Reklama

Wiadomości

Auto pod prąd

Gdy jadą, prawie ich nie słychać, ale za sprawą unijnych biurokratów jest o nich coraz głośniej.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Samochody elektryczne, sporo droższe i dużo mniej praktyczne w porównaniu z autami benzynowymi i dieslami, otrzymały fory od unijnych biurokratów. Rygorystyczne normy emisji spalin wymusiły na producentach zastępowanie pojazdów spalinowych konstrukcjami zelektryfikowanymi. Dziś każda szanująca się marka oferuje choćby jeden model elektryczny.

Dodatkowo od 2035 r. w Unii Europejskiej ma obowiązywać zakaz rejestracji nowych aut z tradycyjnym napędem. Około 2050 r. w ogóle – w naturalny sposób – znikną z rynku. Czy termin ten jest możliwy do dotrzymania? Oto jest pytanie.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Ze stałego na zmienny

Podstawowa zasada działania „elektryków” jest podobna jak aut benzynowych czy diesli. Nie mają jednak skomplikowanego silnika, tradycyjnej skrzyni biegów ani układu wydechowego. Mają akumulator, specjalny silnik elektryczny i falownik. Akumulator, umieszczony w podłodze, jest odpowiednikiem zbiornika paliwa w samochodzie spalinowym i magazynuje energię elektryczną.

Auto może być ładowane prądem stałym (DC, ze stacji szybkiego ładowania) lub przemiennym (AC, ze zwykłego gniazdka lub tzw. wallboksa, dzięki któremu ładowanie przebiega kilkakrotnie szybciej). Akumulator potrzebuje prądu stałego. Jeśli samochód jest ładowany prądem przemiennym, ładowarka pokładowa konwertuje go na stały i przesyła do akumulatora.

Reklama

Silnik z kolei działa dzięki prądowi zmiennemu. W związku z tym uruchamiany jest falownik, który przekształca prąd stały z baterii na zmienny.

Jeśli akumulator jest naładowany, można ruszać. Energia z akumulatora trafia do falownika, następnie wędruje do silników elektrycznych, które wprawiają auto w ruch. Odgłosy pracy napędu są mocno stłumione, wielu zachwycają także płynność i dynamika jazdy. Dobrze się rusza – tzw. maksymalny moment obrotowy jest dostępny praktycznie od razu po wciśnięciu pedału gazu, a moc jest rozwijana w sposób równomierny.

„Elektryka” prowadzi się lepiej niż tradycyjny samochód. To efekt umiejscowienia baterii w podłodze. Skutkiem są nisko położony środek ciężkości i sztywne nadwozie. Im większa jest pojemność akumulatora, mierzona w kilowatogodzinach, tym większy zasięg ma auto. Ale ten zależy też od ogólnej masy pojazdu, aerodynamiki, osiągów, stylu jazdy kierowcy, a także warunków atmosferycznych.

Mimo to... droższe

Samochody elektryczne mają prostszą konstrukcję w porównaniu z autami spalinowymi (brak skomplikowanego silnika, tradycyjnej skrzyni biegów, układu wydechowego), a mimo to są droższe. Jedną z przyczyn jest koszt materiałów wykorzystywanych do produkcji akumulatorów. Potrzebne są do tego metale ziem rzadkich, np. lit, których ceny są wysokie.

Auta te są i pewnie będą droższe, niemniej ich cena powoli spada, co jest efektem niższego kosztu wytwarzania baterii. Choć nie spadnie tak, jak to było w „pionierskich” czasach. W latach 2013-21 koszt ten spadł kilkakrotnie.

Reklama

Eksploatacja samochodu elektrycznego jest też tańsza w porównaniu z autami spalinowymi, a nabywcy mogą liczyć na programy ulg i dopłat do ich zakupu.

Co 150 km

Część wad i zalet samochodów elektrycznych już podaliśmy. Podstawowy mankament to konieczność częstego ładowania. Dystans, jaki możemy przejechać po pełnym naładowaniu akumulatora, uzależniony jest od specyfikacji pojazdu. Z reguły – im samochód lepszy, czyli droższy, tym rzadziej można go ładować.

Najtańsze nowe na rynku auto, które można kupić za nieco ponad 100 tys. zł, przejedzie na jednym ładowaniu... tylko ok. 150 km. Prawie trzy razy droższe tej samej firmy – już ponad 400 km. Przy ograniczonej liczbie stacji i horrendalnym czasie ładowania, liczonym w godzinach – to wada o podwójnej... wadze.

Wymaga to dobrej organizacji przed wyruszeniem w drogę, przewidzenia, gdzie będziemy ładować pojazd. Można skorzystać z plannera on-line podróży, który jest udostępniany przez niektórych producentów. Wystarczy za pośrednictwem nawigacji ustawić punkt docelowy naszej podróży, a komputer wskaże na trasie dostępne ładowarki. Oczywiście, jeśli będą wolne, bo jest ich dużo za mało.

Wadą jest też konieczność, w przypadku awarii, w szczególności układu napędowego, naprawy w autoryzowanym serwisie, a nie w tańszych warsztatach, bo korzystanie z usług tych drugich jest w przypadku aut elektrycznych ryzykowne.

Uwaga, bezpieczeństwo!

Reklama

Zwolennicy „elektryków” wśród zalet wymieniają też dość niskie i ustabilizowane koszty ich utrzymania (ceny paliw silnikowych częściej rosną), wysoką na ogół żywotność akumulatora, względy ekologiczne (auta te są przyjazne dla środowiska) i dość prostą – wbrew pozorom – obsługę.

Sprzeczne są informacje, w jakim stopniu „elektryki” są pojazdami bezpiecznymi. Eksperci powtarzają np., że pożary tych aut są wprawdzie rzadkie, ale trudne do ugaszenia. Sytuację komplikuje m.in. konieczność obniżenia temperatury akumulatora, która wzrasta w niekontrolowany sposób. Tymczasem dostęp do uszczelnionego akumulatora jest ograniczony, w związku z czym można ugasić tylko te płomienie, które są na zewnątrz.

Niewielkie pożary takich aut gasi się z użyciem gaśnic proszkowych lub pianowych, a te rozwinięte – wodą, pianą sprężoną oraz proszkiem gaśniczym, nawet bez odłączenia instalacji wysokiego napięcia w aucie. Jedną z metod gaszenia jest umieszczanie auta w kontenerze z wodą, ale nie zawsze da się to zrobić. Jeszcze parę tygodni temu takie kontenery były w Polsce tylko dwa...

Rekordowy rok

Reklama

Z danych Instytutu Badań Rynku Motoryzacyjnego SAMAR wynika, że w ub.r. zarejestrowano w Polsce 12,7 tys. nowych aut w pełni elektrycznych, a liczba jeżdżących „elektryków” przekroczyła w naszym kraju, w końcu ub.r., 30 tys. sztuk. Ten rok ma być rekordowy. Udział „elektryków” w sprzedaży nowych aut może się podwoić i osiągnąć 5-6-procentowy udział w łącznej liczbie rejestracji nowych pojazdów (w ub.r. było to ok. 2,6%). Głównie dzięki zakupom administracji – za 2 lata flota urzędów centralnych będzie musiała się składać w połowie z „elektryków”, urzędów samorządowych – prawie jedna trzecia.

Kolejne lata też nie powinny być gorsze. Według „Barometru Nowej Mobilności 2022/23” aż 42% z nas jest zainteresowanych zakupem samochodu elektrycznego. Zniechęca do tego uboga infrastruktura do ładowania.

Prawdziwe wyzwanie będzie stanowić zakaz sprzedaży nowych aut osobowych i dostawczych z silnikiem spalinowym od 2035 r. Przeforsowano go, mimo długiej listy argumentów przeciw. Wiele krajów jest całkowicie nieprzygotowanych do wprowadzenia tej regulacji, szczególnie w obszarze infrastruktury.

Jakub Foryś z Polskiego Związku Przemysłu Motoryzacyjnego uważa, że bez satysfakcjonującej sieci ładowania nie będzie sukcesu aut elektrycznych. – Komisja Europejska ustaliła cel na 2030 r. – 4 mln punktów ładowania. My, branża motoryzacyjna, uważamy, że aby operacja się powiodła, powinno ich być prawie dwa razy więcej – 7 mln! Klienci, oczywiście, będą kupować te samochody, ale będą musieli ładować je w domu – mówi ekspert. Co najmniej kilka godzin.

Czy termin płynnej zamiany na „elektryki” jest realny, by nie trzeba było przesiadać się np. na rowery? Bynajmniej. Pierwszy sygnał to odwołanie – w związku z rosnącym oporem państw członkowskich, w szczególności Niemiec – zaplanowanego na 7 marca głosowania w Radzie UE nad zakazem sprzedaży samochodów z silnikiem spalinowym, który przesądzałaby ich los.

2023-03-28 13:18

Oceń: +5 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Lubelskie: Kuria planuje stacje ładowania samochodów elektrycznych przy parafiach

[ TEMATY ]

lubelskie

samochody elektryczne

Karol Porwich/Niedziela

Kuria Metropolitalna w Lublinie planuje uruchomienie stacji ładowania samochodów elektrycznych na parkingach przy parafiach. Inicjatywę motywuje troską o planetę i nauczaniem Kościoła.

Kanclerz lubelskiej kurii ks. Adam Jaszcz poinformował PAP, że na parkingu przy kościele św. Maksymiliana Kolbego w Lublinie jest 70 miejsc postojowych i dwa z nich zostaną zaopatrzone w stację ładowania samochodów elektrycznych.
CZYTAJ DALEJ

Święty Łazarz

Niedziela przemyska 10/2013, str. 8

[ TEMATY ]

św. Łazarz

Wskrzeszenie Łazarza, fot. Flickr CC BY-SA 2.0

Raz w życiu się uśmiechnął, kiedy zobaczył kradzież glinianego garnka. Powiedzieć miał wówczas: „Garstka prochu kradnie inną garstkę prochu”… Ks. Stanisław Pasierb w tomiku wierszy „Rzeczy ostatnie i inne wiersze” pisał pięknie o odczuciach Łazarza: „(...) warto było, ale po to tylko, żeby się dowiedzieć, że On (Chrystus) zanim mnie wskrzesił, płakał ponieważ umarłem...”.

Kiedy Caravaggio, niezrównany mistrz światłocienia, namalował dla bogatego włoskiego kupca, w kościele w Messynie, „Wskrzeszenie Łazarza” obraz nie spotkał się z aprobatą widzów. Porywczy z natury, pełen kontrastów artysta, na oczach zdumionych wiernych pociął malowidło brzytwą, czym wprawił w konsternację nie tylko swego mecenasa, ale i mieszkańców Messyny. Podziel się cytatem Wkrótce w 1609 r., w kościele Służebników Chorych artysta ponownie podjął temat. Martwy, wyciągnięty z grobu Łazarz leży w strumieniu charakterystycznego dla twórczości malarza światła. Pełna patosu scena zyskuje dzięki umiejętnemu zastosowaniu kontrastu światła i cienia. Wśród widzów tej niezwykłej sceny znajduje się także… sam artysta. Wedle Ewangelii św. Jana, z której znamy opis tego wydarzenia, śmierć Łazarza z Betanii wstrząsnęła jego siostrami Martą i Marią. Czasem zdarza się tak (a wszyscy jakoś podświadomie boimy się takiej sytuacji), że kiedy akurat jesteśmy daleko od rodzinnego domu, umiera człowiek nam bliski.
CZYTAJ DALEJ

Święty Auksencjusz, biskup

2025-12-17 21:41

[ TEMATY ]

patron dnia

Domena Publiczna

Święty Auksencjusz

Święty Auksencjusz

Auksencjusz pochodził z Mopsuestii, miasta, które obok Tarsu, rodzinnego miasta św. Pawła Apostoła, należało do głównych miast Cylicji.

Ta rzymska prowincja stanowiła łącznik między Małą Azją a Syrią i Libanem (Fenicją). Z tego względu stanowiła ważny punkt strategiczny i handlowy. Chrześcijaństwo przyjęło się tu już w kilkanaście lat po śmierci i zmartwychwstaniu Pana Jezusa. Auksencjusz był na dworze cesarza Licyniusza (306-323) dowódcą jego przybocznej straży. Był więc zaufanym cesarza.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję