Lilianna Sicińska: - Misją waszej szkoły są słowa św. Jana Bosko: „Być dobrym chrześcijaninem i uczciwym obywatelem”. Jak wypełniacie tę misję?
Ks. Jerzy Babiak: - Nasza szkoła wyposaża uczniów nie tylko w „kapitał naukowy”. Nam zależy na tym, by młodzież, która opuszcza naszą szkołę, była dojrzała duchowo.
Do tej pory nasze mury opuściły dwa roczniki maturzystów, ok. 70 procent dostało się na wybrane przez siebie kierunki studiów - większość we Wrocławiu, ale też w innych miastach, nie tylko Polski.
Widać więc, że spełniamy również kryteria przygotowania merytorycznego uczniów.
Dążymy do tego, by nasi uczniowie byli dobrymi obywatelami, uczciwie wypełniali swoje zadania i pełnili odpowiedzialne funkcje w społeczeństwie.
- Zatem, kiedy młody człowiek przychodzi do szkoły, jak go witacie, co mu oferujecie?
- Najważniejszą dla nas sprawą jest indywidualizacja kontaktu z uczniem. Jest to jeden z naszych największych atutów. W czasach, kiedy rekrutacja do szkół przyjmuje charakter selekcji danych
wprowadzanych do komputera (nie ma osobowej relacji z kandydatem), my rozmawiamy, staramy się poznać i zrozumieć młodego człowieka, który do nas przychodzi. Oczywiście, jak każda szkoła mamy określone
normy, ale kiedy ludzie pytają mnie, co trzeba zrobić, aby być przyjętym do naszej szkoły, odpowiadam po prostu, że wystarczy chcieć. My w tym, oczywiście, pomagamy, ale musi być wola kandydata do współpracy.
- Jaka jest zatem specyfika Waszego podejścia do ucznia?
- Specyfika szkoły to system wychowawczy św. Jana Bosko, który stwarza klimat rodzinny, przypomina wychowanie w rodzinie. Opiera się na systemie prewencyjnym. Nauczyciel jako wychowawca nie jest
biernym obserwatorem życia młodych ani „policjantem”. Główną zasadą tego systemu jest po prostu obecność: być w tożsamości młodzieży, w ich świecie, w tym, co oni lubią, zrozumieć ich, towarzyszyć
im nie tylko na lekcji. Dlatego organizujemy jeszcze w czasie wakacji obozy adaptacyjne, spływy kajakowe, a w ciągu roku wspólnie wyjeżdżamy na rajdy, wycieczki, spływy kajakowe, na narty, chodzimy na
basen, siłownię.
Dzięki temu, że z nimi jesteśmy, potrafimy szybko wychwycić sygnały o zagrożeniach i w porę zareagować.
- Rodzice mogą więc bez obaw posyłać swoje dorastające dzieci do Waszej szkoły?
- Rodzice mogą sie czuć bezpiecznie, bo nasza szkołą odpowiada na zapotrzebowania rodzin katolickich.
Troska o ucznia przejawia się nie tylko przez kontakty „wywiadówkowe” z rodzicami. Często rozmawiamy z rodzicami, organizujemy dla nich konferencje wychowawcze, spotkania opłatkowe, festyny
rodzinne. Tradycyjnie dwa razy do roku wspólnie wyjeżdżamy - nauczyciele i rodzice - na cały dzień w góry. Jest wtedy czas na Mszę św., spacer, panel, rozmowy i na grilla.
Reklama
- Jakie są sukcesy szkoły?
- Cieszymy się z osiągnięć naukowych naszych absolwentów. Ale niewątpliwie naszym sukcesem jest to, że młodzież do nas wraca po zakończonej edukacji. Chętnie nas odwiedzają - szkołę, nauczycieli.
Przychodzą pochwalić się swoimi sukcesami, ale także wtedy, gdy mają kłopoty - po poradę, rozmowę.
Sukcesem jest też to, że jesteśmy szkołą otwartą: współpracujemy ze szkołami partnerskimi (z Niemiec, Słowenii, Hiszpanii, Turcji), uczestniczymy w programie Sokrates Commenius, mamy swoją stałą audycję
w Radiu Rodzina.
Możemy też pochwalić się tytułem „Szkoły z klasą”, a od pięciu lat co roku mamy laureatów - stypendystów nagrody Prezesa Rady Ministrów.
- Jakie zadania stawiacie sobie na przyszłość?
- Chcemy, żeby oświata katolicka była bardziej dostępna i by nasza szkoła mogła być szkołą publiczną. Czynimy więc starania, by szkoła miała swój budynek, była nieco większa, jednocześnie zachowując
wszystkie swoje zasady i poziom wykształcenia. Nieodzownie wiąże się to z poparciem naszych działań przez władze miasta.
O św. Teresie od Dzieciątka Jezus i Najświętszego Oblicza, karmelitance z Lisieux we Francji, powstały już opasłe tomy rozpraw teologicznych. W tym skromnym artykule pragnę zachęcić
czytelników do przyjaźni z tą wielką świętą końca XIX w., która także dziś może stać się dla wielu ludzi przewodniczką na krętych drogach życia. Może także pomóc w zweryfikowaniu własnego stosunku
do Pana Boga, relacji z Nim, Jego obrazu, który nosimy w sobie.
Życie św. Teresy daje się streścić w jednym słowie: miłość. Miłość była jej głównym posłannictwem, treścią i celem jej życia. Według św. Teresy, najważniejsze to wiedzieć, że jest się kochanym,
i kochać. Prawda to, jak może się wydawać, banalna, ale aby dojść do takiego wniosku, trzeba w pełni zaakceptować siebie. Św. Teresie wcale nie było łatwo tego dokonać. Miała niesforny charakter.
Była bardzo uparta, przewrażliwiona na swoim punkcie i spragniona uznania, łatwo ulegała emocjom. Wiedziała jednak, że tylko Bóg może dokonać w niej uzdrowienia, bo tylko On kocha miłością bez
warunków. Dlatego zaufała Mu i pozwoliła się prowadzić, a to zaowocowało wyzwoleniem się od wszelkich trosk o samą siebie i uwierzeniem, że jest kochana taką, jaka jest.
Miłość to dla św. Teresy "mała droga", jak zwykło się nazywać jej duchowy system przekonań, "droga zaufania małego dziecka, które bez obawy zasypia w ramionach Ojca". Św. Teresa ufała bowiem
w miłość Boga i zdała się całkowicie na Niego. Chciała się stawać "mała" i wiedziała, że Bogu to się podoba, że On kocha jej słabości.
Ona wskazała, na przekór panującemu długo i obecnemu często i dziś przekonaniu, że świętość nie jest dostępna jedynie dla wybranych, dla tych, którzy dokonują heroicznych czynów, ale jest
w zasięgu wszystkich, nawet najmniejszych dusz kochających Boga i pragnących spełniać Jego wolę. Św. Teresa była przekonana, że to miłosierdzie Boga, a nie religijne zasługi, zaprowadzi
ją do nieba. Św. Teresa chciała być aktywna nie w ćwiczeniu się w doskonałości, ale w sprawianiu Bogu przyjemności. Pragnęła robić wszystko nie dla zasług, ale po to, by Jemu było miło
i dlatego mówiła: "Dzieci nie pracują, by zdobyć stanowisko, a jeżeli są grzeczne, to dla rozradowania rodziców; również nie trzeba pracować po to, by zostać świętym, ale aby sprawiać radość
Panu Bogu".
Św. Teresa przekonuje w ten sposób, że najważniejsze to wykonywać wszystko z miłości do Pana Boga. Taki stosunek trzeba mieć przede wszystkim do swoich codziennych obowiązków, które często
są trudne, niepozorne i przesiąknięte rutyną. Nie jest jednak ważne, co robimy, ale czy wykonujemy to z miłością. Teresa mówiła, że "Jezus nie interesuje się wielkością naszych czynów ani nawet
stopniem ich trudności, co miłością, która nas do nich przynagla".
Przykład św. Teresy wskazuje na to, że usilne dążenie do doskonałości i przekonywanie innych, a zwłaszcza samego siebie, o swoich zasługach jest bezcelowe. Nigdy bowiem nie uda się
nam dokonać takich czynów, które sprawią, że będziemy w pełni z siebie zadowoleni, jeśli nie przekonamy się, że Bóg nas kocha i akceptuje nasze słabości. Trzeba zgodzić się na swoją małość,
bo to pozwoli Bogu działać w nas i przemieniać nasze życie. Św. Teresa chciała być słaba, bo wiedziała, że "moc w słabości się doskonali".
Ta wielka święta, Doktor Kościoła, udowodniła, że można patrzeć na Boga jak na czułego, kochającego Ojca. Jednak trwanie w takim przekonaniu nie przyszło jej łatwo. Przeżywała wiele trudności
w wierze, nieobce były jej niepokoje i wątpliwości, znała poczucie oddalenia od Boga. Dzięki temu może być nam, ludziom słabym, bardzo bliska. Jest także dowodem na to, że niepowodzenia i trudności
są wpisane w życie każdego człowieka, nikt bowiem nie rodzi się święty, ale świętość wypracowuje się przez walkę z samym sobą, współpracę z łaską Bożą, wypełnianie woli Stwórcy.
Teresa zrozumiała najgłębszą prawdę o Bogu zawartą w Biblii - że jest On miłością - i dlatego spośród licznych powołań, które odczuwała, wybrała jedno, mówiąc: "Moim powołaniem jest
miłość", a w innym miejscu: "W sercu Kościoła, mojej Matki, będę miłością".
Teresa urodziła się 2 stycznia 1873 w Alençon - mieście we francuskiej Normandii. Była najmłodszą córką Ludwika i Zelii Martinów, przykładnych małżonków i rodziców, ogłoszonych wspólnie błogosławionymi 19 października 2008 r.
Uroczystości ku czci św. Tereski od Dzieciątka Jezus
- Kto jest najważniejszy w Kościele, w każdej wspólnocie? Najważniejszy jest Jezus! Tylko gdzie jest ten Jezus? On sam do nas mówi dzisiaj, że jest w tym, który jest najmniejszy, a nie w tym, który jest największy. Odnajdujecie się w tym? – pytał kard. Ryś.
W łódzkim Karmelu sióstr Karmelitanek Bosych odbyły się uroczystości odpustowe ku czci św. Teresy od Dzieciątka Jezus. Sumie celebrowanej w kościele klasztornym przewodniczył i kazanie wygłosił kardynał Grzegorz Ryś, metropolita łódzki.
W związku z tym, iż od dnia 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia Dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych) uprzejmie Państwa informujemy, iż nasza organizacja, mając szczególnie na względzie bezpieczeństwo danych osobowych, które przetwarza, wdrożyła System Zarządzania Bezpieczeństwem Informacji w rozumieniu odpowiednich polityk ochrony danych (zgodnie z art. 24 ust. 2 przedmiotowego rozporządzenia ogólnego). W celu dochowania należytej staranności w kontekście ochrony danych osobowych, Zarząd Instytutu NIEDZIELA wyznaczył w organizacji Inspektora Ochrony Danych.
Więcej o polityce prywatności czytaj TUTAJ.