Reklama

Rodzina

Sprawy rodzinne

Życie pełne próśb

Czy prośby mogą służyć pięknemu życiu? Wiadomo, że łatwiej dawać niż prosić. Jak odnaleźć drogę w naszym życiowym labiryncie przekonań, osobistych doświadczeń i zasłyszanych historii?

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Prośby to ważny element służący życiu i wspierający relacje z innymi. Tymczasem proszenie nie jest takie oczywiste – bywa naprawdę trudnym wyzwaniem. Jednocześnie prośby mają ogromną moc ubogacania życia każdego człowieka. Otwierają nas na bliskość, kontakt, dają poczucie współzależności. Sprawiają, że życie staje się piękniejsze dla wszystkich – zarówno tych, którzy proszą, jak i tych, którzy na te prośby mogą z serca odpowiedzieć. Dlatego właśnie warto prosić!

Prosić, nie prosić?

Reklama

Oto jest pytanie. Zasadniczo prośby nie kojarzą się z pięknym życiem. Prosi ten, kto nie ma. Trudno przyznać się do jakichś braków przed samym sobą, a co dopiero ujawnić się ze swoimi bolączkami przed innymi i narazić się tym samym na osąd, krytykę, czasem wyśmianie czy odrzucenie. I tu tkwi tragiczny paradoks. Wtedy, kiedy najbardziej potrzebujemy wsparcia, często się wycofujemy i wpadamy w otchłań bolesnej samotności, bezsilności, bezradności. Gdybyśmy jednak się odważyli poprosić, życie mogłoby być łatwiejsze, bardziej satysfakcjonujące, piękniejsze. I to zarówno nasze, jak i innych. Prośbę możemy bowiem skierować nie tylko do kogoś, ale także do samego siebie. Tak, tak, to nie jest pomyłka ani przejęzyczenie. Mogę poprosić siebie o wiele rzeczy. O to, by zważać na uczucia i potrzeby, aby świadomie podejmować decyzje, dawać z serca i świętować swój wkład; o zatroszczenie się o siebie i odpoczynek, aby zadbać o balans między pracą a regeneracją; o „delegowanie” zadań, aby nie obciążać siebie ponad miarę i uczyć się współpracy w zaufaniu, mieć na uwadze to, że „dobrze” nie zawsze oznacza „po mojemu”, a efektywność może się łączyć z lekkością i łatwością.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

Prośba operacyjna

Czym jest prośba? Konkretnym działaniem, dzięki któremu staramy się zaspokajać nasze ważne i piękne potrzeby. Jak deszcz nawadnia glebę, tak prośby napełniają nasze „kubeczki potrzeb”. Prośmy zatem, aby nie wyjaławiać swojej gleby, bierzmy odpowiedzialność za wszystko, co się wydarza lub powinno się wydarzyć. Połączenie prośby z potrzebą dodaje życiu nowych kolorów i jednocześnie uwalnia od manipulacyjnych biznesów, które automatyzują nasze postrzeganie świata w zero-jedynkowym kluczu: „jeśli uprzejmie proszę, muszę dostać”. Rozwija kontakt, bliskość, widzenie siebie i siebie nawzajem. A wszystko to w przestrzeni wolności oraz w prawdzie o mnie i o tobie. Prosząc, otwieramy nasze „okno wrażliwości”, pokazujemy to, co w nas delikatne i kruche. Prośba w relacji ma zawsze osobisty charakter. Tak samo jak odpowiedź jej adresata. W tej przestrzeni spotykają się dwie wrażliwości. Pokazujemy to, czym żyjemy, co może wzbogacić nasze życie i co jest poza naszym zasięgiem w danej chwili. Nawet jeśli na pierwszy rzut oka wydaje się zupełnie odwrotnie – tak jak w przypowieści o dwóch synach zaproszonych do pracy w winnicy swojego ojca (por. Mt 21, 28-32).

Konkrety – o rety!

Reklama

Czasami ponosi nas fantazja i okazuje się, że nasze prośby lądują w kosmosie. Tam zamraża je gwiezdny pył i przechodzą w niebyt. Dlaczego tak się dzieje? Często formułowane przez nas prośby są po prostu niewykonalne albo/i niekonkretne. Wrzucamy w eter zdanie (lub pięć) w wersji mniej lub bardziej abstrakcyjnej, która jawi nam się jak marzenie i... oczekujemy, że inni się domyślą, o co nam chodzi, i spełnią nasze oczekiwania według naszego planu. Przecież „jakby kochał(-a), to by...; jakby jej/mu zależało, to by...”. I kiedy nasze marzenie-oczekiwanie nie zostanie spełnione (a zazwyczaj tak się dzieje!), dopada nas frustracja, dzielimy świat na my i oni, odgrażamy się: „już nigdy o nic nie poproszę!”; „to nie ma sensu..., zapamiętam, że mogę liczyć tylko na siebie”. Ostatecznie kończymy w morzu żalu, z bólem serca i poczuciem odrzucenia.

