Wojciech Dudkiewicz: O sektach sporo się mówi przed wakacjami i w czasie wakacji. To przypadek, czy latem są one bardziej aktywne?
Robert Tekieli: To okres, gdy młodzi ludzie mają więcej czasu, są zrelaksowani, ciekawi świata, nastawieni na przygodę. Właśnie dlatego sekty wtedy silniej werbują. Może się to zdarzyć przy dworcu kolejowym, jak było w przypadku Konrada, który trafił do sekty Hare Kryszna i był w niej molestowany przez guru. W takim miejscu jest nadmiar bodźców, co sprawia, że człowiek jest bardziej podatny na perswazję. Sekty to jednak tylko jedno z wielu zagrożeń wymierzonych w młodych ludzi.
Reklama
A jakie są inne?
Ruchy psychomanipulacyjne, toksyczne subkultury, destrukcyjne style życia – wszędzie ma miejsce wykorzystywanie ludzi. Ostatnio plagą stał się patocoaching i ezocoaching, czyli najogólniej mówiąc – nabijanie ludzi w butelkę i wprowadzanie w toksyczne duchowości pod pozorem technik rozwoju osobistego. W zinstytucjonalizowanej działalności destrukcyjnej, którą zajmuję się od 28 lat, zaszły ostatnio duże zmiany. Kiedyś najpopularniejsze były: okultyzm i spirytyzm, czary, magia, wiara w moc amuletów, wróżbiarstwo, wywoływanie duchów, bioenergoterapia. Dziś pojawiła się herezja energetyczna, według której istnieją subtelne, tajemne energie. Ludzie, którzy nauczają o czakrach, wibracjach, medytacjach czy jodze, świetnie zarabiają. Okultyzm, spirytyzm, czary, magia tłumaczone są dziś pseudonaukowym językiem, co ma ukryć demoniczny wymiar tych praktyk. W podobny sposób sprzedaje się wiarę w moc afirmacji i technik manifestowania pragnień, są ludzie żyjący ze sprzedawania wszechmocy, technik, które mają pomóc w stresie, karierze, chorobie.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Jaka rolę odgrywają w tym procederze media społecznościowe?
To kolejna duża zmiana. Dzięki mediom społecznościowym, po pandemii, dużo łatwiej znaleźć ludzi z deficytami, którzy cierpią, i zaproponować im truciznę duchową. Sekty i ruchy psychomanipulacyjne werbują głównie w sieci. Okultyzm, energetyzm i spirytyzm są na TikToku, Instagramie, YouTubie, Facebooku i tu kaleczą ludzi. Psychomanipulacja gości w naszych domach codziennie. Jedna z okultystek, zachęcając do medytacji, które otwierają na toksyczną duchowość, dociera jednym filmem do 1,5 mln odbiorców. W komentarzach znajdują się opisy osób zachwyconych doznaniami. To dowód na inicjację, nieświadome otwarcie się duchowe, które zawsze prowadzi do zniewolenia. A ludzie są przekonani, że medytując, przyciągają do swojego życia szczęście i zdrowie.
Reklama
Brzmi to niewiarygodnie. Czy są statystyki, które wskazują, że to realny, a nie wydumany czy jednostkowy problem?
W Polsce działają dwie instytucje antykultyczne i one mogą podawać liczby. Z badań amerykańskich i francuskich wiemy, że 2-5% ludzi jest skutecznie wprowadzanych w toksyczne duchowości, a do 30% jest podatnych na te duchowe śmieci. Tu chodzi o przemiany cywilizacyjne w skali wielu dekad, o masową i nieświadomą rezygnację ze światopoglądu naukowego i zamianę wiary na wierzenia. Aż 70% Polaków jednocześnie wierzy w Zmartwychwstanie i dopuszcza istnienie reinkarnacji! Rzeczywistość jest tak przeładowana informacjami, że większość naszych rodaków styka się ze sprzecznymi sądami i szuka kogoś, kto pomoże im ogarnąć rzeczywistość; a potem idzie za kimś takim. Świat uproszczony – to metoda działania sekt, subkultur, toksycznych stylów życia, patologicznego coachingu, ruchów psychomanipulcyjnych. Proste rozwiązania dla ludzi w trudnej sytuacji, samotnych, zdezorientowanych, żyjących w skomplikowanym świecie.
W latach 90. XX wieku sekty były częstym tematem medialnym. Wtedy pojawiły się w dużej liczbie i na dobre?
Przede wszystkim się ujawniły, wiele z nich istniało już wcześniej. Świadkowie Jehowy istnieli od dawna, pojawiły się sekty takie jak Antrovis czy Bractwo Zakonne Himavanti. Znamy tylko te sekty, które działają radykalnie, jak osławione „Niebo” czy właśnie bractwo Himavanti, oskarżane o działania terrorystyczne. Nie wiemy o tysiącach pokrzywdzonych ludzi, którzy trafiają do grup antykultycznych, takich jak nasze Centrum Ratowania Człowieka, które prowadzę z kilkoma wolontariuszami. Gdy słyszymy historie konkretnych osób, wtedy przestajemy mówić o statystyce, a zaczynamy mówić o nieszczęściu. Problem polega na tym, że nikt nigdy nie wstępuje do sekty.
Reklama
Jak to rozumieć?
Po prostu spotykamy niezwykłego, charyzmatycznego człowieka czy grupę sympatycznych, otwartych ludzi... To, że była to sekta, okazuje się dopiero po miesiącach, czasem po latach. Konrad był w sekcie Hare Kryszna, na początku poddano go tzw. bombardowaniu miłością. Interesowały się nim piękne dziewczyny z sekty, wszyscy pytali o jego potrzeby... Ale kiedy już odciął się od matki, z którą miał wspaniałe relacje, był kochany i kochał, a powiedział jej, że jej nienawidzi, gdy odciął się od rodziny, wszystkich przyjaciół, rzucił szkołę – wtedy posłano go na ulicę, żeby przez kilkanaście godzin dziennie sprzedawał książki z propagandą sekty. Jego historia skończyła się molestowaniem i tym, że pił brudną wodę po myciu nóg guru, bo przekonano go, iż wszystko, co dotykało ciała guru, czyli człowieka oświeconego, może mu pomóc w skróceniu karmicznego cierpienia. W półtora roku wyprano mu mózg. Jak to się mogło stać? Stosowane jest tu np. natarczywe powtarzanie przekazu; zmusza się do zawieszenia krytycznego osądu, czasami stosuje się hipnozę, zawsze sugestię i presję grupy. Wykorzystuje się niską samoocenę, poczucie niepewności, narzuca się dietę niskobiałkową, która zmniejsza odporność na perswazję oraz różnorodne techniki manipulacji i wpływu.
Sekty mają własne zestawy technik?
Każda z nich ma swoją. Dzięki nim rozmrażają światopogląd adepta, nasączają go absurdalnymi wierzeniami, niezgodnymi ani z nauką, ani z prawdziwą wiarą, po czym zamrażają jego światopogląd. Gdy to już się stanie, w zasadzie niemożliwe jest dotarcie do człowieka z informacją, że niszczy sobie życie. Ma on odpowiedź na każde pytanie i odrzuca informacje, że to, co robi, jest złe, że wyrządzono mu krzywdę.
Reklama
Jakie jest niebezpieczeństwo, że zwykły, młody, wierzący człowiek może zostać ofiarą tych praktyk?
Sytuacja jest dziś bardzo trudna: kiedyś działania sekt, ruchów psychomanipulacyjnych czy subkultur były nakierowane na ludzi pogubionych, w kryzysie czy niewierzących. Sekta krzywdzi fizycznie, wykorzystuje emocjonalnie, seksualnie, finansowo. Mój przyjaciel, który trafił do sekty „Niebo”, oddał tym ludziom mieszkanie. Dziewczyna, która weszła w sektę Moona – a zaczęło się od tego, że spotkała sympatycznych ludzi, którzy robili paczki i wysyłali je do Afryki – uciekła ze stadionu w Korei Południowej, gdzie miała razem z 1,5 tys. innych par wziąć ślub. Guru sekty kojarzył pary na podstawie zdjęć. Bardzo inteligentna osoba dała się omotać do tego stopnia... Dziś sytuacja jest jeszcze bardziej skomplikowana. Obecnie katolicy są bardzo narażeni na działanie sekt udających chrześcijaństwo. Z jednej strony mamy sekciarskie ruchy charyzmatyczne, które przyciągają „uzdrowieniami”, a z drugiej – mamy to, co było od zawsze, czyli świadków Jehowy – spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością zarejestrowaną w USA i sekty jeszcze bardziej podstępne.
