Reklama

Odnowić wszystko w Chrystusie

Kazanie wygłoszone przez bp. Mariusza Leszczyńskiego - Krajowego Asystenta Akcji Katolickiej - w bazylice Świętego Krzyża w Warszawie w Uroczystość Chrystusa Króla, 23 listopada 2003 r.

Bądź na bieżąco!

Zapisz się do newslettera

Króluj, nam Chryste!
Głos ten już dwa tysiące lat rozbrzmiewa z serc uczniów Chrystusa.
Króluj, nam Chryste! - wołają członkowie Akcji Katolickiej i Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży.
Króluj, nam Chryste! - proszą ci, którzy pragną, aby Panem ich serc był Jezus.
Prawdę tę wyraził pięknie przed stu laty Papież, św. Pius X w słynnej dewizie swego pontyfikatu: „Odnowić wszystko w Chrystusie”, i uczył, że „celem, do którego powinny się zbiegać wszystkie nasze wysiłki, jest poddanie na nowo rodzaju ludzkiego pod władzę Pana naszego Jezusa Chrystusa” (Pius X, encyklika E supremi Apostolatus, 4 X 1903 r.).
W 1925 r., kiedy Kościół przeżywał Jubileusz podobny do tego, jaki świętowaliśmy w roku 2000, Papież Pius XI ustanowił święto Chrystusa Króla (Pius XI, encyklika Quas primas, 11 XII 1925 r.). Myślą przewodnią tamtego Jubileuszu i święta było przypomnienie o panowaniu Chrystusa w świecie. Jemu to podlega całe stworzenie: życie każdego człowieka i każdej rodziny, życie publiczne i państwowe, a sens tego panowania jest duchowy. Toteż zadaniem uczniów Chrystusa - członków Jego Królestwa jest porządkowanie świata według zasad Ewangelii, w duchu miłości i pokoju.
Pius XI wskazywał na ideologie i ruchy, które zwalczały tę misję Chrystusa i Jego Królestwa w świecie. Wymienił reformację, rewolucje, liberalizm, a także socjalizm i komunizm wraz z systemami społeczno-państwowymi, które z tych ideologii wyrastały (por. Z. Zieliński, Papiestwo i papieże dwóch ostatnich wieków, wyd. 3, Warszawa 1999 s. 331-332). To, co niszczy zdrowie moralne świata, to laicyzm wdzierający się do wszystkich zakątków życia: do nauki, szkoły, prasy, polityki i porządku społecznego, a nawet do dobroczynności. Ten zgubny prąd doprowadził w świecie do indyferentyzmu i zobojętnienia na wszelkie normy moralne, które czerpią swoje uzasadnienie z Boga. Papież więc demaskował te różne przejawy zła, wskazywał na zasady ewangeliczne i wołał: „Pokój Chrystusa w Królestwie Chrystusa” (Pius XI, encyklika Ubi arcano Dei, 23 XII 1922 r.). Jednocześnie ufał głęboko w zwycięstwo sprawy Bożej, w zwycięstwo Chrystusa Króla.
Święto Chrystusa Króla, które na trwałe wpisało się tradycję Kościoła, jest żywym przypomnieniem prawd, jakie uczniowie Jezusa powinni odważnie głosić i mężnie wyznawać. Zadania te Pius XI zlecił w szczególny sposób członkom Akcji Katolickiej - organizacji o uniwersalnych charyzmatach, założeniach i celach, którą określił jako „udział świeckich w hierarchicznym apostolstwie Kościoła”. Misję tę Akcja Katolicka podjęła ochotnie także w Kościele w Polsce i zaczęła wprowadzać ducha Chrystusowego do wszystkich dziedzin życia indywidualnego i społecznego, ewangelizując ludzkie serca i środowisko społeczne.
Sługa Boży Kardynał August Hlond (1881-1948), którego 55. rocznicę śmierci w tym roku obchodzimy, tak mówił do członków Akcji: „Linia walki idzie przez serca ludzkie, przez (...) szkoły, przez prasę i literaturę, przez teatr i sztukę, przez cywilizację i kulturę, przez całe niespokojne życie narodów”. Toteż wyznawcy Chrystusa „staczają bój o Stwórcę i Jego Objawienie. W zakresie sumienia walczą o prawo Boże. W życiu ludów bronią Chrystusowego porządku moralnego. Przy ognisku domowym strzegą świętości rodziny. W uczelniach pilnują chrześcijańskiej myśli wychowawczej. Wśród rozterek społecznych budują sprawiedliwy ustrój (...); opierają współżycie ludzkie na niezmiennych zasadach prawa przyrodzonego i Ewangelii. Strzegą kultury ludów, by nie zamarła w materializmie i jednostronnym uwielbianiu postępu technicznego. Walczą z bezbożnictwem, z rozkładem moralnym (...), z materialistycznym światopoglądem, z naturalizmem przeczącym Objawieniu, z laicyzmem wymrażającym tchnienie Boże z serc ludzkich (...), z tym wszystkim, co występuje przeciw Bogu i prawom człowieka do Boga, a co obejmujemy nazwą nowoczesnego pogaństwa. Walka prawdy z błędem (...), cnoty z upadkiem, pokoju z waśnią, miłości z nienawiścią, życia ze śmiercią skończyć się musi tryumfem wielkim na wszystkich odcinkach. Z tego zwycięstwa (...) wyłoni się (...) «królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo miłości i pokoju»” (A. Hlond, Hasło triumfów, Ruch Katolicki, 1933 s. 385-386).
Uroczystość Chrystusa Króla od 1929 r. jest także świętem Akcji Katolickiej w Polsce. Dawało ono jej członkom szczególną okazję do zamanifestowania i zadeklarowania swoich przekonań religijnych. Oto jedna z takich deklaracji: „Nasze wychowanie i w ogóle pracę dla Polski opieramy na światopoglądzie katolickim (...). Naszą polityką jest «Wierzę w Boga», przykazania Boże i kościelne oraz stosowanie ich w życiu prywatnym, rodzinnym i publicznym (...). Staramy się więc wiernie służyć Chrystusowi Panu i Jego Kościołowi (...), Narodowi i Państwu Polskiemu przez wzorową i szczerą pracę nad urabianiem silnych charakterów, przez krzewienie katolickiego ducha obywatelskiego (...), a także przez walkę z bezbożnictwem, ze zniekształceniem etyki katolickiej, z obojętnością religijną i niesprawiedliwością społeczną” (Głos Akcji Katolickiej Archidiecezji Lwowskiej obrz. łac., 1935, s. 12; 1938, s. 145).
Kościół nigdy nie był obojętny na sprawy społeczne kraju. I dziś troszczy się o świadomość katolicką swych członków, pobudzając ich do wierności zasadom ewangelicznym.
Wprowadzanie tych wartości do wszystkich dziedzin życia uważają członkowie Akcji Katolickiej za swój religijny i patriotyczny obowiązek. Oto piękny tego przykład z Kresów Wschodnich przedwojennej Rzeczypospolitej: „Naszym obowiązkiem jest budować Polskę Chrystusową. Chrystus musi królować (...) w życiu jednostek i rodzin. Jego zasady muszą obowiązywać w nauce, sztuce, obyczajach - w całej kulturze Polaka. Życie gospodarcze musi kierować się Jego Bożymi prawami, opartymi o zasady Ewangelii i wskazania papieży. Bo Polska Chrystusowa - to Polska silna. A my takiej Polski pragniemy!” (Budujmy Polskę Chrystusową, Głos Akcji Katolickiej Archidiecezji Lwowskiej, 1938, s. 27-28).
