Reklama

Niedziela Częstochowska

Zwycięstwo ze skarbem w tle

Była to jedna z niewielu wygranych przez oddziały polskie potyczek w postaniu styczniowym. Ponadto w ręce powstańców dostała się równowartość miliarda polskich złotych.

Niedziela częstochowska 29/2023, str. VIII-IX

[ TEMATY ]

Powstanie Styczniowe

Maciej Orman/Niedziela

Kosynierzy formują obronnego „jeża”

Kosynierzy formują obronnego „jeża”

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Mowa o bitwie janowskiej z 6 lipca 1863 r. Jej rekonstrukcja odbyła się w Zespole Pałacowo-Parkowym w Złotym Potoku z okazji 160. rocznicy powstania styczniowego.

Zaskoczeni przy kąpieli

– Żołnierze carscy obozowali przy stawie w Poniku k. Janowa. Nieopodal, w lasach złotopotockich, przebywał kpt. Zygmunt Chmieleński razem z powstańcami, którzy przypuścili atak na Rosjan – wprowadza w temat Justyna Siemion, dyrektor Muzeum Regionalnego im. Zygmunta Krasińskiego w Złotym Potoku, organizator rekonstrukcji.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

– Chmieleński dowiedział się od swoich wywiadowców, że w Poniku stacjonowały 2 roty wojska carskiego, które zajmowały się m.in. zbieraniem podatków oraz rabunkiem. Rosjanie uważali, że dysponują dużą siłą ognia, dlatego nie rozstawili odpowiednio czatów i poszli się po prostu kąpać, zostawiając nieliczne straże, biorąc pod uwagę to, co przewozili ze sobą na wozach – opowiada Radosław Maniecki ze Stowarzyszenia „Złoty Krzyż” ze Zduńskiej Woli.

Reklama

Chmieleński sformował swój oddział, który tworzyło: 600 strzelców, 120 konnych i 240 kosynierów oraz podzielił ich na dwie jednostki. – Pierwsza, która szła w kierunku Janowa, miała uniemożliwić ucieczkę wojsk carskich. Druga, silniejsza, uderzyła bezpośrednio na ich obozowisko. Uderzenie było tak gwałtowne, że część żołnierzy carskich nawet nie zdążyła wyjść z wody. Reszta, próbując zabrać ze sobą wozy, chciała wycofać się do Janowa. W pewnym momencie jednak porzucili wozy i zaczęli uciekać. W tym czasie druga grupa powstańców zaatakowała ich z drugiej strony, powodując zupełny chaos i rozbicie obydwu pułków. Części żołnierzy carskich udało się uciec. Większość zginęła albo dostała się do niewoli – informuje Maniecki.

Miliard na wozie

Bitwa janowska miała zaskakujące zaskoczenie. – Na wozach rosyjskich powstańcy znaleźli skrzynię, w której znajdowały się dwie złote monstrancje skradzione z jednego z kościołów oraz... 1,2 mln rubli w złocie – podkreśla Justyna Siemion. – Jeden rubel w złocie waży ok. 6 g. Daje to więc ok. 1,5 t złotego kruszcu. Dzisiaj jest to wartość ok. miliarda zł – wylicza Radosław Maniecki.

Skarb postanowiono ukryć. Kilka dni później (8 lub 9 lipca) Chmieleński walczył jeszcze pod Złotym Potokiem. Następnie miał trzy tygodnie odpoczynku i w ciągu tego czasu trzy razy zmieniał miejsce ukrycia skarbu. Co się stało ze złotem? Jak wskazuje Maniecki, wchodzimy tutaj w sferę domysłów i niedopowiedzeń. – Oprócz czterech raportów, które można zobaczyć w muzeum w Złotym Potoku, brakuje innych konkretnych danych. W archiwum Rządu Narodowego nie zachowały się żadne informacje na temat tego, że zdobyto jakikolwiek skarb. Jeszcze ciekawsze jest to, że żadnych dokumentów nie znajdziemy również w archiwum carskim. A przecież kiedy podczas jednej z bitew powstańcy zdobyli 700 tys. rubli w złocie, zdymisjonowano kilku generałów i namiestnika. Jednym z wyjaśnień mogło być to, że prawdopodobnie pieniądze pochodziły z rabunku i nikomu nie zależało na tym, żeby ujawniać, że w ogóle nastąpiła ich utrata – wyjaśnia rekonstruktor ze Stowarzyszenia „Złoty Krzyż” ze Zduńskiej Woli.

Reklama

Jak dodaje, później, kiedy Chmieleński musiał toczyć kolejne potyczki ze ścigającymi go wojskami carskimi, skarb mógł zostać rozdzielony na trzy części. Jedną z nich kapitan pewnie woził ze sobą. Kolejna miała trafić wraz z raportami do Rządu Narodowego w Warszawie, jednak nic takiego nie miało miejsca. – Tak naprawdę te dokumenty pojawiły się w dwudziestoleciu międzywojennym. Wtedy zaczęły się wielkie poszukiwania złota – zauważa Maniecki. Jego zdaniem, możliwe jest, że kolejna część skarbu znalazła się poza Królestwem Polskim.