Czy w kłopoty popadają tylko młodzi ludzie?
Nie tylko. Kościół Boga Wszechmogącego to sekta, która żeruje nie tylko na ludziach pogubionych, z pomieszanymi pojęciami i wartościami, lecz także na Kościele katolickim. A najskuteczniejsza jest wobec osób starszych. Jesteśmy strasznie poranieni wizerunkiem Kościoła, który ukazywany jest w mediach, więc tym bardziej podatni na działania tej grupy są katolicy, którzy nie mają silnej relacji z Chrystusem, którzy Go poszukują. Sekta powstała w Chinach, stała się znana w 1991 r., a punktem wyjścia było to, że jej twórca odkrył, iż jego żona jest Chrystusem... Serio. Tylko że tę informację podaje się na końcu procesu zmiany światopoglądu adepta. Do tej sekty werbuje się również ludzi, którzy są aktywnymi, gorącymi katolikami. Podawanie informacji i wciąganie w sektę odbywa się zawsze etapami.
Reklama
Krok po kroku, metodą salami?
Zaczynają od tego, że jest „Nowy Wiek Królestwa”, cokolwiek to znaczy, mówią, że zachodzą globalne zmiany itd. Dopiero potem podsuwają twierdzenie, że Kościół katolicki utracił Ducha Świętego, tak samo jak kościoły protestanckie, i dziś jest On tylko w Kościele Boga Wszechmogącego. Bardzo sprawnie posługują się starannie wybranymi słowami z Pisma Świętego, które odpowiednio budują swoją nową i toksyczną duchowość. Działalność internetowa tej sekty ma szokująco dużą skalę. Działają boty i tzw. sztuczna inteligencja, mają kilkaset kont księży, fałszywe strony i grupy katolickie na Facebooku, a zapraszają na nabożeństwa katolickie, na Różaniec. Działania marketingowe, mocno inwazyjne, są nakierowane na osoby starsze, które mają osobiste problemy.
Reklama
Jakie są konsekwencje tej manipulacji?
Rozbijane są małżeństwa, rodziny, ludzie są odciągani od Eucharystii. Werbujący wykorzystują głód słowa Bożego, który jest w gorliwych katolikach. Trafiają do grup religijnych on-line, sami takie zakładają i sprzedają swoją nową „ewangelię”; najpierw tak, żeby człowiek się nie zorientował, że jest fałszywa. Odwołują się też do niskich emocji, żywią negatywne uczucia w człowieku. Żerują na krzywdzie; ktoś ma żal do Kościoła, do państwa... Co jest przerażające? Oni werbują w domach pomocy społecznej. Próbują wykorzystywać instytucje państwowe, żeby wpuszczały ich do takich miejsc. Przedstawiciele ich Międzynarodowego Studium Biblijnego piszą np. do burmistrza jednego z miast w Polsce: „Naszym celem jest bezpłatne dzielenie się Słowem Bożym z ludźmi”; „Nie promujemy żadnej religii, to, co mamy do zaoferowania, zapobiega lękom i depresjom”. Na początku tej drogi jest werbowanie językiem udającym katolicki. Na końcu jest szerzenie absurdów. Wizja Boga, który mówi, że „na Ziemi człowiek jest moim największym wrogiem”. Bóg, który o ludziach mówi „prymitywne małpy”. Kościół Boga Wszechmogącego to wyrafinowane działanie odciągające od Kościoła, inwazyjne i szokujące. Werbujący do niego najpierw okłamują, zakładają fałszywe konta, podszywają się pod katolików, a dopiero potem szerzą swój absurdalny światopogląd w całości.
Czy ktoś dał się zwerbować?
Mamy świadectwa takich osób, spośród których część jest jeszcze w sekcie. Mało jest tak silnych instynktów jak macierzyński, a jednak Agata zostawiła małe dzieci, żeby jeździć i głosić słowo Boże, gdziekolwiek się da. Aneta po niedługim czasie po wstąpieniu do Kościoła Boga Wszechmogącego zaczęła zdradzać swojego męża, ponieważ uwierzyła, że stare prawa i przykazania już nie obowiązują. Odeszła również z Kościoła katolickiego. Grażyna, bardzo wierząca i praktykująca, po manipulacji, wprowadzona w dualizm religijny, przestała chodzić do kościoła, odcięła się od rodziny. Na szczęście w momencie, kiedy jej powiedziano, że wiara katolicka jest martwa, kiedy miała dokonać wyboru – albo Kościół, albo Kościół Boga Wszechmogącego, zrobiła awanturę i odeszła z sekty. Według tej sekty, Kościół jest już niepotrzebny, co przekonało np. Grzegorza, żeby przestał do niego chodzić. Tych historii są setki. Nie ma jeszcze tego, o czym piszą media w Azji – ucieczek dzieci z domu czy werbowania siłowego. Wszystko w Kościele Boga Wszechmogącego odbywa się bezpłatnie, więc pojawia się pytanie, skąd biorą na to pieniądze.
Reklama
Jednym z głównych celów sekt jest chyba wyciąganie pieniędzy?
Ale nie jedynym. W przypadku apokaliptycznej sekty Świątynia Ludu Jima Jonesa, uważającego się za Mesjasza, samobójstwo razem z guru, który był śmiertelnie chory, popełniło ponad 900 osób, którym obiecał wieczne szczęście. W przypadku sekty Wrota Niebios samobójstwo wybrało kilkadziesiąt osób – w tym wiele o wysokim statusie społecznym i majątkowym – które uwierzyły, że przeniosą się w ten sposób w rodzaj zaświatów na statku kosmicznym. Są więc sekty śmiercionośne, w których ludzie, po ich wykorzystaniu finansowym, emocjonalnym czy seksualnym, są skłaniani do samobójstwa. To również przypadek muzyka i kompozytora Michela Tabachnika, guru Świątyni Słońca, odpowiedzialnego za zbiorowe samobójstwo kilkudziesięciu osób w 1994 r. Sam nie popełnił samobójstwa; więcej – nie udowodniono mu zmuszania do tego czy inspirowania swoich wyznawców.
Na szczęście było to dawno i daleko...
Na południu Polski popełniła samobójstwo 17-letnia dziewczyna. Grała w szkolnym teatrze, uprawiała z sukcesami sport, była szczęśliwa, popularna, piękna. I targnęła się na życie pod wpływem lidera skandynawskiej grupy death metalowej. Prokuratura nic nie mogła mu zrobić. Nie było bezpośredniej zachęty do samobójstwa. Dziewczyna mu zaufała, a on w długich rozmowach doprowadził ją do stanu rozpaczy. Możliwe, że nie była jedyną ofiarą takiej psychomanipulacji.
Co poradzić ludziom, którzy nagle się zetkną z działalnością sekt?
Trudno o prostą poradę, bo np. jak odróżnić serdeczność od próby werbunku? Prawie się nie da. Na pewno trzeba szukać informacji. Jest na ten temat wiele konferencji, wykładów, także na YouTubie, są antykultyczne strony internetowe; istnieje Toruńskie Centrum Informacji o Sektach i Ruchach Religijnych, jest też Dominikański Ośrodek Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach. Trzeba uważać: po pierwsze, gdy spotykamy się z językiem, który zawiera niezrozumiałe pojęcia, po drugie, jeśli prezentuje się nam wyjaśniający wszystko, ale prymitywny obraz świata i po trzecie, jeśli zachwalana jest wszechmoc guru czy jakiejś techniki lub metody. Ważne są: wiedza, coraz głębsze praktykowanie naszej wiary, odrzucenie ideologii i wierzeń, które nie mają potwierdzenia w nauce. Z drugiej strony i tu jest trudność, bo po pandemii mamy świat, w którym np. medycyna została mocno skompromitowana przez niepohamowaną chęć zysku wielkich koncernów farmaceutycznych. Nie dziwmy się więc, że tylu ludzi daje się zwieść uzdrowicielskim sektom. Niszczenie autorytetu państwa, religii i nauki doprowadza do tego, że ludzie są bezradni.
Robert Tekieli dziennikarz, publicysta, m.in. Polskiego Radia, animator kultury niezależnej, poeta lingwistyczny, twórca witryny tekieli.blog