Nie ulega wątpliwości, że z depresją łączy się uczucie niezwykle głębokiego smutku i przygnębienia. W okresie minionych dwudziestu lat wiele uwagi poświęca się wpływowi, jaki na występowanie depresji
mają stosunki z innymi ludźmi. Problemy międzyludzkie i brak umiejętności społecznych w wielu przypadkach mogą przyczynić się do wystąpienia zaburzeń depresyjnych. Z problemem tym spotykają się bardzo
często kapłani w konfesjonałach i pracy duszpasterskiej. Stan depresji powoduje wiele trudności w kontaktach międzyludzkich, zarówno z obcymi, jak i z przyjaciółmi czy rodziną.
Zacznijmy od omówienia, w jaki sposób problemy interpersonalne mogą odgrywać rolę sprawczą w depresji. Już w 1978 r. G. W. Baron i T. Haris podkreślali, że u kobiet pozbawionych możliwości zwierzania
się bliskiej osobie wzrasta podatność na depresję. Wyniki wielu późniejszych badań potwierdziły pogląd, że ludzie pozbawieni wsparcia społecznego są bardziej narażeni na depresję, a osoby w stanie depresji
uzyskują takiego wsparcia mniej i u mniejszej liczby ludzi. Obserwacje te potwierdzają zdrowi członkowie rodzin pacjentów depresyjnych. Ponadto osoby depresyjne wykazują niedostatek umiejętności społecznych,
na przykład mówią wolniej i bardziej monotonnie, unikają kontaktu wzrokowego i mają większe trudności z rozwiązywaniem konfliktów międzyludzkich niż osoby zdrowe. Zachowanie depresyjne może, i często
tak się dzieje, budzić w otoczeniu negatywne uczucia i odrzucenie. Dotyczy to nie tylko obcych, ale również domowników i współmałżonków. U osób zdrowych samo przebywanie w towarzystwie kogoś chorego na
depresję wywołuje uczucie przygnębienia i negatywny efekt, co zniechęca ludzi zdrowych do kontaktu z chorymi.
W ostatnich latach problemy interdyscyplinarne towarzyszące depresji zostały również zbadane w kontekście stosunków małżeńskich i rodzinnych. H. Gotlib i C. L. Hammen w 1992 r. przeprowadzili
badania, z których wynika, że w około jednej trzeciej (do połowy) rozpadających się małżeństw przynajmniej u jednego ze współmałżonków występowały kliniczne objawy depresji. Wiadomo również, że rozpad
małżeństwa stanowi złą prognozę dla małżonka, u którego objawy choroby cofnęły się, gdyż nieudane małżeństwo z dużym prawdopodobieństwem prowadzi do nawrotu depresji. Jak już zauważyliśmy, częste występowanie
problemów małżeńskich, w przypadkach depresji, przypisać można zachowaniu osoby cierpiącej na depresję. W 1992 r. Gotlib i Hammen dokonali przeglądu literatury na ten temat i doszli do wniosku, że
wzajemne stosunki współmałżonków, z których jedno choruje na depresję, nacechowane są często wrogością i napięciem, w wielu przypadkach utrzymującymi się nawet po ustąpieniu objawów choroby. Istnieją
również dowody na to, że rozpad małżeństwa może prowadzić do depresji, ponieważ kłopoty małżeńskie często poprzedzają epizod depresji i są powszechnie uważane za czynnik przyśpieszający rozwój zaburzenia.
Fakty świadczą więc, że depresja może być powodem rozpadu małżeństwa.
Skutki choroby jednego z członków rodziny odczuwają wszyscy pozostali - niemowlęta, małe dzieci i dorastająca młodzież. Depresja jednego z rodziców naraża dzieci na wiele problemów, na depresję
w szczególności. Depresyjne matki są bardziej szorstkie i mniej radosne w bezpośrednich, niosących obustronne zadowolenie kontaktach z dziećmi. Są również mniej czułe dla swoich dzieci i w mniejszym stopniu
akceptują ich doświadczenia i doznania. Tak więc można powiedzieć, że podatność genetyczna może odgrywać pewną rolę, wpływ psychologiczny jest przypuszczalnie o wiele ważniejszy i większość dowodów wskazuje
na to, że negatywne skutki depresji matek obserwowane u dzieci związane są raczej ze stylem relacji macierzyńskich, niż z samymi objawami depresji.
W tak zwanej „starej liturgii”, przed Soborem Watykańskim II, kapłan sprawujący Eucharystię wraz z wiernymi, po zakończeniu celebracji odmawiał modlitwę do Matki Bożej i św. Michała Archanioła. Słowa tej ostatniej ułożył papież Leon XIII, a wiązało się to z pewną niezwykłą wizją, w której sam uczestniczył.
Opisana ona została w krótkich słowach przez przegląd Ephemerides Liturgicae z 1955 r. (str. 58-59). O. Domenico Pechenino pisze: „Pewnego poranka (13 października 1884 r.) wielki papież Leon XIII zakończył
Mszę św. i uczestniczył w innej, odprawiając dziękczynienie, jak to zawsze miał zwyczaj czynić. W pewnej chwili zauważono, że energicznie podniósł głowę, a następnie
utkwił swój wzrok w czymś, co się unosiło nad głową kapłana odprawiającego Mszę św.
29 września w Kościele katolickim przypada święto trzech archaniołów – Michała, Gabriela i Rafała. Ich imiona pojawiają się na kartach Biblii. Niebiańscy wysłannicy towarzyszą ludziom w konkretnych wydarzeniach, a każdy z nich ma szczególną misję i zadanie do wykonania. Każdy z nich objawił się w konkretnym czasie. Św. Michał ukazywał się aż cztery razy, doprowadzając do ustanowienia swojej własnej bazyliki w podziemnej grocie na Górze Gargano we Włoszech.
Aniołowie są istotami duchowymi, nadrzędnymi wobec ludzi. Posiadają rozum oraz wolę. Św. Grzegorz Wielki tłumaczył, że słowo anioł nie oznacza natury, ale zadanie. „Duchy, które zapowiadają wydarzenia najbardziej doniosłe nazywają się archaniołami. Niektórzy z nich mają imiona własne, wskazujące na określone ich zadania czy posługę” – wyjaśniał papież i doktor Kościoła. Aniołowie i archaniołowie pośredniczą między Bogiem i ludźmi, a ich interwencje świadczą o tym, że są zawsze gotowi, aby nam pomóc. 29 września, w rocznicę konsekracji starożytnej bazyliki św. Michała w Rzymie Kościół katolicki wspomina trzech archaniołów, którym Bóg wyznaczył szczególne misje w historii zbawienia. Przypominamy kilka ciekawych informacji na ich temat.
Zgromadzonych w Sanktuarium powitał ks. Paweł Ciba, proboszcz parafii i jednocześnie przewodnik jednej z grup pielgrzymkowych. Eucharystii przewodniczył bp Edward Białogłowski, a koncelebrowali ją m.in. ks. Jakub Nagi, dyrektor pielgrzymki, ks. Władysław Jagustyn, ojciec duchowny pątników, a także księża przewodnicy poszczególnych grup. Homilię wygłosił ks. Mariusz Uryniak, wicedyrektor rzeszowskiej pielgrzymki, który w swoim słowie zachęcał do pielęgnowania owoców drogi na Jasną Górę w codziennym życiu oraz do odkrywania obecności Boga w zwyczajności.
Ks. Uryniak podkreślił, że najgorszym błędem człowieka wierzącego jest zatrzymanie się w miejscu. „Najgorzej jest, kiedy człowiek bojąc się podjąć jakiegoś trudu zatrzymuje się w miejscu” – mówił, wskazując, że pielgrzymka przypomina nam o tym, iż życie chrześcijanina jest nieustanną drogą, wymagającą dynamiki, odwagi i szukania rozwiązań. Kaznodzieja zachęcał, aby każdy z uczestników spotkania uczynił ze swojego życia taką codzienną pielgrzymkę, która prowadzi przez małe akty dobra do spotkania z Bogiem.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.