Odnosząc się do tych wydarzeń, papież stwierdził, że „najlepszym słowem, jakie możemy wypowiedzieć w obliczu zadanego bólu jest podjęcie osobistego, wspólnotowego i społecznego nawrócenia, które nauczy słuchać i troszczyć się szczególnie o najsłabszych”.
Wskazał, że konieczne jest tworzenie atmosfery, w której nie będzie dominować „kultura nadużyć i ukrywania”, gdzie „nie będzie się mylić postawy krytycznej i zadawania pytań ze zdradą”. Trzeba natomiast „wraz z partnerami społecznymi” pokornie dążyć w kierunku „kultury troski i ochrony”.
Pomóż w rozwoju naszego portalu
Franciszek wyjaśnił, że wizyta w Chile jego wysłanników - abp. Charlesa Scicluny i prał. Jordiego Bertomeu - ma swój początek w stwierdzeniu, że „istnieją sytuacje, w których nie umiemy widzieć i słuchać”, tymczasem „jako Kościół nie możemy iść naprzód nie dostrzegając bólu naszych braci”.
Pisząc o swych spotkaniach z ofiarami nadużyć seksualnych, władzy i zaufania ze strony chilijskich duchownych, Ojciec Święty zwrócił uwagę, że kroczyć naprzód nie pozwala Kościołowi „brak uznania/wysłuchania ich historii, jak też uznania/akceptacji błędów i zaniedbań” w zajmowaniu się tymi sprawami. Uznanie to bardziej niż „wyrazem dobrej woli wobec ofiar”, chce być „nową formą stanięcia w obliczu życia, bliźnich i Boga”.
Jednocześnie Franciszek dzieli się swą radością i nadzieją, wypływającą z rozmów z ofiarami, że są też w chilijskim Kościele osoby, które lubi nazywać „świętymi z sąsiedztwa”. - Bylibyśmy niesprawiedliwi, gdybyśmy obok naszego bólu i naszego wstydu z powodu tych struktur nadużyć i ukrywania, które się utrwaliły i wyrządziły tyle zła, nie dostrzegli licznych wiernych świeckich, zakonników, zakonnic, kapłanów, biskupów, którzy oddali swe życie z miłości w najbardziej mrocznych obszarach umiłowanej ziemi chilijskiej - napisał papież.