Renata Czerwińska: Z okazji wspomnienia św. Cecylii nie sposób nie wspomnieć o Studium Muzyki Kościelnej Diecezji Toruńskiej. Czym jest studium i kogo do siebie zaprasza.
Ks. Maciej Kępczyński: Studium jest diecezjalną szkołą muzyczną. Funkcjonuje w naszej diecezji już 26 lat i ma na celu wykształcenie muzyków kościelnych – organistów i kantorów. Umiejętności, które mogą nabywać, nie ograniczają się jedynie do grania, ale dotyczą także kształcenia w obszarze śpiewu, teorii muzyki, śpiewu chóralnego, podstaw dyrygowania, wszystkim, co wiąże się z muzyką kościelną. Kogo zapraszamy? Każdego, kto posiada predyspozycje głosowe i słuchowe. Nie trzeba być osobą wykształconą muzycznie – szkoła diecezjalna uczy od podstaw. Jeśli ktoś rekrutuje do studium, nie potrafiąc grać na instrumencie, to właśnie po to przychodzi do szkoły, żeby się nauczyć. Jedyne, co musi posiadać, to słuch i walory głosowe. Studium nie jest szkołą dochodową, ale ma jeden cel. Jest nim posłanie do diecezji wykwalifikowanych muzyków kościelnych, którzy otrzymują rzetelną wiedzę nie tylko z zakresu samej muzyki, ale i dziedzin pokrewnych: liturgiki czy prawodawstwa kościelnego.
Reklama
Słuchaczy szkoły można usłyszeć na przykład podczas uroczystości w katedrze, uroczystości diecezjalnych – i gdzie jeszcze?
Pracują w parafiach, natomiast od pewnego czasu rozszerzyliśmy zakres naszej publicznej działalności i naszą główną wizytówką jest chór. Składa się on ze słuchaczy studium. Najważniejszym miejscem, w którym chcemy posługiwać, jest teren diecezji i stąd nasza obecność w katedrze na przykład na Mszy św. Krzyżma. Tradycyjnie bierzemy w niej udział, współtworząc liturgię przez śpiew. Organizujemy też koncerty kolędowe, dostajemy zaproszenia od księży proboszczów, więc i w tym roku odbędą się w różnych miejscach diecezji. Trzeci obszar, na którym nas można zaobserwować, to miejsca poza diecezją, niezwiązane ściśle z liturgią – konkursy, koncerty. W zeszłym roku braliśmy udział w konkursie wielkanocnym we Włocławku, (Surrexit vere!), a teraz, przy okazji wspomnienia św. Cecylii, dostaliśmy zaproszenie do zaprezentowania się w ramach Dni Muzyki Kościelnej Diecezji Bydgoskiej. W tym roku przy studium powstała także schola gregoriańska. Jest dość nietypowa, ponieważ śpiewają w niej wyłącznie kobiety. Takich scholi gregoriańskich jest niewiele w Polsce. Próbujemy muzykę kościelną, zwłaszcza tę właściwą Kościołowi, jaką jest śpiew gregoriański, utrwalać i opracowywać przez osoby, które zostały do tego zaproszone. To zawężone grono, ponieważ schola nie może być za duża. Nazywa się Liquor Pacis – „struga pokoju”. Nazwa wzięła się z oficjum o św. Katarzynie Aleksandryjskiej.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Dlaczego piękne wykonanie muzyki kościelnej jest takie ważne?
Pielęgnowanie muzyki kościelnej czy, mówiąc bardzo prosto, uprawianie jej, jest szalenie ważne. Jest to sfera muzyki dość wysublimowana. Nie każdy może się tym zajmować. Mało tego, nie każdy jest uprawniony do wykonywania takiej muzyki i nie każdy posiada predyspozycje ku temu. Rola muzyków kościelnych jest przede wszystkim taka, żeby strzec skarbca muzyki kościelnej, do którego wdzierają się różne nowe nurty. Tak było zawsze, to nie jest nic nowego, ale te nurty chcą trochę zafałszować dźwięki tej muzyki. Powaga uprawiania muzyki kościelnej leży w tym, żeby strzec depozytu, który został złożony w Kościele, a który jest bardzo szlachetny. Nie można pozwalać na to, aby przez niewłaściwe tworzenie czy odtwarzanie utworów kościelnych ten skarbiec został zanieczyszczony czymś, co jest podobne do muzyki kościelnej, ale wcale nią nie jest.
Reklama
Zdarza się, że ksiądz z braku organisty puszcza na Mszy św. nagrania. Brzmi to strasznie. Czy w takim przypadku nie lepiej zatrudnić kantora?
Oczywiście. Mamy do czynienia z dużym problemem i w naszej diecezji także. Kilka lat temu pojawił się trend kupowania tzw. elektronicznych organistów. Polega to właśnie na puszczaniu nagrań. To systemy dość inteligentne, które są nawet w stanie odpowiadać w tonacji, w jakiej ksiądz śpiewa. Trzeba mieć jednak świadomość, że zawsze w Kościele było zakazane odtwarzanie muzyki w czasie liturgii. Nie chodzi tylko o ostatnie lata, bo przypominają o tym i współczesne dokumenty papieskie, i dokumenty Konferencji Episkopatu Polski, i dokumenty odpowiednich kongregacji, ale jeśli spojrzymy wstecz, pisał o tym już Pius X, jako przykład podając patefon. Takie były czasy, ale dziś mamy ten sam problem. Odtwarzanie muzyki w czasie liturgii jest zabronione, ta muzyka musi być tworzona na żywo. Jeśli nie posiadamy organisty, to faktycznie może być kantor, a jeśli nie ma ani organisty, ani kantora, to o wiele lepszy jest śpiew ludu, który prowadzi jedna z osób uczestniczących we Mszy św. albo intonuje go ksiądz. Pojawia się pytanie: Jeżeli parafia zaopatrzy się w elektrycznego organistę – chociaż jest zabroniony – jaki jest sens kształcenia muzyków kościelnych na terenie diecezji, jeśli oni późnej nie otrzymają miejsca pracy? A poza tym...
Msza św. dzieje się tu i teraz, a nagle słyszymy nagranie. Coś tu zgrzyta.
No właśnie. W liturgii Kościoła są pewne płaszczyzny, których nie powinniśmy zmieniać, a zmieniając je, będziemy się narażali na duży dysonans. Żyjemy w czasach dość trudnych dla liturgii, kiedy używa się szat liturgicznych niezbyt wysokiej jakości, kiedy zamiast świec spalających się na ołtarzu stoją świece oliwne, kiedy zamiast muzyki prawdziwej wprowadzamy muzykę sztuczną lub zamiast prawdziwych instrumentów, jakimi są organy piszczałkowe (dokumenty kościelne przypominają o powinności ich budowania), zastępujemy je elektronicznymi instrumentami już na stałe. Mamy duży zgrzyt, ponieważ to, co nas otacza w świecie, wszystko, czym się posługujemy, ma być użytkowe. I właśnie to zostaje wprowadzone do liturgii. Tymczasem papież Benedykt XVI ostrzegał przed muzyką użytkową, która ma być miła, powabna, ale nie jest liturgiczną muzyką, nie jest muzyką kościelną. A przez takie działania w kościołach spotykamy się także z ogromem kiczu, który szpeci.
Tymczasem dzięki pięknemu wykonaniu muzyki liturgicznej możemy przyciągnąć kogoś do Boga.
Podam tutaj przykład św. Augustyna. W Wyznaniach pisze o swoim nawróceniu. Pamiętamy, że jedzie do Mediolanu, aby posłuchać, w jaki sposób wypowiada się biskup Ambroży. Gdy stanął przed kościołem, wahał się, czy tam wejść, ale usłyszał śpiew, który bardzo go poruszył. To zdecydowało, że wszedł do środka. Wiemy, że na żywo nie zawsze wszystko wyjdzie wzorowo, jesteśmy tylko ludźmi, ale muzyka kościelna wykonywana dobrze i starannie może zachęcić do przyjścia do Kościoła. W dobie Nowej Ewangelizacji jest to jedno z najstarszych narzędzi ewangelizacyjnych, którymi możemy się posługiwać.