Prędzej czy później każdy rodzic będzie musiał się z tym tematem zmierzyć, bo prawda jest taka, że z dzieckiem o seksualności rozmawiać trzeba. Jeśli rodzice wykręcą się od tego obowiązku albo będą to wciąż odsuwać w czasie („porozmawiamy, jak będziesz starszy”), dziecko samo zdobędzie informacje, które je interesują. I to szybciej, niż myślimy. Dowie się od kolegów albo przeczyta w internecie. Nie znaczy to, że wiedza, którą zdobędzie, będzie rzetelna albo zgodna z wartościami, w których chcemy nasze dziecko wychowywać. Może być tak, że dziecko dotrze do treści, które zdecydowanie nie są dostosowane do jego wieku, a chyba każdemu rodzicowi zależy, żeby je przed czymś takim uchronić.
Nie ma co czekać
Reklama
Kiedy więc zacząć rozmawiać „o tych sprawach”? Odpowiedź jest dosyć prosta: wtedy, kiedy dziecko samo zapyta. Takie pytania pojawiają się wcześnie, bo już 2-, 3-latki pytają o swoje ciało. Małe dzieci chcą wiedzieć, skąd się wzięły na świecie. Mogą też pytać o to, co właśnie zobaczyły, np. dlaczego tamta pani ma taki duży brzuch. Nasze odpowiedzi powinny być dostosowane do wieku dziecka i naprawdę nie trzeba przedszkolakowi tłumaczyć wszystkiego szczegółowo na wykresach! Na pewno nie wolno kłamać i wymyślać niestworzonych historii – prawda i tylko prawda, podana w sposób dla dziecka zrozumiały. Maluchowi, który pyta, skąd się biorą dzieci, zupełnie wystarczą proste hasła, takie jak „z brzuszka mamusi” albo „żeby urodził się dzidziuś, potrzebni są mama i tata”. Na pewien czas to wystarczy. Ale wcale nie na tak długo, jak się niektórym wydaje. Już 6-letnie dziecko może zacząć się domagać bardziej szczegółowych odpowiedzi. Jeśli zaczniemy okazywać skrępowanie lub zdenerwowanie, zamiatać temat pod dywan, wykręcać się od rozmowy, dziecko zacznie podejrzewać, że coś jest nie tak, że to nie są sprawy, o których rozmawia się z bliskimi, że nie wypada o to głośno pytać.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Bez paniki
Tymczasem fakt, że dzieci przychodzą do nas z pytaniami o seksualność, powinien nas cieszyć, bo to oznacza, iż wciąż widzą w nas autorytet i mają do nas zaufanie. Wielu specjalistów na pytanie: „kiedy rozmawiać z dziećmi o seksie?”, odpowiada: „dopóki jeszcze chcą z nami o tym rozmawiać”. Małe dzieci interesują się seksualnością w podobny sposób jak każdą inną sprawą. Pytają, bo nie są jeszcze obciążone żadnymi zahamowaniami. Jeśli więc rozmowa – obojętnie na jaki temat – jest w naszym domu czymś naturalnym, dziecko będzie przychodziło do nas z różnymi sprawami, również w starszym wieku.
Warto też mieć świadomość, że jeśli dziecko, zwłaszcza to starsze, pyta o sprawy związane z seksem, to nie znaczy od razu, że w ten sposób informuje nas o chęci natychmiastowego rozpoczęcia współżycia! Bez paniki. Rozmawiając spokojnie, rzeczowo, w sposób kompetentny, możemy pomóc dziecku zrozumieć, dlaczego warto poczekać. Zakładanie, że unikanie rozmów o seksie ustrzeże dziecko przed nieodpowiedzialnym „pierwszym razem”, jest wielką naiwnością.
A jeśli nie umiemy?
Reklama
Samo postanowienie, że będziemy z dzieckiem rozmawiać o wszystkim, może jednak nie wystarczyć. Jeśli nasi rodzice nie rozmawiali z nami o seksualności albo robili to niechętnie, nie mamy wzorców. W takiej sytuacji musimy podjąć trud i sami się nieco podszkolić. Nie chodzi tu tylko o czysto fizjologiczną wiedzę. Ważne są przecież również kwestie miłości, budowania relacji, zaufania, odpowiedzialności. A czy jako wierzący rodzice jesteśmy przygotowani do rozmowy z nastolatkiem o seksie przed ślubem albo o antykoncepcji? Czy umiemy uzasadnić nasze zdanie na temat zapłodnienia in vitro? Ogólne hasło „Kościół tego zabrania” jest wyjątkowo słabe – niczego nie wyjaśnia i nie daje żadnych argumentów, które młodemu człowiekowi są niezbędne w konfrontacji z otaczającą go rzeczywistością. Pomyślmy, jak często sami jesteśmy bezradni, gdy przychodzi nam dyskutować ze znajomymi na te tematy. Co dopiero ma powiedzieć nastolatek, któremu tak bardzo zależy na opinii rówieśników, skoro jako osoba wierząca stanowi w swojej klasie mniejszość? Jeśli wyposażymy dziecko w sensowne argumenty, będzie miało szansę podjąć przemyślaną decyzję, gdy przyjdzie na to czas.
Jeśli mimo chęci nadal nie potrafimy się przełamać, pozostaje poszukać pomocy u fachowca. W diecezjach są organizowane różnego rodzaju warsztaty dla rodziców (czasem też dla rodziców z dziećmi, np. dla matek i córek), na których przekazywane są rzetelna wiedza i konkretne umiejętności. Dziś technologia pozwala na uczestnictwo on-line, więc jeśli nic takiego nie dzieje się w pobliżu, zawsze można szukać gdzieś dalej. Na takich warsztatach nauczymy się nie tylko, o czym mówić, ale też w jaki sposób. Warto pamiętać, że również nastolatki mogą mieć trudność w rozmowie z nami i czasami prędzej zapytają kogoś obcego. Dobrze, jeśli będziemy mieć do tej osoby zaufanie. Podobnie jest z literaturą, którą podsuwamy dziecku – zorientujmy się najpierw sami, o czym będzie czytać.
To szeroki temat
Reklama
O czym jeszcze warto dziecku powiedzieć? Na pewno dobrze by było, gdyby widziało piękne i dobre strony ludzkiej seksualności. Ograniczanie się do rozmów o niechcianej ciąży, o grzechu, o niemarnowaniu sobie życia, ogólne straszenie sprawi, że młody człowiek będzie miał bardzo wypaczony obraz rzeczywistości i może też skończyć się to różnymi zaburzeniami. Smutne jest to, że wielu ludziom seks (również ten w małżeństwie!) kojarzy się niemal wyłącznie z czymś niestosownym, nieeleganckim, o czym nie wypada mówić, a nawet myśleć. Czy tego chcemy czy nie, przekazujemy dziecku nasze podejście do tych spraw. Brak rozmowy również jest komunikatem. Jeśli mamy problemy z podejściem do seksualności, zastanówmy się, dlaczego myślimy tak, a nie inaczej, i czy chcemy, żeby nasze dzieci myślały podobnie.
Pamiętajmy też o tym, by w takich rozmowach być po prostu sobą. Nie ma nic złego w tym, że przyznamy się do niewiedzy, o ile oczywiście, obiecamy poszukać odpowiedzi na zadane pytanie i jej później udzielimy. W ogóle im mniej robimy dramatu wokół sprawy, tym lepiej dla wszystkich.
Bywa, że skupiamy się na fizjologii, ale uczucia, relacje też są ważne. Często się o tym zapomina, jednak młody człowiek musi się gdzieś nauczyć, w jaki sposób odmówić, gdy nie chce z kimś „chodzić” albo przeciwnie – jak zaprosić kogoś na randkę. Powinien wiedzieć, że każdy ma prawo żyć po swojemu i nie trzeba na siłę szukać drugiej połówki ani godzić się na każde żądanie osoby, którą się kocha. Takich spraw jest więcej, niektóre wychodzą zupełnie spontanicznie, podczas zwykłej rozmowy na dowolny temat. Czyli wciąż wracamy do punktu wyjścia: rozmowy, która jest kluczowa w ludzkich relacjach. Jeśli warto w coś inwestować, to właśnie w to.