Światopogląd ten wyrastał z miłości do Chrystusa Króla, z uznania Jego władzy i z przekonania, że prawo ma być zawsze skierowane ku dobru, że ma budować ład moralny, a nie sankcjonować niszczenie i zabijanie życia. Bowiem królestwo Chrystusa to „królestwo prawdy i życia (...), świętości i łaski (...), sprawiedliwości, miłości i pokoju” (Prefacja o Jezusie Chrystusie, Królu Wszechświata). Z prawem tym trzeba się liczyć i nigdy nie wolno go łamać. Tego nie pojął Piłat, gdy Jezusa pytał: „Czy Ty jesteś Królem?” (J 18. 33b), choć Jezus mu tak jasno odpowiedział: „Tak, jestem Królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie. Każdy, kto jest z prawdy, słucha mojego głosu” (J 18, 37).
I dziś wielu ludzi nie chce oderwać się od politycznej perspektywy świata. Dlatego nie mogą zobaczyć w Jezusie Króla ludzkich serc i zrozumieć, co to znaczy, że właśnie Jemu powierzono „panowanie, chwałę i władzę królewską”. Nie mogą też pojąć, że Jemu będą służyły „wszystkie narody, ludy i języki” (Dn 7, 14a), że On jest „Świadkiem Wiernym, Pierworodnym umarłych i Władcą królów ziemi” (Ap 1, 5a).
Uroczystość dzisiejsza wzywa nas wszystkich do budowania Królestwa Chrystusa, do nowej ewangelizacji. Ojciec Święty Jan Paweł II woła: „Nie bójcie się. Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”! Uczyńmy więc to papieskie wołanie treścią naszego apostolskiego zaangażowania.
Losy królestwa Bożego zależą od każdego z nas. I Wy, kochani chorzy i cierpiący, podejmijcie dla Królestwa Chrystusowego „posłannictwo apostolskie: uświęcenia choroby i cierpienia (...) i przerobienia ich na twórcze wartości” - jak mawiał przed wojną założyciel Apostolstwa Chorych w Polsce, kapłan lwowski - ks. Michał Rękas (M. Rękas, Apostolstwo Chorych w Polsce, Poznań-Lwów 1936, s. 16). Tak cenne w budowaniu tego królestwa są wasze modlitwy i cierpienia, jak cenny dla zbawienia człowieka był bolesny dialog Jezusa z Ojcem w Ogrójcu i Krzyż na Golgocie.
W budowaniu Królestwa Chrystusowego niezbędna jest głęboka duchowość wszystkich uczniów Jezusa, która rodzi się z kontemplacji Jego Oblicza (por. Jan Paweł II do członków Akcji Katolickiej w Polsce, Watykan, 26 IV 2003 r.). Ona prowadzi do Jego naśladowania, do autentycznego świadectwa i świętości.
Głębię modlitwy o to wyrazili kiedyś członkowie Akcji Katolickiej w Polsce:
„Panie nasz, Jezu Chryste, Najwyższy Królu...
Oddajemy się (...) Twemu najłaskawszemu panowaniu; przyrzekamy Ci ponownie wierną i wytrwałą służbę...
Postanawiamy szerzyć i umacniać Twoje Najświętsze Królestwo.
Bądź wywyższony (...) i uwielbiony, Chryste Królu (...), we wszystkich sercach..., rodzinach..., narodach (...).
Twoje (...) Boskie Serce jest ośrodkiem (...) działalności Akcji Katolickiej... Poświęcamy się zatem dzisiaj, o Jezu, z całą świadomością i miłością... Twemu (...) Sercu, Twej Boskiej Miłości i ślubujemy (...), że pracować pragniemy z miłości ku Tobie i dla Twego Kościoła jako apostołowie prawdziwi, pełni miłości do Twego zastępcy i sług Twych na ziemi wedle ich wskazań.
Spraw, by z Twego miłością gorejącego Serca spływało do dusz naszych światło, które nam wskaże to, co należy czynić, i ciepło, które wleje w nas siłę do wykonania tego, abyśmy wszyscy byli prawdziwymi chrześcijanami (...) z miłości ku Tobie (...) i by również wszyscy bracia nasi stali się własnością Chrystusa - dopóki nie stanie się jedna owczarnia i jeden pasterz (...). Królewskie błogosławieństwo Twoje niech nas prowadzi i niech będzie z nami teraz i na wieki” (Akt poświęcenia Akcji Katolickiej Chrystusowi Królowi, Ruch Katolicki, 1931 s. 289-290).
Króluj, nam Chryste, zawsze i wszędzie!
Amen.