Epopeja Chmieleńskiego zakończyła się w potyczce pod Bodzechowem, gdzie został ranny. Następnie przewieziono go do więzienia w Radomiu. Tam został rozstrzelany 23 grudnia 1863 r.

Przodek „polskiego Nobla”

Jednym z uczestników widowiska był Paweł Mieszczański z Częstochowy, student, reprezentujący Grupę Rekonstrukcyjną „Gloria Victis” z Wieruszowa. Odgrywał rolę strzelca rosyjskiego.

– Pasją do historii zaraził mnie dziadek. W mojej rodzinie zawsze były tradycje patriotyczne. Mamy kilku przodków, którzy walczyli w powstaniu styczniowym – przyznaje. Jednym z nich był Erazm Jerzmanowski. Córka jego ukochanej siostry wyszła za mąż za prapradziadka Pawła. Na początku jego przodek walczył w powstaniu styczniowym w legionie złożonym ze studentów Instytutu Politechnicznego w Puławach. Następnie przeszedł cały szlak bojowy Mariana Langiewicza. – Po powstaniu Jerzmanowski wyjechał do Francji, a stamtąd do Stanów Zjednoczonych. Był tam jednym z pionierów instalowania oświetlenia gazowego. Mówi się nawet, że oświetlił Stany Zjednoczone. Kiedy dorobił się dużych pieniędzy, przyjechał do Krakowa. Pod miastem zakupił majątek, a w testamencie zapisał duży spadek na Polską Akademię Umiejętności w Krakowie i ufundował nagrodę dla wybitnych osób zasłużonych dla Polski. Była to polska wersja Nagrody Nobla – opowiada Paweł.

Reklama

Ponadto Jerzmanowski, jeszcze z okresu studiów w Instytucie Politechnicznym, znał się z Bratem Albertem Chmielowskim, który walczył w bitwie pod Złotym Potokiem. – Razem poszli do powstania w oddziale Leona Frankowskiego, który wyszedł z instytutu. Prawdopodobnie walczyli też razem u Langiewicza. Po powstaniu kontaktowali się listownie. Jerzmanowski wspierał finansowo inicjatywy Brata Alberta. Był filantropem, prowadził działalność charytatywną w USA. Ufundował tam kilka kościołów – mówi Mieszczański.

Kobiece kieszenie

Wskazując na rolę kobiet w powstaniu styczniowym, Lidia Stulczewska ze Stowarzyszenia „Złoty Krzyż” zwraca uwagę na smutne realia tamtych czasów, czyli wszechobecną rusyfikację i przymusowy pobór do wojska. Prezentując swoją czarną suknię, zaznacza, że takie stroje były symbolem żałoby narodowej. – W ten sposób kobiety okazywały wsparcie powstańcom, tak żeby widzieli, że są z nimi do końca – przyznaje. – Sprzedawały swoją biżuterię w celu zebrania funduszy dla walczących, którzy dzięki temu mogli się uzbroić. Ponadto organizowały szpitale polowe. Zapraszały też po cichu księży, żeby powstańcy mieli duchowe wsparcie. Kobiety przynosiły też im broń i przekazywały meldunki, ukryte w specjalnych kieszonkach w sukniach. Nikt nie podejrzewał kobiet o aż tak czynny udział w powstaniu. Co więcej, panie walczyły w strojach męskich – wylicza Stulczewska.

W rekonstrukcji uczestniczyły: Stowarzyszenie „Złoty Krzyż” ze Zduńskiej Woli, Stowarzyszenie Historyczne „Gloria Victis” z Wieruszowa, Odtwórcy Historyczni Powstania Styczniowego z Łodzi oraz Samodzielna Grupa Rekonstrukcji Historycznej z Widawy.

2023-07-11 22:27

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Upamiętnili Powstańców Styczniowych

[ TEMATY ]

Powstanie Styczniowe

Akcja Katolicka Archidiecezji Warszawskiej

Archiwum

Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk w towarzystwie członków Akcji Katolickiej AW z ich wnuczkami nad powstańczymi mogiłami.

Szef Urzędu ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych Jan Józef Kasprzyk w towarzystwie członków Akcji Katolickiej AW z ich wnuczkami nad powstańczymi mogiłami.

Członkowie Akcji Katolickiej Archidiecezji Warszawskiej wzięli udział w inicjatywie „Zapal znicz na grobie bohatera” z okazji 158. rocznicy wybuchu Powstania Styczniowego.

Znicze zostały zapalone przed Bramą Straceń Cytadeli Warszawskiej, Krzyżem Romualda Traugutta, na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach oraz na mogiłach znajdujących się na Starych Powązkach. W ten sposób, ale też krótką modlitwą, uczczono pamięć tych, którzy w walce o odzyskanie wolności zapłacili najwyższą cenę. - Stojąc przed Bramą Straceń na stokach Cytadeli oczyma wyobraźni widzieliśmy tragiczne chwile egzekucji Romualda Traugutta i czterech członków Rządu Narodowego: Rafała Krajewskiego, Józefa Toczyskiego, Romana Żulińskiego i Jana Jeziorańskiego – mówi Elżbieta Olejnik, prezes Akcji Katolickiej Archidiecezji Warszawskiej.
CZYTAJ DALEJ

Papież: krzyż to najcenniejszy skarb, szukajmy go jak św. Helena

2025-09-06 21:08

[ TEMATY ]

krzyż

Papież Leon XIV

najcenniejszy skarb

św. Helena

Vatican Media

Papież Leon XIV

Papież Leon XIV

Krzyż Jezusa jest najcenniejszym skarbem, który można odkryć w swoim życiu – mówił Leon XIV na jubileuszowej audiencji dla pielgrzymów, którzy z okazji Roku Świętego przybyli do Rzymu. Papież rozważał postać św. Heleny, matki cesarza Konstantyna, która odkryła w Jerozolimie Krzyż Chrystusa.

Przykład św. Heleny
CZYTAJ DALEJ

Harcerskie „czuwam” to znaczy „czuję się odpowiedzialny za to wielkie, wspólne dziedzictwo, któremu na imię Polska” [Felieton]

2025-09-07 17:10

ks. Łukasz Romańczuk

Co roku pod koniec sierpnia upamiętniamy rocznicę śmierci Danuty Siedzikównej, ps. "Inka" (1928–1946). Inka była sanitariuszką 5. Wileńskiej Brygady AK, która po wojnie kontynuowała działalność w konspiracji. Została aresztowana przez UB w 1946 roku, skazana na śmierć i stracona 28 sierpnia 1946 r. w wieku niespełna 18 lat. Jej postać jest symbolem niezłomności w walce o niepodległą Polskę. 

Danuta Siedzikówna urodziła się 3 września 1928 roku w Guszczewinie. Po śmierci ojca, który był leśniczym, i po tym, jak jego brat został zamordowany przez Niemców, Danuta wstąpiła do Armii Krajowej, odbywając szkolenie sanitarne. W lipcu 1946 roku została aresztowana przez Urząd Bezpieczeństwa. W czasie śledztwa była poddawana brutalnym torturom i mimo tego nie zdradziła swoich towarzyszy. 3 sierpnia 1946 roku została skazana na karę śmierci przez Wojskowy Sąd Rejonowy w Gdańsku. Wyrok wykonano 28 sierpnia 1946 roku, na kilka dni przed jej 18. urodzinami. "Inka" jest symbolem wierności ideałom, niezłomnej postawy wobec oprawców i poświęcenia młodego życia w walce o wolną Polskę. W 2006 roku została pośmiertnie odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. W 2014 roku zespół Instytutu Pamięci Narodowej odnalazł jej szczątki na Cmentarzu Garnizonowym w Gdańsku, a w 2016 roku odbył się uroczysty pogrzeb państwowy. Pod Ślężą pamięć o żołnierzach niezłomnych, w tym o „Ince” pielęgnują nasi lokalni harcerze. Z tej okazji chciałbym dokonać refleksji na temat harcerstwa i jego znaczenia w wychowaniu młodzieży. Motto harcerzy: „Wszystko co nasze Polsce oddamy, w niej tylko życie, więc idziem żyć” to słowa Ignacego Kozielewskiego, do których melodię dopisała Olga Małkowska. Polski skauting zrodził się zaledwie 4 lata po utworzeniu przez gen. Baden - Powella pierwszej drużyny skautów brytyjskich. W 1918 roku przyjął on nazwę „Związku Harcerstwa Polskiego”. Patronem harcerzy został Św. Jerzy pochodzący z Kapadocji. Był on żołnierzem - oficerem w legionach rzymskich. Służył ojczyźnie strzegąc jej granic. Przyjął chrześcijaństwo, jednak w owym czasie nie mógł jawnie wyznać swej wiary. Gdy ujawniono, że jest chrześcijaninem, pomimo tortur nie wyparł się Chrystusa – wierny Bogu zginął śmiercią męczeńską w czasie prześladowań za cesarza Dioklecjana w roku 305, w palestyńskiej miejscowości Lidda. Jego kult rozpowszechnił się w całym imperium rzymskim. Harcerze obrali go swoim patronem i orędownikiem jako wzór ofiarnej służby Bogu i Ojczyźnie.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję