie wyraża nadzieję, że obraz pozostanie z nimi przez wiele lat i będzie przybliżał do Boga następne pokolenia.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Siła modlitwy
Reklama
W każdy 2. piątek miesiąca w sanktuarium odbywają się czuwania przed maryjnym wizerunkiem. Prowadzą je wspólnoty parafialne. Modlitwę różańcową z rozważaniami rozpoczyna młodzież oazowa, a po Mszy św. kontynuują ją Żywy Różaniec i Apostolat Maryjny. W trakcie czuwania uczestnicy idą w procesji z figurą dookoła kościoła. Prócz tego w środy ma miejsce nowenna do Matki Boskiej Kończyckiej z modlitwą różańcową, pieśniami, prośbami i podziękowaniami, zakończona Koronką do Serca Matki Bożej i Mszą św. Marcelina Korczyk nieraz układała rozważania różańcowe czy przygotowywała pieśni na czuwania i nowennę. – Ta forma uczestnictwa dawała mi wielką radość i jeszcze bardziej pozwalała doświadczyć, dla Kogo to robię, i że to ma sens. Parafia żyje Matką Bożą i to się czuje – zapewnia, dodając że w tej malutkiej świątyni siła modlitwy jest ogromna. – Każda wizyta w moim parafialnym kościele wycisza mnie i uspokaja. Tu czuję się najlepiej i rzadko zdarza mi się być na Mszy św. gdzie indziej. Spotkania z Bogiem i Maryją podnoszą mnie na duchu. Odczuwam szczególną więź z parafią i to za sprawą naszej patronki, Maryi, która towarzyszy mi w całym moim życiu. Pod Jej opieką i czujnym okiem mogę układać swoje życie – podkreśla Marcelina. Jej świeżo upieczony małżonek Marcin podziela zdanie żony, która od początku ich znajomości wspominała mu o obrazie. Z racji, że mieszkał 60 km od Kończyc, kojarzył obraz jedynie ze zdjęć. – Do dziś pamiętam, jak żona mi mówiła: – Zobaczysz, jaki jest piękny! Chyba próbowała mnie nawet „poderwać” na ten obraz. Kiedy zobaczyłem już na żywo ołtarz w kościele, ten nie miał obrazu ani figur, ponieważ były w renowacji. A teraz raduje się oko, dusza i serce, bo wszystko jest już w komplecie. Dzisiaj szczęśliwi, we dwoje, możemy podziwiać piękno naszej Matki Boskiej Kończyckiej – podkreśla Marcin Korczyk.
Zabytki w konserwacji
Kończycki kościół na podstawie decyzji wojewódzkiego konserwatora zabytków w Katowicach został wpisany do rejestru zabytków 27 lutego 1960 r. pod pozycją A-152/60. Ten sam status otrzymał obraz (28.12.1971 r., B-276/71) i ołtarz główny (8.12.1981 r., B-560/81). W 1962 r. przeprowadzono prace polegające na odnowieniu ołtarza i obrazu oraz oczyszczeniu i zabezpieczaniu ich od wilgoci i próchnienia. Po upływie dłuższego czasu obiekty znów wymagały odnowienia, stąd pierwszy etap prac, który objął konserwację i restaurację struktury ołtarza wraz z tabernakulum, rozpoczął się w 2019 r., jeszcze za posługi śp. ks. proboszcza Edwarda Kobiesy. Jak zaznacza śląski wojewódzki konserwator zabytków przeprowadzane badania potwierdziły datę powstania ołtarza na lata 20-30. XVIII w. w warsztacie Mateusza Weissmanna z Frýdka. Prace polegały na zrekonstruowaniu części retabulum oraz marmoryzacji na całej strukturze ołtarza. – Okazało się, że pierwotną barwą był jasny róż. Konserwatorzy przywrócili oryginalną kolorystykę, dzięki czemu mamy ołtarz, a także ambonę, w tym kolorze, co pięknie współgra ze sobą – cieszy się ks. Bogusław Kaleta.
Drugi etap realizowano do końca 2021 r. Wówczas odnowiono figury, dekoracje snycerskie oraz zwieńczenia nastawy. – Pierwotnie cztery figury świętych były włączone w strukturę ołtarzową. Obecnie są usytuowane po obu stronach ołtarza. Dzięki oczyszczeniu zamalowanych kartuszy i odsłonięciu inskrypcji z imionami w języku łacińskim udało się przywrócić tożsamość świętych – poinformowali konserwatorzy. Przy tym odkryli na figurach i dekoracjach 4 do 6 warstw przemalowań, w tym fragmenty najstarszej XVIII-wiecznej warstwy zawierającej odcienie szarości. Odnowili zatem najlepiej zachowaną warstwę z pierwszej XIX-wiecznej renowacji obiektu, która zawierała barwną polichromię oraz złocenia i srebrzenia. Wszystkie prace zostały wykonane przy dofinansowaniu Śląskiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków oraz ze środków własnych parafii.
Jak podkreśla ks. proboszcz, przed nimi jeszcze rekoronacja obrazu. Wcześniej korony były przybite gwoźdźmi do obrazu. Następnie zostały zdjęte i odnowione. Tym razem chcieliby je tak zamontować, aby nie musiały się stykać z obrazem, ponieważ to mogłoby skutkować uszkadzaniem drewna lipowego i warstwy malarskiej. Jednak z powodu odległego umiejscowienia koron od ram to zadanie jest utrudnione. Gdy uda się znaleźć najlepsze rozwiązanie, wówczas w parafii odbędą się uroczystości rekoronacji obrazu z udziałem biskupa diecezjalnego.