Pomóż w rozwoju naszego portalu

Wspieram

2003-12-31 00:00

Oceń: 0 0

Reklama

Wybrane dla Ciebie

Ciepło kurtki, ciepło serca – o dawaniu i dzieleniu się w czasie zimy

2025-09-30 20:44

[ TEMATY ]

ciepło kurtki

ciepło serca

dawanie

dzielenie się

czas zimy

Materiał sponsora

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich

Zima to czas, w którym szczególnie odczuwamy potrzebę ciepła. Grube kurtki, szaliki i rękawiczki stają się codziennymi towarzyszami drogi, chroniąc nas przed mrozem i zimnym wiatrem. Kurtka zimowa nie jest tylko elementem garderoby – to symbol troski o siebie i swoich bliskich. W chrześcijańskim spojrzeniu możemy dostrzec w niej również przypomnienie o tym, że każdy człowiek potrzebuje ochrony, zarówno fizycznej, jak i duchowej. Tak jak dbamy o ciepło ciała, tak też powinniśmy troszczyć się o ciepło serca i relację z Bogiem.

Ewangelia przypomina nam słowa Jezusa: „Byłem nagi, a przyodzialiście Mnie” (Mt 25,36). Ten fragment uświadamia nam, że każdy dar, nawet tak prosty jak ciepłe ubranie, ma ogromną wartość w oczach Boga. Dając komuś kurtkę, której już nie nosimy, albo kupując nową dla potrzebującego, nie przekazujemy jedynie tkaniny i zamka błyskawicznego. Przekazujemy ciepło, nadzieję i poczucie godności. W tym sensie kurtka zimowa staje się nie tylko odzieżą, ale także narzędziem budowania wspólnoty i praktycznym świadectwem miłości bliźniego. To właśnie w takich gestach realizujemy chrześcijańskie powołanie do troski o słabszych.
CZYTAJ DALEJ

Realizm duchowy św. Teresy od Dzieciątka Jezus

Niedziela Ogólnopolska 28/2005

[ TEMATY ]

święta

pl.wikipedia.org

Wielką zasługą św. Teresy jest powrót do ewangelicznego rozumienia miłości do Boga. Niewłaściwe rozumienie świętości popycha nas w stronę dwóch pokus. Pierwsza - sprowadza się do tego, iż kojarzymy świętość z nadzwyczajnymi przeżyciami. Druga - polega na tym, że pragniemy naśladować jakiegoś świętego, zapominając o tym, kim sami jesteśmy. Można do tego dołączyć jeszcze jedną pokusę - czekanie na szczególną okazję do kochania Boga. Ulegając tym pokusom, często usprawiedliwiamy swój brak dążenia do świętości szczególnie trudnymi okolicznościami, w których przyszło nam żyć, lub zbyt wielkimi - w naszym rozumieniu - normami, jakie należałoby spełnić, sądząc, iż świętość jest czymś innym aniżeli nauką wyrażoną w Ewangelii. Teresa nie znajdowała w sobie dość siły, aby iść drogą wielkich pokutników czy też drogą świętych pełniących wielkie czyny. Teresa odkrywa własną, w pełni ewangeliczną drogę do świętości. Jej pierwsze odkrycie dotyczy czasu: nie powinniśmy odsuwać naszego kochania Boga na jakąś nawet najbliższą przyszłość. Któraś z sióstr w klasztorze w Lisieux „oszczędzała” siły na męczeństwo, które notabene nigdy się nie spełniło. Dla Teresy moment kochania Boga jest tylko teraz. Ona nie zastanawia się nad przyszłością, gdyż może się czasami wydawać zbyt odległa lub zbyt trudna. Teraz jest jej ofiarowane i tylko w tym momencie ma możliwość kochania Boga. Przyszłość może nie nadejść. „Dobry Bóg chce, bym zdała się na Niego jak maleńkie dziecko, które martwi się o to, co z nim będzie jutro”. Czasami myśl o wielu podobnych zmaganiach w przyszłości nie pozwala nam teraz dać całego siebie. Zatem właśnie chwila obecna i tylko ta chwila się liczy. Łaska ofiarowania czegoś Bogu lub przezwyciężenia jakiejś pokusy jest mi dana teraz, na tę chwilę. W chwili wielkiego duchowego cierpienia Teresa pisze: „Cierpię tylko chwilę. Jedynie myśląc o przeszłości i o przyszłości, dochodzi się do zniechęcenia i rozpaczy”. Rozważanie, czy w przyszłości podołam podobnym wyzwaniom, jest brakiem zdania się na Boga, który mnie teraz wspomaga. „By kochać Cię, Panie, tę chwilę mam tylko, ten dzień dzisiejszy jedynie” - pisze Teresa. Jest to pierwsza cecha realizmu jej ducha - realizmu ewangelicznego, gdyż Chrystus mówi nieustannie o gotowości i czuwaniu. Ten, kto zaniedbuje teraźniejszość, nie czuwa, bo nie jest gotowy. Wkłada natomiast energię w marzenia, a nie w to, co teraz jest możliwe do spełnienia. Chrystus przychodzi z miłością teraz. To skoncentrowanie się na teraźniejszości pozwala Teresie dostrzec wszystkie możliwe okazje do kochania oraz wykorzystać je. Do tego jednak potrzebne jest spojrzenie nacechowane wiarą, iż ten moment jest darowany mi przez Boga, aby Go teraz, w tej sytuacji kochać. Nawet gdy sytuacja obecna jawi się w bardzo ciemnych barwach, Teresa nie traci nadziei. „Słowa Hioba: Nawet gdybyś mnie zabił, będę ufał Tobie, zachwycały mnie od dzieciństwa. Trzeba mi jednak było wiele czasu, aby dojść do takiego stopnia zawierzenia. Teraz do niego doszłam” - napisze dopiero pod koniec życia. Teresa poznaje, że wielkość czynu nie zależy od tego, co robimy, ale zależy od tego, ile w nim kochamy. „Nie mając wprawy w praktykowaniu wielkich cnót, przykładałam się w sposób szczególny do tych małych; lubiłam więc składać płaszcze pozostawione przez siostry i oddawać im przeróżne małe usługi, na jakie mnie było stać”. Jeśli spojrzeć na komentarz Chrystusa odnośnie do tych, którzy wrzucali pieniądze do skarbony w świątyni, to właśnie w tym kontekście możemy uchwycić zamysł Teresy. Nie jest ważne, ile wrzucimy do tej skarbony, bo uczynek na zewnątrz może wydawać się wielki, ale cała wartość uczynku zależy od tego, ile on nas kosztuje. Zatem należy przełamywać swoją wolę, gdyż to jest największą ofiarą. Przezwyciężając miłość własną, w całości oddajemy się Bogu. Były chwile, gdy Teresa chciała ofiarować Bogu jakieś fizyczne umartwienia. Taki rodzaj praktyk był w czasach Teresy dość powszechny. Jednak szybko się przekonała, że nie pozwala jej na to zdrowie. Było to dla niej bardzo ważne odkrycie, gdyż utwierdziło ją w przekonaniu, że nie trzeba wiele, aby się Bogu podobać. „Dane mi było również umiłowanie pokuty; nic jednak nie było mi dozwolone, by je zaspokoić. Jedyne umartwienia, na jakie się zgadzano, polegały na umartwianiu mojej miłości własnej, co zresztą było dla mnie bardziej pożyteczne niż umartwienia cielesne”. Teresa nie wymyślała sobie jakichś ofiar. Jej zadaniem było wykorzystanie tego, co życie jej przyniosło. Umiejętność docenienia chwili, odkrycia, że wszystko jest do ofiarowania - tego uczy nas Teresa. My sami albo narzekamy na trudny los i marnujemy okazję do ofiarowania czegoś trudnego Bogu, albo czynimy coś zewnętrznie dobrego, ale tylko z wygody, aby się komuś nie narazić lub dla uniknięcia wyrzutów sumienia. Intencja - to jest cały klucz Teresy do świętości. Jak wyznaje, w swoim życiu niczego Chrystusowi nie odmówiła, tzn. że widziała wszystkie okazje do czynienia dobra jako momenty wyznawania swojej miłości. Inną cechą, która przybliża ją do nas, jest naturalność jej modlitwy. Teresa od Dzieciątka Jezus, która jest córką duchową św. Teresy od Jezusa, jest jej przeciwieństwem odnośnie do szczególnych łask na modlitwie. Złożyła nawet z tych łask ofiarę, bo czuła, że w nich można szukać siebie. Jej życie modlitwy było często bardzo marne, gdyż zdarzało się jej zasypiać na modlitwie. Po przyjęciu Komunii św. zamiast rozmawiać z Bogiem, spała. Nie dlatego, że chciała, ale dlatego, że nie potrafiła inaczej. Ważny jest fakt, iż nie martwiła się za bardzo swoją nieumiejętnością modlenia się. Wierzyła, że i z takiej modlitwy Chrystus jest zadowolony, gdyż ona nie może Mu ofiarować nic więcej poza swoją słabością. Aby się przekonać, jak daleko lub jak blisko jesteśmy przyjmowania Ewangelii w całej jej głębi, zastanówmy się, jak podchodzimy do niechcianych prac, mniej wartościowych funkcji, momentów, gdy nie jesteśmy doceniani, a nawet oskarżani. Czy widzimy w tym okazję, aby to wszystko ofiarować Chrystusowi, czy też walczymy o to, aby postawić na swoim lub zwyczajnie zachować twarz? Jak postępujemy wobec osób, które są dla nas przykre? Czy je obgadujemy, czy też widzimy w tym okazję, aby im pomóc w drodze do Boga? Teresa powie, gdy nie może już przyjmować Komunii św. ze względu na zaawansowaną chorobę, że wszystko jest łaską. Czy każda trudna sytuacja, trudny człowiek jest dla mnie łaską?
CZYTAJ DALEJ

Ojciec Joachim Badeni OP, mistyk – 15 lat po śmierci znów przemawia do współczesnego człowieka

2025-10-01 17:09

info.dominikanie.pl

Ojciec Joachim Badeni OP – człowiek modlitwy, mistyk– 15 lat po śmierci znów przemawia do współczesnego człowieka dzięki książce „Amen. O rzeczach ostatecznych”. Osoby, dla których był przewodnikiem, dziś mogą pomóc w przygotowaniach do jego beatyfikacji, dzieląc się osobistymi świadectwami wiary, łask i spotkań z dominikaninem.

W tym roku minęło 15 lat od śmierci znanego i kochanego przez wielu dominikanina, ojca Joachima Badeniego – cenionego kaznodziei, duszpasterza i mistyka. Urodził się w arystokratycznej rodzinie i ukończył prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim.
CZYTAJ DALEJ

Reklama

Najczęściej czytane

REKLAMA

W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.

Akceptuję