Reklama

Wiadomości

Możliwych jest kilka scenariuszy

Co nas czeka w najbliższych miesiącach? Co z gospodarką, inflacją, oświatą? Co z planami federalizacji UE? Pytamy dr. hab. Norberta Maliszewskiego, profesora Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego, psychologa społecznego.

Niedziela Ogólnopolska 1/2024, str. 30-35

[ TEMATY ]

społeczeństwo

Adobe Stock, montaż: A. Wiśnicka

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Reklama

Wojciech Dudkiewicz: Wybuchy wojen, epidemie, inflacja, wybory przynoszące zaskakujące zmiany... W ostatnich latach wydarzenie goniło wydarzenie. Czego możemy się spodziewać w nowym roku?

Norbert Maliszewski: Jesteśmy po wizycie czterech jeźdźców Apokalipsy, czyli po czterech kryzysach: energetycznym, wojennym, inflacyjnym i pandemicznym. Z każdego z nich trzeba wyciągać wnioski dotyczące funkcjonowania państwa w nowym roku, a także długofalowego myślenia o przyszłości. Chociaż poprzednie lata były czasem niepewności, a ten rok będzie poszukiwaniem małej stabilizacji, to wciąż dominującym paradygmatem powinien być model państwa silnego, bliskiego ludziom, gdyż sprawdza się ono także w czasie wychodzenia z kryzysów. Owszem, w starym roku już widzieliśmy oznaki poprawy sytuacji gospodarczej w Polsce, ale wciąż mamy dwa trwające wielkie konflikty – na Ukrainie i Bliskim Wschodzie – których końca nie widać, a które stanowią stałe zagrożenie wystąpieniem kolejnych kryzysów. W nowym roku odbędą się ważne wybory, które też mogą przynieść bardzo istotne zmiany. W Polsce – samorządowe i do Parlamentu Europejskiego, a poza nią – m.in. wybory w USA i wybór przewodniczącego Komisji Europejskiej. Ich wyniki mogą przynieść pewne zaskoczenia. Na przykład można byłoby się spodziewać, że ugrupowania, które w Polsce tworzą nową koalicję rządową, będą na fali i łatwo wygrają te wybory. Istotny wpływ na wyniki głosowania może mieć jednak to, że rozpalono nadzieje, którym trudno będzie rządzącym sprostać. Nierealizowane zapowiedzi mogą skutkować spadkami poparcia, zwłaszcza jak miną kolejne miesiące rządów, a rządzącym nie uda się zrealizować obietnic z kampanii wyborczej.

„Konkrety” Donalda Tuska już znacząco stopniały?

Ze stu zrobiło się kilkanaście. Nie ma mowy np. o kwocie 60 tys. zł wolnej od podatku, o płaceniu przez ZUS, a nie przez pracodawcę zasiłku chorobowego od pierwszego dnia nieobecności pracownika itp. Obiecano dużo, ze świadomością i dużego deficytu finansów publicznych, związanego z przyspieszonymi wydatkami na zbrojenia, i istnienia stabilizującej reguły wydatkowej, która ma ograniczać nadmierne wydawanie pieniędzy. Koalicja, która – wydawałoby się – jest na fali, będzie miała wiele różnych problemów.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

W gospodarce trafili chyba na stabilizację sytuacji...

Rok 2023 rzeczywiście był czasem miękkiego lądowania. W tym roku można się spodziewać wzrostu na poziomie 3% PKB, dwa razy mniejszej inflacji – ok. 5-6%. Te wyniki zależą jednak od prowadzonej polityki gospodarczej. Rząd Zjednoczonej Prawicy stosował różnego rodzaju tarcze, które nie tylko pomagały osobom najbardziej narażonym na skutki inflacji, ale też ją obniżały. Teraz się okazuje, że zamrożenie zerowej stawki VAT na żywność oraz cen energii i gazu ma obowiązywać tylko przez pół roku. Skutkiem będą wyższy wskaźnik inflacji i... zawiedzione nadzieje. Poza tym nowa koalicja jest trudna, są spore różnice programowe, które mogą się ujawnić.

Reklama

Ale różnice chyba nie ujawniają się tak szybko, a nastroje nie obniżają w takim tempie...

Zagrożeń jest sporo, długo mógłbym wymieniać kolejne. Polacy odczują niekorzystne regulacje unijne, które będą uderzały w ich portfele, oraz fatalne skutki kryzysu migracyjnego. Donald Tusk zapowiedział twardą postawę w tej kwestii, ale jeśli tak się nie stanie, to będzie kolejny powód do niezadowolenia. Źle wróży początkowy chaos, czyli to, co się działo wokół projektu ustawy dotyczącej OZE – stawiania elektrowni wiatrowych. Zapowiadano nową jakość, poprawę standardów, a okazało się, że to powrót do przeszłości z czasów rządów PO-PSL. Projekt przygotowano tak, by był bardzo korzystny dla firm wiatrowych, ale nie uwzględniał on dostatecznie interesów mieszkańców okolic tych farm. Poza tym działa efekt wahadła. PiS będzie zbierał głosy tej części społeczeństwa, która uważa, że jej wartości nie są realizowane.

Co będzie ze spółkami skarbu państwa, np. z Orlenem? Zapowiedzi mrożą. Mowa jest o przejmowaniu zysków, prywatyzacji. Czy nie wygląda to na zarzynanie kur znoszących złote jajka?

Spółki energetyczne, takie jak Orlen, PGE, w sytuacjach kryzysowych kierowały się misją, aby troszczyć się o bezpieczeństwo ekonomiczne, o bezpieczeństwo Polaków. Redukowały marże albo państwo nakładało na nie różne ograniczenia, chociażby w postaci podatku od nadmiarowych zysków, z których finansowano koszty mrożenia cen energii i gazu. Teraz, jeżeli nowy, liberalny rząd będzie chciał prywatyzować te spółki, to w sytuacji kryzysowej pozbawi się ważnego narzędzia reagowania. I to jest zagrożenie. Jedną sprawą jest odpartyjnienie spółek, a zupełnie inną – wzmacnianie ich. Szczególnie tych, które – jak w przypadku tych energetycznych – muszą, tak jak Orlen, być duże, żeby inwestować, dokonywać transformacji energetycznej. Jeśli nie będą tego robiły, to zrobią to firmy zagraniczne.

Reklama

Czy obecny rząd jest w stanie przetrwać 4 lata?

Zagrożeniem są różnice programowe, ale trudno się np. spodziewać, żeby już w pierwszym roku rządzenia partie tworzące ten układ się rozeszły. Działają mechanizmy spajające. Politycy pamiętają, co obiecywali wyborcom, koalicja ma znacząco więcej niż 230 mandatów, niepokornych da się jeszcze usunąć. Jeśli już to przesilenie może nastąpić później.

Ale w opinii publicznej i wśród polityków jest podejrzenie, że rząd potrwa tyle, ile rotacja na stanowisku marszałka Sejmu – 2 lata. Czy za rok lub 2 lata premierem nadal będzie Donald Tusk?

To się okaże. Czwarte istotne tegoroczne wybory to wskazanie przewodniczącego Komisji Europejskiej. Pewnie Donald Tusk będzie sondował możliwości uzyskania tego stanowiska. Jeżeli nie dostrzeże na to szansy, nagłych zmian nie należy się spodziewać. Działają mechanizmy związane z obietnicami danymi wyborcom, z tym, że przewaga mandatowa koalicji jest duża, a także z tym, że wszyscy politycy byłej opozycji, łącznie z Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, szefem PSL, w tej koalicji lokują swoje nadzieje polityczne.

Wydaje się, że wahadło polityczne odchyla się w kolejnych krajach europejskich. Wybory wygrywają ugrupowania raczej z prawej strony.

Wygrywają, ale nie mają większości, która daje możliwość rządzenia. To jest także przykład Polski. Tak może też być w Parlamencie Europejskim. Stan posiadania partii prawicowych się poprawi, ale najmocniejsze karty pozostaną w rękach tych samych frakcji.

Reklama

Czy to wystarczy do tego, żeby szybkiej próby przeforsowania zmian traktatowych – zmierzających ku federalizacji Unii – nie było?

Autorzy tych zmian będą bardziej powściągliwi, zwłaszcza w krajach o silniej pozycji partii prawicowych, tak jak w Polsce. Takiej wolty taktycznej dokonuje np. Donald Tusk, mówiąc wręcz, że będzie blokował proponowane zmiany. Ale co będzie po wyborach PE, to już inna sprawa.

A jak, zdaniem Pana Profesora, ta sprawa się rozwinie?

Jest zagrożenie, że po wyborach do PE brukselscy biurokraci na czele z Niemcami i Francuzami wrócą z planem federalizacji, zniesienia weta. Ze sprawami, które teraz – z obawy przed porażką i dobrym rezultatem oponentów, partii prawicowych – pozostaną w sferze debaty.

Jak potoczy się dalej wojna na Ukrainie? Czy się zakończy? Mówi się o pewnym przejmowaniu inicjatywy przez wojska rosyjskie.

Istnieje dużo zagrożeń dla Ukrainy. Jednym z nich jest długotrwałość tej wojny, co powoduje zmęczenie społeczeństwa i ryzyko kończenia się różnych zasobów, spadku poparcia dla działań prezydenta Ukrainy. Kto wie, czy jeszcze większym niebezpieczeństwem nie są wybory w USA. W trakcie kampanii Amerykanie zajmują się polityką wewnętrzną. Może się okazać, że linia wsparcia Ukrainy będzie obowiązywała, ale wojna na wschodzie Europy nie będzie w centrum uwagi w USA i pomoc nie będzie tak hojna jak dotąd.

A nikt Amerykanów w tym wsparciu nie zastąpi...

Zdecydowanie, dlatego prezydent Wołodymyr Zełenski szuka innych możliwości, innych partnerów, zwłaszcza europejskich. Końca wojny nie widać, tak jak żadnego przełomowego momentu czy dobrego, realnego rozwiązania tej sytuacji. Ta wojna – jak się wydaje – będzie trwać jeszcze długo.

Reklama

Jak my, z perspektywy Polski, powinniśmy się do tej wojny odnosić?

Ukrainę cały czas warto wspierać w wysiłkach wojennych. W nowym roku może się jednak pojawić dużo napięć w relacjach między naszymi państwami. Pamiętajmy, że Ukraina to tańsze produkty rolne, z którymi w Polsce trudno konkurować, to także tańsza siła robocza. Widać to chociażby w protestach na granicy, których przyczyną jest negatywny wpływ tańszych firm transportowych z Ukrainy na polskich przedsiębiorców. Może być poważny problem ze wsparciem społecznym dla Ukrainy. Problemy Kijowa mogą się pogłębiać, a przełomu wciąż nie widać.

Niektórzy uznają tę wojnę za zastępczą w rywalizacji amerykańsko-chińskiej. Albo że wojna dwóch supermocarstw już trwa, choć my jeszcze tego nie wiemy. Czy nowy rok przyniesie znaczące zaostrzenie konfliktu, uspokojenie czy wręcz przeciwnie – obserwowana dziś zimna wojna amerykańsko-chińska będzie trwać?

Ostatni szczyt chińsko-amerykański pokazał uspokojenie w relacjach obu państw, ale także tu nie należy się spodziewać przełomu. Przyczyną dążenia do małej stabilizacji są wspomniane wybory prezydenckie w USA, kiedy to polityka krajowa nabiera tam największego znaczenia, ale także problemy gospodarcze Chin.

Jednym z punktów zapalnych była Afryka, w szczególności Środkowa i Wschodnia, gdzie rozpychają się Rosjanie i Chińczycy, a wypychana jest Unia Europejska; gdzie dochodzi do kolejnych zamachów stanu, a skąd nie dociera do nas zbyt wiele wieści. Czy należy się spodziewać dalszej destabilizacji, czy raczej stabilizacji w tamtej części świata?

Mało wieści dociera, ale destabilizację w Afryce mocno odczuwamy. Bo skąd się biorą kryzysy migracyjne? Także stamtąd napływają kolejne fale migrantów, którzy potem pojawiają się na granicy m.in. Polski czy Finlandii. Sa oni wykorzystywani, wypychani przez Łukaszenkę i Putina. Trzeba pamiętać, że Kreml już po aneksji Krymu zintensyfikował swoje działania w Afryce. To inicjatywy dyplomatyczne Putina, wsparcie militarne i działalność prywatnych firm wojskowych, np. Grupy Wagnera. W 2023 r. aż siedemnastu przywódców państw wzięło udział w szczycie Rosja – Afryka, pomimo wojny, ale także sankcji i nacisków ze strony państw UE.

Im tam jest mniej stabilnie, tym więcej migrantów tu napływa? Czy należy się liczyć z kolejnymi falami migrantów z Afryki?

Tak, szczególnie że wspomnianym reżimom zależy na ich pojawieniu się w Europie i jej destabilizacji. Trudno się spodziewać, żeby różne ogniska zapalne w nowym roku, szczególnie w obliczu wyborów do Parlamentu Europejskiego, gdy mogą – jak sądzą – więcej „ugrać”, nie tworzyły napięć i kolejnych fal migrantów.

Norbert Maliszewski w latach 2019-23 szef Centrum Analiz Strategicznych, przekształconego w 2021 r. w Rządowe Centrum Analiz, w latach 2021-23 – sekretarz stanu w Kancelarii Premiera Mateusza Morawieckiego.

2024-01-02 12:11

Ocena: +8 -1

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Życzenia

Niedziela Ogólnopolska 3/2015, str. 42

[ TEMATY ]

społeczeństwo

ludzie

G.OZCAN / photo on flickr

Zapamiętałam słowa sprzed kilku dni, wypowiedziane przez mężczyznę w sile wieku, wykształconego polskiego przedsiębiorcę, człowieka, który kiedyś zaoferował finansową pomoc w realizacji jednego z moich filmów, a teraz zadzwonił do mnie z życzeniami świąteczno-noworocznymi i powiedział: „Musimy się modlić za polskie społeczeństwo, niestety, jest bardzo głupie”. Trochę się żachnęłam, powiedziałam, że przecież nie jest tak źle. Na co usłyszałam zwięzłe wyjaśnienia: „Polacy stracili honor, godność, ambicję, wszelką waleczność. Polskie społeczeństwo nie ma wiedzy, jest głupie i zobojętniałe, zajęte jedynie przysłowiową kiełbasą. Ludzie nie rozeznają się w podstawowych nurtach polityki społecznej i gospodarczej. Nie mają prawdziwej wiedzy na temat działania, powiązań i grup interesów ludzi decydujących o losach Polski. Powtarzają frazesy agentów, zdrajców i zbrodniarzy, ubranych w europejskie marki i wolnościowe hasła, dla których Polska jest jedynie świetnym źródłem niebotycznych dochodów i karier. Czy mądre społeczeństwo szłoby w konduktach pogrzebowych Geremka, Kuronia, Kołakowskiego czy Jaruzelskiego? Czy ludzie świadomi przeszłości i teraźniejszości wybieraliby i ufali Wałęsie, Kwaśniewskim, Buzkom, Komorowskim, Tuskom i im podobnym? Jakie społeczeństwo tak milczałoby w sprawie tragedii smoleńskiej i wysłuchiwałoby kolejnych krętactw, kłamstw w żywe oczy? Brak reakcji społecznej po aferach: hazardowej, ambergoldowej, podsłuchowej, strasznych oszustwach, kradzieży majątku narodowego. Czy mądre społeczeństwo patrzyłoby potulnie na krętacką wyprzedaż największych polskich firm, oddawanie w ręce wrogów Polski? Czy mądry naród powierzałby losy niegdyś dumnej, wielkiej Polski, Ojczyzny wspaniałych rodaków, we władanie półgłówków, prymitywnych cwaniaków, kpiących z naszych narodowych, odwiecznych świętości, nastawionych jedynie na kariery, krętactwo i złodziejstwo? Czy w normalnym kraju prosperowałaby tak michnikowa machina kłamstwa pod tytułem „Gazeta Wyborcza», a w TVP kilka razy dziennie wypowiadałby swoje „mądrości” i pouczał nas niejaki Paweł Olszewski (Kierbul) czy Niesiołowski? Czy byłoby społeczne przyzwolenie na ogromne, powiązane fortuny Kulczyków, Kwaśniewskich i innych? Czy prezydent Komorowski mógłby tak beznadziejnie odpowiadać przed sądem w bardzo ważnej sprawie dla Polski – chodzi mi o przesłuchanie w sprawie WSI w dniu 18 grudnia – i jeszcze zabronić jakiejkolwiek transmisji z tego najważniejszego wydarzenia, a w tym czasie zajmować się kanapką prof. Pawłowicz?... Musi przyjść narodowa metanoja, generalna odmiana i dlatego składając życzenia, zacząłem od prośby, by modlić się za społeczeństwo polskie”. Przytaczam tę wypowiedź, bo zapadła mi w pamięci i wracałam do tych słów, gdy klęczałam w kościele w świąteczne dni.
CZYTAJ DALEJ

Książka pornograficzna dla dzieci w Biedronce. Obsceniczne sceny na wyciągnięcie ręki - i to dla najmłodszych

2024-10-28 13:26

[ TEMATY ]

edukacja

Adobe Stock

W Internecie pojawiły się doniesienia, że popularny dyskont Biedronka sprzedaje książkę pornograficzną dla dzieci. Let’s Talk About It – relacje, płeć oraz seks, czyli wszystko, o czym chcesz pogadać, ale nie wiesz jak – tak zatytułowali swoje dzieło autorzy – Erika Moen i Matthew Nolan. Serwują dzieciom treści, które pasują do pisma pornograficznego ze znaczkiem tylko dla dorosłych.

Obrzydliwą książkę pornograficzną dla dzieci wydało wydawnictwo Jaguar. Oficjalnie jest skierowana do osób powyżej 15. roku życia. Jednak użytkownicy portalu X (dawny Twitter) relacjonują, że leży ona w koszyku z innymi książkami, bez żadnego ostrzeżenia, wprost na wysokości oczu przedszkolaka. W sieci pojawiły się nawet nagrania: ludzie idą przez Biedronkę i znajdują książkę wyłożoną do sprzedaży. Skanują kod kreskowy na terenie sklepu i przy kasie. Na paragonie widnieje ostrożne określenie książka.
CZYTAJ DALEJ

Ćwiczyli ducha w Bardzie Śląskim

2024-10-31 17:09

Archiwum uczestników

Uczestnicy rekolekcji w Bardzie Śląskim

Uczestnicy rekolekcji w Bardzie Śląskim

Grupa kilkunastu nauczycieli religii i katechetów Archidiecezji Wrocławskiej uczestniczyła w swoich corocznych rekolekcjach, organizowanych przez Wydział Katechetyczny Wrocławskiej Kurii.

Ćwiczenia duchowne odbyły się w Domu Rekolekcyjnym św. Anieli w Bardzie Śląskim. Tematem przewodnim było towarzyszenie młodym, które rozważane było w świetle fragmentu z Ewangelii Jana 5, 1-18. Rekolekcje prowadził świdnicki duszpasterz młodzieży ks. dr Paweł Kilimnik. W czasie ćwiczeń rekolekcyjnych mówił o towarzyszeniu, wskazując na jego aspekty, tj. motywację, działanie i zazdrość. Uczestnicy zostali zaproszeni do odnowy swojej posługi i włączenia się w dzieło Synodu Archidiecezji Wrocławskiej.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję