Volubilis wyłania się zza wzgórz porośniętych pojedynczymi krzewami i drzewami arganowymi. Największy w Maroku kompleks ruin rzymskich, u podnóża masywu Dżabal Zarhun, widać z daleka. Znajduje się niedaleko królewskich miast Fez i Meknes, tuż przy dawnej limes, umocnionej granicy rzymskiego świata.
Pozostałości świetnego kiedyś miasta to na pierwszy rzut oka jedynie wznoszące się samotne kolumny. Z bliska widać, że nie tylko. Zachowały się w dużej części łuk triumfalny Karakalli, fragment bazyliki, ołtarz ofiarny. Duża część pozostałości rzymskiego miasta wciąż jest pod ziemią – czeka na odkrycie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Porwany za młodu
Pierwszym cesarzem rzymskim, który poważnie zainteresował się dzisiejszym Marokiem, a ówczesnym Królestwem Mauretanii, utworzonym ok. 400 r. przed Chr. przez plemiona berberyjskie, był August. W 25 r. przed Chr. wysłał do „barbarzyńców” (stąd pojęcie Berberowie) i „maurów” (ciemnoskórzy) Jubę II, syna berberyjskiego księcia uprowadzonego w dzieciństwie do Rzymu; zaczął władać Mauretanią jako król i namiestnik rzymski.
Reklama
Cesarz August nadał rzymskie prawa miejskie Tangerowi (Tingi), który stał się wówczas stolicą prowincji Mauretania Tingitana. Rzymianie wprowadzili tu uprawę zboża, oliwek, fig i winogron, ale również administrację i język łaciński. To przez Rzym dotarło tutaj chrześcijaństwo. W III wieku gminy chrześcijańskie były na tyle liczne, że utworzono cztery biskupstwa.
Volubilis rzymskie prawa miejskie otrzymało w 42 r., najpewniej w nagrodę dla Berberów, którzy pomogli Rzymianom w podboju rejonu. Od tego czasu było najważniejszym, obok stolicy, miastem prowincji Mauretania Tingitana i siedzibą prokuratorów zarządzajacych prowincją w imieniu cesarza.
Miasto rozkwitło głównie za sprawą eksportu oliwy, której produkcja była możliwa dzięki ogromnym plantacjom drzew oliwnych w okolicy, a także dzikich zwierząt wyłapywanych w górach Zarhun i sprzedawanych na areny rzymskich amfiteatrów.
Materiał do budowy
Największy rozkwit Volubilis przeżywało w latach 40 – 285. Mieszkało tu nawet ok. 20 tys. osób, co było sporą liczbą jak na tamte miejsce i czas. Większość mieszkańców pochodziła z rdzennych terenów – byli zatem Maurami lub Berberami. Czuli się obywatelami Imperium Rzymskiego i posługiwali się łaciną.
Pod koniec III wieku Rzymianie nie byli w stanie dłużej bronić się przed atakami plemion berberyjskich i musieli wycofać się do Tangeru. Volubilis traciło na znaczeniu. Chrześcijaństwo utrzymywało się tu jeszcze za sprawą schrystianizowanych Berberów do przełomu VIII i IX wieku.
Reklama
Gdy jednak przybył tu Idrys I, założyciel dynastii Idrysydów, chrześcijanie zmuszeni byli przejść na islam. Idrys II przeniósł się w 808 r., wraz z mieszkańcami, do Fezu, a Volubilis szybko uległo zniszczeniu. Przyczyniło się do tego m.in. pobieranie stąd materiału do budowy innych miast, także Fezu. Proceder trwał przez całe wieki. Do zniszczeń najbardziej przyczyniło się jednak trzęsienie ziemi w 1755 r., to samo, które zrujnowało Lizbonę. W Volubilis ocalało niewiele, nic dziwnego, że szybko o nim zapomniano.
Na nowo Volubilis zostało odkryte w 1874 r. przez francuskiego badacza Charlesa-Josepha Tissota.
Z teraźniejszości w starożytność
Idąc w Volubilis kamienną rzymską drogą, przenosimy się z arabskiego Maghrebu w świat rzymski – z teraźniejszości w starożytność. Widać, że w czasach świetności musiało to być eleganckie, typowo rzymskie miasto. Mur o długości 2,5 km wieńczyło osiem bram. Ulice krzyżowały się pod kątem prostym. W centrum znajdowało się forum z kapitolem, bazyliką i placem targowym oraz Łukiem Karakalli.
Miejsce zasługuje na uwagę miłośników historii Imperium Rzymskiego. Próba odszyfrowania poszczególnych pozostałości czy wyobrażenia sobie, jak wyglądały budowle za czasów świetności, może być niezłą zabawą.
Stojący w centrum dawnego miasta łuk cesarza Karakalli zbudowany został w 217 r. na cześć cesarza zamordowanego przez legionistę Juliusa Marcjalisa z namowy późniejszego cesarza Makrynusa. Ma 8 m wysokości, a zrekonstruowany został w 1933 r. Jego szczyt wieńczyła niegdyś rzeźba rydwanu z brązu, niżej znajdowały się rzeźby nimf, z których spływała woda do basenów u podnóża. Do dziś zachowały się niektóre kolumny i inskrypcje.
Reprezentacyjna ulica
Reklama
Decumanus Maxiumus – główna, reprezentacyjna ulica Volubilis – ciągnie się prosto jak strzała od łuku triumfalnego w centrum miasta aż po Bramę Tangerską na północno-wschodnich peryferiach. Ma 400 m długości. To przy niej mieszkali najbardziej wpływowi obywatele. Równolegle do ulicy ciągnął się akwedukt dostarczający miastu wodę z gór Zarhun.
Jedną z najważniejszych atrakcji Volubilis jest Dom Orfeusza, w którym zachowały się imponujące mozaiki podłogowe. Dzieło przedstawia Orfeusza przygrywającego na lirze, a wokoło niego zwierzęta. W innych pomieszczeniach zobaczymy sceny przedstawiające delfiny czy konika morskiego ciągnącego rydwan z boginią morza – Amfitryną. Obok Domu Orfeusza można dostrzec pozostałości term publicznych oznaczonych jako Łaźnie Galienusa.
Z kolei w Domu Wenus możemy podziwiać mozaikę ukazującą scenę kąpieli Artemidy. Boginię podgląda myśliwy; nieszczęśnik został zamieniony w jelenia, którego rozszarpały własne psy. Kolejna mozaika przedstawia przygody Argonautów podczas wyprawy po złote runo...
Bocianie gniazda
Kapitol zbudowany w najwyższej części miasta poświęcony był najważniejszym bóstwom: Jowiszowi, Junonie oraz Minerwie. Budowla ta wydaje się kopią świątyni Jowisza w Rzymie. Dziś jest to niewielka platforma, na którą prowadzą schody. Na niej ustawione są kolumny, na których znajdują się dziś gniazda bocianów.
Naprzeciw kapitolu stoi pięcionawowa bazylika, z częściowo odrestaurowaną ścianą i kolumnadą. Za bazyliką rozciąga się główny plac miasta – forum. Pełnił on m.in. funkcje reprezentacyjne; obok znajdowało się kryte targowisko.
Warto pamiętać, że duża część Volubilis znajduje się pod ziemią, turystom udostępniony został jedynie stosunkowo niewielki fragment. Wykopaliska prowadzili początkowo Francuzi, a po zakończeniu okresu protektoratu i uzyskaniu niepodległości przez Maroko w 1956 r. nie podjęto dalszych prac. Uważano bowiem, że to, co jest w ziemi, powinno w niej pozostać.