Prośby potrzebują konkretów: kogo i o co chcę poprosić, co, gdzie i kiedy chcę, aby się wydarzyło, i dlaczego jest to dla mnie tak ważne. To istotne elementy prośby. Jednocześnie warto urealnić kwestię jej wykonalności. Zarówno potencjalnie, jak i w momencie proszenia. Zdarza się bowiem, że to nie to samo dla autora i adresata prośby – stąd mała efektywność próśb.

Jasność

„Czy powiesz mi, co usłyszałeś? Zależy mi, abyśmy się rozumieli. Chcę się upewnić, czy mówię jasno” – taka narracja służy wzbogacaniu życia, bo buduje szczery kontakt i daje wolność. Tu nie chodzi o test, choć czasami tak może nam zabrzmieć w uszach. Sprawdzamy w nadziei na szczery kontakt, jasność, transparentność, co otwiera drogę ku porozumieniu.

„Proszę cię, ogarnij swój pokój”. Konia z rzędem temu, kto sprosta takiemu wezwaniu. Ze sporym prawdopodobieństwem chodzi o sprzątanie. Jednak i ono, choć takie zwyczajne, ma swoje odsłony. Dla każdego z nas porządek oznacza coś innego. Czy chodzi o poukładanie rzeczy na biurku, na krześle, zebranie ich z dywanu, czy wszystko razem? Rodzice i nastolatkowie znają te rozbieżności. Uściślenie, o co konkretnie chodzi i co jest dostępne do zrobienia na teraz czy może za godzinę, wieczorem albo jutro, może uchronić nas wszystkich od zranień, kłótni, nieporozumień.

Reklama

Często mówimy o tym, że „proszę” należy (obok „dziękuję” i „przepraszam”) do tzw. magicznych słów. Chcielibyśmy zaczarować nim rzeczywistość, z nadzieją na łatwość, za którą tak bardzo tęsknimy w pędzącym świecie. To jednak tak nie działa. Choć może nam się wydawać, że formalnie wszystko jest OK. Słowo „proszę” często służy nam za białe rękawiczki dla żądań. Kiedy bardzo czegoś chcemy, dodajemy czerwoną pieczątkę „proszę”, która ma nam zagwarantować realizację. I zazwyczaj słyszymy... NIE!

NIE

Wiele razy mówimy, że najlepiej, jeśli dajemy z serca. Tymczasem usłyszenie „nie” zasadniczo jest trudne. Obawiamy się, że nasze potrzeby nie zostaną zaspokojone. To wywołuje smutek, lęk, bezradność. A przecież mamy wiele możliwości zaspokojenia swoich potrzeb. Warto otworzyć okno swojej kreatywności. Kiedy ktoś mi odmawia, jednocześnie mówi „tak” swoim pięknym potrzebom. Czy mam na tyle ciekawości i odwagi, aby w taki właśnie sposób przyjmować rzeczywistość, dając wolność sobie i innym? Zasadniczo nikt z nas nie lubi, aby mu cokolwiek narzucać. Lubimy być brani pod uwagę. I chcemy przyczyniać się do dobra innych. Chętnie robimy to, co naprawdę wybierzemy. Jeśli jesteśmy do czegoś zmuszani, często to sabotujemy. A wtedy oboje przegrywamy, zarówno autor, jak i adresat prośby. Pamiętajmy, że prośba jest prośbą, jeśli zakłada wolność działania drugiej osoby. Czy zatem jesteśmy gotowi, by usłyszeć „nie”, które jest równocześnie „tak” dla czegoś innego, ważnego dla osoby, która odmawia?

***

Prośmy z zaufaniem, że otrzymamy to, co najbardziej jest nam potrzebne do pięknego życia, widząc, na co mamy wpływ i na co wpływu nie mamy, i umiejąc rozróżniać jedno od drugiego.

2023-06-26 16:09

Oceń: +2 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ojciec Pio, dziecko z Pietrelciny

Niedziela Ogólnopolska 38/2014, str. 28-29

[ TEMATY ]

O. Pio

Commons.wikimedia.org

– Francesco! Francesco! – głos Marii Giuseppy odbijał się od niskich kamiennych domków przy ul. Vico Storto Valle w Pietrelcinie. Ale chłopca nigdzie nie było widać, mały urwis znów gdzieś przepadł. Może jest w kościele albo na pastwisku w Piana Romana? A tu kabaczki stygną i ciecierzyca na stole. W całym domu pachnie peperonatą. – Francesco!

Maria Giuseppa De Nunzio i Grazio Forgione pobrali się 8 czerwca 1881 r. w Pietrelcinie. W powietrzu czuć już było zapach letniej suszy i upałów. Wieczory wydłużały się. Panna młoda pochodziła z rodziny zamożnej, pan młody – z dużo skromniejszej. Miłość, która im się zdarzyła, zniwelowała tę różnicę. Żadne z nich nie potrafiło ani czytać, ani pisać. Oboje szanowali religijne obyczaje. Giuseppa pościła w środy, piątki i soboty. Małżonkowie lubili się kłócić. Grazio często podnosił głos na dzieci, a Giuseppa stawała w ich obronie. Sprzeczki wywoływały też „nadprogramowe”, zdaniem męża, wydatki żony. Nie byli zamożni. Uprawiali trochę drzew oliwnych i owocowych. Mieli małą winnicę, która rodziła winogrona, a w pobliżu domu rosło drzewo figowe. Dom rodziny Forgione słynął z gościnności, Giuseppa nikogo nie wypuściła bez kolacji. Grazio ciężko pracował. Gdy po latach syn Francesco zapragnął być księdzem, ojciec, by sprostać wydatkom na edukację, wyjechał za chlebem do Ameryki. Kapłaństwo syna napawało go dumą. Wiele lat później, już w San Giovanni Rotondo, Grazio chciał ucałować rękę syna. Ojciec Pio jednak od razu ją cofnął, mówiąc, że nigdy w życiu się na to nie zgodzi, że to dzieci całują ręce rodziców, a nie rodzice – syna. „Ale ja nie chcę całować ręki syna, tylko rękę kapłana” – odpowiedział Grazio Forgione, rolnik z Pietrelciny.
CZYTAJ DALEJ

Konkurs na hymn Światowych Dni Młodzieży 2027 w Seulu

Komitet Organizacyjny Światowych Dni Młodzieży Seul 2027 ogłosił konkurs na hymn przyszłego spotkania młodych, które odbędzie się w stolicy Korei Południowej pod hasłem „Odwagi! Ja zwyciężyłem świat” (J 16, 33). Utwór ma nie tylko towarzyszyć wydarzeniu, ale przede wszystkim jednoczyć serca młodych ludzi z całego świata i stawać się wyrazem ducha ŚDM także po ich zakończeniu.

Organizatorzy podkreślają, że hymn Światowych Dni Młodzieży wykracza poza zwykłą oprawę muzyczną. Jego rolą jest integrowanie uczestników i budowanie poczucia wspólnoty. W Seulu będzie on inspirowany ewangelicznym wezwaniem, które przypomina o zwycięstwie Chrystusa i o pokoju, jakiego potrzebuje młode pokolenie w świecie naznaczonym podziałami, szybkim tempem zmian i niepokojami. Spotkanie w Korei Południowej, kraju nowoczesnej technologii i bogatej tradycji, ma być świadectwem pojednania oraz misji, szczególnie że chrześcijaństwo nie stanowi tam większości.
CZYTAJ DALEJ

Watykan/ Papież Leon XIV wprowadził nowy zwyczaj: wtorki w Castel Gandolfo

2025-09-23 07:53

[ TEMATY ]

Castel Gandolfo

Papież Leon XIV

Vatican Media

Papież Leon XIV spędza kolejny wtorek w podrzymskiej letniej posiadłości w Castel Gandolfo. Wybrany w maju papież wprowadził nowy zwyczaj regularnych wyjazdów do miasteczka, gdzie na terenie dużej rezydencji ma znacznie więcej swobody oraz spokoju i zapewnioną większą prywatność.

W poniedziałek watykańskie biuro prasowe poinformowało, że po południu papież pojechał do Castel Gandolfo, gdzie pozostanie do wieczora we wtorek. W lipcu i sierpniu Leon XVI odpoczywał tam dwukrotnie, a w czasie spędzonych tam dni odprawiał msze i spotykał się z wiernymi na modlitwie Anioł Pański. Przyjął tam również na audiencji prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję