Szanowna Redakcjo,
pisałam do Was już parę lat temu. Teraz postanowiłam napisać ponownie,
bo zapewne wielu ludzi starszych niepokoi to, co się dzieje w naszym kraju –
nastąpiła znieczulica ludzka, brakuje szacunku w rodzinach i w społeczeństwie.
Nie rozumiem tego, że najbliższy człowiek staje się wrogiem nawet dla rodziców i swoich
bliskich. Czy tak powinno być? Dzieci przestały szanować rodziców, rodzeństwo nie
utrzymuje ze sobą kontaktów i obraża się jedno na drugie. Rodziców oddaje się
do domów opieki, nie troszczy się o nich – liczą się tylko materializm i kasa.
Rodzice ofiarowują serce, siły i pomoc dzieciom, a one, gdy założą własne rodziny,
zapominają o nich – starych, chorych, spracowanych. Wnuki są kochane, kiedy są małe,
a gdy dorosną, to babcia im niepotrzebna.
Doczekałam się już starczego wieku, teraz jestem osobą niedołężną. Pracowałam ponad
siły, aby dzieci miały lepiej niż ja. Starałam się wychować je przyzwoicie, tzn. uczyłam
szacunku dla drugiego człowieka, uczciwości. A dzisiaj zostałam sama, bez pomocy,
i może wielu innych starych rodziców przeżywa to samo. Starość i samotność nikogo
już nie interesują. Teraz płaczemy osamotnieni i chorzy za zamkniętymi drzwiami,
oczekując na zakończenie naszych dni. Szczególnie kobiety „pracują” nad tym, aby mąż
nie interesował się swymi rodzicami. Może gdy doczekają starości, przeżyją to samo,
ale teraz o tym nie myślą. A mężowie, aby mieć spokój w domu, podporządkowują się.
Nie wierzą w Boga, nie liczą się z przykazaniami Bożymi.
Nie tylko ja, wielu rodziców ociera codziennie łzy zamiast na koniec życia przeżywać
radość i miłość, otrzymywać szacunek od swych dzieci, które kochamy ponad własne
życie, a teraz za to dobro cierpimy...
Przesyłam serdeczne pozdrowienia dla wszystkich pracowników Redakcji.
Czytelniczka Bożena
Pomóż w rozwoju naszego portalu